Komentarze
Übel Blatt
- Lipny seinen : bulwa24 : 3.10.2013 18:41:36
- Re: Może jednak warto się przełamać? : Aru : 29.01.2013 00:07:29
- Re: Pierwsze wrażenie może być mylne : Aru : 29.01.2013 00:02:23
- komentarz : Aru : 28.01.2013 23:53:57
- Może jednak warto się przełamać? : Squaerio : 28.05.2010 10:08:26
- Ubel Blatt : Rotin : 9.08.2009 23:19:42
- Ubel... : Aruś : 12.07.2009 19:19:56
- Pierwsze wrażenie może być mylne : seneka-chan : 13.06.2009 08:58:32
- komentarz : Admi : 17.03.2009 21:45:27
- komentarz : Alira14 : 5.03.2009 10:29:06
Lipny seinen
Może jednak warto się przełamać?
Któregoś razu za to przyszło mi trafić na Ubell Blatt właśnie i…
Cholera już dawno nie byłem tak bardzo zniesmaczony, jak stało się to przy okazji pierwszych rozdziałów. Bezsensowna nagość z erotyką podchodzącą już pod chorą pornografię, wyjątkowa eskalacja przemocy z wiadrami krwi i flaków. W dodatku dziecinny bohater bez głębi i świat płaski jak deska. Nie byłem z tego powodu zadowolony.
Zdegustowanie nawet do tego poziomu jednak jeszcze nie sprawiło, iż porzuciłbym tytuł nazywając go kompletnym gniotem. Zazwyczaj wolę wejść trochę dalej, aby powstałe pierwsze wrażenie móc później tylko utwierdzić przez odpowiednią argumentację, bądź też rozwiać wstępne nieporozumienie.
Z perspektywy prawie 100 przeczytanych chapterów przygód Koinzella mogę przypuszczać, iż autor mangi w pierwszych tomach jeszcze nie do końca wiedział, jaki charakter ma przybrać jego twórczość. Czy chciał szokować i oburzać właśnie po to, aby o serii zrobiło się głośno, aby później móc przedstawić swoją prawdziwą wizję? Może też zwyczajnie ugiął się pod ostrzałem krytyki rozumiejąc swój błąd i próbując go w jakiś sposób naprawić… z różnym wprawdzie efektem, choć tu powinny liczyć się intencje.
Dalsze tomy wskazują na pewien zabawny trend. Z czasem golizny zaczyna być coraz mniej (nie znika wprawdzie zupełnie, ale to i tak postęp), starcia nie kończą się tylko i wyłącznie bezsensowną jatką, po której pozostaje kubeł wnętrzności i krwawa miazga. Oraz… uwaga, uwaga! Fabuła oraz świat zaczynają być stopniowo rozbudowywane tak, jak i głębi nabierają charaktery przedstawianych bohaterów. Przed czytelnikiem odkrywane są karty z historii i jakże istotnych wydarzeń sprzed 20 lat. Postacie mają swoje motywy, przez które działają tak a nie inaczej.
Co to wszystko oznacza?
Ubell Blatt w końcu zaczyna mieć fajny klimat.
Manga ma nadal swoje niedoskonałości. Widoczne są choćby czerpane garściami zapożyczenia z innych utworów, ale… bądźmy ze sobą szczerzy, w dzisiejszych czasach naprawdę trudno o oryginalność. Ja zaś wolę solidny i smaczny miks zapożyczeń, niż ekstremalny eksperyment twórczy, zakończony tylko niestrawnością. Czasami ułomna kreska (chociaż w porównaniu do pierwszych tomów Claymore'a i tak można mówić tu o dziele sztuki), sztampowe linie dialogowe, czy absurdalność niektórych zachowań.
