Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 kreska: 7/10
fabuła: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,50

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 10
Średnia: 7,9
σ=2,51

Wylosuj ponownieTop 10

Sket Dance

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2007-2013
Liczba tomów: 32
Tytuły alternatywne:
  • スケットダンス
Widownia: Shounen; Postaci: Nauczyciele, Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm

Potrzebujesz pomocy, wsparcia? Sket­‑Dan z chęcią pomoże ci rozwiązać wszystkie problemy! Sympatyczna i bardzo szalona komedia szkolna, doprawiona szczyptą powagi.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Miica

Recenzja / Opis

Poznajcie niezwykły klub szkolny Sket­‑Dan, którego założyciel, Yusuke Fujisaki, obrał sobie za cel wszelką pomoc uczniom. Chociaż inicjatywa jest bardzo szczytna, pokój klubowy straszy pustką, a kandydatów na nowych członków brak. Powodem takiego stanu rzeczy może być wyjątkowa ekscentryczność całych trzech klubowiczów, to jest wspomnianego wyżej Fujisakiego, geniusza komputerowego Kazuyoshiego Usuiego oraz nieludzko silnej Hime Onizuki. Jak również fakt, że wszystkimi poważnymi sprawami zajmuje się szkolny komitet uczniowski, a naszym bohaterom przypadają w udziale „zlecenia”, którymi nikt normalny nigdy by się nie zajął. Ale oto pojawia się szansa na zdobycie nowego „towarzysza niedoli”, do klasy dołącza bowiem nowy uczeń, Teppei Sugihara. Początkowo niechętny, szybko będzie musiał skorzystać z usług Sket­‑Dan.

Sket Dance to przykład wyjątkowo szalonej komedii z elementami dramatu i okruchów życia. Fabuła ma charakter raczej epizodyczny, z pojawiającymi się co jakiś czas dłuższymi wątkami. Przez pierwsze kilkanaście rozdziałów obserwujemy niezwykłą codzienność bohaterów, którzy podejmują się najróżniejszych i najdziwniejszych zadań: od przypilnowania zwierzątka koleżanki do nauki gry, o której nikt nigdy nie słyszał. W międzyczasie poznajemy także głównego rywala członków Sket­‑Dan, czyli szkolny komitet uczniowski, z charyzmatycznym i koszmarnie leniwym przewodniczącym Soujirou Agatą na czele. Akcja nieśpiesznie zmierza ku konfrontacji tych dwóch grup, która stanowi pierwszy dłuższy wątek w mandze.

Komiks nie trzyma równego poziomu, zdarzają mu się wzloty i upadki. Większość wydarzeń, chociaż na pierwszy rzut oka całkiem realistycznych, zostaje rozdmuchana do niebotycznych rozmiarów i utopiona w morzu absurdu. Ma na to wpływ nie tylko wyjątkowość Fujisakiego, Usuiego i Onizuki, ale także ich „klientów”, którzy w większości stanowią całkiem pokaźną i barwną grupę dziwaków. I chociaż duża część przedstawionych historii mieści się w jednym, dwóch rozdziałach, biorące w nich udział postacie przewijają się później w mandze kilkakrotnie. Napisałam na początku akapitu, że całość jest nierówna, ale pragnę zaznaczyć, że jest to moje bardzo osobiste odczucie. O ile ogólnie bardzo sobie cenię szalony humor i pozytywny nastrój Sket Dance o tyle bywają momenty, które najchętniej bym wycięła i wyrzuciła do kosza. Do tej grupy należą właściwie wszystkie rozdziały z udziałem jednego z nauczycieli, Kunia Yamanobe. Nauczył się on od swojego chińskiego mistrza mnóstwa pokręconych gier z totalnie niezrozumiałymi zasadami, które próbuje teraz bezskutecznie (wcale się nie dziwię) zaszczepić na gruncie japońskim. Oczywiście jedynymi chętnymi do pomocy są członkowie Sket­‑Dan. Uczciwie przyznaję, że ledwo przebrnęłam przez te rozdziały. Chociaż jestem wielką fanką różnych sportów, to wyjątkowo głupie rozgrywki z udziałem pana Yamanobe działały mi na nerwy. W pewnym momencie poddałam się i przestałam dociekać, o co właściwie chodzi w jego grach.

