x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Jak na razie mam 6 pierwszych tomów + „Bullets and Carnage” i myślę, że najważniejsze to nie mieć zbyt wygórowanych oczekiwań. Na tytuł natknęłam się w „Otaku” i było tam wprost powiedziane, że może nie jest to seria głupia, ale próżno doszukiwać się w niej zmieniających życie morałów czy głębokich historii. Jest to manga o kilku bohaterach strzelających do siebie/siekących mieczem z całkiem porządną historią w tle i mniej lub bardziej sympatycznymi, acz ładnie narysowanymi postaciami (osobiście bardzo mi się podoba projekt księżula, Ernsta chyba.). I tyle. Dorzucę jeszcze że dialogi i humor mi się podobają i mam fajną, wartą czytania serię – jeśli lubi się takie klimaty, rzecz jasna. Jest to dla mnie trochę taki mangowy odpowiednik filmów Marvela, do których podchodzę z podobnymi wyobrażeniami – i dobrze się bawię. Jak na razie z 7/10, zobaczymy jak skończę.
Rysunki są ładne, a Badou uroczy. I tyle. Akcja jest jakaś taka niemrawa, nie wiadomo dokładnie o co chodzi. Czasami jest to atutem, ale tylko jeśli się umiejętnie przedstawi tajemnicę. Tutaj tak nie jest. Ciągłe sceny walki i mało dialogów też nie powalają. Zwłaszcza tom piąty zachęcił mnie do zaprzestania kupowania tej serii. Bo ile można patrzeć na kliknij: ukryte walkę dwóch nieśmiertelnych gości, zdziwionych, że nie mogą się zabić (choć obaj wiedzą, że drugi jest nieśmiertelny -.-") Jedyny plus mangi: „Fajeczka ;D”
Początkowo DOGS'em byłam zachwycona – barwne postacie, humor, trupy, wartka fabuła – słowem to co tygryski lubią najbardziej. Jedyne co mnie irytowało to białe tła.
A teraz? Już sama nie wiem. Zamiast soczystej akcji w klimatach mafijnych jakieś eksperymenty, tandetne tragiczne przeszłości wyskakujące zza krzaków, a i pierwsze skrzypce gra postać, z mojego punktu widzenia, najmniej ciekawa. kliknij: ukryte No bo ile zbuntowanych ofiar okrutnych eksperymentów widzieliśmy? Mam wrażenie, że kopy i pęczki. Nie, Haine, choć początkowo dość ciekawy, stał się strasznie banalny. A pozostałe postacie jakoś zostały zepchnięte na daszy plan. Szkoda. Również w ostatnich tomach, zaznaczam czytam tylko to, co wydało WANEKO, sceny akcji jakoś spowszedniały. Zrobiły się grzeczniejsze, mniej dynamiczne… normalne.
Kreska – no cóż, postacie są ciekawe i podobają mi się eksperymenty z perspektywą. I tyle ciepłego mogę o niej napisać. Najbardziej irytuje kompletny brak teł. Kompletny! W tomie 6 można je policzyć na palcach jednej ręki. A to żałośnie mało. Na domiar złego, jak się pojawiają to nie są ani zbyt szczegółowe ani porywające. Właściwie sprawiają wrażenie robionych na odwal się.
Ostatni zarzut – manga swoje kosztuje, tomik ma niemal 200 stron, a dialogów i fabuły jest tyle, że ostatni przeczytałam w dokładnie 19 minut. I to podziwiając kadry. Poprzedni poszedł jeszcze szybciej – niespełna kwadrans. Przepraszam bardzo – to manga, czy broszurka? Ja nie wymagam dialogów i opisów na poziomie GitS 2, ale litości, niech to dostarczy mi rozrywki chociaż na pół godziny!
Nie oceniam na razie DOGS'a, bo po pierwsze nie mam zwyczaju oceniać mang w połowie, a po drugie mimo całego narzekania – wciąga. I nie mam zamiaru kończyć z nim znajomości, choć nie ukrywam, że wynika to w znacznej mierze z faktu, że soczystych mang akcji na naszym rynku jest jak na lekarstwo.
Początkowo nie porwało mnie jakoś, ale po kolejnych tomach się uzależniłam. Haine i Badou mnie uwiedli ;)
Przypadło mi do gustu, że autor przebiera bohaterów, nawet zmienia im fryzury (co nie jest takie oczywiste). Projekty postaci o wiele bardziej mi się podobają niż w anime. Polubiłam też Naoto i jej pokerową twarz – uważam, że pasuje jej do osobowości.
Bardzo dobra manga akcji, która przy odrobinie dobrej woli daje dużo do myślenia.
