x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Lekki problem z mangą Vitamin
komentarz
W „Vitamin” kliknij: ukryte na szczęście mamy przykład osoby, która się podniosła pod przejściach, znalazła pasję i jeszcze utarła nosa swojej szkole. Ten aspekt mangi bardzo mi się spodobał – mimo ciężkiej tematyki, całość jest jednak optymistyczna i pokazuje, że można wyjść z ciężkiej sytuacji. Naprawdę cieszę się, że Autorka zdecydowała się tak zakończyć tę opowieść. Takie historie nieraz kończą się tragicznie, np. film „Nasza klasa” z 2007 roku, traktujący o podobnej tematyce. „Vitamin” jest z jednej strony opowieścią tego typu, pokazującą przemoc i jej skutki, z drugiej strony historią, która pokazuje, że trzeba się nie poddawać.
Pięknie i naturalnie zostały pokazane relacje bohaterki z rodzicami – kliknij: ukryte najpierw ich reakcja na to, że nie chce chodzić do szkoły, obawa o przyszłość, zamartwianie się o córkę, w końcu akceptacja i wspieranie Sawako; zwłaszcza urzekł mnie moment, gdy przy całej szkole mama jej klaskała. W scenie z nimi obiema na końcu mangi naprawdę się wzruszyłam.
Na koniec dodam, że scena jak Sawako kliknij: ukryte drze świadectwo na oczach nauczyciela i całej szkoły była znakomita po prostu ;) Pokazała co sądzi o tych wszystkich ludziach, którzy tak ją traktowali.
Warto się zapoznać z „Vitamin” – porusza ona ważny temat, który często zostaje przemilczany; daje do myślenia.
9/10
ze spokojnym sercem 9/10
Najgorszym elementem tej mangi jest zdecydowanie kreska. Mnie akurat się nie podobała. Postaci żeńskie mają według mnie za szerokie ramiona, a matka Sawako wygląda prawie jak facet. Tła za to są całkiem ładne. Proste, ale ładne. Szkoda tylko, że pojawiają się tak rzadko. T.T. Postacie męskie były lepsze od żeńskich. Ja bym za kreskę dał takie mocne 6/10. No, może słabe 7/10, ale nie więcej.
Podsumowując: manga jest świetna. Na początku może być dołująca, ale zakończenie podnosi na duchu. Ja naprawdę jestem zachwycony. Tak jak napisane jest w recenzji, mangę mogą przeczytać ludzie świadomi pewnych trudnych spraw. 10/10.
Nie mogłem się oderwać
Interesująca
ps. swoją drogą, niezła recenzja i świetny cytat z Bursy ;)
Genialna
Polecam
Chciałabym znaleźć inne mangi podobne do tej, ale jakoś nic nie znalazłam :/
Re: Polecam
Re: Polecam
Re: Polecam
Chciałabym ją przeczytać, a nie wiem jak ją zdobyć.
A poza tym można ten tomik zakupić przez empik.com, ale tylko po angielsku
Gniotowata i bajkowa manga
Re: Gniotowata i bajkowa manga
Re: Gniotowata i bajkowa manga
Reagować zwykle nie bardzo można jak. Powiesz wychowawcy – masz w klasie opinię kapusia. Zaczniesz się bronić – powiedzą wychowawcy, że to ty się bijesz, a oni nic nie zrobili (a potem udowadniaj, że nie nie jesteś wielbłądem). Szukanie pomocy wśród kolegów też nie zawsze skutkuje – zwykle większości albo imponuje zachowanie klasowych zwyrodnialców, albo za bardzo się ich boją, by zrobić cokolwiek („nie moja sprawa, nie chcę sam oberwać”). I bądź tu mądry…
Re: Gniotowata i bajkowa manga
masz uszy a nie słyszysz
świat jest brutalny, a czasem jedyną twoją winą jest to, że jesteś cichy, spokojny i masz inne hobby niż rówieśnicy (albo za daleko mieszkasz, czy też inny bzdurny powód). I dotyczy to nie tylko szkół, a każdej społeczności. Zawsze istnieje jakiś „Kozioł Ofiarny”. Natura ludzka nie zmieniła się w tej sprawie od czasów palenia czarownic.
Re: Gniotowata i bajkowa manga
Strzelasz fatalną pomyłką już na wstępie – psychiczne katowanie drugiego człowieka to zjawisko, niestety, bardzo powszechne w dzisiejszych czasach, szczególnie w środowiskach młodzieżowych. Wiadome jest, że podlotki „żywią” się cierpieniem rówieśnika, który pod pewnym względem (często nawet nieistotnym z racjonalnego punktu widzenia) odstaje od nich. Nie analizują coraz bardziej tragicznego położenia tej osoby, pomijają jej odczucia, zrzucają w najgłębszą czeluść swojego umysłu fakt, iż jest to persona, która tak naprawdę stoi na równi z nimi. A ci, którzy mogliby udzielić pomocy, odwracają się plecami.
