Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Manga

Queen's Blade: Hide & Seek

Alternatywna względem anime historyjka z Eliną w roli głównej.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Fabułę anime Queen’s Blade, opowiadającego o losach grupy kobiet toczących ze sobą pojedynki, obserwowaliśmy z punktu widzenia księżniczki Leiny, która opuściła rodzinne zamczysko, by mieczem wyrąbać sobie drogę przez życie. Jej dwie siostry – Claudette i Elina stanowiły tam jedynie tło. W mandze tej sytuacja się zmienia – tutaj główną rolę odgrywa Elina. Po tym, jak odkryła, że jej ukochana młodsza siostra opuściła bez słowa zamek, kotowata księżniczka wyrusza na jej poszukiwanie. Po drodze spotka bandytkę Listy, która, owszem, miała okazję spotkać podróżującą Leinę. Jednak jej słowa, miast uspokoić niepokojącą się o losy siostry Elinę, dodatkowo doprowadzają księżniczkę do najgorszych domysłów. Dowiedziawszy się o tym, że Leina planuje wziąć udział w turnieju Queen’s Blade, Elina zyskuje zgodę Claudette, aby wyruszyć do stolicy i tam odnaleźć zgubę. W podróży towarzyszy jej przypadkowo poznana krasnoludzka kowalka Ymir oraz służący Faroll.

Z jednej strony to inna historia, a z drugiej bardzo podobna. Tak jak w anime tutaj fanserwisu nie brak, jednakże jest on jakby bardziej stonowany i w przeciwieństwie do serialu częściej traktowany jako pretekst do żartów niż do ujęć z gatunku ecchi. Zresztą całej tej mandze bliżej jest do komedii i poważniejsze scenki pojawiają się tu bardzo rzadko. Taka sytuacja wynika też z charakteru Eliny. Jest ona starsza a także bardziej narwana i charakterna od swojej siostry, więc jeśli ktoś jej podskoczy, nie usiłuje szukać pokojowego rozwiązania lub przepraszać. Wręcz przeciwnie – potrafi być nader złośliwa (zwracam uwagę na scenkę, kiedy po przesłuchaniu Tomoe bez najmniejszych nawet skrupułów zostawia związaną miko Echidnie, mówiąc: „Zrób z nią co chcesz, ja skończyłam”). No właśnie, Echidna. W anime ta postać jest dość poważna, natomiast tutaj to zboczona, wiecznie pijana i złośliwa elfka, mająca jednak spore pokłady humoru, a jej wąż nieraz staje się obiektem żartów. Może fakt, że Elina ją dobrze zna i wie, jak z nią postępować, ma wpływ na to, że Echidnę daje się tu nawet lubić. Poza nimi epizodyczną rolę odgrywa Tomoe, a także Nowa. W finale pojawia się zaś Nyx, która szuka zemsty na Elinie.

Luźny i raczej wesoły nastrój tej mangi sprawia, że pojedynki, tak istotne w anime, tu schodzą jakby na dalszy plan. Nie ma ich zbyt wiele – jedynie starcie Eliny z Nyx trwa nieco dłużej, natomiast reszta walk kończy się szybko. Więcej tu za to scenek rodzajowych i humorystycznych – pod tym kątem bliżej tej mandze do np. Slayers niż do Claymore. Tym, co odróżnia ją wyraźnie od Magicznych Wojowników, jest fanserwis. Powiedziałbym, że dawno w mandze nie mającej nic wspólnego z gatunkiem yuri nie widziałem tyle fanserwisu yuri. Obściskiwania, macanki, spadanie z punktową dokładnością na piersi drugiej kobiety – wszystko to tu jest. I nie żeby mi to przeszkadzało, skądże znowu, zwłaszcza że dotyczy to głównie Eliny i Echidny – dorosłych, normalnie zbudowanych i ładnych bohaterek. Litościwie oszczędzono nam fanserwiśnych scen z udziałem Ymir. Rolę ofiary tego rodzaju akcji odgrywa zaś Tomoe, która miała pecha przyznać się Elinie, że spotkała jej siostrę.

Rysunek jest zacny – nie wybitny ani nawet szczególnie zapadający w pamięć, po prostu solidna, rzemieślnicza robota, która powinna satysfakcjonować wszystkich lubiących takie mangi. Co powinno być wyeksponowane – wyeksponowanym naturalnie jest, ale może dzięki sporej ilość scen humorystycznych, mangi tej nie zaliczyłbym w poczet tzw. „borderline hentai”. To po prostu ecchi, jak już wspominałem, nieco nawet grzeczniejsze niż anime. Wszystkie ujęcia celujące w biusty robione są tak, aby nie było widać sutków (w wersji animowanej nikt się takimi subtelnościami nie przejmował). Projekty bohaterek są właściwie identyczne z oryginalnymi. W kwestii różnic – całkowicie nową postacią okazuje się tu w zasadzie tylko Faroll, a cała reszta obsady jest już doskonale znana z ekranów.

To manga raczej dla tych, którzy już widzieli anime. Oczywiście zapewne da się ją czytać bez znajomości tego, ale – jak mi się wydaje – znajomość anime pozwala zrozumieć część scen oraz żartów. Zawiera się ona w dwóch tomach i choć formalnie ma status powstającej, od dłuższego czasu nie ma nowych rozdziałów, co sugeruje, że zapewne została zakończona lub przynajmniej zawieszona. Szkoda, bo czyta się ją lekko, łatwo i przyjemnie, a większe w porównaniu z anime wyeksponowanie wątków humorystycznych oraz uczynienie główną bohaterką postaci nieco sensowniejszej niż oryginalna protagonistka jedynie dodają jej zalet.

Grisznak, 4 czerwca 2010

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Kadokawa Shoten
Autor: Hobby Japan, Iku Nanzaki