Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 kreska: 8/10
fabuła: 6/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,33

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 67
Średnia: 7,37
σ=1,36

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

Koledzy z klasy

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2006
Liczba tomów: 1
Wydanie polskie: 2016
Liczba tomów: 1
Tytuły alternatywne:
  • 同級生
  • Classmate
  • Doukyuusei
Tytuły powiązane:
Postaci: Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Shounen-ai/yaoi

Typowa opowiastka o dwójce zakochanych w sobie chłopaków. A może coś więcej?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Eva_Dolores

Recenzja / Opis

Hikaru Kusakabe i Rihito Sajou chodzą do jednej klasy. Sajou jest zamkniętym w sobie prymusem, którego życie kręci się wokół nauki. Kusakabe, zwany przez przyjaciół Beyanem, to niezbyt rozgarnięty ekstrawertyk, planujący w przyszłości karierę muzyka. Tych dwóch nie łączy absolutnie nic, a mimo to, pod wpływem impulsu, Kusakabe oferuje Sajou pomoc w przygotowaniu się do występu w konkursie szkolnych chórów. Początkowo motywuje go zwykła ciekawość, z biegiem czasu coś się jednak zmienia. A może od początku chłopaka motywowało coś więcej? Trudno orzec. Pewne jest tylko jedno: miłość potrafi zaskoczyć.

Jeśli chcielibyśmy w najprostszy sposób powiedzieć, o czym jest ta manga, to zdanie ze wstępu w zupełności wystarczy, treść jest bowiem niezwykle prosta. Poskładano ją z dobrze znanych i nadużywanych schematów i klisz. Zobaczymy tu klasyczną nieumiejętność przełożenia myśli na słowa, co prowadzi do nieporozumień. Pojawiają się wątpliwości dotyczące prawdziwości uczuć drugiej strony, a nawet ten trzeci, który chętnie uprowadziłby jednego z chłopców dla siebie. Banały? Znamy to na pamięć? Jak najbardziej. Dlaczego więc nie mogłam się oderwać?

Sama autorka nie ukrywa, że nie miała na celu być oryginalna. W swojej pierwszej mandze z gatunku boy's love postanowiła „wrócić do korzeni”, przedstawić pierwszą miłość z całą przypisaną jej niewinnością, i plan swój konsekwentnie zrealizowała. Umiejętnie splata klasyczne motywy na nowo, oszczędzając przy tym czytelnikom traum i nieszczęść, jakie są udziałem bohaterów innych jej prac, w zamian okraszając całość naturalnym humorem. Nie dzieje się tu nic, co kazałoby czytelnikowi zagryzać chusteczkę z niepokoju. Fabuła niespiesznie prowadzi nas przez ostatni wspólny rok szkolny bohaterów, a chociaż zachowana jest chronologiczna kolejność wydarzeń, całość sprawia wrażenie epizodycznej i dziwnie płynnej. Następujące po sobie sceny połączono jakby na zasadzie przypadkowości typowej dla snu. Wrażenie to wzmacnia kompozycja i charakterystyczna kreska autorki.

Czytelnik obserwuje, jak dwaj, tak różni przecież, chłopcy będący u progu dorosłości radzą sobie z kiełkującym uczuciem. Wszystko to dzieje się dla nich po raz pierwszy i muszą jakoś odnaleźć się w nowej sytuacji. Każdy z nich robi to na swój sposób. Beyan, jako ten spontaniczny i lekko nadpobudliwy, jest inicjatorem wszelkiej intymności. Daleko mu jednak do zaborczego seme, który nie rozumie słowa „nie”. To bardzo sympatyczny chłopak, niezbyt rozgarnięty, ale nadrabiający urokiem osobistym lekkoduch żyjący chwilą. Budził we mnie rozczulenie podobne do tego, jakie może wywołać zabawny szczeniaczek. Sajou dla odmiany to wycofany i nieśmiały typ, nie oznacza to jednak, że jest mniej wyrazisty. Jako ten poważniejszy i bardziej rzeczowo podchodzący do życia, poddaje wszystko zbyt wnikliwym analizom. Każde okazanie uczuć to dla niego wyzwanie, a spontaniczne zachowania Kusakabe najczęściej zwyczajnie go peszą, nie jest im jednak niechętny. Przyjdzie też czas, że i on jasno zadeklaruje swoje uczucia. Na plus należy policzyć fakt, że obaj bohaterowie zmieniają się i dorastają. Są to zmiany nieznaczne, bardzo subtelne, podobnie jak subtelne są raczkujące postępy ich związku. Żaden z nich nie jest kreowany na chodzący ideał, potrafią irytować i wzruszać, dzięki czemu sprawiają wrażenie wyjątkowo prawdziwych.