Z takiego tylko powodu nie skazywałbym tytułu na potępienie. Ocena 1/10 zaś w moim skromnym przekonaniu jest tylko odbiciem niedojrzałej frustracji. Bądźmy poważni. Na takie noty to zasługują prędzej amatorskie doujiny z rodziny hentai, nie posiadające ŻADNEJ fabuły, sensownych dialogów, ni w ząb myślących bohaterów a w dodatku koszmarnie narysowane.
Evil Blade ma do zaoferowania całkiem sporo. Jego jedyny problem stanowi właśnie koszmarny początek, który porównać można do chodzenia na boso po rozbitym szkle. Im dalej się natomiast zajdzie, tym grunt staje się coraz lepszy. Dlatego nawet mimo sporej niechęci, warto dać mandze (solidny) kredyt zaufania.
Pozdrawiam.
Ubel Blatt
Co więcej na niektórych forach zauważam zakładanie wątków poświęconych temu tytułowi. Ba nawet znalazłem stronę poświęconą tej mandze i grupę skanlacyjną. Opinie są coraz bardziej przychylne i zgadzam się z nimi że ta manga jest coraz lepsza.
Naprawdę polecam ta mangę każdemu. Trzeba się przełamać a drugi tom nas już zaskoczy:)
Ubel...
Pierwsze wrażenie może być mylne
Potem zobaczyłam recenzje i oczy wytrzeszczyłam: jak można było temu dać 8/10?!
Poprzemyśleniu i zrobieniu wewnętrznego referendum na ten temat podeszłam baaardzo ostrożnie znów do tematu. Przebrnełam przez 1 rozdział, pokonałam 2 i 3 , 4 został obezwładniony i przyczytany.
Nawet działania autora, który kazał każdej napotkanej przez bohatera niewiaście latać w rzemykach zamiast ubrań nie zmniejszy mojego oporu w zobaczeniu gdzie autor recenzji widział te 8/10!!
Póżniej przyszedł czas na 5 rozdział, 6, 7 ...
Nim się zorientowałm dziewczyny zaczeły nosić normalne stroje, bohater nie spał z każdą napotkaną przedstawicielką płci pięknej i co najdziwniejsze fabuła zaczeła wciągać!
Okazało się,że jak przebrnie się przez pierwsze 10 rozdziałów,że jest to nawet bardzo fajna manga. Co lepsze stwierdziłam,że zasługuje na swoje 8/10 i oczekuje z napięciem nowych rozdziałów by dowiedzieć się co będzie dalej.
Czytało mi się to dość dobrze(dość), nie ma wprawdzie żadnego szału, ale na pewno nie jest beznadziejnie ;x Fabuła, może i dość typowa(zrobili mi i moim przyjaciołom kuku to teraz ja im wpiernicze :<), ale nie czułem w każdym momencie, że „gdzieś już to widziałem”.
Nie wiem jak ta manga ma się w porównaniu do Berserka bądz Claymora, bo ich nie czytałem, jedno i drugie mnie specjalnie nie zachęcało(no dobrze Claymore mnie troche ciekawi i prędzej czy później go przeczytam ;])
Jeśli wyrwać z tej mangi flaki, wnętrzności, cycki to mamy…wyjątkowo nudną mangę.
Najbardziej obrzydzający jest fakt, że główny bohater, wyglądający jak bardzo, ale to bardzo niedożywione dziecko dobiera się do kobiet. Rozumiem, erotyka, więcej ludzi kupi. Ale litości! Ani to ładne, ani w dobrym smaku. Same panienki zamiast mu na to pozwalać, mogłyby zrobić coś dla dobra wszechświata i go nakarmić.
Berserka potrafiłam przeczytać 3 tomy na zasadzie „yay, a teraz walczy z czymś co wygląda jak kalmar! Kawaii!”, tutaj poległam po 5 rozdziałach. I z tego co widzę po komentarzach, powinnam być z siebie dumna. Przeczytałam aż 5.
Największy szajs jakie dane mi było czytać - ocena 1/10
Fantasy w najlepszym wydaniu? Nowa, lżejsza wersja Berserka? Scenariusz jest bardzo dobry?!
