x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Trudno nie zgodzić się z przedmówcami – to jest porno manga. Fabuły praktycznie nie ma, a te szczątki, które się ostały służą praktycznie tylko po to, żeby doprowadzić do jak największej ilości zbliżeń między bohaterami.
Nie chodzi o to, że nie lubię erotyki – nie mam z nią problemu, niezależnie od konfiguracji w jakiej się ona odbywa (chyba, że ma miejsce ewidentny gwałt). Ale takie stężenie jest nużące (zwłaszcza jeśli nie towarzyszy temu jakaś chociaż względnie ciekawa fabuła) i po którejś kolejnej stronie człowiek zaczyna myśleć: „Znowu seks? A może byście dla odmiany ze sobą porozmawiali?”
Ostatnio miałam jakąś fazę na yaoi i w krótkim czasie przeczytałam wszystkie mangi Junko. Bardzo często, zwłaszcza w tych nieco starszych tytułach, sprowadza ona uczucie między bohaterami tylko i wyłącznie do seksu w każdym rozdziale. Trochę szkoda, bo parę razy udało jej się udowodnić, że potrafi stworzyć ciekawą i sympatyczną historię bardzo ograniczając erotykę albo nawet całkiem z niej rezygnując – i te historie podobały mi się znacznie bardziej niż „Kimi Note”, który można polecić chyba tylko osobom, dla których yaoi jest wartością samą w sobie i seksualna scena na co drugiej stronie zrekompensuje im brak fabuły, ciekawych bohaterów, humoru czy czegokolwiek innego.
PS. Generalnie nie rozumiem dlaczego sceny erotyczne odgrywają aż taką dużą rolę w romansach yaoi, skoro w „tradycyjnych” romansach raczej dość rzadko się je w ogóle spotyka, a jeśli już to są dużo łagodniej pokazane.
To byłaby naprawdę niezła manga, gdyby autorka nie ograniczyła akcji po pierwszym rozdziale, tylko do seksu. Tak uroczo się zapowiadało, a skończyło jak zwykle – seks, seks i jeszcze raz seks! Dużo lepiej od głównej historii wypadają trzy dodatkowe. Mimo to, skopany potencjał, szkoda…
Nie chodzi o to, że nie lubię erotyki – nie mam z nią problemu, niezależnie od konfiguracji w jakiej się ona odbywa (chyba, że ma miejsce ewidentny gwałt). Ale takie stężenie jest nużące (zwłaszcza jeśli nie towarzyszy temu jakaś chociaż względnie ciekawa fabuła) i po którejś kolejnej stronie człowiek zaczyna myśleć: „Znowu seks? A może byście dla odmiany ze sobą porozmawiali?”
Ostatnio miałam jakąś fazę na yaoi i w krótkim czasie przeczytałam wszystkie mangi Junko. Bardzo często, zwłaszcza w tych nieco starszych tytułach, sprowadza ona uczucie między bohaterami tylko i wyłącznie do seksu w każdym rozdziale. Trochę szkoda, bo parę razy udało jej się udowodnić, że potrafi stworzyć ciekawą i sympatyczną historię bardzo ograniczając erotykę albo nawet całkiem z niej rezygnując – i te historie podobały mi się znacznie bardziej niż „Kimi Note”, który można polecić chyba tylko osobom, dla których yaoi jest wartością samą w sobie i seksualna scena na co drugiej stronie zrekompensuje im brak fabuły, ciekawych bohaterów, humoru czy czegokolwiek innego.
PS. Generalnie nie rozumiem dlaczego sceny erotyczne odgrywają aż taką dużą rolę w romansach yaoi, skoro w „tradycyjnych” romansach raczej dość rzadko się je w ogóle spotyka, a jeśli już to są dużo łagodniej pokazane.
Szkoda