Herezja miłości
Recenzja
Drodzy czytelnicy, czy wy też nie lubicie tego uczucia, kiedy bierzecie w dłonie ostatnią część cenionej historii i czytacie ją ze świadomością, że dalszego ciągu już nie poznacie? Zapewne nie lubicie. Powiem wam, że pisanie recenzji takiej ostatniej części jest jeszcze gorsze. No ale cóż, tak to niestety bywa, coś się kończy, coś się zaczyna. Płomienna historia miłości mrocznego upadłego anioła i obdarzonej niezwykłą duszą oraz równie niezwykłym biustem śmiertelniczki właśnie dobiegła końca. Czas spuścić kurtynę i iść spać.
Jako się rzekło we wstępie, mamy tu do czynienia z zakończeniem wątku niezwykłego uczucia. A że w związku z tym do fabuły wprowadzone zostają nowe, ciekawe postacie, zaś czytelnikowi serwowane są liczne retrospekcje, które wyjaśniają postawy i działania wielu bohaterów, pozwolę sobie o wydarzeniach za wiele nie pisać. Wystarczy rzec, że upadłe anioły okazują się nie być aż takimi bezdusznymi potworami, jak mogłoby się zdawać, same anioły potrafią być zimnymi draniami, a posiadanie niezwykle pięknej duszy to niekoniecznie taka fajna rzecz. I to nie tylko dlatego, że jakiś demon będzie chciał, w zamian za pocałunki i obmacywanie, zostać na czas nieokreślony „przynieś‑podaj‑pozamiataj” takiej osoby.
Z dalszych istotnych rzeczy należałoby zaznaczyć, że tom trzeci praktycznie nie zawiera wątków komediowych, a całkowicie rezygnuje z wątków erotycznych. Sam humor od czasu do czasu się zdarza, ale zostaje niemal całkowicie wyparty przez wątki związane z targającymi postaciami emocjami bądź też nadspodziewanie licznymi i krwawymi scenami walk. Nagich wdzięków Yoshino mi szczególnie nie brakowało, bo dziewczynie daleko do mojego typu kobiety idealnej, ale braku końskich zalotów i erotycznych nieporozumień oraz dwuznaczności w rozmowach jednak było mi szkoda. Mimo to autorce udało się przemycić kilka zabawniejszych momentów. Inna rzecz, że sprawiają one, iż rodzice dziewczyny przestają wydawać się dobrymi opiekunami dla dziecka, a sama Yoshino wychodzi na jeszcze głupszą, niż chyba jest/była w rzeczywistości. Nie zabrakło za to kilku bonusowych rozdzialików na koniec oraz pod obwolutą. Przedstawiają one tradycyjnie perypetie Beliala i jego podopiecznej w wieku nastoletnim.
Niewiele się zmieniło w kwestii jakości technicznej. Tomik ma wszystkie zalety i wady, które wyliczałem już przy okazji poprzednich. Mamy więc standardowej wielkości solidnie sklejony wolumin. Na jego obwolucie ponownie widzimy główną parę zakochanych, tym razem na ilustracji utrzymanej w tonacji bursztynowej. W ogóle mam wrażenie, że barwy obwolut zostały dobrane tak, by oddać charakter emocji, które dominują w poszczególnych tomach… Tłumaczenie utrzymuje znany już wysoki poziom, a dymki i teksty poza dymkiem, mimo niewielkich rozmiarów kadrów, nie nastręczały mi przy lekturze większych trudności. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy to efekt lepszej edycji, mniejszej ilości tekstu czy też po prostu przyzwyczajenia. Sama kreska natomiast pozostała bez zmian. Bardzo ekspresyjna, bardzo wysmakowana i aż błagająca o wydanie w większym formacie niż to, co trafiło, niestety, ostatecznie na nasz rynek.
Tak więc z żalem przychodzi mi pożegnać się z tym tytułem. Pewnie to lepiej, że autorka zdecydowała się na zamknięciu go w trzech wypełnionych emocjami i interesującą fabułą tomach, niżby miała rozpuszczać jego esencję w licznych wypełniaczach i sztucznie wydłużanych wątkach, ale cóż… Co prawda w posłowiu wspomina o kontynuacji historii i chęci stworzenia tomu czwartego, ale czy ten faktycznie powstanie? I czy zostanie przez Waneko wydany? Fakt, że Herezja miłości ma u naszego wydawcy, jak to wynikało z zapowiedzi tomiku trzeciego, status „zakończony”, raczej zbyt optymistycznie nie nastraja, ale pożyjemy, zobaczymy.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 10.2018 |
2 | Tom 2 | Waneko | 12.2018 |
3 | Tom 3 | Waneko | 2.2019 |