Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Dragon Ball

  • Avatar
    M
    Marta001 3.09.2022 09:42
    Przeczytane od A do Z
    Po wielu, wielu latach postanowiłam zainwestować w to, co ikoniczne. Tym sposobem zakupiłam wszystkie tomy i przeczytałam – uwaga – w 3 dni. Aż tak się wciągnęłam? Nie, po prostu tomiki nie mają dużo dialogów. Ale dobra! Co zaobserwowałam okiem fana oraz okiem czytelnika?

    Otóż zabawnie tak naprawdę jest tylko na początku i na końcu. Cały środek jest pełen brutalności i widać, że tylko na końcu – tak już na pożegnanie – ktoś się postarał się i dał kilka żartów. Takich wiecie – sytuacyjnych. Autentycznie zaśmiałam się dwa razy podczas walki Gotenksa i Buu. Serio. Potem już widać, że się nie chciało.

    Całe moje dzieciństwo oglądałam DB na RTL. I wiecie co? Byłam zaskoczona, jak wiele humoru, przygód i akcji dodali animatorzy. W komiksie masy rzeczy po prostu nie ma. W drugiej połowie zapomnijcie o treningach, rozmowach, jakichkolwiek relacjach między bohaterami. Brakuje absolutnie wszystkiego, za co kiedyś tak bardzo kochałam DB. Wszystko dzieje się zgodnie ze schematem (ten silny, pokonani, trening, wygrani, powtórz), a to wszystko przez krew Saijan i ich „chęć walki”. No ale dzięki temu Toriyama nie musiał długo zastanawiać się, co tu zrobić, żeby wróg osiągnął ostatnie stadium.

    Ale dobra! Wiecie, co najbardziej mnie dotknęło? To, jak bardzo Tokiyama miał dośc tej serii. I jak bardzo nie chciał już jej ciągnąć. Widać to zwłaszcza w pędzie, w jakim prowadzona jest ostatnia saga, jak i zakończenie – wprawdzie wszyscy znamy historię i wiemy, że od tamtego momentu franczyza DB tylko się rozrosła, ale wiecie… Mimo wszystko człowiek chciałby dostać ładne zakończenie na koniec takich tomów. A tu widać, że jemu się BARDZO nie chciało.

    Co jeszcze mnie zaskoczyło? To, że w porównaniu do Naruto czy One Piece, nie za bardzo czułam te wielkie przyjaźnie. Jeszcze na początku, ok. Relacja między Goku, Krilanem i Żółwiem wypadała przekonująco. Ale potem pałeczkę przejmuje Goku i Vegeta, a reszta przechodzi w cień. Potem jeszcze te gadki, że Goku szuka dla siebie zastępstwa, by bronić Ziemi, ale dajże spokój… toż Goku zawsze zadaje ostateczny cios. Tak właściwie to czy ktoś lubi Goku? Bo ja osobiście tak przeciętnie. Pewnie dlatego, że był niezastąpiony, a fajnie by było, gdyby czasami ktoś inny mógł zrobić coś więcej, niż tylko asystować.

    Ach! No i jeszcze smocze kule. Jako dziecko tego nie zauważyłam, ale już jako dojrzały widz/czytelnik kłuło mnie w oczy, że już od drugiego życzenia cały czas bawimy się tylko we wskrzeszenia. Tylko i wyłącznie! A wiecie, jak to bywa. Gdy już tyle razy ktoś umarł, gdy już wiemy, że ci bohaterowie są tam na górze, u Kaito, to po co ich w ogóle wskrzeszać? Zwłaszcza, że nie mają żadnego wpływu na fabułę -,-

    To, czym wygrywa DB, to sentyment i właśnie tym sentymentem gra na emocjach. Bo mimo tych wszystkich oczywistych wad, chciałam mieć te tomiki na półkach, uwielbiam tych bohaterów i na pewno powrócę do tej historii jeszcze nie raz, nie dwa. Bo tak to właśnie bywa z ulubionymi historiami. Niezależnie od tego, ile absurdów w sobie niosą, widz/czytelnik i tak to kocha. Mówię Wam – sentyment to coś, czego potrzebuje każdy autor.

