Emma
Recenzja
Pamiętacie Ericha, synka państwa Molders? Jeszcze w czasie, gdy Emma pracowała w ich rezydencji, chłopiec przygarnął małą wiewiórkę, Theo. Okazuje się, że zwierzątko nadal jest z nimi i bardzo się do młodego panicza przywiązało, więc towarzyszy mu wszędzie. Któregoś razu rodzina Molders wybiera się na piknik i Theo przez własną nieuwagę zostaje na leśnej polanie sam. Czy właściciel zdoła go odnaleźć? To początek jednego z trzech poświęconych rezydencji państwa Molders rozdziałów. Prócz losów Ericha i jego wiewiórki, autorka zabiera nas razem z pokojówkami na zakupy w iście wiktoriańskim stylu. Najbardziej jednak urzekł mnie rozdział zatytułowany Na skrzydłach pieśni niebiańskiej, poświęcony małżeństwu Molders. Już wcześniej uważałam ich za najładniejszą i najbardziej przywiązaną do siebie parę w całej mandze, a teraz te wrażenia tylko się pogłębiają. Obserwujemy jeden ze spokojnych poranków Wilhelma i Dorothei – tylko tyle i aż tyle. Rozmowa tych dwojga koncentruje się na ich związku i wspomnieniach, dlatego zobaczymy ich pierwsze spotkanie, początki narzeczeństwa i małżeństwa. Trudno jest ubrać urok tego krótkiego rozdziału w słowa. Dla mnie jest on zupełnie niezwykły.
To jednak nie wszystko, co zobaczymy w tomiku dziewiątym. Rozdział Przyjaźń przybliży nam okoliczności, w jakich William Jones poznaje Hakima. Jak można wywnioskować z tytułu, opowieść wręcz promieniuje pozytywną energią i należy do tych bardziej uroczych. Autorka ociera się też o tematykę stosunków brytyjsko‑indyjskich z tamtych czasów, ale niestety nie wchodzi w nią głębiej. Dwa ostatnie rozdziały nie mają żadnego związku z dotychczas poznanymi bohaterami. Przenosimy się na scenę operową, gdzie poznajemy troje młodych śpiewaków. Zaczynają właśnie odnosić większe sukcesy, a co więcej, udało im się osiągnąć to wspólnie – tak jak to sobie wymarzyli dawno temu. George, Allen i Louise znają się i przyjaźnią od dziecka, jednak teraz są już dorośli – jak zmieniły się ich relacje? I jak potoczy się ich kariera? Życie artysty nie było łatwe w wiktoriańskiej Anglii…
Wydanie prezentuje bardzo dobry poziom. Matowa obwoluta chroniąca okładkę jest prześliczna – z przodu widzimy państwo Molders, z tyłu natomiast śpiewające trio z ostatnich rozdziałów. Niestety, tym razem zabrakło ilustracji na pierwszej stronie – widnieje na niej tylko tytuł, dalej mamy spis treści i początek pierwszego rozdziału. Jakość druku i papieru nie pozostawia nic do życzenia. Niezmiennie cieszy mnie duży format, w jakim wydawana jest Emma, bo pozwala napawać oczy piękną, szczegółową kreską Kaoru Mori – a jest na co popatrzeć, zwłaszcza w rozdziałach o wiewiórce i zakupach. Tłumaczeniu nie mam nic do zarzucenia, jest tak dobre jak dotychczas. Język bohaterów jest naturalny i stosowny do ich charakteru czy pozycji. Wypatrzyłam za to jedną, jedyną literówkę – „estem” zamiast „jestem” na 147. stronie. Nie sądzę jednak, by obniżało to znacząco komfort lektury i nadal polecam Emmę wszystkim fanom mang obyczajowych. Czekam na kolejny tomik, z którego, jak mam nadzieję, wreszcie dowiem się, jak radzą sobie Emma i William.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 11.2013 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 3.2014 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 5.2014 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 7.2014 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 9.2014 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 12.2014 |
7 | Tom 7 | Studio JG | 2.2015 |
8 | Tom 8 | Studio JG | 4.2015 |
9 | Tom 9 | Studio JG | 8.2015 |
10 | Tom 10 | Studio JG | 10.2015 |