Drakuun
Recenzja
Po ucieczce ze stolicy Karula podróżuje incognito z cyrkiem rodziny Agoki, występując jako Rajm, specjalistka od sztuczek z mieczem. Tym sposobem trafia do miasta Zaar, które już niedługo stanie się areną prawdziwej bitwy pomiędzy szukającym Karuli oddziałem bosvańskiej armii, patrolem granicznym królestwa Rodeshanu i samą Karulą, działającą zgodnie z zasadą „nic o nas bez nas”. Oczywiście Bosvanie zostają pokonani, a znaczący wkład w zwycięstwo ma Dard, dowódca rodeshańskiego patrolu. Ów pomnik wszelkich cnót męskich (macho na miarę Conana) z czasem staje się najważniejszą postacią drugoplanową serii, chociaż w zeszytach wydanych w Polsce jego rola jeszcze nie jest zbyt znacząca. Korzystając z informacji zdobytych w Zaar, Karula i jej nowi znajomi udają się na wyprawę mającą na celu uwolnienie Rosalii, pojmanej przez króla Bosavian Bohtona – niegdyś sojusznika Ledomianu, a później zdrajcy na służbie imperium (w Drakuunie dyspensę na zdradę mają tylko ci „dobrzy”). Ostatnie strony komiksu przedstawiają płonący statek Bosvanian, na którym – korzystając z okazji – Karula i Dard rozprawiają się ze zdradzieckim Bohtonem. Niestety, na tym kończy się historia dostępna polskiemu czytelnikowi, a z jej zakończeniem zapoznać się można wyłącznie w Japonii.
Okładka drugiego zeszytu Drakuuna wyróżnia się nawet na tle licznych okładkowych niewypałów w świecie polskiej mangi. Najwyraźniej ktoś w TM‑Semic uznał, że wrzucanie na okładkę kadrów z komiksu (jak zrobiono w Appleseed) jednak było kiepskim pomysłem, więc wpadł na jeszcze gorszy. Otóż stworzono coś w rodzaju kolażu, z amatorsko pokolorowaną postacią Karuli na pierwszym planie oraz niewyraźną czarno‑białą Karulą w tle, zaczerpniętą z jednej ze stron wydania amerykańskiego. Do tego dorzucono czarną wstążkę w prawym dolnym rogu okładki (może jako oznakę żałoby po zamknięciu serii?). Dalej na szczęście nie jest tak źle. Drugi zeszyt trzyma poziom pierwszego i ma taką samą strukturę – jedna strona poświęcona na stopkę i cała reszta na właściwy komiks. Jedyną różnicą jest zagospodarowanie czwartej strony okładki na reklamę Predator versus Judge Dredd.
Niestety drugi zeszyt był jednocześnie ostatnim z polskiej edycji Drakuuna, przy okazji zamykając też serię Top Manga. Komiks ten ewidentnie nie miał szczęścia do wydań poza Japonią – amerykańskie wydanie Dark Horse Comics zostało zawieszone po trzech tomach. Trudno dojść przyczyn takiego braku popularności. Moja prywatna teoria jest taka, że manga była bardzo „niedzisiejsza” już w latach oryginalnego wydania (1988‑1995). Na pierwszy rzut oka atrakcyjna (akcja, humor, fanserwis), ostatecznie mocno nie przystawała do wymagań współczesnego czytelnika, oczekującego postaci, z którą mógłby się identyfikować, „bohatera takiego jak ty” – a tego w Drakuunie zdecydowanie zabrakło.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Rise of the Dragon Princess 1 | TM-Semic | 2000 |
2 | Rise of the Dragon Princess 2 | TM-Semic | 2000 |