x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Bardzo mi się podobało. Watek romantyczny był całkiem fajnie nakreślony: kliknij: ukryte ot przypadkowe spotkanie niedoszłej pary po latach, w raczej nietypowych okolicznościach. Jedyne co mi się nie podobało to kliknij: ukryte latające zwłoki i zmiany w zachowaniu Jina, raz zachowuje się jak super bohater a raz jak naiwna ciapa. Wiem, że autor chciał pokazać jak oddziaływuje na niego sytuacja, ale lekko przesadził, gdy Jin porzucił Okano i wstąpił do sekty. To moja pierwsza manga katastroficzna ale już szukam kolejnych.
Nie poznałam jeszcze całej historii, ale już jestem nią zachwycona. Ciekawa, poważna tematyka oraz zwykli ludzie – dwa elementy, które nieczęsto spotyka się w mangach. Bardzo polubiłam głównych bohaterów(choć nie tylko ich) – bohaterska postawa Jina sprawia, że nie da się go nie szanować i pozwala nie spisać całego gatunku ludzkiego na stratę ( kliknij: ukryte Na co miałem wielką ochotę po tym, co przydarzyło się Rice ;/// zabiłbym takich draniów… Swoją drogą, autor bardzo taktownie to przedstawił- i całe szczęście, bo już nieraz widziałem, jak w „poważnych” mangach autor nie potrafił nie wrzucić hentaia, mimo odrażającej sytuacji, popisując się niebywałą hipokryzją Absolutnie uwielbiam Nanako, ta dziewczyna jest urocza i bardzo ludzka….Bardzo mocno przemawia do mnie ta‑na pozór zwyczajna – postać, może dlatego, że mam sporo z nią wspólnego… kliknij: ukryte Trzymam kciuki za jej związek z Jinem. Na początku nie lubiłam Riki, ale od momentu, w którym kliknij: ukryte pokazała charakter i skrzyczała policjantów (chociaż to było bezsensowne) odczułem ogromny szacunek do niej. Wyszła z roli plastikowej laleczki wprowadzonej tylko po to, by główny bohater miał namiastkę haremu. Nigdy nie zapomnę postaci Kaosu. Jego wątek i to, jak się skończył… Po prostu całość zrobiła na mnie wrażenie. Sama fabuła naprawdę mnie wciągnęła… Idealne połączenie realizmu i mangowej konwencji. Kreska genialna, uwielbiam sposób, w jaki autor rysuje piękne dziewczyny – cudo po prostu. I kij z tym, że wielbiciele moe‑lolitek i innych Szan nie docenią ich – nie dla nich jest ta manga. Chyba również jestem fanką Furuyi Usamaru. Przydałoby się więcej autorów takich jak on- którzy nie potrzebują wielkich mieczy, magicznych zwierzątek ,epatowania majtkami czy kompletnie nierealistycznych i idiotycznych zwrotów akcji aby stworzyć ciekawą opowieść. Oby więcej jego mang zostało wydanych w Polsce…...
R
girl-san
31.08.2010 14:00 Nie czytajcie recenzji, jeżeli chcecie by w mandze was cokolwiek zaskoczyło
Czy to jest recenzja czy omówienie? Jakby zrządzeniem losu została ona opublikowana w dniu, kiedy ukończyłam wszystkie wychodzące rozdziały- pomyślałam- fajnie, skonfrontuję swoje zdanie ze zdaniem recenzenta (zawsze to ciekawszy zabieg, niż czytać recenzję i potem oglądać utwór znając uprzednio czyjeś podejście) ale…ech. Naprawdę, nie widzę sensu pisania tak drobiazgowych recenzji. Jedyne czego nie opisałeś to chyba najbardziej przełomowe wydarzenia, punkty kulminacyjne poszczególnych wątków. Ale takie to zwykle jakieś 20% mangi. Cała reszta, drobne smaczki, tematy, które autor podsuwa czytelnikowi do samodzielnego rozważenia- wszystko zawarte w tej recenzji. Musiałeś? Myślisz, że jak nie wyszczególnisz np. wszystkich postaw ludzi, jakie przewijają się w mandze to czytelnik nie zwróci na nie uwagi? Po diabła aż tyle napisałeś na temat głównego bohatera i jego dyskomfortu wobec tego jak bezbronny się czuje, skoro jest to wyraźnie ukazane w mandze? Furuya jest bardzo dobrym narratorem i jego historie są bardzo czytelne i czyste w odbiorze. Nie ma problemów z przekazem treści i emocji, dlatego moim zdaniem krzywdzące dla czytelnika jest opisywanie wszystkiego po kolei. Jako ktoś polecający coś potencjalnemu czytelnikowi, nie zostawiasz ani krztyny miejsca na wyrobienie własnej postawy. Niektórym nie będzie to przeszkadzać, ale innym zepsuje zabawę. I tyle.
