Summer Wars
Recenzja
Odliczanie, które rozpoczęło się w końcówce poprzedniego tomu, dotyczy japońskiej sondy, którą Love Machine postanowił zrzucić na jedną z pięciuset elektrowni atomowych na Ziemi. Jedyny sposób, by go powstrzymać, to odzyskać konto administratora sondy – jedno z czterystu milionów, które przejął wirus. Jinnouchi mają na to dwie godziny.
Ponieważ wszystkie dotychczasowe środki zawiodły, trzeba szybko zmienić strategię. Walnie przyczynia się do tego Natsuki, najpierw znalazłszy ostatnią wolę babci Sakae, co pomogło rodzinie ponownie się zjednoczyć – łącznie z Wabisuke, którego również udało jej się przekonać do powrotu. Kiedy twórca Love Machine próbuje osłabić wirusa od środka, Natsuki rzuca mu wyzwanie: hazardową grę, w której jej stawką na wejście są konta całej licznej rodziny. Koi‑koi, w którym dziewczyna jest mistrzynią dzięki babci, pozwala jej w końcu – z pewnymi problemami, bo przecież nie może być za łatwo, ale ma wsparcie całego świata! – odzyskać dostęp do milionów kont, jednak nie tego najważniejszego: sonda wciąż zmierza w stronę Ziemi, konkretnie domu Jinnouchich (myślałby kto, że sztuczna inteligencja nie może chcieć się zemścić). Dopiero połączone siły Wabisuke, Kazumy i Kenjiego, który wspina się na szczyty swoich matematycznych zdolności, pozwalają zapobiec najgorszemu. Ostatnie strony to obrazki z dość nietypowej uroczystości, podczas której klan żegna swoją nestorkę i jednocześnie świętuje przeżycie i wygraną; po nich mamy jeszcze krótki epilog poświęcony losom uczucia Kenjiego do Natsuki. Czyli – wszystko dobrze się kończy i nie widzę powodu, żeby narzekać.
Nie planuję też jakoś specjalnie czepiać się wydania, bo jest to taki sam dobry standard jak poprzednio, od przekładu po opracowanie edytorskie. Przypis dotyczący ogólnych zasad koi‑koi niewiele mi, szczerze mówiąc, wyjaśnił, ale też nie starałam się szczególnie usilnie ich rozgryźć, natomiast doceniam, że tłumacz go zamieścił. Pewnie dałoby się wskazać strony (tyle że bez podania numerków, oczywiście, bo te w praktyce nie istnieją), które mogłyby być ciut bardziej nasycone tuszem, ale w niczym to nie przeszkadza przy czytaniu, a manga i tak jest bardzo gęsto wypełniona rysunkami i hojnie szafuje szarościami. Tomik otwierają cztery strony w kolorze (ostatnia to spis), a po „bonusowym” epilogu nie ma już żadnych dodatków. Razem wziąwszy, polskie wydanie jak najbardziej zachęca do sięgnięcia po nie, jeśli tylko ktoś ma ochotę na niedługą, a wypełnioną akcją serię z sympatycznymi bohaterami i całkiem sensownym przesłaniem o wartości i znaczeniu rodziny. W sam raz na lato.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 2.2018 |
2 | Tom 2 | Waneko | 4.2018 |
3 | Tom 3 | Waneko | 6.2018 |