Manga
Oceny
Ocena recenzenta
7/10postaci: 7/10 | kreska: 7/10 |
fabuła: 6/10 |
Ocena czytelników
Recenzje tomików
Top 10
Monster Petite Panic
- モンスターぷちパニック
Ujmująca opowiastka o flircie energicznej wody z wycofanym ogniem, czyli kolejny sympatyczny romans BL, tym razem doprawiony szczyptą supermocy.
Recenzja / Opis
Każdy człowiek rodzi się z kago, czyli wyjątkową mocą, która może przybierać różnorodne formy. U większości ludzi kago jest tak słabe, że nie ma żadnego wpływu na ich życie – ale oczywiście są wyjątki. Stężenie mocy u niektórych osób jest tak duże, że mają one poważne problemy z jej kontrolowaniem, przez co mogą być zagrożeniem nie tylko dla innych, ale i dla siebie samych. Ponieważ problem dotyczy przede wszystkim ludzi młodych, z myślą o nich powstało specjalne liceum, do którego uczęszczają bohaterowie tej mangi, czyli obdarzony zdolnością manipulowania wodą Lauri Asagiri oraz Kojiro Suzuki, którego żywiołem są płomienie. Panowie, nieco wbrew własnej woli, zostają członkami komitetu porządkowego i razem z kolegą, rogatym Hiraoką, pilnują, by reszta uczniów nie zrobiła sobie krzywdy. O ile Kojiro nie wykazuje większego zainteresowania obowiązkami, o tyle Lauri jest pełen entuzjazmu, głównie dlatego, że dzięki nim może spędzać więcej czasu z Suzukim, w którym jest zadurzony po uszy. Cóż, w tym przypadku pytanie nie brzmi, czy bohaterowie zdołają się dogadać, ale kiedy to się stanie?
Mangi Neko Kandy nie należą do dzieł fabularnie skomplikowanych, ale w tym przypadku trudno uznać to za wadę. Monster Petite Panic to szalenie urocza i pocieszna opowiastka, której bliżej do shounen‑ai niż do yaoi i chociaż wstęp sugeruje, że większość wydarzeń będzie się kręcić wokół kago, rzeczona moc okazuje się tylko pretekstem do zaprezentowania klasycznego szkolnego romansu. Komiks jest krótki i nie obfituje w nagłe zwroty akcji czy niepotrzebne fabularne ozdobniki. Osią fabuły jest spotkanie Lauriego z tajemniczym czerwonowłosym chłopakiem, który kiedyś ocalił mu życie, ucząc, jak posługiwać się mocą. Kiedy Asagiri trafia do jednej klasy z Suzukim, jest przekonany, że Kojiro to jego wybawca z przeszłości. Zaintrygowany i oczywiście zauroczony, postanawia dowiedzieć się, dlaczego kolega ukrywa swoje zdolności i w niczym nie przypomina żywiołowego dzieciaka sprzed paru lat. W międzyczasie, w ramach zadań komitetu porządkowego, chłopcy rozdzielają co bardziej krewkich uczniów liceum, lubiących rozwiązywać konflikty w sposób siłowy.
Cóż, proste to, sympatyczne i zabawne, nawet nie wiem, kiedy skończyłam czytać tomik. Człowiek szybko zapomina o nadnaturalnej otoczce i skupia się na pączkującym romansie, mimo iż manifestacje kago można znaleźć na co trzeciej stronie. Jak zawsze u Neko Kandy, siłą komiksu są bohaterowie i ich interakcje. Lauri to pewny siebie optymista, zakochany w koledze po uszy i niebojący się okazywać uczuć. Jest gotów zrobić wszystko, by zwrócić na siebie uwagę Kojiro i zdobyć jego serce, acz warto wspomnieć, że jego zachowanie mieści się w granicach normy. Chodzi mi o to, że nawet jeśli Asagiri kreowany jest na stronę dominującą (chociaż podział na uke i seme jest mocno umowny), to nie został obarczony jej najgorszymi cechami. Nie próbuje poderwać kolegi, stosując machinacje czy brudne zagrywki – żadnego przymusu, szantażu czy grania na emocjach. Bardziej niż „strona dominująca” pasuje tu określenie „strona aktywna”, ponieważ to właśnie Lauri inicjuje większość interakcji z Kojiro. Suzki natomiast jest typem wycofanym, starającym się unikać kłopotliwych zajęć i generalnie nielubiącym się przepracowywać. Nie do końca rozumie zainteresowanie Lauriego swoją osobą i dlatego stara się go trzymać na dystans, do czasu oczywiście. Przy czym, istotny jest fakt, że wszystkie te cechy Kojiro nie wzięły się z powietrza, autorka ładnie wyjaśnia, skąd zmiana w zachowaniu bohatera, a także to, dlaczego nie pamięta, że kiedyś uratował koledze życie.