Co do mangi, cieszę się, że na nią się natknęłam. Nawet jeśli dramat kręci się na całego, nie ujmuje to lekkości czytania. Wspomniana epizodyczność zdarzeń sprawia, że manga lekko trąci poradnikiem, co robić w trakcie trzęsienia ziemi- nie jest to wada, gdyż tego typu kataklizm okazuje się być znacznie szerszym zjawiskiem niż sobie wyobrażałam- nie miałam pojęcia, że kliknij: ukryte gleba pod wpływem wstrząsów może zmienić strukturę atomową na ciekłą, i że istnieje coś takiego jak ogniste tornado (myślałam, że w tym miejscu autor zaczyna wprowadzać swoje fantazje, więc tym większy szok, gdy poczytałam o tym na necie) Wątek obyczajowy jak dla mnie jest ściśle wpleciony w główny, nawet nie pomyślałam, że można tak podzielić konstrukcję mangi- zresztą bardzo naturalnym kliknij: ukryte wydaje mi się takie zachowanie bohaterów, w obliczu tragedii człowiek stara się zapewnić sobie ulgę, poruszając takie właśnie błahe tematy. W mandze istnieje mały smaczek kliknij: ukryte w postaci wprowadzenia postaci- bardzo spodobała mi się forma, postać+kilka błahych faktów o niej- ale niestety nie zapamiętałam wszystkich przedstawionych bohaterów- ale zamierzam sprawić sobie niespodziankę po zakończeniu mangi- wrócę do jej początku i będę myśleć „o rany, to ten co wtedy a wtedy zrobił to a to” Manga jest moim zdaniem bardzo fajna.
SixTonBudgie
31.08.2010 20:59 Re: Nie czytajcie recenzji, jeżeli chcecie by w mandze was cokolwiek zaskoczyło
Cieszę się, że poruszyłaś temat recenzji. Zanim jednak przejdę do rzeczy, chcę tylko zwrócić małą uwagę (choć nie chcę tym samym umniejszać znaczenia Twoich uwag).
girl-san napisał(a):
Czy to jest recenzja czy omówienie?
Otóż…
"Omówienie – a) artykuł, rozprawa, recenzja itp. omawiające coś”
Więc omówienie i recenzja się nie wykluczają. W dalszym znaczeniu omówienie oznacza opisywanie czegoś w sposób pośredni, omijający sedno, a odnoszę wrażenie, że Tobie chodziło o coś wprost przeciwnego.
Ale przechodząc do sedna…
Naprawdę, nie widzę sensu pisania tak drobiazgowych recenzji.
Przyznam, że tym stwierdzeniem mnie trochę zaskoczyłaś, gdyż uważałem do tej pory, że jest ona za bardzo ogólnikowa i nie wprowadza jej czytelnika w istotę mangi.
Jedyne czego nie opisałeś to chyba najbardziej przełomowe wydarzenia, punkty kulminacyjne poszczególnych wątków. Ale takie to zwykle jakieś 20% mangi. Cała reszta, drobne smaczki, tematy, które autor podsuwa czytelnikowi do samodzielnego rozważenia- wszystko zawarte w tej recenzji.
