x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Wreszcie, po pięciu latach, doczekałam się końca. Muszę przyznać, że jest to jedna z ciekawszych historii, jakie miałam okazję czytać. Pomijając już mistrzowską kreskę i umiejętność sprytnego kadrowania, jest to niesamowita manga. Poziom absurdu i humoru często wykracza poza skalę, a przy tym rozterki bohaterów bywają niekiedy bardzo dramatyczne. Same relacje między bohaterami były bardzo interesujące (najbardziej między Haną a Kiyoshim). Muszę przyznać, że nie znam drugiej takiej mangi. Przez te 5 lat nie raz potrafiła mnie zaskoczyć. Po prostu wow.
Generalnie historia zawarta w mandze jest świetna a jej realizacja jeszcze lepsza. Wszystko za sprawą genialnej oprawy wizualnej, szczegółowości, charakterystycznej kreski oraz co najlepsze – kreatywnemu wykorzystywaniu różnych perspektyw. To właśnie one często dodawały pikantnego smaku i wyraźnego akcentu humorystycznego. Jeśli mam coś do zarzucenia, to tylko zakończenie. Być może zbyt wiele oczekiwałem od tego tytułu i ślepo zbudowałem sobie wizję czegoś czym ta opowieść od początku nie miała być. W końcu już na starcie koncept był jasny. Komedia z duża dozą pikanterii. Niemniej autorka zrobiła nadzieję na coś głębszego, więc idąc za ciosem w głębi duszy wierzyłem, że relacja pomiędzy Kiyoshim a Haną faktycznie nabierze ciekawych rumieńców. Trochę traktuję to jako zmarnowany potencjał. Wciąż z całości dało się wyciągnąć coś jeszcze poza ordynarnym humorem. Ciesze się, że chociaż wątek Andre został rozwinięty i domknięty. Brakuje mi tego w przypadku reszty, ale cóż. Być może kiedyś autorka postanowi stworzyć kontynuację? Wątpię, ale szczerze ucieszyłbym się. Czuję się zawiedziony zakończeniem. Oczywiście ostatni plot twist na ostatniej stronie był przewidywalny, ale i tak potrafił rozbawić. Chociaż tyle, na osłodę szklanki żalu i goryczy.
Mimo wszystko manga jest świetna. Bardzo polecam. Daję mocne 9/10. Dobrze się bawiłem przy niej mimo wielu słów „ale”. Myślę, że każdy kto liczy na jakąś ciekawą, komediową serię powinien zainteresować się Kangoku Gauken.
Jeśli mam coś do zarzucenia, to tylko zakończenie.
Wiesz tam wszystko było absurdalne, więc zakończenie też musiało się w ten absurd wpasować.
Niemniej autorka zrobiła nadzieję na coś głębszego, więc idąc za ciosem w głębi duszy wierzyłem, że relacja pomiędzy Kiyoshim a Haną faktycznie nabierze ciekawych rumieńców. Trochę traktuję to jako zmarnowany potencjał.
kliknij: ukryte Faktycznie to nie zostało domknięte i pozostawione do interpretacji. No, ale można też powiedzieć, że na przekór tego co oni mówią na zewnątrz, pod ich ubraniami ich prawdziwe uczucia pokazują kogo naprawdę kochają ;p
Zdaję sobie z tego sprawę, że nie jestem jedyny. Niemniej brak rozwinięcia wątku między nimi (zwłaszcza po zakończeniu mogłoby być ciekawie) jest rozczarowujący. Pozostaje odbić sobie rozczarowanie innym tytułem, choć tak specyficznego klimatu chyba nigdzie indziej nie ma. Ale i tutaj mogę się mylić :)
A ja nie do końca rozumiem to rozczarowanie.
kliknij: ukryte Finałowa scena jest przecież ostatecznym triumfem Hany – fakt, że Kijoshi założył jej majtki dobitnie pokazał jak silna jest więź, która ich łączy. Do Kijoshiego dociera w końcu, że jego miłość do Chiyo była tylko fatamorganą.
A ostatnie słowa Hany do Chiyo wręcz wprost mówią „on należy do mnie”. Grunt pod ten finał był szykowany już od wielu rozdziałów – „randka” na mieście, scena w pociągu, scena z żabą, rozmowy Hany z Chiyo, przygotowania do imprezy – czuć było, że ten wątek ładnie wybuchnie na koniec.
Ja jestem usatysfakcjonowany. Pokazywanie dosłownego „happy endu” Kiyoshiego i Hany nie było potrzebne.