„Ofiara to jak zwykle kaleka psychiczna, które nie potrafi zareagować” – i kolejne fiasko, gdyż nie jest to prawda, w każdym razie po znacznej części. Dziewczyna potrafiła podnieść się z głębokiego dołka psychicznego, odbudowała swoją godność. Pomimo początkowej bierności (rzeczywiście), znalazła siłę, aby się przeciwstawić, zbuntować swoim oprawcom.
Z jednym mogę się ewentualnie zgodzić; da się wyczuć nieco bajkowy klimat w tej historii, choć wydaje mi się, że to raczej sprawka nieco pastelowej kreski.
U mnie ten tytuł wywołał silne emocje, aczkolwiek to zapewne kwestia poniekąd przykrego doświadczenia. W każdym razie rad jestem,że istnieją ludzie, którzy potrafią umiejętnie podchodzić do trudnych tematów. Chyba po cichu zacznę liczyć na wydanie tej pozycji u nas. :) 9/10.
Re: Gniotowata i bajkowa manga
Re: Gniotowata i bajkowa manga
Ja sama tej mangi jak narazie nie czytałam. Ale jeżeli chodzi o nickiego, to:
przez japończyków i za przeproszeniem nie potrafię sobie na to pytanie odpowiedzieć. Przecież znęcanie się nad innymi często jest obecne nawet na etapie przedzszkola, a parę lat temu cała Polska pogrążona była w załobie gdy pewna nastolatka będąca w takiej samej sytuacji co Saeko popełniła samobójstwo wieszając się na skakance, bo w szkole jakieś potwory zrobiły jej zdjęcia pornograficzne komórką! Mi się wydaję, że nicki kłamał bo tak jak napisał Soe chciał sprowokowac czytelników. No chyba, że nicki w ogóle nie obserwuje współczesnych realiów, albo jest jakimś hikkikomorim…
Re: Gniotowata i bajkowa manga
Dzieląc się własnym doświadczeniem. Ze względu na przeprowadzki rodziny dane mi było na start chodzić do kilku szkół i owszem, w jednej z tych szkół w ogóle nie było zjawiska przemocy. Było za to mnóstwo nauczycieli zaangażowanych czyli z powołania, szkoła miała długą historię, pielęgnowała tradycje patriotyczne, oraz integrację społeczną. Nawet osoby będące zwyczajowo na uboczu, czy z trudną sytuacją rodzinną, nie miały w tej szkole tego typu doświadczeń. To nie była szkoła integracyjna, ale była zintegrowana.
Więc jeżeli ktoś miałby szczęście uczęszczać akurat do takich szkół, to dla tej osoby przemoc szkolna to może być kosmos. Bo chyba większość generalizuje na podstawie własnych doświadczeń. Przynajmniej dzieci i młodzież.
Rzecz godna uwagi
Podczas lektury zastanowiła mnie tylko jedna rzecz, czy rzeczywiście w Japonii szkoła umywa ręce i zostawia ucznia samego z jego problemami? Bo okej, taka przemoc występuje wszędzie, ale jednak dyrekcja zazwyczaj stara się z tym coś zrobić, a tutaj wszyscy udają, że wszystko jest w jak najlepszym porządku… I to chyba najbardziej przerażająca część tej mangi.
Re: Rzecz godna uwagi
Kiedyś na blogu dannychoo (chyba) czytałam o tym, ze prześladowanie uczniów jest w szkołach japońskich niestety popularne (sam autor był dręczony jako dziecko)
Re: Rzecz godna uwagi
Re: Rzecz godna uwagi
Re: Rzecz godna uwagi
Okruchy życia - tak. Hiper-super-trudna manga dla dojrzałego czytelnika- NIE!
Owszem,pokazuje ona trudną sytuację, ale ja nie odniosłam wrażenia „trudności” tej mangi.
Trzyma się ona dość mocno shoujkowej konwencji.
Powiedziałabym wręcz, że choć pokazuje paskudną sytuację, to mangę tą czyta się przyjemnie, a co więcej
kliknij: ukryte potrafi ona napełnić nadzieją w siłę sztuki i jednostki
Jeśli ta manga jest taka dramatyczna i ciężka, to na „Tobirę” chyba nie ma skali…...
(Według mnie, to jest właśnie ciężka manga na bardzo trudny temat – ukazany tak realnie, że aż ma się wrażenie, jakby ktoś ciął cię po policzku.)
Sama manga Vitamin jest bardzo fajna i oby więcej takich powstało – osobiście lubie czytać historie o trudniejszych i realniejszych sytuacjach niż „Och, on mnie kocha, ale ja kocham innego, ale jest jeszcze ten piękny blondyn….”.