Wszyscy się zachwycają, liczba fanów tego tytułu wśród moich znajomych wzrasta, a ja, kurczę, nie wiem w czym rzecz! Czytam, bo czytam -kumpela pożycza. Nie jest złe ani słabe, nie, ale nie jest też specjalnie dobre. Dla mnie nie ma tu „tego czegoś”, co odnalazłam np. w „Battle Angel Alita”, „Opowieści panny młodej” czy nawet takim „One Piece”. Nie licząc tej dziewczynki ze skrzydłami i Badou, który bez wątpienia jest moim ulubionym bohaterem, nie mogę się przywiązać do żadnej z postaci. Mam wrażenie, że co druga postać nie zmienia wyrazu twarzy i emocji (np. pannica z kataną -śliczna, ale niezmienna buźka). O akcji nie mam zbyt wiele do powiedzenia -jakaś tam jest. Traumatyczna przeszłość (nie wypadająca w większości zbyt przekonująco), te pościgi, te wybuchy -łubudubu w amerykańskim stylu, czyli coś czego nie kupuję. Co do strony wizualnej -jest ok. Denerwuje mnie ta wszechobecna biel pustki, aż się odechciewa czytać, ale postaci wyglądają ciekawie. Kreska jest ładna, odbiega trochę od tych dzisiejszych wielkookich rysunków na jedno kopyto, a i kadry ciekawe.
No nic, poczytamy, zobaczymy. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś mi napisał za co on lubi „Dogs”.
Jak dotąd najciekawszy z 3 wydanych w Polsce tomów. Akcja nabiera tempa, a postacie są cały czas genialne :3
M
IndridCold
26.08.2013 15:45 Prosto z mostu (Po 2. tomie)
Najlepsze w tej mandze są sceny istnej rzezi, odcinania kończyn, serii wulgaryzmów, furii Badou, gdy nie ma co jarać i wjazdu Hardcore Twins z teksem: „Pobaw się z nami” Dawno nie czułem takich emocji;}
Po przeczytaniu tomiku zerowego, zaryzykowałam i zdecydowałam się na kupno tomu pierwszego. Nie nudziłam się przy czytaniu, jednak nie było też tak, że nie mogłam się od niego oderwać. Ot, dobre do zapchania czasu w nudny wieczór. Nie chcę skreślać tej mangi z listy tych do kupienia, zastanawiam się jednak, czy warto kupować kolejne tomy? Pytanie do osób, które są dalej w lekturze: Czy Dogs robi się później ciekawsze, bardziej wciągające?
Początek jest raczej słaby, tak od 3 tomu (chyba, bo ten czytałem pare lat temu) jest lepiej, a ostatnie tomy znowu są słabsze (8‑9). Ja podchodziłem do tej mangi dwa razy, za drugim mnie wciągnęło, ale teraz jakoś z wielkim zainteresowaniem już na Dogs nie czekam. Zależy czego oczekujesz, jaki wątek, co jest dla Ciebie ciekawe.
Dziękuję za odpowiedź. Zastanowię się jeszcze co do kupna tomów, ale myślę, że mangę przeczytam. Jest ciekawa i owszem, wciągnęła mnie, ale niestety chyba nie na tyle, aby wydawać na nią pieniądze. :(
M
Mel
15.06.2013 09:53 Wieje nudą
Albo tylko w 1. tomie można ziewać czytając tę serię, albo jest tak we wszystkich. Niestety, ale bardzo słaby pierwszy tom zniechęcił mnie i raczej nie kupię kolejnych.
M
anila
21.04.2011 19:47
Co do pustych kadrów niestety muszę się zgodzić, nie robi to najlepszego wrażenia.Jestem jednak ogromną fanką tej mangi ze względu na kreskę, postacie i fabułę, które mi osobiście bardzo przypadły do gustu. Dlatego polecam sięgnąć po Dogs!
Przyznam, że daleko mi do zachwytu nad tym komiksem. Zachęcony pozytywną recenzję (szczególnie odnośnie grafiki – uwielbiam artystycznie dopracowane komiksy) sięgnąłem po tę mangę. Niestety, mocno mnie zawiodła.
Owszem, widać że autor ma tak talent, jak i umiejętności, jednak czy to z lenistwa, czy to z braku czasu, nie wykorzystuje tych atutów. Jak wspomniano niżej, manga obfituje w białe kadry, a nawet tam gdzie ich nie ma, widać że Miwa Shirow szedł na skróty. Obszerne a częste ujęcia broni podczas walk (łatwo się je rysuje, prawda?), dymki z dialogami w charakterze jedynych elementów graficznych, do tego „gadające głowy”. Tła, początkowo stosowane dosyć często, ostatecznie prawie całkowicie znikają.
