Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Ayuta

Tom 1
Wydawca: Ringo Ame
Rok wydania: 2016
ISBN: 978-83-94200-78-7
Liczba stron: 168
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

„Ayuta” to sanskryckie słowo oznaczające „miriadę”, a co oznacza w mandze autorstwa pako, mam nadzieję, że się dowiemy. Oficjalny opis mówi o dwóch chłopcach spędzających czas w pustej szkole w świecie pokrytym miliardami kwiatów – sądzę jednak, że nie o kwiaty albo nie tylko o kwiaty chodzi. A o co chodzi? To dobre pytanie…

Endou i Hoshito na początku rzeczywiście zdają się być jedynymi mieszkańcami opanowanego przez bujną roślinność świata, a przynajmniej owej szkoły, w której na różne sposoby zabijają czas, aż im się to znudzi i postanowią wyruszyć na poszukiwanie przygód – konkretnie pewnego owada, którego zobaczył w książce Hoshito. Cóż z tego, że gatunek ten występuje w Ameryce… Ruszają w podróż, jak stoją, nie biorąc nawet prowiantu. Beztroskie podejście chłopców do otaczającej ich niecodziennej rzeczywistości jest pierwszą rzeczą, która zastanawia czytelnika. Podobnie zaskakujące jest spotkanie w unieruchomionym pociągu z dziwnym potworem, z którego pazurów ledwo uchodzą, śmiejąc się przy tym radośnie mimo świadomości zagrożenia. W dalszej kolejności trafiają do jaskini zamieszkanej przez pewną dziewczynę, ich rówieśniczkę, spędzającą dla odmiany czas przy grach komputerowych. Zaprzyjaźniają się równie szybko i bezproblemowo. Przy okazji wychodzi na jaw, że ich imiona to pseudonimy i że chłopcy poznali się przez internet (obecnie niedziałający) przed tajemniczym wydarzeniem, które zostało określone jako przyspieszenie Ziemi. Spędziwszy noc na wspólnej grze, udają się na dalsze poszukiwanie rogatej cykady, a dziewczyna towarzyszy im w zrobotyzowanym pojeździe, którego najwyraźniej nie planuje opuszczać. Następuje pełne atrakcji i perturbacji polowanie na owada (nieudane), a w dalszej kolejności zmiana miejsca akcji i spotkanie w opuszczonym mieście z inną dwójką chłopaków, Breakiem i Daijim. Po początkowym braku porozumienia znów ma miejsce szybkie i bezproblemowe nawiązanie przyjaźni oraz wspólna zabawa, zakończona zatopieniem jednostki pływającej. Ponownie niejako przy okazji dowiadujemy się, że tajemnicze wydarzenia, które najwyraźniej zmieniły oblicze świata (ale, co zdumiewające, nikogo z bohaterów nie dziwią, mimo że pozostają niewyjaśnione), miały nieco apokaliptyczny, choć chyba nie zabójczy charakter i doprowadziły m.in. do podzielenia miejscowej społeczności na żyjących osobno dorosłych i dzieciaki. Na ostatnich stronach pojawia się kolejny przedstawiciel owej młodzieży i kolejne pytania.

Historia rozwija się bardzo powoli, autor wciąż trzyma karty przy orderach, co może być dobrym zabiegiem na początek, ale nie na dłuższą metę. Intryguje podejście wszystkich postaci do świata, totalne pogodzenie się z jego dziwacznością, podczas gdy dowiadujemy się, że nie jest to świat, w którym się urodzili, bo zmienił się zaledwie przed kilku laty. Główni bohaterowie na pierwszy rzut oka wydają się biegunowo różni: wyższy Hoshito jest żywiołowo narwany i chwilami dziecięco naiwny, niższy Endou jest opanowany i jakby pochmurny, ale i jemu zdarza się błysnąć uśmiechem. Przy tym obaj są sympatyczni, chwilami rozbrajający i jakimś cudem emanują jednocześnie naturalnością, jak i czymś nieuchwytnym, co zostawia wrażenie, że coś jest z nimi głęboko nie w porządku. Mówiąc o naturalności, pochwalę od razu język tłumaczenia; choć całkowicie pozbawiony młodzieżowych wulgaryzmów, nie wydaje się drętwy ani przesadnie ugrzeczniony. Wszystkie onomatopeje i wyrazy w tle są przetłumaczone, pojawia się kilka przydatnych przypisów; nie dopatrzyłam się też większych błędów językowych, zaledwie kilku drobiazgów. Humor jest nienachalny, bawią raczej charaktery i interakcje bohaterów niż jakieś szczególnie zabawne sytuacje. Podoba mi się wyraźny, precyzyjny, a kiedy trzeba dynamiczny rysunek pako, charakterystyczne projekty postaci z bogatą mimiką i odrobiną super­‑deformed. Stosunkowo regularny układ paneli, wyraźne kontrasty bieli i czerni, niewiele rastrów czyni mangę wizualnie czytelną, choć ktoś mógłby wytknąć autorowi zbyt częste zaniedbywanie tła. Polskie wydanie jest dobrej jakości, tomik wygodnie się czyta i warto zauważyć, że paginacja… występuje prawie na każdej stronie!

Manga jako taka mi się podoba, mimo że przy lekturze zdecydowanie na pierwszy plan wysuwa się pytanie: „ale o co tu chodzi?!”. Jest w niej coś naprawdę nieuchwytnego a intrygującego – te dwa określenia nasuwają mi się nieodparcie – i choć bycie przez większość czasu całkowicie zbitą z tropu nie jest stanem, który specjalnie lubię jako czytelniczka, szczerze mówiąc, liczę na dalszy ciąg, który zdaje się, jeszcze nie zaistniał…

ursa, 4 lipca 2016
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Ringo Ame 5.2016