Jeszcze pół żartem mała analiza poetycka:
kliknij: ukryte Założenie bokserek Kiyoshiego – deklaracja miłości Hany
Majtki Hany – potwierdzenie uczuć Kiyoshiego
Wspólna kąpiel w moczu – przypieczętowanie związku.
Nie ma co się dziwić, że po czymś takim Chiyo skończyła jako kolejna Mari.
Myślę, że nawet właścicielka sklepu uczęszczanego przez Risę i Andre byłaby pod wrażeniem.
Zabawna interpretacja, ale coś w niej może być. W każdym razie mnie nie rozczarowuje to co było budowane między nimi od dawna. Czuję rozczarowanie dlatego, że urwano ich wątek moim zdaniem za szybko. Ogólnie mangę zakończono pod koniec w ogromnym pośpiechu. A to tylko sprawia, że jeszcze bardziej jestem ciekawy wydarzeń po zakończeniu. Wciąż widzę tutaj sporo materiału na dobrą historię. Bo jakkolwiek ta symbolika relacji między nimi byłaby piękna, tak wciąż Kiyoshi nie jest jej świadomy. A patrząc na to co miałoby się teoretycznie dziać po wydarzeniach (Mam na myśli Chiyo idącej w ślady siostry), moglibyśmy otrzymać całkiem sympatyczną i zabawną historię, w której Hana spiskowałaby przeciwko nowej przewodniczącej, Kiyoshiego, który w tym wszystkim powoli uświadamia sobie uczucia jakimi darzy Hanę. Andre i resztę ferajny walczących przeciwko nowej, szkolnej dyktaturze i w sumie można wymieniać. Relacje bohaterów oraz to kto ma jaką rolę w danym momencie, można bardzo obszernie przedstawić. Możliwości zdaje się być aż nazbyt dużo. Może właśnie dlatego manga nie ma kontynuacji? Może to dobrze. No nic, moje rozczarowanie raczej się nie zmieni. Nie ma to też wpływu na moją dobrą ocenę.
Ogólnie mangę zakończono pod koniec w ogromnym pośpiechu.
A może tak to miało wyglądać? Są opinie ze zakończenie wymuszone, że przyspieszone. Pojawiały się też skrajne opinie, że manga dostała cancela i stąd to wszystko.
Mnie się tam wydaje, ze autor od początku tak sobie to wszystko zaplanował. Co prawda można wyczuć zmęczenie materiału, o czym też wspominał Grisznak. Ja tak miałem przynajmniej czytając rozdziały poświęcone kawalerii – tam już trochę pomysłów brakowało.
Do Kijoshiego dociera w końcu, że jego miłość do Chiyo była tylko fatamorganą.
Kiyoshi chciał mieć po prostu randkę z normalną i najładniejszą dziewczyną w szkolę. Wiedział, że obiekt jego westchnień nie lubi zboczeńców co podglądają dziewczyny pod prysznicem, dlatego też zaczął jej łgać i więc kłamał tak aż do samego końca. Udawał przed nią kogoś innego, bo wiedział, ze nigdy nie zaakceptuje go takim jakim jest – no a jak wiadomo był tym strasznym zboczeńcem ;p. To udawanie mu nawet dobrze wychodziło. Bo w finalnym starciu jak już Hana zaczęła mówić prawdę Chiyo o tym jaki naprawdę jest Kiyoshi, to Chiyo na każde jej słowo prawdy o nim znajdowała zawsze dla niego jakąś wymówkę, kompletnie Hannie nie wierząc – jak się to później dla Chiyo skończyło to już wiadomo. Kiyoshiego uczucia w pogodni za Chiyo zawsze zdradzały i pchały go w kierunku Hanny, więc można napisać, że zakochał się w takim samym zboczeńcu jak on sam. W ogóle cała ta manga to historia tych dwóch zboczeńców, którzy nie wiadomo co by nie robili i jak sobie nawzajem zaprzeczali to koniec końców i tak zawsze kończyli razem – czyli Hana to nie była dziewczyna którą on sobie wybrał, tylko była tą której on najbardziej potrzebował ;p.
No, ale ogólnie to miedzy tymi dwojga to zabrakło czegoś w mandze co by pokazało ich jako parę już taką oficjalnie. Dlatego też tak dużo fanów narzeka na to zakończenie wprost obrażając autora. Bo po mimo tego co pisałem o ich uczuciach to zakończenie można zinterpretować również jako bad ending dla wszystkich – w internecie taka opinia przeważa u fanów.
zakończenie można zinterpretować również jako bad ending dla wszystkich – w internecie taka opinia przeważa u fanów
Też to zauważyłem np. na forum na malu i bardzo mnie to dziwi, bo nie znajduję żadnych przesłanek do bad endu.
