Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 kreska: 6/10
fabuła: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 19
Średnia: 7,95
σ=1,43

Wylosuj ponownieTop 10

Tate no Yuusha no Nariagari

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2014-
Liczba tomów: 7+
Tytuły alternatywne:
  • 盾の勇者の成り上がり
Widownia: Seinen; Postaci: Anthro, Magowie/czarownice, Smoki; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Magia

Przypadki bohatera, w którym świat widzi złoczyńcę, czyli niekonwencjonalnie rozpoczęta, ale w gruncie rzeczy konwencjonalna i nawet sympatyczna przygodówka fantasy.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Nikuu

Recenzja / Opis

Bywa, że początek historii może nas nieźle zmylić. Kiedy zaczynałem czytać tę mangę, spodziewałem się czegoś zupełnie innego. Moim największym błędem było to, że założyłem (naiwnie), iż w mangowym fantasy z mainstreamu może wydarzyć się coś faktycznie oryginalnego. Tak więc, gdy coś zaczęło się nieco inaczej niż to zwykle bywa, moje nadzieje wzrosły, zbyt chyba wysoko.

Zawiązanie fabuły w Tate no Yuusha no Nariagari rzeczywiście może zaskakiwać. Naofumi, typowy japońskich nastolatek, zostaje przeniesiony do świata fantasy, gdzie dowiaduje się, że jest jednym z czworga legendarnych bohaterów, Herosem Tarczy. Wspólnie z pozostałą trójką (takoż japońskimi nastolatkami) ma bronić owego świata przed falami potworów. Gdzie to zaskoczenie, ktoś w tym momencie nerwowo spyta. Otóż krótko po oficjalnym mianowaniu na wybrańca, bohatera itd., Naofumi zostaje zrobiony w konia, okradziony i oskarżony o gwałt – a wszystko to robota pięknej kobiety, która jako pierwsza wyciągnęła do niego pomocną dłoń (nie bez kozery Budka Suflera śpiewała Nigdy nie wierz kobiecie). Heros Tarczy spotyka się z powszechną pogardą i ostracyzmem, zostaje odtrącony przez wszystkich (z pewnych względów zabić go nie można) i skazany na życie pariasa, podczas gdy pozostała trójka cieszy się poważaniem, sławą i rozkoszuje się życiem bohaterów.

Dobra, to był ten moment, kiedy wierzyłem, że coś z tego może wyjść. Serio, historyjka bohatera – pariasa, pogardzanego i bezkarnie opluwanego przed każdego przechodnia, kryła w sobie spory potencjał. Niestety, nadzieje rozwiały się równie szybko jak przyszły. Zacznijmy od tego, że świat, w którym toczy się fabuła, jest stereotypowym fantasy, wykorzystującym zarazem mechanikę RPG. Tak, bohaterowie dosłownie zdobywają poziomy doświadczenia, sprzedają zdobyte na potworach przedmioty, a ich klasy ograniczają dostępność ekwipunku. Przykładowo nasz bohater ma tarczę – i nie może używać jakiejkolwiek broni. Sprowadzony do roli typowego „tanka”, nie ma za bardzo szans, by podnieść swój poziom, skoro zabicie nawet najsłabszego potwora jest dlań wyzwaniem. Ta wrednie growa mechanika świata ostrzegła mnie, że chyba jednak na porządne fantasy nie ma co liczyć. Ostatecznie upewniłem się w tym, kiedy okazało się, w jaki sposób bohater zamierza rozwiązać problem braku zdolności bojowych. Otóż w taki, że zaczyna wokół siebie gromadzić bojowy harem.

