Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

Akuma na Eros

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    M
    Yumi Mizuno 27.05.2015 14:29
    Akuma ti amo
    Nie wiem skąd tyle jadu w autorze recenzji. Nie zgadzam się. Bohaterka może typowa heroina z romansidła… no ale manga całkiem dobra. Mnie się podobało
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    Trusia_pl 20.04.2015 20:12
    xD
    Mangi nie polecam, recenzje polecam xDD
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Patrykid95 20.04.2014 21:07
    Bardzo fajna manga, po jej przeczytaniu już 2 razy do niej wruciłem polecam
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Rutha 9.01.2014 20:49
    Z całej tej mangi najbardziej podobała mi się recenzja. „Jednym z najbardziej przełomowych wydarzeń w Akuma na Eros jest moment utraty dziewictwa przez główną bohaterką. Był on tak wzniosły, że sama podniosłam się z krzesła i poszłam zaparzyć sobie herbatę”-i w tym momencie oplułam ekran komputera. Co do mangi to rzeczywiście- fabuła płytka, irytująca główna bohaterka i jej „problemy”. Całość czyta się jednak dosyć lekko, dobra na zabicie czasu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    nixa619 3.11.2013 15:57
    Świetna!
    Bardzo fajna manga, jedna z najlepszych mang jakie czytałam (a czytałam sporo) Polecam! ^-^
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Rhapsody 9.11.2012 09:42
    Jedna z najlepszych mang jakie czytałem
    Jak wyżej. Jedna tylko postać mnie zdenerwowała  kliknij: ukryte , poza tym, poza Pretty Face, druga manga co mi się tak spodobała i będę do niej wracał jeszcze nie raz, ze względu na bardzo dobre zakończenie.  kliknij: ukryte . Jak dla mnie, ze świecą szukać tak dobrych mang z takimi końcówkami.
    Nadmienię, że na początku mocno się wzbraniałem, ale jak zacząłem czytać nie mogłem skończyć dopóki nie skończyłem. 10/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 2
    Shiila 25.08.2012 20:03
    jedynym plusem tego typu mang jest taki, że dzięki nim powstają takie recenzję! „Jednym z najbardziej przełomowych wydarzeń w Akuma na Eros jest moment utraty dziewictwa przez główną bohaterką. Był on tak wzniosły, że sama podniosłam się z krzesła i poszłam zaparzyć sobie herbatę” leżę i płaczę ze śmiechu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Watcher86 22.04.2012 13:58
    !?
    Muszę to przyznać! Do niedawna oglądałam tylko anime. Mangi zaczęłam czytać całkiem niedawno i tak się złożyło że była to pierwsza manga, którą przeczytałam w całości. Pewnie pomyślicie że jestem jakaś nienormalna, niemoralna i zadowala mnie byle co, ale pomimo wielu wad (choćby irytująca główna bohaterka, czy niedoskonała kreska) manga w pewnym sensie mi się podobała… a właściwie ta nieco dziwna i dosadna relacja między głównymi bohaterami. Widziałam już naprawdę sporo anime i trochę mang zdołałam już przeczytać, ale zawarte w nich wątki romantyczne zazwyczaj mnie nudziły i męczyły. Choć mandze brakuje głębi psychologicznej, a głupota głównej bohaterki dobija, to moja nieco masochistyczna natura umożliwiła mi przeczytanie tej pozycji z niejaką przyjemnością!
    A co do kreski, może nie jest dobra, ale widziałam już dużo gorsze w innych mangach.
    Tak poza tym – to nie jest pierwszy raz kiedy mi się coś podoba, a innym nie.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 1
    Pazuzu 6.04.2012 22:08
    Adwokat diabła
    I to dosłownie, bowiem mam zamiar bronić tej serii. Nie, nie zamierzam zaprzeczać, że postacie mają głębię nocnika. A i fabuła woła o dobicie, seksu jest więcej niż w niejednym hentaiu (ale o tym za chwilę), a kreska jest co najwyżej przeciętna, ale… ale jak na Mayu Shinjou nie jest źle. Bohaterka wygląda trochę lepiej niż jej klasyczna „jedenastolatka z silikonowym biustem”, a jej dziecinny wygląd ma uzasadnienie. Panowie nie mają jeszcze „podbródków dzid”, a ręce tylko trochę za duże (gdzie im do grabi z „Love Strip”) do tego w kilku kadrach pojawiła się anatomia! Zdarzyły się też dwa, czy trzy naprawdę ładne kadry. Normalnie tłumy szaleją.
