Księga Vanitasa
Recenzja
Streszczanie tego tomiku wydaje mi się nie tylko niedźwiedzią przysługą dla zainteresowanych czytelników, ale też zadaniem wyjątkowo trudnym, tak dużo się dzieje i to nie tylko w sensie wydarzeń – także główni bohaterowie odkrywają przed nami kolejne cechy charakteru, a ich relacja się zmienia i rozwija. Nie wspomnę już nawet o nowych postaciach i szczegółach świata przedstawionego… Zatem z grubsza tylko, i od razu zachęcam do czytania, bo sama czuję się całkowicie przekonana do konceptu, zaintrygowana i pełna uznania dla ewidentnie przemyślanej, a bardzo złożonej konstrukcji, którą Jun Mochizuki wznosi i stopniowo odsłania na naszych oczach.
Po wycofaniu się Parady Szarlatanów celem wściekłych wampirów, a w szczególności potężnej i chyba nieco szalonej starszej siostry Domi, Veroniki de Sade, staje się Vanitas. Od natychmiastowego rozczłonkowania ratuje go pojawienie się lorda Ruthvena, osobistości bardzo ważnej w wampirzym świecie, prywatnie wuja poznanego w pierwszym tomie chłopca, Luciusa – jak się okazuje, równie znaczącego dla polityki czerwonookich. Co nie przeszkadza Vanitasowi niemal natychmiast obu zdenerwować i obrazić, tak że wraz z Noém na kopniakach opuszcza Altus Paryż. Jest to jednak cena za zdobycie ważnej dla niego informacji. Dla mnie natomiast ciekawsze były wcześniejsze sceny – gdy chłopcy się kłócą, godzą, próbują lepiej poznać i zrozumieć, rozmawiają o jedzeniu, miłości i przeziębieniu, wreszcie tańczą. Fakt, że wszystko to widzimy z perspektywy Noégo, który okazuje się narratorem tej opowieści, pozwala go poznać szybciej i lepiej niż wciąż bardzo enigmatycznego Vanitasa, ale też jego charakter jest znacznie bardziej przejrzysty.
Ponownie w „normalnym” Paryżu chłopcy z pomocą poznanego już informatora Dantego i dwóch innych dhampirów (czyli mieszańców) tropią zaginione wampiry. Ślad prowadzi ich do słynnych paryskich katakumb, gdzie swoją bazę ma podobno kościelna organizacja Chasseur, najwięksi wrogowie wampirów. I rzeczywiście, natkną się tam na ichniego paladyna Rolanda Fortisa, dzierżącego, a jakże, miecz Durendal. Wygląd cherubinka, totalny brak orientacji w terenie, głuchota na wszelkie argumenty i beznadziejnie dobra wola ratowania biednego Vanitasa z wampirzych szponów nie czynią go wcale mniej groźnym przeciwnikiem. W tle zaś majaczy już złowrogo postać z przeszłości naszego zagadkowego bohatera…
Nowe informacje podawane są szybko, ale płynnie, a rysujący się wciąż we fragmentach obraz wywołuje prawdziwe zaciekawienie i chęć poznania reszty. Autorka naprawdę potrafi tworzyć skomplikowane opowieści i krok po kroku je odsłaniać. Jest też zaiste mistrzynią żonglowania nastrojem i przemycania istotnych treści w lekkiej formie. Sporo się tu bowiem pośmiałam z min, reakcji i interakcji bohaterów, ale i o nich dowiedziałam, dzięki czemu zyskali więcej mojej sympatii. Nie zabrakło też oczywiście wysysania krwi, które nie jest tylko aktem jedzenia, ale wiąże się z emocjami jego uczestników, przedstawionymi w subtelny sposób. Zwłaszcza druga z tych scen była urocza.
Warsztatu rysowniczego Mochizuki też chyba nie trzeba opisywać – to po prostu klasa i nic się tutaj nie zmienia. Wizualnie tomik jest bogaty i dynamiczny – czernie, szarości, rastry, dużo ruchu i ekspresywnych onomatopei, za to jak zwykle mało paginacji. Przy jego grubości wcale mi to jednak nie przeszkadzało, bo pochłonęłam całość jednym tchem. Pod obwolutą – po prostu prześliczną, obrazek powyżej zupełnie nie oddaje jej uroku – autorka tym razem zdradza szczegóły stroju, osobowości oraz kilka ciekawostek na temat Noégo. Środek zdobi jedna kolorowa ilustracja przedstawiająca Dominique de Sade, na końcu, prócz reklam wydawnictwa, są dwie związane z fabułą tomu historyjki.
Co do tłumaczenia wreszcie, mniemam, że i oryginał przestał udawać historyczny, bo język bohaterów jest praktycznie całkowicie współczesny, co bynajmniej nie przeszkadza w lekturze, a wręcz podejrzewam, że archaizowanie na siłę by jej zaszkodziło. Wyrażają się więc żywo i potocznie, nie stroniąc od barwnych określeń i sformułowań. Przypisy tłumaczki – nie tylko językowe, ale i merytoryczne – znajdują się na końcu i wyznam, że nie zdołałam się oderwać od czytania, żeby tam zajrzeć. Stąd ponownie wniosek, że może jednak przydałyby się w tekście; inna sprawa, że przy takim wypełnieniu kadrami nie bardzo jest na nie miejsce. Kilka drobnych uwag mam do korekty, ale już sobie daruję szczegóły. Podsumowując, polskie wydanie jak najbardziej zachęca do sięgnięcia po tę coraz bardziej intrygującą historię.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 12.2016 |
2 | Tom 2 | Waneko | 3.2017 |
3 | Tom 3 | Waneko | 7.2017 |
4 | Tom 4 | Waneko | 3.2018 |
5 | Tom 5 | Waneko | 12.2018 |
6 | Tom 6 | Waneko | 6.2019 |
7 | Tom 7 | Waneko | 3.2020 |
8 | Tom 8 | Waneko | 11.2020 |
9 | Tom 9 | Waneko | 11.2021 |
10 | Tom 10 | Waneko | 9.2022 |