Ostatecznie zatem Tate no Yuusha no Nariagari okazało się lekką przygodówką fantasy, nawiązującą w równym stopniu tytułów takich jak Log Horizon czy Spice & Wolf. Ot, uwięziony w świecie przypominającym grę RPG facet z panienką o dziwnych uszach u boku. Pierwszą i najwierniejszą haremetką głównego bohatera okazuje się bowiem zwierzęcoucha Raphtalia. Początkowo małe, biedne i wiecznie zastrachane dziewczę jest kiepskim materiałem na wojowniczkę, ale potęga przyjaźni i oddania czyni, jak to w mangach bywa, cuda. Kolejne panienki nie pojawiają się na szczęście zbyt szybko i często, przez co każda z nich ma trochę czasu dla siebie. Co więcej (i co trzeba mandze policzyć na plus), próżno tu szukać fanserwisu. Zaskoczyło mnie, jak seria, w której wokół bohatera biega grupka oddanych mu dziewcząt, stroni od wszelkiego rodzaju śmielszych czy bardziej frywolnych ujęć. Autor wyraźnie nastawił się na to, że robi serię przygodową, a nie ecchi i konsekwentnie tego się trzyma. Ponadto ucieka od romansu, ponieważ bohater traktuje dziewczęta bardziej jak córki czy przyjaciółki, niż obiekty uczuć.

To, co wydawało się najciekawsze, czy relacje Naofumiego z resztą świata (i pozostałymi bohaterami), zostało niestety ciut ograniczone. Mimo zapowiedzi, że żyje w świecie, gdzie nikomu nie może zaufać, bohater dość szybko znajduje ludzi skłonnych do bezinteresownej pomocy, a jego harem widzi w nim chodzący ideał. Na dobrą sprawę tymi, którzy utrudniają mu życie, są rządzący krajem, wchodzący mu w szkodę tu i ówdzie. Niemniej, nawet jak na własne możliwości, starają się kiepsko. Owszem, bohater, początkowo widzący w sobie wyłącznie ofiarę, z biegiem czasu nabiera cynizmu i charakteru, stając się nawet względnie udaną postacią. Niemniej pozostaje praworządnie dobry, co ciut może irytować, bo w gruncie rzeczy wiemy, że jak groźnych by min nie stroił, to i tak na dobrą sprawę niczego faktycznie złego nie zrobi.

Fabuła niestety nie robi większych niespodzianek, mieszcząc się w kanonach przygodówki – bohater podróżuje po świecie, pokonuje potwory, handluje tym, co zdobył, co jakiś czas ma do pokonania silniejszego przeciwnika – i wtedy najczęściej pojawiają się też pozostali herosi, wraz z panną, której Naofumi zawdzięcza swój obecny status. W temacie walk – szybko okazuje, że pozycja faceta z tarczą, który bierze na siebie ciosy wrogów, to nie wszystko, co nasz Heros potrafi, bo wraz z kolejnymi poziomami jego tarcza ulega ulepszeniu. W efekcie potrafi być nie tylko skuteczną osłoną, ale także zmieniać się w broń czy więzienie. Tu autor wykazuje się niezłą pomysłowością – co podoba mi się o wiele bardziej niż klasyczna sytuacja, kiedy wielki miecz jest zastępowany jeszcze większym mieczem.

Rysunek jest przyzwoity, bez jakichkolwiek szaleństw graficznych czy eksperymentów – ot, sprawne rzemiosło i wszystko w konwencji. Dziewczęta są ładne, potwory paskudne, od czasu do czasu poleje się krew i zdarza się nawet, że ktoś padnie trupem, acz nie za często. Widać, że autor z jednej strony chciałby chyba wyjść poza kanony, ale trzyma się ich na tyle mocno, że wychodzi mu to jedynie okazjonalnie. Zabrakło mi tutaj jakiejś sensowniejszej ewolucji reszty postaci – o ile Naofumi faktycznie zmienia się w trakcie wydarzeń, to większość bohaterów zachowuje się tak samo, nawet jeśli są świadkami sytuacji, które powinny zweryfikować ich poglądy.

Piszę tę recenzję po wyjściu sześciu tomów mangi – może się ona skończyć za dwa­‑trzy tomy, a także potrwać jeszcze z dziesięć, takie historie mają to do siebie, że są ciągnięte tak długo, jak rynek je chce. Nie czynię z tego poważnego zarzutu, ponieważ Tate no Yuusha no Nariagari jest sprawnie zrobioną przygodówką z dającą się lubić obsadą. Wykorzystuje znane i zapewne lubiane wątki. Cóż, ja po prostu chciałbym czegoś więcej. Ale jeśli ktoś chciałby czegoś, co zna i lubi, to nie powinien być tym komiksem rozczarowany.

Grisznak, 23 stycznia 2017

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Media Factory
Autor: Yusagi Aneko
Rysunki: Kyu Aiya