Czy, Twoim zdaniem, naprawdę zdradziłem przed czytelnikiem treść lub to, co w niej najważniejsze? Ja, czytając „Kanojo…”, nie widziałem żadnych „drobnych smaczków”, tylko „duże smaki” – innymi słowy tych „podsuwanych problemów” nie sposób nie zauważyć. Z drugiej strony wydaje mi się, że zawsze warto napisać o tym, co się w czytanym dostrzeże, co wcale nie jest równoznaczne z przekonywaniem czytelnika recenzji do swoich racji. No i, na co zwróciłbym uwagę, uważam że recenzja powinna wręcz wskazywać na co bardziej warte uwagi elementy utworu – czytelnik mangi, w trakcie lektury, już sam będzie rozstrzygał podane dylematy (bo to nie jest coś, co można zmieścić w jednym czy dwóch zdaniach). Żeby się upewnić czytałem recenzję jeszcze raz i nie widzę miejsc, w których ładowałbym w jej czytelników gotowe rozwiązania postawionych dylematów (widzę jedynie wskazanie i podkreślenie tych ew. dylematów).
Myślisz, że jak nie wyszczególnisz np. wszystkich postaw ludzi, jakie przewijają się w mandze to czytelnik nie zwróci na nie uwagi?
Myślę, że zamierzenie było zupełnie inne. Przede wszystkim wymienienie niektórych (nieprzypadkowo podkreślam) postaw nie ma na celu pokazania, kto w mandze występuje, ale raczej wskazanie, że Furuya faktycznie objął w tytule – tutaj zacytuję recenzję – „całe spektrum możliwych zachowań poszczególnych ludzi”. Zauważyłbym jeszcze, że są one w większości jak najbardziej stereotypowe – po chwili zastanowienia większość osób sama doszłaby do tego, jakie typy postaci mogą w tej mandze występować, nawet jeśli jej nie czytali. No i nie chodzi o wyłapywanie samych postaw, ale o zastanowienie się „co z tym fantem zrobić”. Czyli to powinien być punkt wyjścia do przemyśleń, a nie wniosek końcowy (czyli – mówiąc w dużym przybliżeniu – czytelnika powinien interesować humanistyczny a nie matematyczny sposób myślenia).
Po diabła aż tyle napisałeś na temat głównego bohatera i jego dyskomfortu wobec tego jak bezbronny się czuje, skoro jest to wyraźnie ukazane w mandze?
Odpowiem pytaniem – czy skoro, jak sama piszesz, jest to tak wyraźnie przedstawione, na dodatek na początku mangi, jako zawiązanie akcji, to czy jest powód do tego, by to ukrywać? I drugie pytanie – czy naprawdę tak samo byś to odbierała, gdybyś nie znała treści mangi? Ty odnosisz treść recenzji do swojej wiedzy na temat mangi, natomiast potencjalny czytelnik Twej wiedzy nie będzie posiadał Uważam, że powinno się zwrócić uwagę jeszcze na jeden aspekt, a mianowicie liczba ukazanych do tej pory rozdziałów. Obecnie jest to jakaś połowa wszystkich. Wątki z obecnego poziomu zdążą jeszcze mocno ewoluować i trudno wysuwać wniosek, że je wyczerpałem.
Furuya jest bardzo dobrym narratorem i jego historie są bardzo czytelne i czyste w odbiorze.
Hmm… O tyle, o ile. Jeśli mówisz o jego późniejszej twórczości to owszem, są one przejrzyste (można rzec, że czytelne właśnie), lecz czy czyste w odbiorze? Ja nie byłbym tego taki pewien. Na dodatek jest jeszcze „drugie dno” jego twórczości, czyli takie mangi jak „Plastic Girl”, „Garden” czy „Palepoli”, w stosunku do których bardzo niezręczne byłoby użycie słów „czytelne”, „przejrzyste”, „czyste w odbiorze”. Generalnie chętnie bym na ten temat porozmawiał, ale chyba to nie jest właściwe miejsce.