    Polecam kupić tomiki i przekonać się samemu, co oryginalna historia w sobie kryje. Mimo oczywistych wad uważam, że warto znać, bo to klasyka. I to klasyka przez duże K. Ja nie żałuję, że przeczytałam wreszcie całą mangę, a magia smoczych kul to część mojego dzieciństwa. Pewnie nie tylko mojego ;)
  • Avatar
    M
    TANIJRO 22.10.2020 14:15
    Hej jestem nowy i nie wiem jak przeczytać mangę na tej stronie liczę na odpowiedzi.Z góry dziękuje :D
    • Avatar
      ZSRRKnight 22.10.2020 18:25
      Tu nie ma możliwości czytania mangi. Jak chcesz czytać, to musisz sobie kupić.
      • Avatar
        TANIJRO 23.10.2020 21:48
        Dzięki bardzo :3
  • Avatar
    M
    pewupe 21.06.2014 02:43
    Znów..
    Powróciłam znowu do tego po paru latach. Nadal mnie cieszy, nadal mnie wciąga. Dla mnie zawsze pierwsza seria będzie najlepsza, bo jest najmniej prze­‑koksowana. Pierwsze 16 tomów (część DB) liczyły się wszystkie postacie. Od momentu części Z i ssj wszyscy poza Sayianami przestali się liczyć. Minęło tyle lat, a seria ma nadal coś w sobie.
    Jednak jedna rzecz mnie irytuje – zmiany kreski. Tak, tak autor z biegiem czasu się wyrobił. Jednak zawsze będzie mnie irytować jak wyglądał Goku w pierwszych tomach a jak taki Goten. Goku wyglądał jeszcze dziecinniej i „pulchniej” od Gotena. Widać to też w ostatnim tomie jak autor narysował początek mangi z małym Goku – już był totalnie inny. Osobiście z chęcią bym zobaczyła dzieje małego Goku z wyglądem postaci jak z Buu sagi. Seria ma niewątpliwie pewien swój urok. Świadczy o tym ciągła pamięć, nowe filmy czy wywiady z autorem. Znać wypada zdecydowanie.
  • Avatar
    Pl
    T80NC31 14.02.2014 12:22
    Dobrze wydane pieniądze
    Przeczytanie całej mangi zajęło mi nie cały tydzień. Mimo że znam tą historię z RTL7. Co do wydania papier w porządku. Klejenie w jednym tomie poszło. Reklamy nie przetrwały próby czasu. Raziło mnie akcent Chichi nie był ani trochę wiejski za to bardzo sztuczny. Mimo wszystko oceniam 10/10.
  • Avatar
    M
    Hitori Okami 31.05.2011 20:57
    Apokryf ;)
    Chciałbym dzisiaj postawić tezę, że ogony Saiyanów pełniły funkcję gruczołów produkujących testosteron. Właśnie dlatego byli oni tacy agresywni i brutalni, a w skrajnych przypadkach (pod wpływem symbolicznego światła księżyca) zamieniali się nawet w krwiożercze bestie. Zwróćcie uwagę, że odkąd Vegeta stracił swój ogon, jego charakter stracił na „gwałtowności” (a jeszcze w czasie bitwy o Ziemię bez mrugnięcia oka kliknij: ukryte ).
    Goku w dzieciństwie również był agresywny, ale uderzenie w głowę zakłóciło pracę przysadki mózgowej, przez co poziom testosteronu w jego organiźmie spadł na tyle, że saiyańska natura budział się w nim już tylko przy świetle księżyca (dopóki sam nie stracił ogona).
    Z kolei Gohan był już tylko pół krwi Saiyanem, ale i on przejawiał skrajną agresję w chwilach największej złości (no i w świetle księżyca oczywiście).
    Trunks i Goten urodzili się już bez ogonów, więc problem nadmiaru testosteronu w organiźmie u nich nie wystąpił.
    :P
    • Avatar
      Eire 1.06.2011 14:01
      Re: Apokryf ;)
      Wszystko fajnie, tylko
      -Testosteron
      Co z kobietami? Na dłuższą metę nadmiar testosteronu może prowadzić do niepłodności. I łysienia. Prędzej stawiałabym na adrenalinę. I transformacja w SSJ to w takim wypadku rak nadnerczy. Dlaczego nie ogona?
      -Ogon
      Gruczoły (ukrwione są zazwyczaj jak jasna cholera) tak ważne w tak łatwym do uszkodzenia miejscu?
      -Przysadka
      Jest dobrze ukryta, więc trudno ją uszkodzić z zewnątrz nie niszcząc innych struktur. Uszkodzenia przysadki (min przez nowotwory) powodują, że pracuje jak szalona, by nadrobić straty. Poza tym, zwiaduje tak dużą ilością procesów, że nie da się wyłączyć jednej jej części. Jeśli już przysadka z jakiegoś powodu staje to zanim wpłynie to na wydzielanie hormonów gonadalnych delikwent schodzi na moczówkę.