Nie zapominajmy też o wspomnianym wyżej „tym trzecim”. To Hara­‑sensei, nauczyciel muzyki. Bądźmy szczerzy, nie jest on prawdziwym rywalem, zdeterminowanym rozbijaczem związków czy uwodzicielem nieletnich. Paradoksalnie, odgrywa tu rolę masochistycznego amorka i swoim postępowaniem zbliża bohaterów do siebie, nie szczędząc przy tym cynicznych komentarzy. W gruncie rzeczy trudno mu nie współczuć tak niefortunnego ulokowania uczuć, chociaż o kibicowaniu nie może być mowy. Na szczęście autorka zlitowała się i narysowała równie urocze Sora to Hara, w którym pan nauczyciel… ale o tym sza. Inne postaci, koledzy i nauczyciele, członkowie zespołu Kusakabe i jego fanki, pełnią funkcję statystów, często również inicjatorów kolejnych scen komediowych, ale większość z nich nie zasłużyła sobie nawet na otrzymanie rysów twarzy.

Kreska jest bardzo charakterystyczna i przyznam, że przez długi czas stanowiła dla mnie podstawową przeszkodę do sięgnięcia po ten tytuł. W szczególności zawinił tu wygląd Sajou, który wręcz mnie przerażał. Przyznaję, moje pierwsze wrażenie nie mogło być bardziej mylne. Dla kontrastu Kusakabe ze swoją niesforną blond czupryną i szerokim uśmiechem z miejsca wydał mi się po prostu śliczny.

Nakamura rysuje ludzkie sylwetki w specyficzny sposób – mają wydłużone ciała i abstrakcyjnie pałąkowate kończyny. Miewają również nieproporcjonalnie małe głowy, co widać szczególnie w przypadku krótkowłosych postaci. Kontury i kreski rozpływają się i falują, wyginają się pod nieprzewidywalnym kątem i sprawiają wręcz surrealistyczne wrażenie. Nie jest to jednak niechlujstwo autorki, ale świadomy zabieg artystyczny, kreujący jej niepowtarzalny, dość abstrakcyjny, styl. Moim niewyszkolonym oczom kojarzy się to bardzo z art nouveau. Warto też zaznaczyć, że bohaterowie są niezwykle ekspresyjni, co widać zwłaszcza w scenach humorystycznych. Sposób, w jaki prezentują złość lub zaskoczenie, jest nie do podrobienia. W porównaniu z postaciami tła wyglądają dość przeciętnie. Nie przyciągają spojrzenia, są dość schematyczne, a ich rola sprowadza się głównie do tego, by bohaterowie nie przebywali cały czas w pustce.

Polecam tę mangę każdemu, nawet jeżeli yaoi nie należy do szczególnie lubianych przez niego gatunków. Warto przynajmniej rzucić okiem. To przyzwoite, przyjemne dla oczu czytadełko, zapoznanie się z nim nie będzie stratą czasu.

tamakara, 13 sierpnia 2015

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Akaneshinsha
Wydawca polski: Waneko
Autor: Asumiko Nakamura
Tłumacz: Magdalena Rokita

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Waneko 2.2016