W każdym bądź razie jestem wdzięczny za uwagi. Jeśli jeszcze masz jakieś (albo inne wątpliwości co do moich wyjaśnień), to cieszyłbym się, gdybyś się nimi podzieliła (wszystko może się przydać) – chętnie zapoznam się z punktem widzenia osób innych niż ja.
PS. Rzuciło mi się w oczy…
(...)gleba pod wpływem wstrząsów może zmienić strukturę atomową na ciekłą (...)
Odniosłem wrażenie, że wyciągnęłaś za daleko idące wnioski, albo nienajszczęśliwiej sformułowałaś myśl.
A mangę można w pewnym stopniu traktować jako „informator” o zjawiskach społecznych i fizycznych zachodzących w czasie i po trzęsieniu ziemi w wielkim mieście. „Poradnik” to chyba za dużo powiedziane (powątpiewam w realne przełożenie na rzeczywistość tego wszystkiego).
girl-san
2.09.2010 17:50 Re: Nie czytajcie recenzji, jeżeli chcecie by w mandze was cokolwiek zaskoczyło
Powiem Ci, że starałam się postawić w sytuacji kogoś, kto nie czytał mangi, a kto najpierw pozna recenzję. Niestety, jest to trochę ciężkie, bo każde zdanie automatycznie wywołuje konkretne sceny. Mimo wszystko to wrażenie, że jest powiedziane za drobiazgowo, mnie nie opuszcza. Takie detale jak kliknij: ukryte śpiewanie na moście, czy spadające zwłoki- szkoda że napisałeś zwłaszcza o tych ostatnich(nawet jeśli nie wzmiankowałeś, czemu się pojawiły), bo ten rozdział był jednym z najmocniejszych. No, przynajmniej moim zdaniem. Jak czytelnik wie, że się pojawią, jeszcze że w takim a takim rozdziale- to już nie robi takiego wrażenia. Mogę się też odwoływać do innych twoich recenzji tytułów których nie znam. Zostawiają po sobie wrażenie bycia przygotowanym na wszystko, co może czytelnika spotkać w mandze. Jeżeli najpierw wyczytałam o tytule z twojej recenzji to czytając mangę widziałam, że nie przeoczyłeś czegokolwiek co było w jakiś sposób ważne. Nie przekonuje mnie argument, że skoro to widać, to czemu o tym nie pisać- moim zdaniem, nawet jeśli coś jest przewidywalne czy schematyczne, czy szybko się zawiązuje, to jeśli mimo wszystko jest dobre, nie należy odbierać czytelnikowy resztki przyjemności z samodzielnego odkrywania fabuły. Twój styl pisania wg mnie bardziej pasuje do historii pokroju Houmonsha, Palepoli, Plastic Girl itp. gdzie wręcz wskazane jest wrzucenie bardziej osobistych przemyśleń i wyjście poza formę krótkiej zachęty (swoją drogą dzięki za ich recenzowanie, no i nie tylko ich), którą zwykle preferuję w recenzjach. Z kolei „Kanojo…” mimo iż jest ciekawe, jest przyjemne, mnogości głębokich skojarzeń i przemyśleń nie budzi. No a tak poza tym to niedobrze, jeśli po tak długiej recenzji nie uderzasz w istotę mangi ;p (chociaż moim zdaniem nie masz racji z tym zarzutem w swoją stronę- poza tym, że napisałeś trochę za dużo, dajesz dobre wyobrażenie o niej.) Bardzo spodobał mi się pierwszy akapit recenzji, bo naprawdę zgrabnie sugeruje wątek społeczny, a także pobudza wyobraźnię. Może powiesz, że to typowy chwyt, ale był w zupełności wystarczający i akapit szósty można by bez większej szkody dla treści recenzji skrócić.
(...)gleba pod wpływem wstrząsów może zmienić strukturę atomową na ciekłą (...)