Za to widzę konsekwentnie przez ponad 250 rozdziałów budowany i pogłębiany związek. Czy naprawdę dla przeciętnego internetowego fana brak pocałunku na koniec przekreśla happy end?
kliknij: ukryte Między nimi to nie musiałby być pocałunek. Wystarczyłoby jakby poszli razem do sklepu nakupować butelki z wodą – już by wszystko było jasne wtedy ;p. Ale rozumiem co miałeś na myśli odnosząc się do ogółu. Dodam tylko, że oni ten cały „związek” budowali w oparciu na konsekwentnym zaprzeczaniu tego czego tak naprawdę pragną.
kliknij: ukryte Dla mnie ostatnia scena była tym czymś, co potwierdzało Kiyoshiego i Hanę jako parę. Ich bliższa znajomość zaczęła się od sceny sikania – mocz jest fetyszem łączącym ich w tym związku. W ostatniej scenie widać, że Hana się uśmiecha siedząc okrakiem na Kiyoshim, oboje pod fontanną z moczu Kiyoshiego. Chiyo odsunęła się do tyłu i trzyma się za głowę przerażona prawdą o naszej parze (swoją drogą oprócz prawdy o Kiyoshim mogła też zobaczyć prawdziwą Hanę :)).
W zasadzie jeżeli już lecimy w interpretacje, to sam bardziej widzę tutaj bad ending. Hana rzuciła szortami Kiyoshiego i kazała mu oddać jej bieliznę. Można to traktować jako chęć „rozstania” jakkolwiek w ich stosunku można o tym mówić, ale symbolika tego by dotyczyła. Epilog z kolei mógłby potwierdzać całość złego zakończenia. Chłopcy znowu trafili do więzienia, tym razem zostali tam całkiem sami bez pomocy z zewnątrz i wyszli dopiero po odbyciu kary. :)
Epilog ma wyjść w kwietniu jeszcze. A zakończenie no cóż z kliknij: ukryte finałowego starcia między kłamcą, wariatką i hipokrytką zwycięsko wyszła ta druga.
Może i dobrze, bo manga mocno straciła w ostatnich rozdziałach, z kapitalnego seinena z mocną dawką erotyki skręciła w stronę bliższą hentai, w efekcie czego nie bawi już tak jak bawiła. Wyczuć można zmęczenie materiału.
Może i straciła, choć w przeciwieństwie do innych rzeczy, które śledzę Prison School trzyma jako taki poziom. Praktycznie Hiramoto wszystkie wątki poza jednym pozamykał, więc zakończenie tego akurat teraz wydaje się czymś rozsądnym.
Już dawno nie widziałem tak dobrze zaaranżowanej mangi, w której humor nieraz ma drugie dno lub tak absurdalne sytuacje, że człowiek z wrażenia najpierw wstaje od mangi, potem idzie pooddychać świeżym powietrzem, by na końcu wybuchnąć panicznym śmiechem.
Jestem dopiero na trzecim tomie, ale już uwielbiam tą mangę. Jest tu wszystko -oryginalna fabuła, ciekawi bohaterowie, fanserwis i humor. Chociaż wa pierwsze brzmią trochę mało poważnie przy tak absurdalnej mandze. Co do fanserwisu -w przypadku jednej postaci jest go obrzydliwie dużo. Niektórych to może zniechęcić, a innych wręcz odwrotnie. Ja nie wyobrażam sobie tego tytułu bez zbliżeń na majtki wiceprzewodniczącej :) Jest to wręcz karykaturalne. I tu wkraczamy w największy plus mangi -humor. No jak babcię kocham, jeszcze nigdy nie śmiałam się na cały głos przy czytaniu komiksu. Autor jest mistrzem w pogrywaniu sobie z czytelnikiem (i z bohaterami także). W tomie drugim było tyle śmiesznych sytuacji, że już się boję co mnie czeka w kolejnych.
vito
30.11.2015 01:40 Re: Cudowny humor!
Cześć widże że ci tez sie spodobała Manga 8) a oglądałaś może Anime ?
Oglądałam parę odcinków, ale porzuciłam. Może jeszcze wrócę. Nie zawiodłam się, ale według mnie manga lepsza -z powodu cudownej kreski i braku cenzury :)
Cóż to była za przygoda
No i koniec
Mimo wszystko manga jest świetna. Bardzo polecam. Daję mocne 9/10. Dobrze się bawiłem przy niej mimo wielu słów „ale”. Myślę, że każdy kto liczy na jakąś ciekawą, komediową serię powinien zainteresować się Kangoku Gauken.
