x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
nie da się ukryć, że podchodziłam do tej mangi niczym pies do jeża ...błagam ta kreska jest tak okropna, że naprawdę ciężko jest się zmusić do czytania… postacie wyglądają jak kukły… i te włosy… ale po kilku pierwszych rozdziałach powiem, że warto :) ta historia ma coś w sobie i naprawdę wciąga…
Makino jest na pewno fanką kuchni włoskiej, czy też jakiejkolwiek innej wielbiącej makarony. Innego wyjścia nie ma!
kliknij: ukryte Za namową autorki recenzji postanowiłam dać HYD drugą szansę. Kiedy pierwszy raz sięgnęłam po tę mangę nie mogłam znieść idiotyzmu całej sytuacji jaka spotyka bohaterkę i tego jak okrutny w gruncie rzeczy był Tsukasa. Abstrahując od naprawdę szokujących pomysłów, które kończyły się siniakami i skaleczeniami, prawie gwałt to dla mnie już zdecydowana przesada, która nie powinna zostać wybaczona. To jedno, że sprowokowana została grupa innych chłopaków ale kilkakrotnie Tsukasa sam próbuje swych sił w tej materii. I to jest coś czego ja nie wybaczyłabym nigdy. Bo przemoc jako taka i niekontrolowanie swoich emocji to już jest dość znaczny bagaż, ale tego typu fundowanie ludziom traumy na całe życie? I ten kretyn wszechświatowy się dziwi, czemu ona go nie wielbi… No niespodzianka. Przeszkadzało mi też jak szybko Makino się w gruncie rzeczy przekonuje do Tsukasy. Już w 30 rozdziale widać pierwsze oznaki, że Tsukasa przestał być według niej aż taki zły i mroczny. Czy też inaczej, przestało jej to aż tak przeszkadzać. Ja wiem, że oni dochodzą do konkretów znacznie później, ale jak na tak charakterną bohaterkę spodziewałam się, że Makino wytrzyma trochę dłużej (najchętniej to widziałabym ją przejeżdżającą go walcem). Na dodatek zauroczenie Ruim mnie zirytowało. Jestem w stanie zrozumieć, że rzuciła się na pierwszy objaw sympatii jak hiena na padlinę i nie ma się czemu dziwić. Prześladowała ją cała szkoła więc każdy jeden dobry uczynek ze strony kogokolwiek był zapewne na wagę złota. Ale żeby od razu się w nim zakochiwać? Cały ten wątek był strasznie dziwny i bardzo mi się nie podobał. Najpierw ją olewał, potem jednak nie, potem poleciał za Shizuką, potem jednak się okazało, że kocha Makino. Zupełnie bez sensu. O rodzicach głównej bohaterki szkoda mówić…
Bohater na dodatek doświadczał cudownej transformacji częstej w shoujo – zmiana wyglądu włosów automatycznie oznacza wymianę charakteru. Na dodatek te jego włosy i fizyka najwyraźniej o sobie nie słyszały, ale to już drobny szczegół.
Aczkolwiek muszę przyznać, że przeczytałam całość i to na dodatek w dość krótkim czasie. Tak więc mimo zastrzeżeń polecam.
M
Czort
19.08.2014 18:55
Hana Yori Dango – to nie jest czasem ten śmieszny szojec, w którym bohaterka zakochała się w gościu, który kazał na początku ją zgwałcić, bo był przystojny i bogaty? I to cudo cieszy się tak wielką estymą i renomą? Aż mi powiało twarzami Greya :D
Cholera, tak przeczytałam Twój komentarz i teraz mam ochotę znowu ruszyć tę mangę. Próbowałam ją kiedyś dziubnąć ale nie wyrobiłam przy całym znęcaniu się. Moim zdaniem przekroczony został próg, który można kiedykolwiek wybaczyć. A jako że pałam wyjątkową agresją kiedy widzę syndrom sztokholmski czy też inne rodzaje romansów, które się zaczynają wbrew woli jednej z zainteresowanych osób to i trudno mi było przebrnąć przez kilka pierwszych rozdziałów. Ale mimo wszystko mam teraz ochotę spróbować i mam pytanie, czy ten idiota w jakikolwiek sposób później pokutuje za swoje czyny czy po prostu przechodzi się nad tym do porządku dziennego, panienka się rumieni i wszystko jest cacy bo pan i władca okazał łaskę?
