x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Zazwyczaj lubię niestandardową oprawę graficzną, a po lekturze zachwytów w komentarzach i w recenzji miałam nadzieję na „ucztę dla oczu”. Jednak jak na razie wrażenie jest dokładnie odwrotne. Projekt postaci Pana Nadętego tak mnie razi po oczach, że muszę póki co odpuścić. Poza tym ilość czerni – straszliwie dominująca i przygnębiająca. Rozumiem, że to dramat. Tylko że środki stylistycznie podkreśliły go aż za bardzo (według mnie).
Ostrzegam, będą spoilery. Osoba, która szuka jedynie rekomendacji niech zwyczajnie ominie mój komentarz. Aczkolwiek tak, to jest komiks WART przeczytania.
Pewnie, że można sobie dopowiedzieć realistyczną i spójną historyjkę do tego co wyprawiał L. Ale dla mnie to nie wszystko. Ja naprawdę wierzę w to, że on był magikiem. Prawdziwym. Nie tylko osobą, której umysł został wypaczony przez stres i presję. Pewnie, że jest to historia o dojrzewaniu i odpowiedzialności i o życiu. Ale ja mimo wszystko odmawiam uznania, że o, wszystko jasne. To była piękna historia, miejscami przerażająca (samo miasteczko sprawiało, że było mi zimno), miejscami urocza (dylematy i walka z uczuciami jajogłowego). Nie mogłam też przez cały czas czytania przestać widzieć George'a w Lu. Ai mniej mi przypominała Yukari, ale L od samego początku miał podobną aurę jak George. Troszeńkę mi to skrzywiało perspektywę. Bardzo podobała mi się ewolucja charakteru Jajogłowego. Z niecierpliwością czekałam na moment, aż ktoś pęknie mu balonik. Bardzo też liczyłam na rozwinięcie wątku z nim i Ai. Nie miałam żadnych wątpliwości, że to co łączyło ją z L zdecydowanie nie podpadało pod romantyczną miłość. I bardzo dobrze. Kilka lat temu byłabym rozczarowana zakończeniem, teraz jestem zachwycona. To było dobre zakończenie, DOBRE. Nie realistyczne, nie naciągnięte. Dokładnie takie jak trzeba.
Wspaniała rzecz. Historia jest prosta, ale ciekawa, z dobrym przesłaniem. Bohaterowie nie są płascy i jak najbardziej można się do nich przywiązać. Jednak najbardziej zachwyciło mnie graficzne przedstawienie historii -sposób kadrowania, eksperymentalne ujęcia i dynamizm rysunku w niektórych momentach. To jest coś, co po prostu nie mogłoby zostać stworzone jako zwyczajny czarno‑biały tomik, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Prawdziwe cudo.
Piękna, choć bardzo prosta historia o wkraczaniu w dorosłość, podporządkowywaniu się, odwadze, by sięgać po własne marzenia i nie tracić w sobie iskry indywidualności. Temat w Azji jak najbardziej na czasie, choć nie tylko tam. Przesłanie jest wyraźne, ale nie ma taniego moralizatorstwa.
Graficznie bardzo oryginalnie, wykorzystane są nawet zdjęcia, sporo figur geometrycznych; ciekawe zabiegi.
Absolutnie czarująca! Pochłonęła mnie już od pierwszych stron. Z pewnością nie jest to dzieło łatwe, często trzeba zatrzymać się i pomyśleć, wyciągnąć jak najwięcej mądrości z treści. Cudowna historia o wkraczaniu w dorosłość, różnicami między dorosłym a dzieckiem, a także o tolerancji oraz jednostkach wyróżniających się na tle społeczeństwa.
M
darksamurai
15.06.2013 00:43
Manhwa bardzo mile mnie zaskoczyła, kiedy ją czytałem. Z pomysłem, zrealizowana dokładnie, do tego posiadająca „to coś”, co sprawia, że ciężko się oderwać od monitora (czekanie na kolejne wypustki nie należało do miłych). Najbardziej urzekły mnie motyw z nadmuchaną głową Na Il‑Deunga oraz użycie kolorów.
M
Hiyaki
29.01.2013 22:32 Majstersztyk
Piękna, tajemnicza, magiczna i wciągająca opowieść. Nie da się od niej oderwać, wciąga w swoją niebywałą historię. Polecam każdemu, bo naprawdę warto. 10/10
Grafika
Tymczasem Drop.
Do you believe in magic?
Pewnie, że można sobie dopowiedzieć realistyczną i spójną historyjkę do tego co wyprawiał L. Ale dla mnie to nie wszystko. Ja naprawdę wierzę w to, że on był magikiem. Prawdziwym. Nie tylko osobą, której umysł został wypaczony przez stres i presję. Pewnie, że jest to historia o dojrzewaniu i odpowiedzialności i o życiu. Ale ja mimo wszystko odmawiam uznania, że o, wszystko jasne. To była piękna historia, miejscami przerażająca (samo miasteczko sprawiało, że było mi zimno), miejscami urocza (dylematy i walka z uczuciami jajogłowego). Nie mogłam też przez cały czas czytania przestać widzieć George'a w Lu. Ai mniej mi przypominała Yukari, ale L od samego początku miał podobną aurę jak George. Troszeńkę mi to skrzywiało perspektywę. Bardzo podobała mi się ewolucja charakteru Jajogłowego. Z niecierpliwością czekałam na moment, aż ktoś pęknie mu balonik. Bardzo też liczyłam na rozwinięcie wątku z nim i Ai. Nie miałam żadnych wątpliwości, że to co łączyło ją z L zdecydowanie nie podpadało pod romantyczną miłość. I bardzo dobrze. Kilka lat temu byłabym rozczarowana zakończeniem, teraz jestem zachwycona. To było dobre zakończenie, DOBRE. Nie realistyczne, nie naciągnięte. Dokładnie takie jak trzeba.
Absolutnie niesamowity komiks
Annarasumanara
Graficznie bardzo oryginalnie, wykorzystane są nawet zdjęcia, sporo figur geometrycznych; ciekawe zabiegi.
Warto przeczytać.
Majstersztyk
10/10
Szara codzienność zaczarowana wyobraźnią
MAGICZNA