x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Fabuła jest prosta i niezbyt zaskakująca. To po prostu typowe fantasy, wykorzystujące schematy często pojawiające się w tym gatunku jak np. drużyna bohaterów czy wojna pomiędzy ludźmi a inną rasą (w tym konkretnym przypadku rasą potworów/demonów). Pojawiający się wątek romantyczny także jest dość typowy. Brak elementów zaskakujących jednak nie przeszkadza – fabułę śledziłam z dużą przyjemnością.
Postacie nie należą do przesadnie skomplikowanych. Shelia, władczyni demonów, która wycięła w pień około połowę ludzkości, jest porywcza i nieco dziecinna, lecz jednocześnie okrutna i bezwzględna. Pod wpływem bohatera zaczyna się zmieniać. Doświadcza nowych uczuć, zaczyna mieć wątpliwości co do swojego wcześniejszego postępowania. Exa – bohater, wybrany do zabicia władcy demonów jest straszliwym idealistą. Świadomie zdecydował, aby nie zabijać żadnego stworzenia, czy to człowieka, czy demona(jedyny wyjątek poczyniłby dla władcy demonów) i trzyma się tego postanowienia z podziwu godnym uporem. Charakteryzuje go także zbytnia ufność i lekka naiwność. Motywy, jakimi kieruje się dwójka głównych bohaterów, zostały dość dokładnie rozwinięte (choć nie należy się spodziewać niczego bardzo oryginalnego). Bohaterowie drugoplanowi zostali dość dobrze zarysowani, posiadają swoja przeszłość i niezbyt rozbudowane, acz przyjemne charaktery.
Kreska… Cóż, w początkowych tomach nie jest tragiczna, lecz dobrą też bym jej nie nazwała. Błędem, na który zwróciłam największą uwagę są koszmarnie rysowane dłonie z paskudnie powyginanymi palcami. Niezbyt ładnie wyglądają niekiedy oczy – autor miał problemy z przedstawianiem ich jednakowo i symetrycznie. Częstokroć jedno oko jest nieco większe od drugiego. Koślawo wyglądają też uszy i nogi. Niezbyt przekonująco wypada mimika bohaterów – jest dość uboga. Na tła nigdy nie zwracam większej uwagi, więc nie jestem w stanie niczego o nich napisać. Na szczęście w dalszych tomach kreska staje się o wiele lepsza i z czystym sumieniem można ją nazwać ładną, choć problem z mimika pozostaje.
Mimo wymienionych wad mangę czytało mi się naprawdę dobrze. Ja po prostu bardzo lubię fantasy, niekoniecznie ambitne i oryginalne. Jeśli ktoś poszukuje typowej, ale dość zgrabnie prowadzonej opowieści w klimatach fantasy z całkiem sympatycznymi bohaterami, raczej się nie rozczaruje. Mam tylko jedno ostrzeżenie – nie należy sięgać po Superiora, jeśli poszukuje się zakończonej historii. Manga jest wciąż kontynuowana pod nazwą „Superior Cross”.