Haha, no to wybijanie wód gruntowych na powierzchnię, bądź jeszcze inne zjawisko, już nie pamiętam co dokładnie wyczytałam w mandze a jakie ciekawostki znalazłam w internecie, zagłębiając się w temat. Powinnam zrobić powtórkę przed napisaniem ;p. Hmmm… jeszcze co do Furuyi i jego sposobu narracji, mnie raczej chodziło o techniczną umiejętność przekazywania treści, a nie rodzaju historii jakie chce opowiedzieć. Palepoli, Plastic Girl (Garden nie znam)- to są dość trudne pozycje, ale…jak by to ująć…są różnice między niejasnością treści spowodowaną nieumiejętnością autora w przekazywaniu jej a faktyczną tajemniczością utworu, potencjałem do budzenia mnogości skojarzeń i przemyśleń i myślę, że mangi Furuyi należą raczej do tej drugiej grupy.
SixTonBudgie
2.09.2010 18:29 Odpowiedź - kierować do girl-san
Dzięki za odpowiedź. Jest kilka rzeczy, które muszę sobie „we własnym gronie” przeanalizować – fajnie że zwróciłaś uwagę.
Natomiast faktycznie, wydaje mi się, że jednak dużo lepiej czuję się pośród nietypowych mang, które nie dają się prostym, łatwym cięciom skalpela recenzenta (tym bardziej, że stanowią swego rodzaju wyzwanie). Szkoda tylko, że ich tak mało. Twórczość Furuyi cieszy się u mnie specjalnymi względami, stąd tak dużo recenzji jego mang (choć niestety mangi ostatnich lat raczej „średnio” mi się podobają).
Jednak zgadzam się z Tobą co do oceny jego dorobku – za to go lubię. (Jeśli chodzi o „Garden” to, mimo iż już dość stare, dopiero niedawno zaczęło się ukazywać).
A struktura gleby? Każdy się myli, a brzmiało zabawnie i dość wywrotowo. ;)
8/10
Świetna manga.
Ciekawa, poważna tematyka oraz zwykli ludzie – dwa elementy, które nieczęsto spotyka się w mangach.
Bardzo polubiłam głównych bohaterów(choć nie tylko ich) – bohaterska postawa Jina sprawia, że nie da się go nie szanować i pozwala nie spisać całego gatunku ludzkiego na stratę ( kliknij: ukryte Na co miałem wielką ochotę po tym, co przydarzyło się Rice ;/// zabiłbym takich draniów… Swoją drogą, autor bardzo taktownie to przedstawił- i całe szczęście, bo już nieraz widziałem, jak w „poważnych” mangach autor nie potrafił nie wrzucić hentaia, mimo odrażającej sytuacji, popisując się niebywałą hipokryzją
Absolutnie uwielbiam Nanako, ta dziewczyna jest urocza i bardzo ludzka….Bardzo mocno przemawia do mnie ta‑na pozór zwyczajna – postać, może dlatego, że mam sporo z nią wspólnego…
kliknij: ukryte Trzymam kciuki za jej związek z Jinem.
Na początku nie lubiłam Riki, ale od momentu, w którym
kliknij: ukryte pokazała charakter i skrzyczała policjantów (chociaż to było bezsensowne) odczułem ogromny szacunek do niej.
Wyszła z roli plastikowej laleczki wprowadzonej tylko po to, by główny bohater miał namiastkę haremu.
Nigdy nie zapomnę postaci Kaosu. Jego wątek i to, jak się skończył… Po prostu całość zrobiła na mnie wrażenie.
Sama fabuła naprawdę mnie wciągnęła… Idealne połączenie realizmu i mangowej konwencji.
Kreska genialna, uwielbiam sposób, w jaki autor rysuje piękne dziewczyny – cudo po prostu. I kij z tym, że wielbiciele moe‑lolitek i innych Szan nie docenią ich – nie dla nich jest ta manga.
Chyba również jestem fanką Furuyi Usamaru.
Przydałoby się więcej autorów takich jak on- którzy nie potrzebują wielkich mieczy, magicznych zwierzątek ,epatowania majtkami czy kompletnie nierealistycznych i idiotycznych zwrotów akcji aby stworzyć ciekawą opowieść.
Oby więcej jego mang zostało wydanych w Polsce…...
