x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Nie do końca zgadzam się z recenzentką. Owszem, sama zastanawiałam się nad różnymi dziurami fabularnymi, ale właściwie nie było ich tak wiele. Pytanie „Dlaczego rodzice wysyłali dzieci do tej szkoły?” jest bardzo słuszne, ale jeśli się zastanowić to po skończeniu szkoły uczniowie zyskiwali od razu pracę oraz (co ważniejsze) prestiż… Do tego szkoła była elitarna. Właściwie w pewnych warunkach można to uznać za sensowne… Nie zgodzę się z też z faktem, że „haremetki” nie są postaciami ciekawymi. Każda ma swoją historię i motywy – jak dla mnie na plus. Do tego Sora nie jest tak złą postacią jak ją opisujesz – jest naiwna (może nawet bardzo), ale bardzo konsekwentnie jest taka przez cała mangę i zachowuje się w sposób, który czytelnika nie irytuje. Jeśli chodzi o kreskę, to ja osobiście byłam zachwycona. Pełna emocji, bardzo dokładna – również na plus.
Jednak jestem zupełnie zgodna co do zakończenia. Manga była naprawdę ciekawa, jednak zakończenie wydawało się trochę na siłę i za bardzo przyspieszone. Gdyby autor (autorka?) trochę poczekał i jakoś wyjaśnił to co się stało, to możliwe, że oceniłabym serię trochę wyżej. Powiedzmy zamknięcie historii w 7‑8 tomach mogłoby być lepszym pomysłem. Wiem, że na końcu byliśmy świadkiem kliknij: ukryte wielkiej zmiany bohaterów i w ogóle, ale bez przesady… To bez sensu, kliknij: ukryte że nagle wszystkie bohaterki (które jak warto zauważyć wcześniej kleiły się do Sory) zakochały się w swoich oprawcach! To jest zakiś zbiorowy syndrom sztokholmski! Rozumiem, Togyu i siostra Hiyo – to w miarę miało sens. Może jeszcze trochę Reiko i Sumita… Ale reszta? kliknij: ukryte Szczególnie nie załapałam dlaczego Sora oświadczyła się Tsuki… Przecież ona była niestabilną psychopatką! Do tego kierowała wszystkim i okłamywała Sorę najbardziej z nich wszystkich… To nie ma sensu =.=''
Za to yuri, które było w serii było całkiem przyjemne. Nie zbyt nachalne, a jednocześnie wyraźnie zarysowane.
Podsumowując, mangę czytało mi się naprawdę przyjemnie. Może nie była to najambitniejsza seria jaką zdarzyło mi się przeczytać, ale przyjemna. Miała klimat, niezłych bohaterów i z początku sensowną fabułę. No i piękną kreskę! Może nie jest to pozycja obowiązkowa, ale fanom yuri powinno się spodobać. W sumie inni też mogą przeczytać. Taka lekka lektura na długie zimowe wieczory… Generalnie wystawiłabym tej mandze dobre 6.5‑7….
Owszem, sama zastanawiałam się nad różnymi dziurami fabularnymi, ale właściwie nie było ich tak wiele.
Pytanie „Dlaczego rodzice wysyłali dzieci do tej szkoły?” jest bardzo słuszne, ale jeśli się zastanowić to po skończeniu szkoły uczniowie zyskiwali od razu pracę oraz (co ważniejsze) prestiż… Do tego szkoła była elitarna. Właściwie w pewnych warunkach można to uznać za sensowne…
Nie zgodzę się z też z faktem, że „haremetki” nie są postaciami ciekawymi. Każda ma swoją historię i motywy – jak dla mnie na plus. Do tego Sora nie jest tak złą postacią jak ją opisujesz – jest naiwna (może nawet bardzo), ale bardzo konsekwentnie jest taka przez cała mangę i zachowuje się w sposób, który czytelnika nie irytuje.
Jeśli chodzi o kreskę, to ja osobiście byłam zachwycona. Pełna emocji, bardzo dokładna – również na plus.
Jednak jestem zupełnie zgodna co do zakończenia. Manga była naprawdę ciekawa, jednak zakończenie wydawało się trochę na siłę i za bardzo przyspieszone. Gdyby autor (autorka?) trochę poczekał i jakoś wyjaśnił to co się stało, to możliwe, że oceniłabym serię trochę wyżej. Powiedzmy zamknięcie historii w 7‑8 tomach mogłoby być lepszym pomysłem.
Wiem, że na końcu byliśmy świadkiem kliknij: ukryte wielkiej zmiany bohaterów i w ogóle, ale bez przesady… To bez sensu, kliknij: ukryte że nagle wszystkie bohaterki (które jak warto zauważyć wcześniej kleiły się do Sory) zakochały się w swoich oprawcach! To jest zakiś zbiorowy syndrom sztokholmski! Rozumiem, Togyu i siostra Hiyo – to w miarę miało sens. Może jeszcze trochę Reiko i Sumita… Ale reszta? kliknij: ukryte Szczególnie nie załapałam dlaczego Sora oświadczyła się Tsuki… Przecież ona była niestabilną psychopatką! Do tego kierowała wszystkim i okłamywała Sorę najbardziej z nich wszystkich… To nie ma sensu =.=''
Za to yuri, które było w serii było całkiem przyjemne. Nie zbyt nachalne, a jednocześnie wyraźnie zarysowane.
Podsumowując, mangę czytało mi się naprawdę przyjemnie. Może nie była to najambitniejsza seria jaką zdarzyło mi się przeczytać, ale przyjemna. Miała klimat, niezłych bohaterów i z początku sensowną fabułę. No i piękną kreskę!
Może nie jest to pozycja obowiązkowa, ale fanom yuri powinno się spodobać. W sumie inni też mogą przeczytać. Taka lekka lektura na długie zimowe wieczory… Generalnie wystawiłabym tej mandze dobre 6.5‑7….