Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Dragons Rioting

Tom 5
Wydawca: Waneko (www)
Rok wydania: 2016
ISBN: 978-83-65229-47-2
Liczba stron: 164
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

Wakacje! Nam się właśnie skończyły, ale to nie powód, żeby nie wysłać na nie bohaterów. Tym samym bohater i jego mikroharem wyruszają w góry, by odbyć trening pod okiem ojca Rintaro, Kentaro. I wszystko byłoby cacy, gdyby nie to, że podczas rzeczonego treningu odezwała się Mroczna Przeszłość Ayane, w efekcie czego musi ona walczyć ze swoją dawną przyjaciółką. A główny bohater, żeby ratować sytuację, zamienia się w supersaiyana. Typowe.

Ten tom zdecydowanie okazał się pozytywnym zaskoczeniem. Oczywiście powinienem narzekać, że kazano mi czekać aż pięć tomów na rozpoczęcie się jakiejś fabuły, pojawienie się antagonisty czy coś w tym stylu, ale w tym momencie jestem po prostu szczęśliwy, że autor wprowadził wreszcie jakiś w miarę spójny wątek, który stanie się, miejmy nadzieję, kołem zamachowym fabuły. Czy jednak wątek Saizo, jego dość skrzywionego spojrzenia na rzeczywistość oraz konfliktu z Ayane, jest udany? Cóż, nie odbiega poziomem od reszty mangi, co znaczy, że jest do bólu wręcz schematyczny, a antagonista jako taki jest równie jednowymiarowy, co i reszta obsady. Mimo to miło jest wreszcie zobaczyć coś, czym Rintaro na serio się przejmuje. I nie są to cycki. W samym Męskim Czyśćcu równocześnie trwa mobilizacja obozów dwóch pozostałych Smoczyc, co zapowiada albo wielką jatkę, ale turniej sztuk walki, albo inne cóś. Ważne, żeby coś się wreszcie działo! No i bądźmy szczerzy, biorąc pod uwagę liczbę nawiązań w serii, to, że Rintaro wreszcie zamienił się w supersaiyana, nikogo nie powinien dziwić.

Bohaterowie również przechodzą niewielkie zmiany. Rintaro wreszcie dostaje kopa w tyłek i być może zacznie robić coś na serio (rzeczone coś nie jest niestety doprecyzowane), a Rurina, postać jakby nie patrzeć drugoplanowa, chyba naprawdę zamierza starać się o serce swojego wybranka. Nieco gorzej wypada reszta postaci, bo autor wprowadza na scenę kolejnych statystów, chyba tylko po to, żeby każdy fan miał swoją panienkę, do której mógłby się ślinić. Nie byłoby problemu, gdyby to całe lachonarium miało coś do roboty poza okładaniem się po mordach i wyglądaniem ładnie, no ale cóż, do tego już zdążyłem się przyzwyczaić.

Jakość samego wydania jest wyższa niż ostatnio – błędów ortograficznych ani interpunkcyjnych nie znalazłem i albo zacząłem się przyzwyczajać do koszmarnej czcionki, którą zapisano nazwy wszelkich technik, albo zwyczajnie zmieniono ją na coś bardziej czytelnego (stawiam na to drugie). Kolorowych stron jest cztery, z czego na pierwszej mamy okazję podziwiać Rintaro, Ayane i Ruminę, na kolejnych dwóch Iori i Ayane, a ostatnia z nich jest po prostu pokolorowaną pierwszą stroną mangi. Na obwolucie możemy zobaczyć właśnie Iori w stroju kapłanki, a z tyłu Ayane, Rintaro i Saizo. Przy okazji obwoluty warto wspomnieć, że prezentuje się ona wyjątkowo dobrze. Iori nie wygląda krzywo, proporcje są zachowane i generalnie rzecz biorąc całość wypada lepiej niż jakakolwiek z dotychczasowych obwolut. Tym samym podtrzymuję wcześniejszą teorię, że autor potrafi rysować, tylko te wszystkie cycki i golizny tak naprawdę go zniechęcają. Okładka właściwa, tradycyjnie już monochromatyczna, przedstawia Rintaro w pełnej okazałości, a z tyłu Rurinę, Tatusia i Misia Puchatka (tak jakby).

Cóż, piąty tomik Dragons Rioting okazał się pozytywną niespodzianką. Czas pokaże, czy wyjdzie z tego coś dobrego dla serii, czy jest to wyjątek potwierdzający regułę. Już tak zupełnie na marginesie cieszę się, że dostałem dużo bliźniaczek (znaczy, jednej z nich, ale to w sumie bez różnicy), więc tym razem i ocena wyższa.

Altramertes, 11 września 2016
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Waneko 12.2015
2 Tom 2 Waneko 2.2016
3 Tom 3 Waneko 4.2016
4 Tom 4 Waneko 6.2016
5 Tom 5 Waneko 8.2016
6 Tom 6 Waneko 10.2016
7 Tom 7 Waneko 12.2016
8 Tom 8 Waneko 2.2017
9 Tom 9 Waneko 4.2017