Nie czytajcie recenzji, jeżeli chcecie by w mandze was cokolwiek zaskoczyło
Jakby zrządzeniem losu została ona opublikowana w dniu, kiedy ukończyłam wszystkie wychodzące rozdziały- pomyślałam- fajnie, skonfrontuję swoje zdanie ze zdaniem recenzenta (zawsze to ciekawszy zabieg, niż czytać recenzję i potem oglądać utwór znając uprzednio czyjeś podejście) ale…ech.
Naprawdę, nie widzę sensu pisania tak drobiazgowych recenzji. Jedyne czego nie opisałeś to chyba najbardziej przełomowe wydarzenia, punkty kulminacyjne poszczególnych wątków. Ale takie to zwykle jakieś 20% mangi. Cała reszta, drobne smaczki, tematy, które autor podsuwa czytelnikowi do samodzielnego rozważenia- wszystko zawarte w tej recenzji. Musiałeś? Myślisz, że jak nie wyszczególnisz np. wszystkich postaw ludzi, jakie przewijają się w mandze to czytelnik nie zwróci na nie uwagi? Po diabła aż tyle napisałeś na temat głównego bohatera i jego dyskomfortu wobec tego jak bezbronny się czuje, skoro jest to wyraźnie ukazane w mandze?
Furuya jest bardzo dobrym narratorem i jego historie są bardzo czytelne i czyste w odbiorze. Nie ma problemów z przekazem treści i emocji, dlatego moim zdaniem krzywdzące dla czytelnika jest opisywanie wszystkiego po kolei. Jako ktoś polecający coś potencjalnemu czytelnikowi, nie zostawiasz ani krztyny miejsca na wyrobienie własnej postawy. Niektórym nie będzie to przeszkadzać, ale innym zepsuje zabawę.
I tyle.
Co do mangi, cieszę się, że na nią się natknęłam. Nawet jeśli dramat kręci się na całego, nie ujmuje to lekkości czytania. Wspomniana epizodyczność zdarzeń sprawia, że manga lekko trąci poradnikiem, co robić w trakcie trzęsienia ziemi- nie jest to wada, gdyż tego typu kataklizm okazuje się być znacznie szerszym zjawiskiem niż sobie wyobrażałam- nie miałam pojęcia, że kliknij: ukryte gleba pod wpływem wstrząsów może zmienić strukturę atomową na ciekłą, i że istnieje coś takiego jak ogniste tornado (myślałam, że w tym miejscu autor zaczyna wprowadzać swoje fantazje, więc tym większy szok, gdy poczytałam o tym na necie)
Wątek obyczajowy jak dla mnie jest ściśle wpleciony w główny, nawet nie pomyślałam, że można tak podzielić konstrukcję mangi- zresztą bardzo naturalnym kliknij: ukryte wydaje mi się takie zachowanie bohaterów, w obliczu tragedii człowiek stara się zapewnić sobie ulgę, poruszając takie właśnie błahe tematy.
W mandze istnieje mały smaczek kliknij: ukryte w postaci wprowadzenia postaci- bardzo spodobała mi się forma, postać+kilka błahych faktów o niej- ale niestety nie zapamiętałam wszystkich przedstawionych bohaterów- ale zamierzam sprawić sobie niespodziankę po zakończeniu mangi- wrócę do jej początku i będę myśleć „o rany, to ten co wtedy a wtedy zrobił to a to”
Manga jest moim zdaniem bardzo fajna.
Re: Nie czytajcie recenzji, jeżeli chcecie by w mandze was cokolwiek zaskoczyło
Otóż…
Więc omówienie i recenzja się nie wykluczają. W dalszym znaczeniu omówienie oznacza opisywanie czegoś w sposób pośredni, omijający sedno, a odnoszę wrażenie, że Tobie chodziło o coś wprost przeciwnego.
Ale przechodząc do sedna…
Przyznam, że tym stwierdzeniem mnie trochę zaskoczyłaś, gdyż uważałem do tej pory, że jest ona za bardzo ogólnikowa i nie wprowadza jej czytelnika w istotę mangi.