Bardzo dobrze wypadają za to wszystkie poważniejsze wątki, które traktują głównie o przeszłości bohaterów. Byłam autentycznie zaskoczona, że w tego typu komedii znalazło się miejsce dla bardzo życiowych problemów. Bo chociaż Yusuke, Hime i Kazuyoshi sprawiają wrażenie osób pogodnych i nie do końca poważnych, to ich zachowanie oraz postawa są wynikiem pewnych wydarzeń w przeszłości. Tak naprawdę żadne z nich nie może mówić o całkowicie szczęśliwym „dzieciństwie”, klub to dla nich sposób na poradzenie sobie z demonami przeszłości. I trzeba przyznać, że póki co, sprawdza się znakomicie. Swoją drogą, chylę czoła przed autorem, który w żadnym momencie nie przeszarżował z nadmiarem dramatyzmu czy traumami. Co prawda historia Usuiego szczególnie wyłamuje się z optymistyczno­‑absurdalnego klimatu mangi, ale ponieważ chłopak jakoś radzi sobie z wyjątkowo poważnymi problemami, a jego reakcja na nie sprawia wrażenie realistycznej, trudno się do czegoś przyczepić.

Kolejna sprawa to ukazane w nieco krzywym zwierciadle różne zjawiska charakterystyczne dla japońskiej popkultury. Kazuyoshi jest encyklopedycznym przykładem otaku – godzinami potrafi rozmawiać o ulubionych tytułach, wie wszystko o gadżetach, bohaterach i twórcach. Momoka, przyjaciółka Hime, ilustruje natomiast fenomen japońskiego idola, który rzadko kiedy działa tylko w jednej dziedzinie i dostosowuje swoje zachowanie oraz często wygląd, do wyobrażeń i oczekiwań fanów. Jest też Date, miłośnik nurtu visual­‑kei, z którym nie da się normalnie porozmawiać, ponieważ wyraża się w identyczny sposób, jak jego idole – krótko i enigmatycznie. Poza tym nosi emo­‑grzywkę i makijaż. Kenta Shinohara nie potępia tych zjawisk, ale w subtelny sposób je wyśmiewa. W byciu indywidualistą nie ma nic złego, co widać na przykładzie całej masy dziwaków przewijających się przez mangę, ale popadanie w skrajności też nie jest dobre.

Jak wspomniałam wcześniej, stosunkowo normalne historie polano zawiesistym sosem z absurdu, ale i tak najmocniejszą nutą w tej kompozycji pozostają bohaterowie. A tych normalnymi nazwać już nie można. Główna trójka wcale nie jest najdziwniejsza, ponieważ co jakiś czas pojawiają się „mroczniejsze” indywidua, ale to nie zmienia faktu, że Fujisaki i Onizuka pozostają najgłośniejszymi bohaterami. Relacje tej dwójki trudno jednoznacznie określić; na pewno są najlepszymi przyjaciółmi na świecie, ale wyraźnie widać, że ta przyjaźń ewoluuje w coś głębszego, przy czym obydwoje nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Cóż, Hime jest znana głównie z siły fizycznej, a Bossun (przezwisko Fujisakiego), chociaż ma nieprawdopodobną umiejętność koncentracji, do najbystrzejszych osób nie należy, zwłaszcza kiedy sprawa dotyczy jego. Usui jest spokojny i opanowany, chociaż chętnie bierze udział w niepoważnych przedsięwzięciach przyjaciół. Początkowo traktowałam członków Sket­‑Dan z przymrużeniem oka, jednak dopiero kiedy poznałam ich motywację i wydarzenia z przeszłości, zyskali w moich oczach. Bo choć przez większość czasu zachowują się dziecinnie i głośno, kiedy wymaga tego sytuacja, potrafią być bardzo dojrzali i odpowiedzialni. Z pewnością nie można ich uznać za bandę żałosnych nieudaczników, swoje klubowe zadania traktują poważnie, a dla przyjaciół są w stanie poświęcić wszystko. Nigdy nie nazwałabym ich postaciami płaskimi i jednowymiarowymi.