Fabularnie niestety też nie jest najlepiej; początkowo dosyć sympatyczna, przygodowa fabuła w intrygującym świecie, szybko zjeżdża w traumy z dzieciństwa, „psychologiczne” bełkoty i mętne filozofie życiowe, niestety częste w mangach, a zastępujące logiczne wyjaśnienia motywów działania postaci.
I właśnie – postacie. Może bym i przekonał się do tej mangi, gdyby autor zdecydował się na inny dobór głównych bohaterów. Uczynienie nimi najbardziej ponurych, milczących, straumatyzowanych w dzieciństwie postaci wyraźnie mówi, że Miwa Shirow idzie na fabularną łatwiznę. Cóż, zemsta i prymitywnie rozumiane poszukiwanie tożsamości to melodie proste do odegrania, nawet jeżeli nudne i wiele razy wałkowane.
Czytelnikom którzy przeczytali Dogs, i zastanawiają się nad Dogs: Bullets & Carnage, raczej odradzam lekturę.
M
jaQQu
19.01.2009 22:21 Jedyne co mogę...
... powiedzieć to, to że manga wymiata. Badou jest po prostu rozbrajający, hardcorowe :) bliźniaczki zresztą też. Jedna z lepszych mang jakie czytałem (i czytam jestem na 37 chapie B&C)
MR
Flamewarrior
2.01.2009 09:05 Odnośnie kreski
Z całym szacunkiem dla pana Miwy i jego umiejętności artystycznych, ta seria nie zasługuje na 10 w kategorii 'kreska'. 10 za puste tła w ponad połowie kadrów?! 10/10 powinny dostać produkcje Tsutomu Niheia (Blame!, Noise), albo cudownie narysowane Vagabond, C.A.T. i Blade of the Immortal. Dogs to dla mnie maks 8 w tej kwestii.
M
Lervana
18.12.2008 19:47 Suuuuuper!
Przeczytałam już koło 30 rozdzialików i stwierdzam, że lepszej mangi nie czytałam. Kreska jest jak dla mnie cudowna ^^ A kreacje i charaktery bohaterów – miodzio xD
Bardzo się przyjemnie czyta a czas przy tym pędzi jak f1 :)
Polecam wszystkim przeczytanie tej pozycji.
Btw… HAINE *_*
MR
Nodame
17.12.2008 17:44
Co do rysunku, to prawda, w rozdzialach ukazujacych sie w magazynie (...nazwy nie pamietam, ale pewnie jakiś Jump) Miwa Shirow często okraja grafikę – przyczyną pewnie jest czas i kochany deadline, ale za to w wydaniu tomikowym wszystkie puste kadry, zarysy postaci itp są zastąpiąne pełnokrwistymi rysunkami! Wiele scen jest dodatkowo ponownie narysowanych (np. gdy Naoto mówi babci Lizzy jak się nazywa, albo gdy pyta kogo ma nienawidzieć za wszystkie krzywdy – BTw moim zdaniem ten nowy kadr jest REWELACYJNY!)
co do imienia Campanella Freuling, to czytałam ostatnio, że to nie Freuling ale Frühling (czyli „wiosna”), gdzie Herbst to „jesień”, Fuyumine to „zima” więc do kolekcji brakuje tylko „lata” (znając autora można się spodziewać, że będzie nazywał się z niemieckiego Sommer)
Z resztą Miwa Shirow jest zagorzałym fanem Rammstein, więc język niemiecki wkrada się to tu to tam do jego tworów, szczególnie widac to po nazwisku Haine Rammsteiner (no ba:)
aha na końcu dodam tylko, że manga jest świetna, naprawdę polecam :D warto dać jej szanse, bo a nuż się spodoba :)
Tak myślałam, że ten Rammsteiner to od zespołu :) Dzięki za ciekawostki. A co do mangi: jest równie dobra co „Dogs”, którą niedawno komentowałam. A nawet lepsza, bo tworzy spójną całość. Polecam wszystkim fanom mang typu „Hellsing” :)
Nudna
Jedyny plus mangi: „Fajeczka ;D”
A teraz? Już sama nie wiem. Zamiast soczystej akcji w klimatach mafijnych jakieś eksperymenty, tandetne tragiczne przeszłości wyskakujące zza krzaków, a i pierwsze skrzypce gra postać, z mojego punktu widzenia, najmniej ciekawa. kliknij: ukryte No bo ile zbuntowanych ofiar okrutnych eksperymentów widzieliśmy? Mam wrażenie, że kopy i pęczki. Nie, Haine, choć początkowo dość ciekawy, stał się strasznie banalny. A pozostałe postacie jakoś zostały zepchnięte na daszy plan. Szkoda. Również w ostatnich tomach, zaznaczam czytam tylko to, co wydało WANEKO, sceny akcji jakoś spowszedniały. Zrobiły się grzeczniejsze, mniej dynamiczne… normalne.
