Księga Vanitasa
Recenzja
W drugim tomie Księgi Vanitasa sporo się dzieje i chyba jeszcze więcej wyjaśnia (tzn. jak na Jun Mochizuki). Dowiadujemy się przede wszystkim istotnych rzeczy o naszych bohaterach – ich cechach szczególnych, przeszłości, motywacjach. Bardziej dotyczy to Noégo niż Vanitasa, ale i o tym drugim dowiemy się, jaki związek łączy go z przeklętym wampirem, twórcą grymuaru i niszczącej wampiry Klątwy Błękitnego Księżyca, a także jaki jest powód jego bynajmniej nie altruistycznej obsesji ratowania krwiopijców przed ową klątwą. Co do Noégo, oprócz istotnej retrospekcji dotyczącej jego dzieciństwa i przyjacielskiej relacji z dwojgiem wnuków jego opiekuna, zwanego profesorem (podejrzana postać), zostaje ujawnione, że należy on do wymarłego rodu Archiwistów – wampirów, które pijąc czyjąś krew, mogą poznać wspomnienia tej osoby. Jest to rzecz jasna umiejętność tyleż przydatna, zwłaszcza w rozpoczynającym się śledztwie, co niełatwa i niebezpieczna, a także dla Noégo bolesna.
Jako trzecia najwyraźniej istotna postać na scenie pojawia się Dominique de Sade (nazwisko bez wątpienia znaczące, jak i rola jej rodu w wampirzej społeczności), wspomniana przyjaciółka Noégo z dzieciństwa. Jej wejście godne jest osobnych kilku zdań, ale nie będę nikomu psuć zabawy. Za nią natomiast postępuje cała parada… straszna, karnawałowo‑wenecka Parada Szarlatanów, na czele z jej przywódcą, najpaskudniejszym, bo najmniej dookreślonym potworem, jakiego widziałam w mandze. Czapki z głów przed autorką, naprawdę umie rysować przerażająco psychodeliczne/psychodelicznie przerażające postaci. Bal maskowy, na który trafiają nasi bohaterowie w alternatywnym wampirzym Paryżu (Altus Paryż), dowodzi z kolei jej mistrzowskiej umiejętności – bądź obsesji – rysowania kilometrów bieżących i kwadratowych fantazyjnie układanych tkanin, żabotów, kokard, kryz itp., itd. Nie zapominajmy też o bogatych szczegółach tła wypełniających niektóre kadry. À propos tła, ale nie tego graficznego, tylko świata przedstawionego – dowiadujemy się też co nieco o jego konstrukcji, mianowicie czym był incydent zwany Babel, skąd się wzięły wampiry i napędzający rozwój ludzkiej technologii astromit. Całkiem zgrabny ten setting.
Razem wziąwszy, jest to naprawdę sporo informacji, ale bynajmniej nie podawanych w postaci wykładu, czy nawet konwersatorium, a podczas ćwiczeń w terenie i to takich z gatunku survival. Innymi słowy, akcja, akcja i jeszcze raz akcja, w tym walki, chaos, tortury, śmierć, teatralne wystąpienia, krew i łzy. Do tego odrobina humoru – czyli wszystko, co tygrysy lubią najbardziej.
W ponadprzeciętnie grubym i maksymalnie wypełnionym rysunkami tomiku praktycznie zabrakło miejsca na paginację, ale zmieściła się jedna urocza kolorowa ilustracja na początku i kilka reklam Waneko na końcu. Ponadto mamy tam średnio przydatny słowniczek – popieram zdanie, że lepiej by było przypisy do francuskich określeń dawać w środku, ale z drugiej strony są one dość jasne (mon chéri, bal masqué, bonsoir) – oraz podane z autoironicznym przymrużeniem oka informacje na temat wieku postaci. Swoją drogą, nie musieliby wcale być tacy młodzi, no ale przecież to manga. Pod obwolutą, na której Noé dostaje chyba jakiegoś paraliżu w dolnym odcinku kręgosłupa, Jun Mochizuki rozwodzi się nad sekretami stroju Vanitasa, co potwierdza moją teorię o jej odzieżowej obsesji, ale też mówi o dokładnym przemyśleniu najdrobniejszych szczegółów.
W kwestii wydania i tłumaczenia nie mam większych zastrzeżeń; gdzieś tam może styl wypowiedzi zaliczył niewielki kiks, a z rzucających się w oczy potknięć językowych warto wytknąć „obojgu” zamiast „obu” – błąd niestety ostatnio coraz częstszy, ale wciąż nie do przyjęcia.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 12.2016 |
2 | Tom 2 | Waneko | 3.2017 |
3 | Tom 3 | Waneko | 7.2017 |
4 | Tom 4 | Waneko | 3.2018 |
5 | Tom 5 | Waneko | 12.2018 |
6 | Tom 6 | Waneko | 6.2019 |
7 | Tom 7 | Waneko | 3.2020 |
8 | Tom 8 | Waneko | 11.2020 |
9 | Tom 9 | Waneko | 11.2021 |
10 | Tom 10 | Waneko | 9.2022 |