Jego wilczy sekret
Recenzja
Komugi pod wpływem impulsu wyznaje Oogamiemu miłość, ale niestety chłopak odrzuca ją w wyjątkowo bolesny sposób. Na drugi dzień Oogami zachowuje się jak gdyby nigdy nic, co wzbudza w dziewczynie jeszcze większą gorycz. Jej dziwne zachowanie zauważa Rin i nieoczekiwanie staje się dla Komugi prawdziwym oparciem, chociaż sposób, w jaki wyraża opinie, pozostaje stanowczy i nieprzyjemny. Komugi mimo wszystko nie chce zrywać znajomości ze zmiennokształtnymi kolegami, dlatego postanawia stłumić swoje uczucia i ograniczyć się do przyjaźni. Przy okazji bohaterka poznaje opiekuna i mentora chłopców, trójnogiego kruka, który funkcjonuje w świecie ludzi jako lokalny urzędnik, Kuro Yata.
Cóż, jesień na Hokkaido mija szybko i wkrótce wszystko pokrywa gruba warstwa śniegu, a bohaterowie mogą cieszyć się zimową przerwą. Komugi nadal próbuje poukładać swoje uczucia, więc większość czasu spędza w domu, pogrążona w myślach. Z letargu wyrywa ją Awaji, czyli psotny jenot, zapraszając w Nowy Rok na wyprawę do chramu rodziny Rina. Oczywiście, w wycieczce uczestniczy też Oogami, co trochę komplikuje sytuację. Chłopak zupełnie nie rozumie, że swoim zachowaniem zranił Komugi, a ciągłe próby skrócenia dystansu tylko pogarszają sprawę. Sytuację próbuje wykorzystać Rin, który pociesza przyjaciółkę i któremu wyraźnie nie w smak jest zachowanie Oogamiego. W końcu proponuje, by Komugi została jego dziewczyną…
Jak na mój gust, powinna kopnąć wilczka w kudłate cztery litery i przyjąć propozycję lisa. Rin, chociaż chwilami gburowaty, od początku stara się trzymać Komugi z dala od kłopotów, a w trudnych chwilach zawsze próbuje ją pocieszyć. I to nie tak, że wykorzystuje sytuację na złość Oogamiemu, bo cały czas troszczy się również o przyjaciela. To Oogami zachowuje się jak ostatni palant, który nigdy w życiu nie słyszał powiedzenia o piekle wybrukowanym dobrymi chęciami. Bez chwili namysłu odrzuca uczucia dziewczyny, a potem zachowuje się jak gdyby nigdy nic – spędza z nią mnóstwo czasu, przytula i bezrefleksyjnie wierzy w to, że Komugi z dnia na dzień jest w stanie przekuć miłość w zaledwie przyjaźń. Co gorsza, to typowy pies ogrodnika, bo gdy tylko widzi Rina w towarzystwie dziewczyny, robi wszystko, by parę rozdzielić. Jest bezmyślny i ma poczucie, że oto czyni dobro dla siebie i wszystkich wokół…
Irytuje mnie trochę ta manga, bo główny amant wybrany przez mangaczkę moim zdaniem powinien dostać na końcu figę z makiem, a jak znam życie, zgarnie główną nagrodę. Podczas gdy Rin zostanie z niczym, bo nic nie wskazuje na to, żeby autorka przewidziała dla niego jakąś inną kandydatkę. Chyba jestem już odrobinę za stara na takie klasyczne shoujo, ale z drugiej strony doceniam prostą historię, nie najgorszą bohaterkę i stado rasowych bishounenów. Miłą odmianą jest też fakt, że chociaż panowie zmieniają się w ludzi, nie każdy z nich marzy o takim życiu.
Nie mam zastrzeżeń do polskiego wydania; tak jak poprzednio doceniam naprawdę ładne, naturalne tłumaczenie. Czytając je, nie czuję się jak dinozaur, który nie ma pojęcia, o co chodzi, ale też nie odnoszę wrażenia sztuczności. Na obwolucie tym razem autorka umieściła Rina, zresztą zupełnie słusznie, bo odgrywa on w tym tomie istotną rolę. Nie zabrakło kolorowej ilustracji, prezentującej wszystkich bohaterów w zimowej odsłonie. Miłym dodatkiem jest spis postaci oraz krótkie streszczenie poprzedniej części, zresztą jeżeli komuś mało informacji o bohaterach, na końcu tomu znajdzie kilka ciekawostek o każdym z nich. Druk jest wyraźny, chociaż czerń mogłaby być nieco intensywniejsza – w tej chwili całość tonie w szarościach, co sprawia trochę monotonne wrażenie. Na końcu, oprócz wspomnianych już ciekawostek, znajdziemy też bardzo krótkie komiksowe posłowie autorki i zapowiedź następnego tomu, w którym dowiemy się co nieco o przeszłości Oogamiego. Ostatnia strona to tradycyjnie stopka redakcyjna.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 12.2019 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 3.2020 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 6.2020 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 8.2020 |