Kreska – no cóż, postacie są ciekawe i podobają mi się eksperymenty z perspektywą. I tyle ciepłego mogę o niej napisać. Najbardziej irytuje kompletny brak teł. Kompletny! W tomie 6 można je policzyć na palcach jednej ręki. A to żałośnie mało. Na domiar złego, jak się pojawiają to nie są ani zbyt szczegółowe ani porywające. Właściwie sprawiają wrażenie robionych na odwal się.
Ostatni zarzut – manga swoje kosztuje, tomik ma niemal 200 stron, a dialogów i fabuły jest tyle, że ostatni przeczytałam w dokładnie 19 minut. I to podziwiając kadry. Poprzedni poszedł jeszcze szybciej – niespełna kwadrans. Przepraszam bardzo – to manga, czy broszurka? Ja nie wymagam dialogów i opisów na poziomie GitS 2, ale litości, niech to dostarczy mi rozrywki chociaż na pół godziny!
Nie oceniam na razie DOGS'a, bo po pierwsze nie mam zwyczaju oceniać mang w połowie, a po drugie mimo całego narzekania – wciąga. I nie mam zamiaru kończyć z nim znajomości, choć nie ukrywam, że wynika to w znacznej mierze z faktu, że soczystych mang akcji na naszym rynku jest jak na lekarstwo.
Przypadło mi do gustu, że autor przebiera bohaterów, nawet zmienia im fryzury (co nie jest takie oczywiste). Projekty postaci o wiele bardziej mi się podobają niż w anime. Polubiłam też Naoto i jej pokerową twarz – uważam, że pasuje jej do osobowości.
Bardzo dobra manga akcji, która przy odrobinie dobrej woli daje dużo do myślenia.
Nie czuję tego
No nic, poczytamy, zobaczymy. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś mi napisał za co on lubi „Dogs”.
Rozkręca się (3. tom)
Prosto z mostu (Po 2. tomie)
Mieszane uczucia...
Pytanie do osób, które są dalej w lekturze: Czy Dogs robi się później ciekawsze, bardziej wciągające?
Re: Mieszane uczucia...
Re: Mieszane uczucia...
Wieje nudą
Owszem, widać że autor ma tak talent, jak i umiejętności, jednak czy to z lenistwa, czy to z braku czasu, nie wykorzystuje tych atutów. Jak wspomniano niżej, manga obfituje w białe kadry, a nawet tam gdzie ich nie ma, widać że Miwa Shirow szedł na skróty. Obszerne a częste ujęcia broni podczas walk (łatwo się je rysuje, prawda?), dymki z dialogami w charakterze jedynych elementów graficznych, do tego „gadające głowy”. Tła, początkowo stosowane dosyć często, ostatecznie prawie całkowicie znikają.
Fabularnie niestety też nie jest najlepiej; początkowo dosyć sympatyczna, przygodowa fabuła w intrygującym świecie, szybko zjeżdża w traumy z dzieciństwa, „psychologiczne” bełkoty i mętne filozofie życiowe, niestety częste w mangach, a zastępujące logiczne wyjaśnienia motywów działania postaci.
I właśnie – postacie. Może bym i przekonał się do tej mangi, gdyby autor zdecydował się na inny dobór głównych bohaterów. Uczynienie nimi najbardziej ponurych, milczących, straumatyzowanych w dzieciństwie postaci wyraźnie mówi, że Miwa Shirow idzie na fabularną łatwiznę. Cóż, zemsta i prymitywnie rozumiane poszukiwanie tożsamości to melodie proste do odegrania, nawet jeżeli nudne i wiele razy wałkowane.
Czytelnikom którzy przeczytali Dogs, i zastanawiają się nad Dogs: Bullets & Carnage, raczej odradzam lekturę.
Jedyne co mogę...
Odnośnie kreski
Suuuuuper!
Bardzo się przyjemnie czyta a czas przy tym pędzi jak f1 :)
Polecam wszystkim przeczytanie tej pozycji.
Btw… HAINE *_*
co do imienia Campanella Freuling, to czytałam ostatnio, że to nie Freuling ale Frühling (czyli „wiosna”), gdzie Herbst to „jesień”, Fuyumine to „zima” więc do kolekcji brakuje tylko „lata” (znając autora można się spodziewać, że będzie nazywał się z niemieckiego Sommer)
Z resztą Miwa Shirow jest zagorzałym fanem Rammstein, więc język niemiecki wkrada się to tu to tam do jego tworów, szczególnie widac to po nazwisku Haine Rammsteiner (no ba:)
aha na końcu dodam tylko, że manga jest świetna, naprawdę polecam :D warto dać jej szanse, bo a nuż się spodoba :)
POLECAM!!!!!!!!!!!!
:)