x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Yaoi czytam nie od dziś i nie od dziś wiem, że przeważająca większość „tfforów” tego gatunku to czysty schemat narysowany inną kreską. Naprawdę mało która manga była zdolna zapaść mi w pamięć i nie wywoływać potem zdziwienia „O, to ja to czytałam?”. I między takimi mangami, cicho i niezauważalnie wkracza Koujitsusei no Tobira.
Panie i panowie, powitajmy FABUŁĘ. Tak, FABUŁĘ. W mandze yaoi. I to naprawdę dobrą fabułę, a nie jej namiastkę. Mamy tu więc utratę pamięci, szpiegów, uzurpowane tożsamości i odkrywanie faktów o swojej przeszłości – chociaż nie zawsze chętnie. To wszystko przedstawiono naprawdę genialnie, w ten sposób, że czytelnik przez tę krótką chwilę zapomina o rzeczywistości. Z drugiej strony mamy bohaterów – nie, nie płaskie postacie które wzbudzają niewiele więcej emocji od kilku przypadkowych kresek tuszem. Bohaterowie z krwi i kości, ludzcy i zupełnie naturalni i tak sympatyczni, że nie da się ich polubić, nawet jeśli widzimy ich tylko przez kilka stron. Osobiście nie potrafiłabym wskazać ani jednej postaci, której nie polubiłam, a co do bohaterów jestem wyjątkowo wybredna. Wypadałoby też napisać coś o wątku miłosnym – tak, jest i to bardzo wyraźny. „Sceny” występują, choć nie w charakterze zwykłego porno, jak to wygląda w większości mang yaoi. Są raczej przytłumione i zwyczajne. Co do kreski, jest ładna i przyjemna, chociaż nie wyróżnia się niczym szczególnym, więc nie umiem wiele o niej powiedzieć.
No i po tym zachwalającym wywodzie przyszedł czas na wady. A wady są, nie ma się co oszukiwać. Jedną, najbardziej widoczną, jest długość mangi – jest ona zdecydowanie za krótka. Fabułę, którą według mnie można było rozciągnąć na kilka tomów, wepchnięto w jeden, w ten sposób, że naprawdę łatwo jest się pogubić. Ważne wątki i bohaterowie dostają o wiele za mało czasu niż powinny, przez co po zakończeniu lektury zostaje niedosyt i uczucie „Zaraz, to przecież nie mogło być wszystko!”. Drugą, również dosyć istotną wadą było wyraźne podzielenie mangi na „wątek romansu” i „wątek fabuły”. Nie przeplatają się tak, jak powinny, druga część zaś dostała o wiele za mało miejsca. Szkoda, bo razi to trochę w oczy.
„Można było to zrobić lepiej”. Tak, można było. Ale nie zmienia to faktu, że jest to jedna z najlepszych mang yaoi jakie czytałam – szkoda tylko, że tak mało popularna.
BOSKIE
Panie i panowie, powitajmy FABUŁĘ. Tak, FABUŁĘ. W mandze yaoi. I to naprawdę dobrą fabułę, a nie jej namiastkę. Mamy tu więc utratę pamięci, szpiegów, uzurpowane tożsamości i odkrywanie faktów o swojej przeszłości – chociaż nie zawsze chętnie. To wszystko przedstawiono naprawdę genialnie, w ten sposób, że czytelnik przez tę krótką chwilę zapomina o rzeczywistości.
Z drugiej strony mamy bohaterów – nie, nie płaskie postacie które wzbudzają niewiele więcej emocji od kilku przypadkowych kresek tuszem. Bohaterowie z krwi i kości, ludzcy i zupełnie naturalni i tak sympatyczni, że nie da się ich polubić, nawet jeśli widzimy ich tylko przez kilka stron. Osobiście nie potrafiłabym wskazać ani jednej postaci, której nie polubiłam, a co do bohaterów jestem wyjątkowo wybredna.
Wypadałoby też napisać coś o wątku miłosnym – tak, jest i to bardzo wyraźny. „Sceny” występują, choć nie w charakterze zwykłego porno, jak to wygląda w większości mang yaoi. Są raczej przytłumione i zwyczajne.
Co do kreski, jest ładna i przyjemna, chociaż nie wyróżnia się niczym szczególnym, więc nie umiem wiele o niej powiedzieć.
No i po tym zachwalającym wywodzie przyszedł czas na wady. A wady są, nie ma się co oszukiwać. Jedną, najbardziej widoczną, jest długość mangi – jest ona zdecydowanie za krótka. Fabułę, którą według mnie można było rozciągnąć na kilka tomów, wepchnięto w jeden, w ten sposób, że naprawdę łatwo jest się pogubić. Ważne wątki i bohaterowie dostają o wiele za mało czasu niż powinny, przez co po zakończeniu lektury zostaje niedosyt i uczucie „Zaraz, to przecież nie mogło być wszystko!”.
Drugą, również dosyć istotną wadą było wyraźne podzielenie mangi na „wątek romansu” i „wątek fabuły”. Nie przeplatają się tak, jak powinny, druga część zaś dostała o wiele za mało miejsca. Szkoda, bo razi to trochę w oczy.
„Można było to zrobić lepiej”. Tak, można było. Ale nie zmienia to faktu, że jest to jedna z najlepszych mang yaoi jakie czytałam – szkoda tylko, że tak mało popularna.