Manga
Yellow Dragon ga Arawareta
- Appearance of the Yellow Dragon
- イエロードラゴンがあらわれた!
Krótka, slapstickowa komedia o magu wioskowym z przerostem ego oraz przyzwanej przez niego lolitkowatej smoczycy, która jest… jego właścicielką. Uspokajam na wstępie – to nie lolikon.
Recenzja / Opis
Enji jest genialnym magiem. Mieszka sobie w okazałej rezydencji, jest krynicą mądrości, zdolnym wynalazcą i ma potencjał, by władać światem i mieć harem biuściastych niewiast przy sobie. Niestety, powyższą opinię podziela tylko on sam. Rzeczywistość jest dużo bardziej przygnębiająca. A jak wygląda? Enji to wioskowy mag z przerośniętym ego, mieszkający na zapomnianym przez cywilizację krańcu świata, gdzie nawet prąd zawraca. Przez miejscowych uważany jest za nieszkodliwego wariata, nie bez kozery zresztą. Świat, w którym żyją, idzie z postępem i dawno już zrezygnował z magii na rzecz technologii. Enji jednak tego nie zauważa – czymże są bowiem perspektywy na rynku pracy w porównaniu z realizacją własnych pasji? Kobiety omijają go szerokim łukiem – z wielu powodów. Na szczęście nie mieszka pod mostem – jakimś cudem dorobił się (spadek po dziadku?) sporego domu, w którym przeprowadza – w większości nieudane – magiczne eksperymenty. Pewnego dnia postanawia przyzwać króla zwierząt – żółtego smoka, chcąc z niego uczynić sługę na każde wezwanie. Posiadając tak potężnego sprzymierzeńca, byłby w końcu doceniany i, co najważniejsze, zdobyłby serce miejscowej piękności – kelnereczki Moegi o miseczce lekko licząc G. Jak to jednak bywa z na pozór przebojowymi i ponadczasowymi projektami, coś musi pójść nie tak. Przyzwany smok – a dokładniej smoczyca o wdzięcznym imieniu Kimidori – nie dość, że wygląda jak lolitka, której podobieństwo do smoka kończy się na ogonie, to na dokładkę uznaje Enjiego za swoje zwierzątko domowe. Przyczyna jest dość prosta: biedny mag nie doczytał zaklęcia i efekt okazał się zgoła odwrotny niż pierwotne zamierzenia. A to dopiero początek kłopotów.
Jak można się domyślić po powyższym wstępie, Yellow Dragon ga Arawareta jest komedią. Manga zamyka się na dwóch tomikach, po sześć części każdy. Fabuła została potraktowana po macoszemu, rozdziały – z nielicznymi wyjątkami – są bardzo luźno ze sobą powiązane. Równie dobrze mogłoby jej nie być – manga stawia głównie na gagi z humorem sytuacyjnym na czele. O nietypowe perypetie nietrudno, szczególnie że główny bohater jest zwierzątkiem domowym lolitkowatej smoczycy. Osoby, które mają pewne obawy związane z karygodnymi motywami uspokajam – lolikonu tu za grosz. Co innego drwiny ze wspomnianego. Nie będzie wielkim spoilerem, jeśli powiem, że reakcją Kimidori na zaglądanie Enjiego pod jej ogon (chciał sprawdzić, w jakim miejscu ona jest smokiem) jest cięta riposta „czy ty, do diaska, jesteś lolikonowym zboczeńcem”? Sporo jest także slapstiku. Do kreskówek Looney Tunes wprawdzie mandze daleko, ale nie brakuje scenek, gdzie główny bohater (bądź jego dom) wylatuje w powietrze, a w następnej scenie wygląda, jak gdyby nigdy nic. Dużo jest również mniej lub bardziej udanego parodiowania wytartych motywów z komedii romantycznych i produkcji przygodowych.