Czy, Twoim zdaniem, naprawdę zdradziłem przed czytelnikiem treść lub to, co w niej najważniejsze? Ja, czytając „Kanojo…”, nie widziałem żadnych „drobnych smaczków”, tylko „duże smaki” – innymi słowy tych „podsuwanych problemów” nie sposób nie zauważyć. Z drugiej strony wydaje mi się, że zawsze warto napisać o tym, co się w czytanym dostrzeże, co wcale nie jest równoznaczne z przekonywaniem czytelnika recenzji do swoich racji. No i, na co zwróciłbym uwagę, uważam że recenzja powinna wręcz wskazywać na co bardziej warte uwagi elementy utworu – czytelnik mangi, w trakcie lektury, już sam będzie rozstrzygał podane dylematy (bo to nie jest coś, co można zmieścić w jednym czy dwóch zdaniach).
Żeby się upewnić czytałem recenzję jeszcze raz i nie widzę miejsc, w których ładowałbym w jej czytelników gotowe rozwiązania postawionych dylematów (widzę jedynie wskazanie i podkreślenie tych ew. dylematów).
Myślę, że zamierzenie było zupełnie inne. Przede wszystkim wymienienie niektórych (nieprzypadkowo podkreślam) postaw nie ma na celu pokazania, kto w mandze występuje, ale raczej wskazanie, że Furuya faktycznie objął w tytule – tutaj zacytuję recenzję – „całe spektrum możliwych zachowań poszczególnych ludzi”. Zauważyłbym jeszcze, że są one w większości jak najbardziej stereotypowe – po chwili zastanowienia większość osób sama doszłaby do tego, jakie typy postaci mogą w tej mandze występować, nawet jeśli jej nie czytali. No i nie chodzi o wyłapywanie samych postaw, ale o zastanowienie się „co z tym fantem zrobić”. Czyli to powinien być punkt wyjścia do przemyśleń, a nie wniosek końcowy (czyli – mówiąc w dużym przybliżeniu – czytelnika powinien interesować humanistyczny a nie matematyczny sposób myślenia).
Odpowiem pytaniem – czy skoro, jak sama piszesz, jest to tak wyraźnie przedstawione, na dodatek na początku mangi, jako zawiązanie akcji, to czy jest powód do tego, by to ukrywać?
I drugie pytanie – czy naprawdę tak samo byś to odbierała, gdybyś nie znała treści mangi? Ty odnosisz treść recenzji do swojej wiedzy na temat mangi, natomiast potencjalny czytelnik Twej wiedzy nie będzie posiadał
Uważam, że powinno się zwrócić uwagę jeszcze na jeden aspekt, a mianowicie liczba ukazanych do tej pory rozdziałów. Obecnie jest to jakaś połowa wszystkich. Wątki z obecnego poziomu zdążą jeszcze mocno ewoluować i trudno wysuwać wniosek, że je wyczerpałem.
Hmm… O tyle, o ile. Jeśli mówisz o jego późniejszej twórczości to owszem, są one przejrzyste (można rzec, że czytelne właśnie), lecz czy czyste w odbiorze? Ja nie byłbym tego taki pewien.
Na dodatek jest jeszcze „drugie dno” jego twórczości, czyli takie mangi jak „Plastic Girl”, „Garden” czy „Palepoli”, w stosunku do których bardzo niezręczne byłoby użycie słów „czytelne”, „przejrzyste”, „czyste w odbiorze”. Generalnie chętnie bym na ten temat porozmawiał, ale chyba to nie jest właściwe miejsce.
W każdym bądź razie jestem wdzięczny za uwagi. Jeśli jeszcze masz jakieś (albo inne wątpliwości co do moich wyjaśnień), to cieszyłbym się, gdybyś się nimi podzieliła (wszystko może się przydać) – chętnie zapoznam się z punktem widzenia osób innych niż ja.
PS. Rzuciło mi się w oczy…
Odniosłem wrażenie, że wyciągnęłaś za daleko idące wnioski, albo nienajszczęśliwiej sformułowałaś myśl.