Maciejka
31.07.2014 12:43 Re: Cztery kwiaty i chwast
Czy pokutuje… Nie powiedziałabym, że poniósł jakąś karę za to, co zrobił na początku. Ale on z czasem staje się tak kochany, że moje serduszko (i wielu innych czytelniczek – sprawdzałam :D) wybacza mu wszystko.
Widzisz, całe piękno ich relacji polega na tym, że to wszystko działo się stopniowo. On zakochał się w niej praktycznie już na samym początku, ale próbował ją zdobyć złymi sposobami, bo innych nie znał. Tylko że autorka pomalutku odsłaniała też inną część jego osobowości – dziecinną, samotną, która pragnęła trochę czułości. I wcale nie było tak, że kiedy Tsukasa raz powiedział albo zrobił coś miłego, Makino od razu wpadła mu w ramiona. Bardzo dużo czasu zajęło jej przekonanie się do niego. Musiał naprawdę się zmienić, zrozumieć, że nie wszystko może kupić za pieniądze, że nie wszystko otrzyma łatwo i że najpierw musi dać coś od siebie.
Na początku szczycił się swoim bogactwem, ale później gotów był opuścić rodzinę i żyć na własną rękę, co w pierwszych rozdziałach wydawało się nie do pomyślenia, biorąc pod uwagę jego osobowość. On rzeczywiście zmienił się na lepsze i wątpię, że Makino odwzajemniłaby jego uczucia, gdyby cały czas był taki sam jak wcześniej.
Jeśli mogę delikatnie zaspoilerować (a chciałabym o tym wspomnieć, żeby dać jako taki dowód i nie być gołosłowną) – to tak na dobrą sprawę Makino dała mu szansę (podkreślam, tylko dała szansę) jakoś dopiero po sto dwudziestym rozdziale.
Ja od siebie mangę gorąco polecam. W kwestii fabularnej nie jest realistyczna, a przynajmniej dla mnie, osoby, która w świecie bogaczy nigdy nie zagościła i nie zagości (wątpię, żeby ktoś zabrał mnie prywatnym helikopterem na prywatną wyspę…), ale w kwestii bohaterów i relacji jest świetna.
Szczerze przyznam, że również wiele razy przymierzałam się do tej mangi, ale gdzieś po drodze traciłam zapał. Bardzo spodobało mi się anime, lecz z dramą było już gorzej. Niezbyt przeszkadzały mi momenty drastyczne, bo w porównaniu z tymi z mangi „HoneyxHoney Drops” wypadały blado. Twój komentarz zachęcił mnie do ponownego podjęcia wyzwania i przeczytania owej mangi, mam też w zanadrzu pewien tytuł, który powinien przypaść Ci do gustu, mam tu na myśli „Anatolia Story”, albo inaczej „Red River”, o szczegółach doczytaj sama, może Cię zainteresuje.
Maciejka
1.08.2014 21:40 Re: Cztery kwiaty i chwast
Jeśli podobało Ci się anime, to podejrzewam, że podobnie będzie z mangą. Co prawda anime jest mniej rozbudowane i ma inne zakończenie, ale większość wydarzeń przeniesiono z mangi w miarę wiernie.
Dziękuję za propozycję tytułu, opis brzmi zachęcająco :)
tak, tak, tak. świetne teksty, dobra fabuła, dużo się dzieje więc nie ma nudy. najwięcej sprzedanych egzemplarzy i nie ma się co dziwić czytałam jedną za drugą a jest ich ponad 200 (ah to boli, bo czasem aż za bardzo się to ciągło). Walka pomiędzy czterema bogatymi cwaniakami a biedną zadziorną dziewczyną wydaje się nie mieć końca, a jednak miłość uderza i to z kilku stron.
JPF dłuższe shoujo omija, a i krótsze bierze rzadko, więc raczej nie ma co liczyć na polskie wydanie.