Przyjęta swobodna koncepcja fabuły sprawdza się całkiem nieźle, a humor – mimo że nie najwyższych lotów – jest śmieszny i niewymuszony. Gorzej niestety z tomem drugim, gdzie autorowi najwyraźniej kończą się pomysły i manga zaczyna się dusić we własnym sosie. Nie dowiemy się, czy twórca znalazł na wspomniany problem antidotum – w zakończeniu zasugerowany jest wprawdzie kolejny wątek, ale manga Yellow Dragon ga Arawareta kończy się na drugim tomie i na razie niewiele wskazuje na to, by była kontynuowana – a szkoda. Na koniec warto wspomnieć o świecie przedstawionym. Jest on równie szkicowy, jak sama fabuła, ot – losowy świat fantasy, osadzony w czasach zbliżonych do naszej współczesności. Fanserwisu tu niewiele, tyle co w Obowiązkowym Odcinku Kąpielowym plus kilka scen gratis od firmy. Kreska natomiast jest dość uproszczona. W przypadku komedii nie stanowi to jednak dużego minusa.
Postaci w mandze pojawia się niewiele, co nie powinno dziwić, wszak ma jedynie dwa tomy i nie jest streszczeniem gry tudzież anime. Mamy do czynienia ze wspomnianą wielokrotnie dwójką głównych bohaterów, kilkoma postaciami drugoplanowymi i góra tuzinem statystów. Na większą uwagę zasługują jedynie postacie pierwszoplanowe. Enjiego, mimo że nie wszystko mu w życiu wyszło tak, jak zamierzał, trudno zaliczyć do klasycznych haremówkowych łamag. Ba, bardzo daleko mu do nich. Facet jest zdolny, inteligentny i ma swoją pasję, w której się realizuje. Pech wespół z okrutnymi realiami wolnorynkowymi chcą jednak, by profesja, której poświęcił życie, odeszła do lamusa niczym takie zawody z naszego podwórka, jak pucybut. Mimo przeciwności losu, licznych pomyłek i żółtosmoczego kłopotu, który ściągnął sobie na głowę, wiąże jednak koniec z końcem i z oślim uporem przebijającym najpotężniejszych władców mroku realizuje swoje ambicje i marzenia.
Czas nieco napisać o wspomnianym żółtosmoczym kłopocie, czy też może „pańci” Enjiego. Jest to wredne, bezczelne, egoistyczne, nienażarte i złośliwe stworzenie, przypominające nieco Guu z Jungle wa Itsumo Hale Nochi Guu. Jest w pełni świadoma swojej mocy, potęgi i danej przez zaklęcie władzy nad nieszczęsnym magiem, co bezczelnie wykorzystuje. Niestety, w domu jej nie nauczyli, że zwierzątku trzeba dać jeść, podrapać za uszkiem i wyczyścić kuwetę. Efekt jest taki, że robi z niego kucharza, sprzątaczkę i Bóg jeden wie, co jeszcze. Nie, żeby nieborak miał jakiś wybór. Pozostaje jeszcze kwestia jej lolitkowatego wyglądu. Wytłumaczenie jest proste, wizerunek wielkiego jak Mount Everest jaszczura dla Żółtych Smoków jest już passé. Podobnie zresztą uznały niższe rangą Czerwone Smoki, które przybrały formę… zresztą, co będę spoilerował. Z pozostałych postaci na małą uwagę zasługuje Luccora – łowczyni smoków z gigantycznym mieczem, którego by się nie powstydzili słynni z ogromniastych oręży bohaterowie jRPG i shounenów. Z Enjim dziewczę łączy jedno – jej profesja również odeszła do lamusa.
Ogólnie rzecz ujmując, Yellow Dragon ga Arawareta ma potencjał, ciekawe postacie i niezłe gagi. Postawienie na humor wyszło mandze na dobre. Drugi tom przez powtarzalność dużej części gagów (ile można katować biednego maga?) niestety pociągnął całość w dół i dopiero pod koniec autorowi wraca nieco wena. Mangę zakończono na drugim tomie, zatem najprawdopodobniej nie zobaczymy, czy przygody nie do końca spełnionego maga wioskowego rozwiną skrzydła. Tak czy owak, warto przeczytać w chwili wolnego czasu dla chwili odprężenia i uśmiechu. Polecić mogę miłośnikom lekkich komedii oraz… osobom, które jak główny bohater wybrały z pasji mało pożądany na rynku pracy zawód. Wielu z pewnością pod paroma względami poczuje jedność duchową z Enjim.
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Shogakukan |
Autor: | Mitsuhisa Tamura |