    Fabuła w miarę trzyma się kupy i jest w miarę (niewielką, ale zawsze) sensowna. I, co szczerze mnie zaskoczyło, jej główny składnik pojawia się dopiero na początku trzeciego tomu! Tak, mówię o seksie. Aż mi szczęka opadła, że autorka wytrzymała tyle czasu bez niego. Z czytanych przeze mnie jej mang to jej absolutny rekord. Blisko czterysta stron „normalnej” fabuły. Pełen podziw.
    Z postaciami też nie jest tak źle, jak zwykle. Co prawda główny bohater jest bucem do potęgi trzeciej, ale przynajmniej jest to logicznie wytłumaczone. W końcu pan piekieł nie może być normalny. Bohaterka natomiast przejawia przebłyski charakteru i przynajmniej ma świadomość, że jest tylko zabawką. Niewiele tego, ale, powtarzam, jak na Shinjou nie jest źle. Można nawet powiedzieć, mrużąc mocno oboje oczu, że jest przeciętnie.
    Dla tego też nie mam zamiaru zupełnie skreślać tej mangi. Czytałam tabun gorszych rzeczy, choćby wspomniane „Love Strip”, więc na pewno nie dam 1/10. Po namyśle daję 4/10 jako zupełnie adekwatną ocenę, bo wstyd się przyznać, ale chwilami nawet mnie wciągnęło. Choć gdyby to był inny autor, ocena pewnie poleciałaby o oczko lub dwa w dół.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    KURENAI 4.04.2012 20:12
    Zagatka roku: jak to możliwe, że osoba o tak daleko posuniętych problemach psychicznych (i moralnych) pozostaje na wolności i do tego ma fanów ?
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Anat 8.02.2012 20:47
    Czytam i czytam… akcje bohaterów sprawiają że za nich wstydzę a jednocześnie „fabuła” jest tak idiotyczna ze nie mogę przestać się śmiać. I tu mam dylemat,czy czytać dalej, bo lubię się śmiać ^_^.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    akane saotome 5.12.2011 21:17
    ech
    w sumie to przeczytałam te mange w całości jeszcze w czasach gdy czytałam dosłownie wszystko co było przetłumaczone na polski….poza tym nie wiedziałam co to hentai XD A teraz na serio, takie tytuły jak „akuma”, „love celeb” czy „haou airen” (przez te dwa ostatni nie przebrnęłam a nie byłam wtedy zbyt wybredna)powinny się schować w jakiejś dziurze i nie wychodzić. Zastanawiam się jak to jest że ta autorka robi takie gnioty a potrafi napisać taką mangę jak „Ai wo Utau Yori Ore ni Oborero!”, one shot „apple” czy „Kimi Sae mo Ai no Kusari” i to tylko niektóre z jej dobrych prac. W sumie myślę że odpowiedź na to pytanie znajduje się w jej nieprzetłumaczonej niestety mandze „Baka Demo Kakeru” co znaczy mniej więcej „nawet idiota narysuje mangę”
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Ali99 23.10.2011 14:03
    Mangi Mayu Shinjo osiagaja takie szczyty glupoty ze szkoda slow. Poprzerzucalam pare stron, powytrzeszczalam oczy i odpuscilam. No po co sie katowac?
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Ruka 8.09.2011 23:49
    Średnie jednak dało się przeczytac.Mimo że nasza bohaterka była tępa to jednak jako tako miała świadomośc żę ten koleś się nią bawi.Te powtórki z ich nocy były męczące jednak była tego zaleta….rozdział dla mnie się szybciej kończył, bo mogłąm sobie przerzucac kolejne strony :).Kreska była taka sobie widziałam inne i lepsze.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Yuki991 2.09.2011 11:36
    I po co się produkować
    Jak to kiedyś napisano w recenzji innej mangi Shinjo Mayu. Zebrała fabułę z drogi marzeń, zgwałciła i pozostawiła w szpitalu psychiatrycznym. Tam też posyłam autorkę. Tak w ogóle to dlaczego wydawcy wypuszczają jej prace na rynek? Popyt na idiotyzm?
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 1
    Myore 1.09.2011 16:46
    ...
    nie wiem co jest gorsze, polskie magazyny dla nastek typu Bravo, czy mangi tej pani…