Z miłości do makaronu
kliknij: ukryte Za namową autorki recenzji postanowiłam dać HYD drugą szansę. Kiedy pierwszy raz sięgnęłam po tę mangę nie mogłam znieść idiotyzmu całej sytuacji jaka spotyka bohaterkę i tego jak okrutny w gruncie rzeczy był Tsukasa. Abstrahując od naprawdę szokujących pomysłów, które kończyły się siniakami i skaleczeniami, prawie gwałt to dla mnie już zdecydowana przesada, która nie powinna zostać wybaczona. To jedno, że sprowokowana została grupa innych chłopaków ale kilkakrotnie Tsukasa sam próbuje swych sił w tej materii. I to jest coś czego ja nie wybaczyłabym nigdy. Bo przemoc jako taka i niekontrolowanie swoich emocji to już jest dość znaczny bagaż, ale tego typu fundowanie ludziom traumy na całe życie? I ten kretyn wszechświatowy się dziwi, czemu ona go nie wielbi… No niespodzianka. Przeszkadzało mi też jak szybko Makino się w gruncie rzeczy przekonuje do Tsukasy. Już w 30 rozdziale widać pierwsze oznaki, że Tsukasa przestał być według niej aż taki zły i mroczny. Czy też inaczej, przestało jej to aż tak przeszkadzać. Ja wiem, że oni dochodzą do konkretów znacznie później, ale jak na tak charakterną bohaterkę spodziewałam się, że Makino wytrzyma trochę dłużej (najchętniej to widziałabym ją przejeżdżającą go walcem). Na dodatek zauroczenie Ruim mnie zirytowało. Jestem w stanie zrozumieć, że rzuciła się na pierwszy objaw sympatii jak hiena na padlinę i nie ma się czemu dziwić. Prześladowała ją cała szkoła więc każdy jeden dobry uczynek ze strony kogokolwiek był zapewne na wagę złota. Ale żeby od razu się w nim zakochiwać? Cały ten wątek był strasznie dziwny i bardzo mi się nie podobał. Najpierw ją olewał, potem jednak nie, potem poleciał za Shizuką, potem jednak się okazało, że kocha Makino. Zupełnie bez sensu. O rodzicach głównej bohaterki szkoda mówić…
Bohater na dodatek doświadczał cudownej transformacji częstej w shoujo – zmiana wyglądu włosów automatycznie oznacza wymianę charakteru. Na dodatek te jego włosy i fizyka najwyraźniej o sobie nie słyszały, ale to już drobny szczegół.
Aczkolwiek muszę przyznać, że przeczytałam całość i to na dodatek w dość krótkim czasie. Tak więc mimo zastrzeżeń polecam.
Cztery kwiaty i chwast
Moderacja
Re: Cztery kwiaty i chwast
Re: Cztery kwiaty i chwast
Re: Cztery kwiaty i chwast
Re: Cztery kwiaty i chwast
Widzisz, całe piękno ich relacji polega na tym, że to wszystko działo się stopniowo. On zakochał się w niej praktycznie już na samym początku, ale próbował ją zdobyć złymi sposobami, bo innych nie znał. Tylko że autorka pomalutku odsłaniała też inną część jego osobowości – dziecinną, samotną, która pragnęła trochę czułości. I wcale nie było tak, że kiedy Tsukasa raz powiedział albo zrobił coś miłego, Makino od razu wpadła mu w ramiona. Bardzo dużo czasu zajęło jej przekonanie się do niego. Musiał naprawdę się zmienić, zrozumieć, że nie wszystko może kupić za pieniądze, że nie wszystko otrzyma łatwo i że najpierw musi dać coś od siebie.
Na początku szczycił się swoim bogactwem, ale później gotów był opuścić rodzinę i żyć na własną rękę, co w pierwszych rozdziałach wydawało się nie do pomyślenia, biorąc pod uwagę jego osobowość. On rzeczywiście zmienił się na lepsze i wątpię, że Makino odwzajemniłaby jego uczucia, gdyby cały czas był taki sam jak wcześniej.
Jeśli mogę delikatnie zaspoilerować (a chciałabym o tym wspomnieć, żeby dać jako taki dowód i nie być gołosłowną) – to tak na dobrą sprawę Makino dała mu szansę (podkreślam, tylko dała szansę) jakoś dopiero po sto dwudziestym rozdziale.
Ja od siebie mangę gorąco polecam. W kwestii fabularnej nie jest realistyczna, a przynajmniej dla mnie, osoby, która w świecie bogaczy nigdy nie zagościła i nie zagości (wątpię, żeby ktoś zabrał mnie prywatnym helikopterem na prywatną wyspę…), ale w kwestii bohaterów i relacji jest świetna.
Re: Cztery kwiaty i chwast
Re: Cztery kwiaty i chwast
Re: Cztery kwiaty i chwast
Re: Cztery kwiaty i chwast
Re: Cztery kwiaty i chwast
Re: Cztery kwiaty i chwast
Dziękuję za propozycję tytułu, opis brzmi zachęcająco :)
czytać