Gdy zapłaczą cykady - Księga manifestacji demona
Recenzja
Przyznaję się bez bicia, że podchodziłem do lektury Księgi manifestacji demona jak pies do jeża. Ci, którzy czytali moje recenzje poprzednich dwóch tomików, wiedzą, że zachwytu we mnie one nie wzbudziły. I oto zdarzył się cud, a ja po zakończeniu lektury miałem ochotę wznieść ręce do nieba i gromko krzyknąć: „Nareszcie!”. O takie „Cykady…” walczyłem. Swoim portfelem, znaczy się.
W poniższej recenzji zamierzam skupić się na zagadnieniach związanych z jakością rodzimego wydania, ale kilka słów na temat fabuły wypada nakreślić. Powinieneś, czytelniku, wiedzieć, że tym razem dostajesz w ręce historię praktycznie zupełnie oderwaną od głównego wątku uniwersum. Próżno szukać tu znajomych postaci (poza pewną dwójką policjantów), a i miejsce akcji znajduje się daleko od Hinamizawy. Główną bohaterką opowieści zostaje niejaka Natsumi. Dziewczyna mieszkała niegdyś w Okinomiyi, ale ze względu na pracę ojca wraz z całą rodziną przeprowadziła się gdzie indziej. Gdy ją poznajemy, od przeprowadzki minął już okrągły rok. Natsumi przywykła do nowego miejsca, znalazła przyjaciółki i przymierza się do pierwszego młodzieńczego zakochania. Ale, chwała czcigodnemu Oyashiro, nie mamy tu do czynienia z romansem. Niedługo po zawiązaniu akcji Hinamizawę (znowu) nawiedza „wyciek gazu wulkanicznego”, a pochodząca z tejże wioski babcia Natsumi w obawie przed klątwą wspomnianego bóstwa zaczyna popadać w coraz większą paranoję…
Ale dość już o fabule. Dodam jeszcze tylko, że manga jest pod względem klimatu bardzo zbliżona do pierwszej księgi zagadek i twórcom świetnie udało się oddać atmosferę narastającego zaszczucia i paranoi. Czytaniu sprzyja też zresztą tradycyjnie już świetna jakość polskiego wydania. Ponownie dostajemy do rąk grube, kilkusetstronicowe tomiszcze typu „2 w 1”. W nim, oprócz nienagannego tłumaczenia, znajdziemy też kilka kolorowych stron, całkiem sporo odautorskich dodatków oraz obwolutę z główną bohaterką. Mimo objętości tomiku kartkowało się go bardzo wygodnie i nie miałem żadnych problemów z odczytaniem poszczególnych dymków, sufiksów czy innych onomatopei. Warto wspomnieć, że w tym tomiku ponownie doszło do zmiany rysowniczki. Inny styl kreski rzuca się w oczy i przypomina większość „typowych” mang, ale to w niczym nie przeszkadza. Postaci są ładne, tła bogate w szczegóły i stworzone ze smakiem. Przywołana powyżej „typowość” tworzy ponadto interesujący kontrast z narastającą atmosferą grozy i szaleństwa. Trochę gorzej wypadają tylko sceny mordów i przemocy, które nie do końca do mnie przemawiały. Ale to chyba dobrze, bo podobno jak się słyszy głosy w głowie, to czas się wybrać do lekarza…
Ekhem, tak… Trzeci tomik z serii dodatków okazał się dla mnie bardzo miłą niespodzianką. Ciekawa fabuła, ładna kreska i powrót do ciężkiej, psychodelicznej atmosfery. Czegoż więcej może sobie życzyć fan Gdy zapłaczą cykady? No właśnie. Zakończenie co prawda trochę mnie zawiodło, ale jako całokształt manga wypadła w moich oczach bardzo pozytywnie. Jeśli czwarty tomik utrzyma taki poziom, to będę naprawdę szczęśliwy.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 1.2020 |