A mangę można w pewnym stopniu traktować jako „informator” o zjawiskach społecznych i fizycznych zachodzących w czasie i po trzęsieniu ziemi w wielkim mieście. „Poradnik” to chyba za dużo powiedziane (powątpiewam w realne przełożenie na rzeczywistość tego wszystkiego).
Re: Nie czytajcie recenzji, jeżeli chcecie by w mandze was cokolwiek zaskoczyło
Mogę się też odwoływać do innych twoich recenzji tytułów których nie znam. Zostawiają po sobie wrażenie bycia przygotowanym na wszystko, co może czytelnika spotkać w mandze. Jeżeli najpierw wyczytałam o tytule z twojej recenzji to czytając mangę widziałam, że nie przeoczyłeś czegokolwiek co było w jakiś sposób ważne. Nie przekonuje mnie argument, że skoro to widać, to czemu o tym nie pisać- moim zdaniem, nawet jeśli coś jest przewidywalne czy schematyczne, czy szybko się zawiązuje, to jeśli mimo wszystko jest dobre, nie należy odbierać czytelnikowy resztki przyjemności z samodzielnego odkrywania fabuły.
Twój styl pisania wg mnie bardziej pasuje do historii pokroju Houmonsha, Palepoli, Plastic Girl itp. gdzie wręcz wskazane jest wrzucenie bardziej osobistych przemyśleń i wyjście poza formę krótkiej zachęty (swoją drogą dzięki za ich recenzowanie, no i nie tylko ich), którą zwykle preferuję w recenzjach. Z kolei „Kanojo…” mimo iż jest ciekawe, jest przyjemne, mnogości głębokich skojarzeń i przemyśleń nie budzi.
No a tak poza tym to niedobrze, jeśli po tak długiej recenzji nie uderzasz w istotę mangi ;p (chociaż moim zdaniem nie masz racji z tym zarzutem w swoją stronę- poza tym, że napisałeś trochę za dużo, dajesz dobre wyobrażenie o niej.)
Bardzo spodobał mi się pierwszy akapit recenzji, bo naprawdę zgrabnie sugeruje wątek społeczny, a także pobudza wyobraźnię. Może powiesz, że to typowy chwyt, ale był w zupełności wystarczający i akapit szósty można by bez większej szkody dla treści recenzji skrócić.
Haha, no to wybijanie wód gruntowych na powierzchnię, bądź jeszcze inne zjawisko, już nie pamiętam co dokładnie wyczytałam w mandze a jakie ciekawostki znalazłam w internecie, zagłębiając się w temat. Powinnam zrobić powtórkę przed napisaniem ;p.
Hmmm… jeszcze co do Furuyi i jego sposobu narracji, mnie raczej chodziło o techniczną umiejętność przekazywania treści, a nie rodzaju historii jakie chce opowiedzieć. Palepoli, Plastic Girl (Garden nie znam)- to są dość trudne pozycje, ale…jak by to ująć…są różnice między niejasnością treści spowodowaną nieumiejętnością autora w przekazywaniu jej a faktyczną tajemniczością utworu, potencjałem do budzenia mnogości skojarzeń i przemyśleń i myślę, że mangi Furuyi należą raczej do tej drugiej grupy.
Odpowiedź - kierować do girl-san
Natomiast faktycznie, wydaje mi się, że jednak dużo lepiej czuję się pośród nietypowych mang, które nie dają się prostym, łatwym cięciom skalpela recenzenta (tym bardziej, że stanowią swego rodzaju wyzwanie). Szkoda tylko, że ich tak mało. Twórczość Furuyi cieszy się u mnie specjalnymi względami, stąd tak dużo recenzji jego mang (choć niestety mangi ostatnich lat raczej „średnio” mi się podobają).
Jednak zgadzam się z Tobą co do oceny jego dorobku – za to go lubię. (Jeśli chodzi o „Garden” to, mimo iż już dość stare, dopiero niedawno zaczęło się ukazywać).
A struktura gleby? Każdy się myli, a brzmiało zabawnie i dość wywrotowo. ;)