      Toriyama raz coś z dziedziczeniem ogonów próbował wyjaśniać, ale tak się namotał, że szkoda gadać i od tego czasu zaprzestał biologicznych tłumaczeń.
      • Avatar
        Hitori Okami 1.06.2011 15:47
        Nie ma kobiet krasnoludków ;)
        Czy ktoś kiedyś widział kobietę Saiyana? No właśnie! Saiyanie przekazują swoje geny wyłącznie „po mieczu”. W tym celu wybierają sobie na partnerki kobiety­‑wojwniczki innych ras, głównie Ziemianek (ale w końcu w ostatnim odcinku specjalnym brat Vegety (sic!) przyleciał na Ziemię ze swoją wybranką jeszcze innej rasy :P). Właśnie dlatego geny Saiyanów nie ulegają „rozcieńczeniu”, przez co Gohan mógł stać się potężniejszym wojownikiem od swojego ojca, a Trunks nie ustępował Vegecie. Paradoksalnie o potencjale Saiyana decydują geny matki – im lepsze, tym silniejszy się urodzi (Chi­‑chi wbrew pozorom do ułomków nie należała, Bulma zresztą też miała charakter).
        Skoro jądra ssaków umieszczone są poza główną jamą ciała, żeby plemniki miały chłodniej i nie ginęły w temperaturze 36,6, to być może również specyfika organizmu Saiyanów wymaga umieszczenia gruczołów produkujących testosteron (albo inny, nie znany ludziom hormon) poza zwartym ciałem.
        Co do wadliwej pracy przysadki mózgowej, to mogła być ona wynikiem uszkodzenia górnych kręgów szyjnych. Warto przy okazji zwrócić też uwagę na nadczynność tarczycy u Saiyanów – mogli pochłaniać ogromne ilości pokarmu, a nigdy nie tyli i przejawiali ponadprzeciętną aktywność fizyczną.
        Całą koncepcję psuje tylko fakt, że Gohan urodził się z ogonkiem. Gdyby nie to, można byłoby tłumaczyć brak ogonów i potomków Goku i Vegety faktem utraty ich przez nich samych :/
        • Avatar
          Eire 1.06.2011 16:01
          Re: Nie ma kobiet krasnoludków ;)
          A właśnie, że widziałam.
          Pójdę do piekła za zalinkowanie Dragon Wiki, ale odcinek specjalny, pobłogosławiony przez pana T jasno skreśla pierwszy akapit. Poza tym choćby Raditz wspomina o ojcu i matce. Jeśli pójdziemy dalej to pamiętasz pewnie rozmowę Nappy I Vegety na temat Gohana- jasno wynika, że temat hybryd jest dla obu zupełnie nowy i nie wiedzą co z tym zrobić. I w fillerach wśród widomych Sayian mamy żeńskiego osobnika. Pan T na biologii znał się słabo, ale nie tak, by walić koncept rodem z kiepskiej fantasy.

          Poza tym… Sayianie mają gruczoły produkujące testosteron na miejscu, co ładnie widać w paru momentach. Co do uszkodzenia kręgów szyjnych- daje wiele dziwnych objawów, na czele z paraliżem- więc skąd przysadka.

          Poza tym, jeśli oślepniesz to twoje dzieci urodzą się widzące, tak długo jak masz normalne gamety. Skąd więc koncept utraty ogona.
          • Avatar
            Hitori Okami 1.06.2011 16:32
            Re: Nie ma kobiet krasnoludków ;)
            Właśnie w międzyczasie też dla pewności sprawdziłem, czy w odcinku o Burdocku czasami nie pojawia się jakiś osobnik płci zeńskiej. Mógłbym się w tym momencie co najwyżej powołać na przykład Zarbona, który też wyglądał na kobietę, ale chyba i tak tego nie kupisz…
            A zatem nie testosteron, tylko inny, bliżej nie znany ludziom hormon, o podobnych właściwościach.
            No i cieszę się, że chociaż co do nadczynności tarczycy zgadzasz się ze mną :)
  • Avatar
    M
    Eire 27.05.2011 15:07
    Inflacja mocy
    Dragon Ball to dla mnie kawał dzieciństwa i mnóstwo miłych wspomnień. Do dziś mam do tej serii olbrzymi sentyment. Post ten nie będzie jednak sentymentalną wypominką, a smutnym opisem powyższego efektu.