    nie mogę pojąć, jak osoba, która ma prawie 40 lat jest w stanie cały czas tworzyć coś tak emocjonalnie niedojrzałego. myślałam że z tego się po gimnazjum wyrasta. choć nie pamiętam po sobie, żebym w wieku kilkunastu lat była aż tak chora na umyśle, jak to co właśnie przeczytałam…
    w zasadzie już wszystko zostało powiedziane w recenzji i poniżej.

    chciałabym tylko przestrzec nastoletnie osoby, żeby nie odbierały tych mang na poważnie. uznajcie je za dobry demotywator 'dlaczego nie warto myśleć o seksie, gdy właśnie dowiedziało się co to właściwie jest', bo nagle może zgwałcić was demon…

    nie sory, nie mogę, ja się załamałam…



    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Yumi 1.09.2011 09:41
    Wymysł chorego umysłu...
    Chciałabym pogratulować blue napisania recenzji, która idealnie obrazuje czym jest owe „dzieło”. W zasadzie wystarczyłoby powiedzieć, że podpisuję się pod nią wszystkimi kończynami, ale… Jak już piszę komentarz, nie odmówię sobie dodania czegoś od siebie :)

    Że ta manga jest głupia, można było się spodziewać od początku. Wystarczy rzut oka na nazwisko autorki, ewentualnie okładkę – wszystko jasne. A co się dzieje, gdy zaryzykujemy nura w głąb treści? Cóż, nawet się porządnie nie zmoczymy, większość kałuż jest głębsza niż Akuma no Eros. Ale po kolei.

    Pierwsze, co mi się z pazurami rzuciło na oczy i boleśnie je poraniło? Kreska. Nigdy w życiu nie widziałam czegoś narysowanego w tak brzydki sposób. Brak teł jeszcze w shoujo można wybaczyć, w końcu najczęściej rekompensowany jest co najmniej ładnymi projektami postaci, ale tu? Postacie są nieproporcjonalne i nieforemne, mają wielkie łopaty miast rąk i straszą, mówiąc wprost, gębami. To mieli być bishouneni? Czyścić buty mogliby męskim bohaterom Yamato Nadeshiko Shichi Henge, a tam to była tylko parodia przystojniaków i ich wygląd miał jakieś uzasadnienie, zaś tu traktowany jest śmiertelnie poważnie. Projekty postaci żeńskich mają się trochę lepiej, co nie zmienia faktu, że Miu jest zwyczajnie brzydka. Nie dziecinna, nie urocza, w najlepszym razie pospolita – chociaż właściwie jej wygląd zmienia się niemal z kadru na kadr, więc ciężko powiedzieć. Ładną mogłabym ewentualnie nazwać pewną diablicę pojawiającą się w połowie serii, ale… cały czar pryska, gdy mangaczka rysuje ją z profilu. Wszystkie postacie rysowane z profilu wyglądają jeszcze gorzej niż od frontu, a to samo w sobie stanowi pewne osiągnięcie… Kreska w pełni zasługuje na ocenę 1/10 – zdanie zmienię dopiero, gdy zobaczę coś narysowanego gorzej, a mam ogromną nadzieję, że nie będzie mi to dane.