Panowie to raczej klasyczny i chyba ulubiony „zestaw” Neko Kandy, która niejednokrotnie wykorzystywała go w swoich pracach. Ot, tradycyjne przeciwieństwa (co dodatkowo podkreśla ich kago), które się przyciągają i wspólnie tworzą zgrabną całość. Finał ich przekomarzań jest raczej oczywisty, to że są dla siebie stworzeni, widać od samego początku, tym bardziej, że na horyzoncie nie ma nawet pół kontrkandydata. Wspomniany wcześniej Hiraoka to jedynie dobry przyjaciel obydwu panów, pełniący rolę wsparcia, służący radą i pomocą w trudnych chwilach. W sumie trochę szkoda, że dostał tak mało miejsca, bo to bardzo udana i przemiła postać. Nie inaczej jest w przypadku innych uczniów; zresztą to jest coś, co mnie trochę zaskoczyło – główni bohaterowie spędzają czas przede wszystkim na rozmowach, ewentualnie przerywanych przez jakiegoś anonima, wpadającego do klasy z prośbą o pomoc w rozdzieleniu przewodniczącego szkoły i kapitana klubu sportowego. Gag powtarza się, nie za często, ale na tyle, żeby zaintrygować czytelnika. Sporo bym dała, żeby przeczytać sobie jakiś oneshot czy chociażby króciutką bonusową historyjkę o tych szkolnych prowodyrach, tak samo jak o Hiraoce, i podkreślam, że nie chodzi mi koniecznie o kolejny romans. Kurczę, też trzeba umieć stworzyć praktycznie bezimienne postacie trzecioplanowe, które pojawiając się okazjonalnie, zapadają w pamięć. I to już jest chyba czwarta manga autorki, gdzie pojawia się podobny motyw. Chyba powinna zacząć tworzyć skomplikowane cykle, jak Kano Miyamoto, wykorzystujące cały drugo- i trzecioplanowy inwentarz…
Kolejną zaletą Monster Petite Panic jest kreska. Neko Kanda rysować potrafi i zupełnie nie przeszkadza mi, że jej bohaterowie są powtarzalni. W przypadku yaoi naprawdę różnie bywa z oprawą graficzną, ale otwierając komiks tej artystki, zawsze mam pewność, że będzie na czym zawiesić oko. Projekty postaci są prześliczne i sądzę, że każda fanka opowieści z nurtu boys love, doceniająca rasowych bishounenów, będzie zadowolona z lektury. Tutaj w ramach bonusu oprócz cudnych twarzyczek i kusząco zarysowanych mięśni dostajemy syreni ogon, rogi, blizny i dużo powiewających, efektownie rysowanych włosów. Poza tym zwraca uwagę bogata mimika twarzy i umiejętnie rysowane sceny erotyczne, chociaż to trochę za duże słowo, bo konkretnej golizny tu tyle, co kot napłakał, że o seksie nie wspomnę. Proszę nie traktować tego jako zarzutu, bo kiedy trzeba, napięcie rośnie, a kolejne panele dosłownie ociekają buzującymi uczuciami (i przynajmniej nikt nie zjada drugiej osobie połowy twarzy, udając że ją całuje). Kontur jest delikatny, ale ostry, nie drga, jak na przykład u Hinako Takanagi. Poza tym mangaczka unika ręcznego cieniowania, praktycznie zawsze wysługując się rastrami, czasami wyjątkowo fikuśnymi, jak nieco rozmyte jabłuszka. Tła są obecne, ale trudno uznać je za godne uwagi – jako że większość akcji ma miejsce w szkole, widzimy zarysy klas, ławek, krzeseł, naprawdę nic szczególnego. Mimo wszystko dominują puste, nieokreślone przestrzenie, zazwyczaj wypełnione delikatnym rastrem, tak by nie odwracały uwagi od postaci.
Monster Petite Panic to przyjemne „czytadełko” – zabawne, krótkie i pozostawiające czytelnika w błogim nastroju. Z pewnością nie jest to pozycja skierowana do osób szukających w mangach czegoś „więcej”, natomiast jeżeli ktoś czyta podobne komiksy dla relaksu i poszukuje lekkiej, nieskomplikowanej opowieści na wieczór, nie zawiedzie się. Największymi zaletami mangi są charakterne, chociaż odrobinę nierozgarnięte postaci oraz dopieszczona, estetyczna kreska. To również całkiem niezła pozycja dla osób, które dopiero rozpoczynają przygodę z shounen‑ai i yaoi, i nie bardzo wiedzą, z czym to się je, ale są ciekawe gatunku. Moim zdaniem jak najbardziej warto, zwłaszcza że fabuła nie tonie w schematach i darowano sobie jakiekolwiek wątki pseudodramatyczne. Ot, sama słodycz, ale w rozsądnej ilości.
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Nihon Bungeisha |
Wydawca polski: | Dango |
Autor: | Neko Kanda |
Tłumacz: | Katarzyna Miśkiewicz |
Wydania
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Dango | 1.2016 |