Re: No i koniec
kliknij: ukryte Faktycznie to nie zostało domknięte i pozostawione do interpretacji. No, ale można też powiedzieć, że na przekór tego co oni mówią na zewnątrz, pod ich ubraniami ich prawdziwe uczucia pokazują kogo naprawdę kochają ;p
Re: No i koniec
Re: No i koniec
Re: No i koniec
Re: No i koniec
kliknij: ukryte Finałowa scena jest przecież ostatecznym triumfem Hany – fakt, że Kijoshi założył jej majtki dobitnie pokazał jak silna jest więź, która ich łączy. Do Kijoshiego dociera w końcu, że jego miłość do Chiyo była tylko fatamorganą.
A ostatnie słowa Hany do Chiyo wręcz wprost mówią „on należy do mnie”. Grunt pod ten finał był szykowany już od wielu rozdziałów – „randka” na mieście, scena w pociągu, scena z żabą, rozmowy Hany z Chiyo, przygotowania do imprezy – czuć było, że ten wątek ładnie wybuchnie na koniec.
Ja jestem usatysfakcjonowany. Pokazywanie dosłownego „happy endu” Kiyoshiego i Hany nie było potrzebne.
Re: No i koniec
kliknij: ukryte
Założenie bokserek Kiyoshiego – deklaracja miłości Hany
Majtki Hany – potwierdzenie uczuć Kiyoshiego
Wspólna kąpiel w moczu – przypieczętowanie związku.
Nie ma co się dziwić, że po czymś takim Chiyo skończyła jako kolejna Mari.
Myślę, że nawet właścicielka sklepu uczęszczanego przez Risę i Andre byłaby pod wrażeniem.
Re: No i koniec
Re: No i koniec
Mnie się tam wydaje, ze autor od początku tak sobie to wszystko zaplanował. Co prawda można wyczuć zmęczenie materiału, o czym też wspominał Grisznak. Ja tak miałem przynajmniej czytając rozdziały poświęcone kawalerii – tam już trochę pomysłów brakowało.
Re: No i koniec
No, ale ogólnie to miedzy tymi dwojga to zabrakło czegoś w mandze co by pokazało ich jako parę już taką oficjalnie. Dlatego też tak dużo fanów narzeka na to zakończenie wprost obrażając autora. Bo po mimo tego co pisałem o ich uczuciach to zakończenie można zinterpretować również jako bad ending dla wszystkich – w internecie taka opinia przeważa u fanów.
Kiyoshi chciał mieć po prostu randkę z normalną i najładniejszą dziewczyną w szkolę. Wiedział, że obiekt jego westchnień nie lubi zboczeńców co podglądają dziewczyny pod prysznicem, dlatego też zaczął jej łgać i więc kłamał tak aż do samego końca. Udawał przed nią kogoś innego, bo wiedział, ze nigdy nie zaakceptuje go takim jakim jest – no a jak wiadomo był tym strasznym zboczeńcem ;p. To udawanie mu nawet dobrze wychodziło. Bo w finalnym starciu jak już Hana zaczęła mówić prawdę Chiyo o tym jaki naprawdę jest Kiyoshi, to Chiyo na każde jej słowo prawdy o nim znajdowała zawsze dla niego jakąś wymówkę, kompletnie Hannie nie wierząc – jak się to później dla Chiyo skończyło to już wiadomo. Kiyoshiego uczucia w pogodni za Chiyo zawsze zdradzały i pchały go w kierunku Hanny, więc można napisać, że zakochał się w takim samym zboczeńcu jak on sam. W ogóle cała ta manga to historia tych dwóch zboczeńców, którzy nie wiadomo co by nie robili i jak sobie nawzajem zaprzeczali to koniec końców i tak zawsze kończyli razem – czyli Hana to nie była dziewczyna którą on sobie wybrał, tylko była tą której on najbardziej potrzebował ;p.
Re: No i koniec
Też to zauważyłem np. na forum na malu i bardzo mnie to dziwi, bo nie znajduję żadnych przesłanek do bad endu.
Za to widzę konsekwentnie przez ponad 250 rozdziałów budowany i pogłębiany związek. Czy naprawdę dla przeciętnego internetowego fana brak pocałunku na koniec przekreśla happy end?
Re: No i koniec
Re: No i koniec
Re: No i koniec
Re: No i koniec
Płaczę ze śmiechu
Cudowny humor!
Re: Cudowny humor!
Re: Cudowny humor!