Nic tylko drzeć szaty! Zniewieściały (żeby nie napisać sped*****) główny bohater (tam w ogóle co chwilę któryś z „męskich” bohaterów płacze), który beczy co rozdział, pedofilskie wstawki i co najgorsze FATALNY scenariusz to cechy charakterystyczne tego chłamu. Fabuła od biedy by jeszcze uszła gdyby manga przeznaczona była dla dzieci (a skoro nie jest to kolejny powód by za nią się nie zabierać, ni to dla dzieci ni to dla dorosłych), ale dialogi są tak idiotyczne, że aż dziw bierze, że coś takiego wydano w Japonii w formie tomiku. Żeby chociaż kreska/oprawa graficzna stała na wysokim poziomie, ale gdzie tam! Zero szczegółów, na pierwszym planie postać i jakiś budynek/pojazd, a na drugim pustka/kilka kresek.
Zdecydowanie odradzam.
Kilka nie do końca losowych fragmentów dialogów:
kliknij: ukryte
Nie masz powodu do strachu. Pozostali trzej (...) wkrótce do ciebie dołączą.
Jestem lancą zdrady, który zmartwychwstał z piekieł.
On mnie uratował wcześniej więc go nie zabijaj (rozdział 15)
Nie mogę zostawić bohatera z granic w spokoju, nawet jeśli z nim zginę, muszę go zabić! (rozdział 15)
Nie chce mi się szukać dalej, ale pamiętam, że czym dalej tym gorzej. Kiedyś miałem nawet spisaną listę idiotycznych dialogów, ale niestety musiałem ją skasować przy formacie dysku. W każdym razie była ona dłuuuga i byłaby dłuższa gdybym czytał dalej, ale gdzieś na 3‑cim tomie nie wytrzymałem i wywaliłem serię z dysku.
Niby „Berserk” też zaczynał się od sceny seksu (plus tentakle), ale jednak miał w sobie to coś, co sprawiło, że pomimo paskudnej dla mnie kreski przeczytałam kilka tomów (a zazwyczaj nie potrafię czytać czy oglądać czegoś wizualnie brzydkiego), chociaż potem i tak porzuciłam ten tytuł. Natomiast w pierwszym rozdziale „Ubel Blatt” zobaczyłam tylko seks (w trzech odsłonach, każda była na swój sposób okropna) i krew bryzgającą bez sensu dookoła. Oraz bohatera wyglądającego jak nieletni elf, a zachowującego się… nieadekwatnie do wizerunku, co wywołało dość komiczny efekt (a miało być pewnie oryginalnie). I nie, nie będę na tyle głupia, żeby czekać, aż to się przerodzi w coś lepszego, bo jakoś nie mam co do tego dobrych przeczuć. I potrafię uczyć się na błędach. Niniejszym kończę lekturę na amen i na zawsze na rozdziale pierwszym.
Co najmniej jednego entuzjastycznie nastawionego też zniechęciło. Niestety popełnił błąd i czytał dalej.
Generalnie nędza i durnota. Świat trochę z Berserka, trochę z Ragnarok Online, bohater wyglądający jak Link z Zeldy i walczący prawie jak Alucard z Hellsinga. Fantasy tu tyle co kot napłakał, akcja równie dobrze mogłaby się toczyć w Londynie czy postapokaliptycznej Europie jak w Hellsingu czy Trinity Blood. Niby można bawić się w coś takiego, ale przydałaby się porządna fabuła, a ta na początku sprawia wrażenie nudnej i oklepanej, by z czasem okazać się… nudna i oklepana.
Podsumowując – przewidywalna bzdurka okraszona prymitywnym fanserwisem i fruwającym mięsem. Nie zgodzę się też z recenzentem – nie wiem jak jego, ale mnie zniesmacza bezcelowe i nieuzasadnione epatowanie brutalnością i gołymi cyckami.
Trudne początki...