7/10.
Re:
Dlatego tą mangę powinno się przetłumaczyć w Polsce i wydać, dać psychologom i przedstawić na zajęciach w szkołach temat znęcania się psychicznie nad ofiarami.
Re:
Zdecydowanie odradzam argumenty typu „Bo Ty po prostu nie rozumiesz tej mangi…”. Owszem, czasem to się sprawdza – ale nie zawsze. A ja napewno nie będe życiorysu swojego i przyjaciół na Tanuki przedstawiać.
Pytanie: czy czytałaś w.w przeze mnie Tobirę, albo oglądałaś „Salę samobójców” lub „Ben‑X”?
Dla mnie to są idealne przykłady cięższego(i lepszego) od „Vitaminowego” przedstawienia problemów prześladowania. Bo jest to trudna i bolesna sprawa, jednak liczy się jeszcze sposób jej przedstawienia…
Nie twierdzę, że „Vitamin” to zła manga – wręcz przeciwnie. Po prostu za bardzo całość się wpisuję w konwencję shoujo z całą jej grzecznością.
Mimo że bohaterowie zachowywali się prawdopodobnie psychologicznie, to wszyscy byli tylko przykładami typowych zachowań ofiara‑kat. Innymi słowy, nie utkwili mi w głowie jako postacie. Pamiętam przebieg historii, a nie bohaterów – podczas gdy w wyżej wymienionych pozycjach postacie są o wiele lepiej nakreślone.
Dlatego manga zasługuje według mnie tylko na siódemkę – jest za bardzo „generic” (jakkolwiek to na polski przetłumaczyć). Dobra historia to taka, która potrafi poruszyć,a nawet otworzyć komuś oczy na zjawisko, którego nie znał albo nie rozumiał. Tutaj tego nie było.
Przykro mi, że jesteś kolejną ofiarą głupoty (części) młodzieży. Dorastanie to i tak trudny okres, a „koledzy” często tego nie ułatwiają.
Re: Okruchy życia - tak.
Oglądałam „Salę samobójców” i czytałam „Tobirę”. Jeśli chcesz dokładnie omówić fabułę to proponuję priva, nie lubię rzucać spoilerów i to jeszcze do utworów nie związanych ze zrecenzowaną mangą. Osobiście bym nie porównywała ich z „Vitamin” z jednego prostego powodu – w nich temat przemocy jest tylko jednym z wątków, tłumaczących dalsze zachowanie bohaterów lub posuwające fabułę do przodu, kiedy „Vitamin” skupia się prawie w 100% na tym jak prześladowanie szkolne wygląda z punktu widzenia ofiary, ale też na krąg jej najbliższych. Ty w tej mandze widzisz tylko relacje ofiara‑kat, ja widzę świetnie przedstawioną interakcję matka‑córka. Z zapracowanej, nie interesującej się zbytnio sprawami prywatnymi dziecka (chyba, że chodzi o naukę), matka Sawako po uświadomieniu sobie co się dzieje z jej dzieckiem staje się jej sojusznikiem i najlepszą przyjaciółką. Brakuje mi tego wątku rodzinnego w innej mandze tej autorki, LIFE (czytałeś może?). Czemu dałam ocenę 9/10 uzasadniłam już w recenzji. Po prostu w tym co oglądamy/czytamy szukamy/widzimy inne rzeczy.
P.S. Odnośnie Sali Samobójców – bardziej niż o przemocy, ten film jest dla mnie historią patologicznych relacji rodzinnych. Gdyby ich relacje z synem były zdrowe, zwracaliby jakąkolwiek uwagę na niego, ROZMAWIALI by z nim to może nigdy by nie doszło do tych zaprezentowanych nam wydarzeń. Jak chcesz o tym podyskutować, to jak już pisałam wcześniej – zapraszam na priva:)
Re: Okruchy życia - tak.
Nie podałam właściwie Sali, Ben‑Xa czy Tobiry jako przykładów produkcji identycznych (Sala dotyka w końcu w bardzo wierny psychologicznie sposób całą paczkę problemów związanych z dorastaniem, oczywiście zgadzam się co do roli goniących za sukcesem rodziców Dominika w jego upadku – nie dość, że trudny wiek dojrzewania, to jeszcze olewający rodzice. Z drugiej strony – widziałem żywego Dominika, którego rodzice byli całkowitym przeciwieństwem tych przedstawionych w filmie. Nic to nie pomogło, bo na pewne rzeczy nie można nic poradzić. No ale to życie akurat, w filmie za wszystkim stali rodzice. Wybacz tą małą dygresję i chaos ;), lecz jako produkcji które faktycznie dotykają i wstrząsają.
