x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Niespodzianka. Okazało się, że autorka mang yaoi potrafi stworzyć naprawdę niezłe, rasowe science fiction w starym stylu, takie jakie lubię. Sama historia zacna, ciut przypomina „Locke Superczłowiek”, aczkolwiek autorka nie popełniła dwóch błędów autora Locka – nie stworzyła omnipotentnych herosów i miała pomysł na historię. Dzięki temu całość trzyma się kupy i czyta bardzo przyjemnie, a stylowa kreska umila lekturę tego tytułu. Mamy co prawda babski fanserwis, czyli bohaterów z gołymi klatami, ale nic poza tym. Gorzej jest z postaciami – o ile w „Kaze…” tej samej autorki część postaci budziła sympatię (Serge, Rosemarine, Pascal), część antypatię (Gilbert, Carl), tak tu bohaterowie są, póki co, dość nijacy, dwójka głównych bohaterów to postaci dość jednowymiarowi. Cóż, Keiko Takemiya nie jest jednak Riyoko Ikedą i nie potrafi stworzyć tak barwnych bohaterów jak „królowa mangi”. Mimo tych uwag, „Terra E…” to przyzwoite science fiction, takie, których dziś się już nie robi. A szkoda.
Historia daleka od banału, bohaterowie przedstawieni w sposób niezwykle błyskotliwy – prawdziwi dzięki temu, że złamani cieniem, że czasem podli, egoistyczni, że pełni obaw i ułomności (ahhh!!!! uważam, że w dziedzinie kreacji bohaterów z Takemiya Keiko sensei naprawdę niewielu może się równać). Do tego jeszcze przepiękna, subtelna kreska… mrrrrrr….. mój zachwyt sięga chorobliwego zenitu ^__^
Niezłe
<33
polecam polecam!