Tanuki-Manga

All Might przybywa na miejsce zdarzeń, gdzie musi stawić czoła All for One. Pojedynek nie będzie jednak łatwy, a najlepszy z bohaterów musi dodatkowo uważać na otoczenie i Bakugo, który mógłby ucierpieć w ferworze walki, jakiej do tej pory jeszcze nie widzieliśmy. Midoriya zauważa te ograniczenia i mimo paraliżującego strachu obmyśla plan uratowania kolegi w sposób, który nie naruszy zakazu walki i nie spowoduje złamania prawa.

Podczas walki z All for One poznajemy fragmenty przeszłości All Mighta – dowiadujemy się o jego mistrzyni i poprzedniej posiadaczce daru One for All, a także niecnych metodach najgroźniejszego złoczyńcy w dziejach. Sama walka jest ciekawa, a jej przebieg ma ogromne znaczenie nie tylko dla jej bezpośrednich uczestników, ale także dla społeczeństwa oraz bohaterów, którzy przybyli na pomoc. Emocji i dramatyzmu nie brakuje. Oczywiście, fabuła jest jak zawsze świetnie wyważona, zaplanowana, nieco zaskakująca i unikająca przesady w którąkolwiek ze stron.

Po wydarzeniach nazwanych później Koszmarem Kamino (od nazwy dzielnicy, w której doszło do walki), znany dotychczas ład świata bohaterów odchodzi na zawsze. Szkoła U.A. musi nie tylko wprowadzić zmiany mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa uczniom, ale także przekonać do siebie rodziców, których zaufanie zostało mocno nadszarpnięte w związku z ostatnimi wydarzeniami i niebezpieczeństwem, w jakim znalazły się ich dzieci. Działania Midoriyi, Yaoyorozu, Kirishimy, Todorokiego oraz Iidy spowodowały spięcia w klasie 1A, nie tylko psując atmosferę, ale także nadwyrężając zaufanie łączące uczniów. Najbardziej przeżywa to Tsuyu, która z największym zaangażowaniem próbowała powstrzymać przyjaciół przed niebezpieczną akcją. Naprawa relacji zajmie trochę czasu, ale nie można skupiać się wyłącznie na nich – zbliża się termin egzaminu licencyjnego, zaś obóz mający do niego przygotować został przerwany przez bractwo złoczyńców.

Poziom techniczny wydania pozostał bez zmian. Kolorowa obwoluta wyjątkowo skrywa pod spodem ilustrację przedstawiającą Nanę Shimurę, mentorkę All Mighta, zamiast wstępnego szkicu którejś z głównych postaci. Z tyłu znajduje się już standardowo nieco podchwytliwa zapowiedź kolejnego tomu. Tylne skrzydełko okraszone zostało śliczną ilustracją Uraraki w stroju bohaterskim. Niestety, zauważyłem małe problemy z drukiem. Na samej górze strony 189 dwa napisy są rozmazane, przy czym jeden stał się niemal nieczytelny. Nieco psuje to ogólny odbiór tomu, chociaż na szczęście szczegółowe i dynamiczne sceny walki zostały wydrukowane wzorowo. Przekład na język polski nie zawodzi. Nie zabrakło odpowiedniego nacechowania emocjami, a doborowi słownictwa nie mogę nic zarzucić. Błędów również nie stwierdziłem.

Jedenasty tom My Hero Academia dostarcza ogromnych emocji dzięki dynamicznym scenom walki, ale pozwala także lepiej poznać część bohaterów i rozbudza ciekawość, jak potoczą się losy klasy 1A oraz całego świata przedstawionego. Kohei Horikoshi zadbał jak zwykle o szczegóły i nakreślenie tła wydarzeń, co jeszcze bardziej podnosi pozytywne wrażenia z czytania. Fabuła tej mangi jest przemyślana i prowadzona tak dobrze, że trudno doszukać się jakiegokolwiek mankamentu. Pozostaje jedynie czekać na ciąg dalszy.