Vitamin to dobra manga, ale dla mnie jedna z tych, które się czyta i zapomina(Choć przyznam, że wątek matki faktycznie był w porządku – mi jednak tytułowa witamina najbardziej zapadła w pamięć).
Life czytałem, ale góra 20 rozdziałów – świetny początek, niestety potem manga za bardzo zaczęła mi pachnieć melodramatyczną telenowelą podchodzącą pod Marsa, którego jak lubię, tak denerwuje mnie mnożenie coraz nowszych problemów. W sumie bardzo by mnie ucieszyła wiadomość, że się mylę i warto Life dalej poczytać :)
Acha, tak w ogóle to nie mam nic przeciwko Twojej recenzji – po prostu mam trochę chłodniejsze zdanie na temat tej mangi, ale tak to zazwyczaj bywa. Jedynie odczułem głęboką potrzebę odpowiedzenia na komentarz Many, ponieważ niezwykle nie lubię podejścia typu „napewno nie wiesz, jak to jest, więc nie rozumiesz tej mangi”. Zwłaszcza, gdy się wypowiada o kompletnie nieznanej osobie.
Re: Okruchy życia - tak.
Jeśli chodzi o Life- jestem na 9 tomie z 20, może napiszę recenzję jak przeczytam minimum 75% tego i jak na razie to ujmę tak – emocjonalny rollercoaster, co rozdział to inne uczucia się budzą, ale już mam dwa duże ALE:
kliknij: ukryte - główna antagonistka – odnoszę wrażenie, że autorka nie może się zdecydować czy ona jest psychopatką czy po prostu straszną manipulantką typu Sae z „Brzoskwini”. Jeśli to pierwsze, to strasznie to psuje wstawkami komediowymi…
- nagromadzenie patologii w tej mandze! Cały czas czekam kiedy wyskoczy zza rogu nastoletnia prostytucja, sekta i terroryści, bo tylko tego brakuje w tym kotle…
Powiedziałabym, że takie 7/10, bo same postacie bardzo sympatyczne, miło jest patrzeć jak główna bohaterka w końcu uczy się bronić i walczyć o siebie.
Ciekawostka- w każdej mandze Keiko Suenobu występuje wątek przemocy, nawet w jej debiucie, który był romansem szkolnym, dziewczyny z klasy znęcają się nad główną bohaterką. Zaczynam się zastanawiać czy może autorka sama nie była ofiarą/widzem takiego postępowania czy może po prostu jest tym aż tak zafascynowana.
Re: Okruchy życia - tak.
Oni wszyscy chcieli się zabić,tylko ciągle to jeszcze nie był ten moment…
Jestem pewien, że gdyby Królowa dostała te tabletki, to użyłaby ich do kokietowania kogoś innego. Nie ma Dominika? Co za problem, z Jaspera też jest niezła maskotka. A w międzyczasie jeszcze zwerbujmy do naszej sekty kolejnego dzieciaka (dziewczynka w mundurku z pluszowym królikiem)
Planowanie to dość typowa rzecz – to kolejny element fantazji o samobójstwie. Potwierdza się jedna rzecz – jak ktoś chce coś zrobić, to to robi, a nie gada o tym godzinami. Zauważyłaś, jakimi pustymi frazesami Sylwia uwiodła Dominika? No typowa sekta normalnie! Tak nie mówi ktoś, kto przekłada samobójstwo nad imponowanie biednym chłopcom.
W Sali Samobójców nic nie jest prawdziwe. Ani pragnienie śmierci (które jest zabawą), ani miłość Sylwii do kogokolwiek… Dominik za późno odkrył, że to wszystko funta kłaków nie było warte.
Swoją drogą, przedstawiona w filmie sytuacja często występuje w życiu – ktoś podszeptuje do samobójstwa, ktoś inny to robi.. a podszeptywacz sobie spokojnie żyje, wiedząc, że nie ma co takiego błędu popełniać.Wiem to od znajomego psychologa, któremu bardzo się psychologia w „Sali” podobała ;)
Acha – inna rzecz, że oni się nie umówili w konkretnej dyskotece, bo internet się rozłączył. Dominik desperacko poszedł do jedynej dyskoteki, jaką znał, mając nadzieję, że jakimś cudem spotka Sylwię. Ważniejszym faktem jeśli chodzi o ocenę Sylwii jest scena przed wejściem matki Dominika – cośtam o nim pamięta, ale raczej martwi się, że narobił kłopotów grupie, niż o jego zdrowie. inaczej by nie zadowalała się znowu Jasperem.
O właśnie, widzę, ze co do LIFE mamy podobne odczucia.
kliknij: ukryte To właśnie antagonistka i natężenie patologi mnie odrzuciło. Zaczęło się robić ciutkę nierealistycznie.
Muszę sprawdzić resztę mang tej autorki w takim razie :)
PS Przepraszam za ewentualne babole spowodowane zmęczeniem!