    Tytułowy termin wprost ciśnie się na usta w miarę jak posuwa się komiksowa fabuła. Z początku mamy ucieszną historyjkę o młodych zabijakach, później wchodzą poważniejsze tony i wszystko jest fajne przez pierwsze kilkanaście tomów. Niestety im dalej, tym gorzej, zarówno po stronie bohaterów jak i przeciwników. Z początku ci pierwsi nie byli wszechpotężni, musieli jednoczyć się, by działać, a ci drudzy mieli wady i słabości, które czyniły ich interesującymi. I tak było fajnie mniej więcej do końca sagi Freezera.
    Bohaterowie wspinają się na wyżyny, kończą questa,a tymczasem na horyzoncie majaczy nowe zagrożenie. Czytając zazwyczaj kończę w tym momencie, bo dalej mamy równię pochyłą.

    Kolejny przeciwnik musi być bardziej wypasiony od poprzedniego- po kosmicznym tyranie przychodzą brzydkie efekty naginania bioetyki. Chcą zniszczyć świat… fajnie, tylko dlaczego ta motywacja brzmi tak śmiesznie? Jakoś zawsze bardziej rozumiałam przeciwników, którzy chcieli władzy i pieniędzy, nie zniszczenia.

    Nasi bohaterowie dostają uaktualnienia szybciej niż Windows Vista, ale cała zabawa przeistacza się w teatr jednego aktora. Ów aktor jest tak absorbujący, że na nim skupia się cała uwaga, a reszta obsady plącze się w tle. Jaszcze gorsze wrażenie przynosi ostatni wątek. Wróg nie do pokonania zbiera bęcki przez 100 odcinków? Co w tym zabawnego? Pokazywanie jacy nasi chłopcy są zajebiści, że bogowie skamlą ich pomocy? Hospody, pomiłuj. W takim wypadku pozostaje się cieszyć, że wreszcie zamknięto ten interes.

  • Avatar
    M
    kikimora 5.08.2010 13:17
    Pierwsza manga, jaką kiedykolwiek trzymałam w swoich rękach. Na zawsze pozostanie sentyment, ale z DB się wyrasta. Kreska b. fajna, oryginalna, postacie przezabawne. Polecać nie trzeba chyba nikomu.
  • Avatar
    M
    hakman4 16.12.2009 14:34
    Warto!!!
    Jestem po obejrzeniu wersji animowanej.I przeczytając pierwszy tom zauważyło się wielkie różnice.W wersji animowanej PL to było tyle cenzury ,że nie sposób było.I do tego ten Pilaf – zły charakter- nie ma go!.
    I to mi się podoba ,że jednak są różnice.
    Mam już wszystkie tomy i zamiłowaniem zaczytuje się w tej lekturze.Choć już jest mi znana to lepiej spędzić czas nad książką niż oczy męczyć od oglądania tego samego.
    Polecam wszystkim.
  • Goku 1.09.2009 16:42:25 - komentarz usunięto
  • anna17 22.07.2009 14:32:49 - komentarz usunięto
  • Avatar
    M
    Anonimowy 24.05.2009 15:58
    dragon ball
    Tytuł nie jest żadnym przełomem, czy arcydziełem, trochę razi późniejsza bezużyteczność(o czym było w recenzji), ale tytuł się po prostu dobrze czyta, a chyba o to chodzi, nie?
  • Avatar
    M
    Harriet 21.12.2007 08:39
    Kocham ;P
    Kocham po prostu. Dla mnie kreska idealna, fabuła wciągająca, postcie nietuzinkowe. Cóż, maniaczka ze mnie ;D (w pon przyjdzie 5 tomików jeee xD )
  • Avatar
    M
    bonifacy courwałsięzpracy 24.07.2007 22:22
    to ja trochę dłuzej
    Manga nad serialem TV góruję bez sprzecznie. Ale podobnie jak i serial dobra tylko w serii pierwszej. Jest naprawdę zabawna i całkiem miło narysowana (o zetce już bym tego ie powiedział). Co prawda nie wszystkim taki humor odpowiada, ale w swej kategorii jest pierwszorzędny. Nie ma co gadać – kto raz da się DB zauroczyć, będzie gnębiony do końca życia.
  • Przystojny 26.01.2007 15:13:54 - komentarz usunięto
  • bartioo 19.01.2007 23:23:55 - komentarz usunięto
    • Lipek 21.01.2007 21:33:48 - komentarz usunięto