Wspomnienia Emanon
Recenzja
Recenzowanie polskich wydań jednotomowych mang ma swoją specyfikę. Z jednej strony wypada ocenić jakość rodzimej edycji pod kątem jakości i atrakcyjności dla czytelnika, a z drugiej należałoby też pochylić głowę nad samym komiksem jako takim. A że zasady redakcyjne i etyczne wymagają napisania dwóch odrębnych tekstów, jednego dla tomiku i jednego dla mangi, pozwolę sobie wybrać wyjście łączące ogień z wodą. Albo dwie połówki pomarańczy. Albo wariację tego ostatniego, czyli dwie połówki człowieka, którego w jakimś tam micie złośliwi bogowie mieli dla własnej uciechy rozciąć tak, żeby rzeczone połówki miały się nawzajem poszukiwać, co w efekcie dało mężczyznę i kobietę… Ale dość dygresji. Wystarczy rzec, że recenzję tomikową poświęcę omówieniu jakości tomiku właśnie, a osoby zainteresowane samą mangą zapraszam do recenzji głównej.
Dla czytelników lubiących tak jak ja kupować mangi w ciemno, a dopiero potem czytać recenzję, kilka słów na temat fabuły. Oto mamy rok Pański 1967. Na statek o jakże romantycznej nazwie „Sunflower” wchodzi tłum pasażerów, wśród nich dwójka młodych osób, które staną się bohaterami opowieści: tajemnicza dziewczyna oraz prostoduszny student. Ta pierwsza sprawia wrażenie takiej, co to potrafi sobie w życiu radzić i nie da sobie w kaszę dmuchać, a ten drugi to miły chłopina o gołębim sercu i umyśle pełnym miłości do literatury science‑fiction oraz mający pecha do miłości romantycznej. Gros fabuły zamyka się w ciągu zaledwie kilku godzin i skupia w gruncie rzeczy na rozmowie tej dwójki. Za rozmową kryją się, oczywiście, treści głębsze i bardziej tajemnicze, niż mogłoby się pozornie wydawać. Co prawda, polski wydawca w zamieszczonym na swojej stronie opisie mangi sadzi taki spoiler, że aż dudni, ale ja wolałbym go tu nie powielać. Wszak niespodzianka smakuje najlepiej, kiedy… jest niespodziewana.
Tak więc przedstawienie fabuły mamy już za sobą. Jak prezentuje się wydanie pod kątem technicznym? Ano tak, jak można by się po serii ekskluzywnej spodziewać. Mamy więc, podobnie jak w przypadku Moich lesbijskich doświadczeń w walce z samotnością, również zresztą Studia JG, mangę w twardej oprawie oraz powiększonym rozmiarze A5. Już na pierwsze dotknięcie robi ona bardzo solidne wrażenie, a obwoluta z błyszczącymi elementami może kojarzyć się z obrazem jakiegoś artysty. Kryje zresztą okładkę zawierającą inne, utrzymane w podobnym klimacie grafiki z główną bohaterką. Próżno za to doszukiwać się gdzieś opisów fabuły, co zresztą uważam za rozsądny zabieg. Nie psuje to fabularnego zwrotu, a dodatkowo cieszy oko ładnym widoczkiem. Tu jeszcze zaznaczę, że po zakończeniu mangi czytelnik znajdzie jeszcze więcej kolorowych stron z główną bohaterką. Osoby, którym do serca przemówiła obwoluta, powinny być szczerze zadowolone.
Niewiele w sumie mogę powiedzieć o tłumaczeniu. Poza skądinąd zabawną wpadką na stronie 12 i pomyleniem płci jednej z postaci epizodycznych nie rzuciło mi się w oczy nic, co wołałoby o pomstę do nieba bądź, dla odmiany, o wychwalanie pod niebiosa. Akcja mangi rozgrywa się, z punktu widzenia zapewne lwiej części czytelników, bardzo dawno temu, a wydarzenia, do których pojawiają się tu odniesienia, dla wielu stanowią relikt przeszłości i pewną abstrakcję. Takie postawienie sprawy mimo młodego wieku bohaterów uwalnia ich od ryzyka posługiwania się współczesnym slangiem. W efekcie dostajemy ładnie i płynnie przetłumaczoną, ale pozbawioną lingwistycznych esów‑floresów rozmowę wraz z całym wynikającym z tego dobrem inwentarza. No, ale Wspomnienia Emanon kierowane są do czytelnika dojrzałego, więc wątpię, żeby miało to komukolwiek przeszkadzać. Warto tu też zaznaczyć, że w tomiku znajdują się dobrze przetłumaczone posłowia zawierające przemyślenia autora książkowego oryginału oraz osoby odpowiedzialnej za mangę.
Podsumowując, pozostaje mi powiedzieć, że Wspomnienia Emanon to dobra manga. W żadnym wypadku nie jest ona tytułem wybitnym. Wbrew opisowi na stronie wydawnictwa nie stanowi też spektakularnego doświadczenia egzystencjalnego, które odwróci czyjś światopogląd o 180 stopni. W tej akurat funkcji dużo lepiej sprawdzą się choćby przywołane powyżej Lesbijskie doświadczenia…. Mimo to są to przyjemne okruchy życia przedstawiające zaledwie kilkugodzinny wycinek z losów dwójki ludzi. Nie mają w zasadzie konkretnie zaznaczonego początku i końca. Przekazane są poprzez realistyczną, niepozbawioną szczegółów i smaczków kreskę i przybierają formę rozmowy. Osoby szukające czegoś lekko strawnego i niezmuszającego na siłę do refleksji czy gwałtownych wahań emocjonalnych powinny być zadowolone.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 9.2019 |