    W skrócie o fabule i postaciach. Fabuły nie ma, jest co najwyżej „fabuła”, która przez pierwsze dwa tomy jeszcze udaje, że dzieje się coś ciekawego (zawiązanie akcji, walka o serce Miu, blabla, a to wszystko tak schematyczne i żałosne, że aż żal kopać leżącego) oraz serwuje nam niespodzianki w stylu… Michała Anioła we własnej osobie! (co skutkuje przynajmniej jakąkolwiek reakcją czytelnika – na przykład spadnięciem z krzesła wywołanym niespodziewanym wzrostem poziomu głupoty). Później „fabułę” podsumować można w jeden tylko sposób: seks, czy raczej gwałt. Wszystko się do niego sprowadza i wokół niego kręci, nie za bardzo jest o czym pisać. Z kolei postacie… że Miu jest głupia, a… ekhem, Pan Szatan to podły gwałciciel i sadysta, to także było oczywiste od początku. Więc co boli najbardziej? Brak choćby tej minimalnej głębi psychologicznej, którą to dawkę zawiera większość oneshotów. Praktycznie każda postać robi to a to tylko dlatego, że tak się podoba ałtorce (która nie zasłużyła na nazywaniem siebie mianem „autorki”). Najbardziej rzucający się w oczy przykład? Miu zmienia obiekt westchnień. No ale skąd czytelnik to wie? No bo Miu to powiedziała/pomyślała. Względem obu panów zachowuje się dokładnie w ten sam sposób co wcześniej, więc równie dobrze mogłaby kłamać.

    Czy lektura Akuma no Eros nauczyła mnie czegokolwiek? (Poza przekonaniem się na własnej skórze, że głupota najróżniejsze formy przybiera – narysować i wydać coś takiego to jedno, ale fakt, że to się sprzedaje [wszak ałtorka wydała i nadal wydaje sporo tytułów] to zupełnie inna sprawa…) A no tak: raz na zawsze przekonała mnie, żeby mang Mayu Shinjo jak i mangaczek w jakikolwiek sposób z nią związanych nigdy więcej nie tykać. Już się przekonałam, że coś tak beznadziejnego naprawdę istniej, bardzo dziękuję, wystarczy. Ostatecznie jest tyle ciekawszych rzeczy do czytania!
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Snaki 1.09.2011 09:39
    zaleta
    Pośród tony wad jest w tej mandze jedna, bardzo istotna zaleta! I że też nikt jeszcze nie zwrócił na nią uwagi…

    Otóż manga jest znacznie krótsza niż np. Love Celeb (7 tomów) czy jeszcze lepiej Haou Airen (9 tomów!)
    Dlatego ode mnie 2/10. A co!
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    BlueAnnie 19.02.2011 01:09
    Jest to pierwsza i z całą pewnością ostatnia manga Mayu Shinjo po jaką sięgnęłam. Trzeba tej mandze przyznać, iż gdzieś do połowy drugiego tomu jeszcze udaje, że ma jakąś fabułę. W końcu co by nie powiedzieć, zakazany romans dziewczyny i demona (zwłaszcza, że zamieszany był w to również  kliknij: ukryte ) ma całkiem niezły potencjał na stanie się ciekawą mangą shoujo. Szkoda tylko, że autorka postanowiła całkiem zignorować tenże potencjał i od drugiego tomu skupia się tylko i wyłącznie na ilustrowaniu swojego wypaczonego pojmowania „miłości”, która jest najwyraźniej dla niej równoznaczna z seksem, czy też raczej gwałtem (no bo jak inaczej określić większość scen z 3 i 4 tomu?). Nie potrafiłam się zmusić, żeby doczytać tę mangę do końca, i zdecydowanie nie poleciłabym jej nikomu. Jedynym plusem są motywy związane z demonami i aniołami z 1 i 2 tomu, które mogłyby być bardzo ciekawymi wątkami, gdyby nie to, że Mayu Shinjo sobie z nich zwyczajnie zakpiła.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Torren 7.08.2010 21:41
    Ta manga była… ciekawa. Trochę zaczęła nudzić. Początek był świetny, ciekawy. Potem zaczęła się ciągnąć i ciągnąć… Potem lekkie obudzenie i koniec. Mogliby coś zrobić dla archanioła. Strasznie ciężko jest opisać tą mangę. Nudne już było te powtórki wciąż i wciąż. Nie mogli raz? Musieli 4 czy 5? To najbardziej się dłużyło. Ocena końcowa to 6­‑7, bo na więcej nie za bardzo.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime