Dobranoc, Punpunie
Recenzja
Dopiero przy okazji tomu trzeciego dotarło to do mnie w pełni – ja po prostu nie lubię czytać tego komiksu. Nie lubię też o nim pisać. W zasadzie nie mogę się doczekać, aż się skończy. Ach, cóż to będzie za radość towarzysząca pozbyciu się bohaterów z mojego życia…
To nie znaczy, że przestaję go polecać. Tak jak było to dziwne doświadczenie w poprzednich tomach, tak teraz zrobiło się nawet bardziej nietypowe i poszerzające horyzonty, choć zarazem jeszcze bardziej męczące. Po części może być tak dlatego, że wcześniej pomagałem sobie prywatną teorią, którą teraz musiałem porzucić – że Asano swoich bohaterów szczerze nie cierpi. Niestety, obserwując ich dalsze losy w tym tomie, doszedłem do wniosku, że za dobrze by było, bo znaczyłoby to, że przynajmniej się nimi przejmuje. Oni w ogóle nie wywołują u swojego twórcy żadnej pasji, są mu po prostu obojętni. To obojętność naukowego rodzaju – Asano coraz bardziej przypomina mi biologia, który stoi nad terrarium z żukami i spisuje swoje obserwacje. Kopulowało dziesięć par, zmarło sześć sztuk, zaobserwowano piętnaście walk o terytorium… Przejmowanie się losami pojedynczego osobnika wręcz zagroziłoby rzeczowości opisu.
Narracja skacze tym razem między Mamą Punpuna, Punpunem a jego byłym kolegą z klasy Sekim. Wątki te nie łączą się w jakąś konstruktywną całość, ale jako że samo życie bohaterów nie jest ukazane jako zbyt konstruktywne, trudno byłoby tego oczekiwać. Po lekturze można się zacząć melancholijnie zastanawiać, co owa „konstruktywność” miałaby w ogóle znaczyć… Zresztą Seki myśli na ten temat dużo, pozując na domorosłego filozofa‑socjopatę (zastanawia się nawet, trudno określić jak bardzo na serio, nad zabiciem człowieka). W jego przemyśleniach nie widać niczego specjalnie wartościowego, a z pewnością w niczym mu nie pomagają, i taki był chyba cel ich ukazania. Równolegle Punpun – stosownie do nastoletniego wieku – pogrąża się w seksualnych obsesjach. Z kolei Mama Punpuna bez końca rozwodzi się nad starością oraz brakiem satysfakcji z życia i relacji. Wszyscy bez przerwy myślą i marnie im to wychodzi – wydają się coraz bardziej schematyczni i zaplątani w siatce własnych pasji i uprzedzeń (dotyczy to też Yuichiego, który z przytupem zakończył ostatni tom, ale w tym odgrywa mniejszą rolę). Cóż, ludzie tacy po prostu bywają, na dobre i złe mało który komiks odważa się wejść tak głęboko w psychikę bohaterów jak Dobranoc, Punpunie. Mało który jest też tak skoncentrowany na tekście jak ten, momentami miałem bardziej wrażenie czytania książki, albo przynajmniej literackiego strumienia świadomości (James Joyce się kłania…) niż mangi. To dalej niezwykle pieczołowicie narysowany komiks, który robi graficznie duże wrażenie, ale tym razem w warstwie emocjonalnej dominował tekst.
Podobnie jak wcześniej, trudno mi jakoś zgrabnie ująć sedno ukazanych wydarzeń. Wszystko się „rozłazi”, postacie planują jedno, życie, zwykle bez uprzedzenia, przynosi drugie. Próbują się do tego dostosować, zwykle zanim się to uda, wyskakuje coś innego… Pokusiłbym się może o podsumowanie, że tom ten przede wszystkim skupia się na Mamie Punpuna i ukazuje ją jako dużo bardziej antagonistyczną postać niż wcześniej. Miałem dla niej relatywnie dużo sympatii – ot, przeciętna kobieta w średnim wieku, nie do końca radząca sobie w trudnej życiowej sytuacji. Okazuje się, że ta sytuacja jest jej dziełem w dużo większym stopniu, niż wcześniej przypuszczałem, a Taty Punpuna (wydawało się wcześniej – żałosnego sprawcy przemocy domowej) zaczęło mi być zwyczajnie żal. Mamy Punpuna przestało mi być żal kompletnie, po tym jak jej zdolność do ranienia wszystkich wokół została ukazana w pełnej krasie.
Kotori, niezrażone wylewającym się ze stron dobijającym brutalizmem, dalej stara się wzorowo. To naprawdę trudny materiał do przekładu i wydania, a uwag nie mam żadnych, tylko same pochwały. Warto zresztą zwrócić uwagę, że jeżeli chodzi o objętość tekstu do tłumaczenia, to Punpunowi bliżej do krótkiej książki niż typowego komiksu, więc był ogrom pracy z dymkami, całokadrowymi strumieniami świadomości oraz z multum tekstów środowiskowych. Poza główną historią na końcu tomu znajduje się specyficzny dodatek – cztery listy od japońskich czytelników. Są one… ciekawe. Żaden z autorów ewidentnie nie rozumie w pełni, o czym jest komiks, który komentują, zaś ich komentarze są zwyczajnie idiotyczne. Asano chciał chyba udowodnić, że czytelnicy Punpuna bywają równie godni politowania jak jego bohaterowie, i udało mu się to. Smutne, ale i po części urocze.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Kotori | 9.2019 |
2 | Tom 2 | Kotori | 1.2020 |
3 | Tom 3 | Kotori | 6.2020 |
4 | Tom 4 | Kotori | 2.2021 |
5 | Tom 5 | Kotori | 4.2021 |
6 | Tom 6 | Kotori | 7.2021 |
7 | Tom 7 | Kotori | 11.2021 |