Daruję sobie wywody o „klientach”, którzy korzystają z usług klubu, ale nie mogę pominąć szkolnego komitetu uczniowskiego. Jak większość tego typu organizacji w mangach, są poważani i uwielbiani. Wyróżniają się nie tylko wyglądem, ale i umiejętnościami, co przysparza im mnóstwo wielbicieli. Swojego klubowego rywala rzadko kiedy traktują poważnie, ale są dalecy od pogardy. Na pierwszy rzut oka idealni, na drugi już nie bardzo, zwłaszcza że stanowią dosyć barwną galerię osobowości. Oprócz wspomnianego wcześniej Agaty, który posiada wyjątkowe zdolności przywódcze, do komitetu należą także ulubieniec damskiej części szkoły, Shinba Michiru, obowiązkowy i poważny Sasuke Tsubaki (swoją drogą, jedna z moich ulubionych postaci), a także bogata i urocza Unyuu Mimori oraz „wygadana” Kikuno Asahina. Muszę przyznać, że chociaż dosyć szybko udało mi się ich „rozgryźć”, to zdarzały się momenty, kiedy byłam autentycznie zaskoczona ich zachowaniem. Poza tym, właściwie kiedy tylko się pojawili, od razu zaczęłam im kibicować z równą mocą, co członkom Sket­‑Dan.

Graficznie jest bardzo średnio. Projekty postaci są raczej przeciętne i nie wyróżniają się zbytnio, może poza wyrazistymi twarzami. Widać, że autor lubi pokazywać skrajne emocje. Skutkuje to tym, iż buźki nie zawsze wyglądają atrakcyjnie – przyznaję, że nieco drażniły mnie „świńskie noski” i duża ilość „dziwnych min”. Nie chodzi o to, że chciałabym bez przerwy obserwować modelowych bishounenów (mimo że duża część panów się do takich zalicza), ale w przypadku trójki głównych bohaterów deformacje są stosowane zbyt często. Natomiast bardzo pozytywnym zjawiskiem jest duża ilość typów fizjonomicznych. Świat przedstawiony nie składa się tylko z chodzących ideałów, jest tu miejsce dla mało atrakcyjnych chłopaków, pulchnych dziewczyn czy starszych brzuchatych panów. Co więcej, są oni pełnoprawnymi bohaterami, a nie jedynie elementem komediowym czy dekoracją. Tła są takie sobie – nie uświadczymy ich wiele, a te, które są, trudno nazwać dopracowanymi i ładnymi. Cóż, najmocniejszą stroną tej mangi jest humor podany na wiele sposobów oraz bohaterowie, a nie oprawa graficzna. Miłośnicy pięknej kreski albo przeboleją braki, albo szybko dadzą sobie spokój z lekturą.

Sket Dance to twór specyficzny, który zdecydowanie nie każdemu przypadnie do gustu. Chyba najbliżej mu do sławnej Gintamy, przy czym opieram swoje twierdzenie na kruchych podstawach, ponieważ ten drugi tytuł znam tylko pobieżnie w wersji animowanej (bardzo szybko odpadłam od przygód Gintokiego i spółki). Prezentowany humor ma tutaj wiele odmian, od zupełnie hermetycznych japońskich żartów i nawiązań do innych serii, po żarty sytuacyjne czy odnoszące się do wcześniejszych wydarzeń w samej mandze. Takoż bohaterowie są dosyć charakterystyczni, a ze względu na objętość mangi przez długi czas sprawiają wrażenie nieskomplikowanych i nie każdemu taka postawa będzie się podobać. Cóż, jest to jedna z serii, które chociaż atakują czytelnika już od pierwszych stron, potrzebują sporo czasu na prawdziwe rozwinięcie skrzydeł. W mojej opinii warto dać jej szansę i nie zrażać się „narwaniem” głównych bohaterów. Oczywiście pod warunkiem, że podoba nam się taki szalony humor, bo ten pozostaje niezmienny. Zachęcam do zapoznania się z wersją papierową, która wygrywa z niezbyt sprawnie zrealizowanym anime w przedbiegach.

moshi_moshi, 23 sierpnia 2011

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shueisha
Autor: Kenta Shinohara