x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Wypada znać. I to właściwie tyle w temacie. Film podobał mi się średnio, chociaż miał coś w sobie, seria TV już bardziej mi do gustu przypadła. Kupiłam mangę i troszkę się rozczarowałam. Przypisów jest od groma, ale nawet ich nie czytałam, bo tak jak napisał Slova, jeden wielki naukowy bełkot. Ze strony na stronę coraz mniej lubiłam autora tej mangi. Co do postaci… Różnią się trochę od tych z TV. Sama Pani Major jest bardziej nieznośna, a Batou jest bardziej sympatyczny i zabawny. Mimo wszystko jednak nie zgodzę się z autorem recenzji -elementy humorystyczne mi tu nie pasowały, bo po prostu nie śmieszyły. I będąc szczerym, jest to pierwsza manga z którą miałam poważne problemy ze zrozumieniem treści. Naprawdę, czułam się z każdym rozdziałem tak samo -jakby wrzucono mnie w wir akcji bez żadnego wyjaśnienia, a rozwiązanie brało się znikąd. Być może jest to spowodowane moją nieznajomością naukowych spraw albo nieczytaniem przypisów. Pojechałam tu trochę po mangowej świętości, jednak nie czuję się jakoś szczególnie źle że kupiłam GITSa. Tak jak ktoś już wspomniał, to takie must have mangowca.
Przypisy nie mają wpływu na zrozumienie treści. Jedynie na końcu służą przybliżeniu czytelnikowi toku rozumowania autora, lecz samej akcji nie wyjaśniają. No chyba, że wątpisz w to, jakich ładunków wybuchowych użyto.
Bełkot jakich mało. Ta manga nie nadaje się do czytania, zwłaszcza kilkanaście ostatnich stron – autora chyba poniosło. Szkoda, bo fabuła była ok i bez tych tytanicznych przypisów całość byłaby znacznie lepsza.
Dumny i oświecony lesbijskim porno musiał być polski fan w tamtych czasach, cóż za gratka i okazja zaczerpnięcia szczytowych osiągnięć japońskiej kultury.
Mistrzu Slova, o ile nie zawsze zgadzałem się z Waszymi komentarzami, o tyle pod tym podpisuję się wszelkimi możliwymi kończynami. Nasłuchałem się od innych, jaka to wspaniała manga, wyznaczająca nowe kierunki (osoba, która mi ją poleciła niestety nie potrafiła podać żadnych argumentów, gdy zapytałem co takiego wspaniałego jest w „Ghoście”, oprócz tego, że to klasyka – tja…) i byłem przekonany, że to ze mną jest coś nie tak, bo po prostu nie dawałem rady przeczytać więcej niż kilkadziesiąt stron – przypisy w tej mandze to koszmar. Być może jest tu jakiś ukryty przekaz, ale nawet nie bardzo chciało mi się nad nim zastanawiać. Daję taką ocenę, jaka widnieje na moim profilu, ale powiem szczerze, że wymęczyłem się setnie.
Muszę jednak pochwalić, jako japonista, pana Rzepkę – tłumacza. Odwalił naprawdę kawał tytanicznej roboty. Nie mam pojęcia ile czasu mu zajęło tłumaczenie mangi, jestem jednak święcie przekonany, że przeciętnie wykształcony Japończyk bez dobrego słownika z kanji nawet nie miałby się po co brać za lekturę, tyle tu nawalonego słownictwa technicznego. Tak czy inaczej: panie Rafale (jeśli owy osobnik to czyta) – Czapki z głów!
M
Kesz
10.01.2012 23:45 GitS
Jak dla mnie, manga jest zbyt przepakowana naukowo‑technologicznym bełkotem, przez co może zostać nie do końca odpowiednio zrozumiana a czasem może też odstraszyć czytelnika. Mimo wszystko, pozycja obowiązkowa, chociaż w moim wypadku trochę ciężkostrawna.
To jest moim skromnym zdaniem jeden z „must be” każdego otaku. Jak się nie czytało Ghost In The Shell, to tak jakby się nie czytało Pana Tadzia:). Przede wszystkim kreska, od której nie można oderwać oczu, wspaniała dynamika obrazków… No i piękna Pani Major.
M
korsarz
19.10.2006 12:07 about it
Dobra manga, bardzo dobre rysunki (zwłaszcza maszyny wyglądają dobrze :) ), no i dużo przypisów objaśniających świat przedstawiony (np. kwestia, że niemożliwe jest skonstruowanie w pełni mechanicznego cyborga, bo mózg jest częścią układu nerwowego obejmującego całe ciało, a nie jej wymiennym centrum sterowania, jak to się często pokazuje. Motyw z odbieraniem bodźców dotykowych przez światłowody też jest ciekawy :) ). Lektura obowiązkowa :D
M
kabel.no9
7.10.2006 10:36 bez tametu
fajna i super ze sa przypisy ktore w sumie czyta sie sluzej niz sama mange:)
goldencalf
18.04.2009 21:44 Re: bez tametu
kabel.no9 napisał(a):
fajna i super ze sa przypisy ktore w sumie czyta sie sluzej niz sama mange:)
czasem Shirow przeginał. To chyba jedyny mangaka który potrafi tłumaczyć się na pół strony, dlaczego dziury w szybie samochodu narysował takiej a nie innej wielkości
Wypada znać
Re: Wypada znać
bełkot
Re: bełkot
Re: bełkot
Re: bełkot
Re: bełkot
Re: bełkot
Muszę jednak pochwalić, jako japonista, pana Rzepkę – tłumacza. Odwalił naprawdę kawał tytanicznej roboty. Nie mam pojęcia ile czasu mu zajęło tłumaczenie mangi, jestem jednak święcie przekonany, że przeciętnie wykształcony Japończyk bez dobrego słownika z kanji nawet nie miałby się po co brać za lekturę, tyle tu nawalonego słownictwa technicznego. Tak czy inaczej: panie Rafale (jeśli owy osobnik to czyta) – Czapki z głów!
GitS
about it
bez tametu
Re: bez tametu