Rutta i Kodama
Recenzja
Dla Rutty i Kodamy zbliża się koniec beztroskich licealnych lat. Chłopcy muszą zastanowić się nad tym, co chcieliby robić po skończeniu szkoły. O dziwo, nawet lekkomyślny do tej pory Ruizaki zaczyna poważnie myśleć o swojej przyszłości. Nowy kolega z pracy podsuwa mu pomysł zostania nauczycielem wuefu. Pomysł, który powoli zaczyna kiełkować w myślach Rutty, ostatecznie przeradza się w konkretną decyzję – chłopak postanawia kontynuować naukę na studiach, na kierunku wychowanie fizyczne. Kodama pragnie z całego serca wspierać go w tej decyzji, jednak w głębi duszy czuje niepokój. Sam chce po liceum zacząć pracować, by wreszcie samodzielnie zarabiać na swoje utrzymanie. Tylko czy tak różne ścieżki kariery nie sprawią, że oddali się od swojego chłopaka? Do tego tak bardzo zazdrości mu tych studiów… Czy jeśli Rutta dowie się o tych uczuciach, nie poczuje się rozczarowany jego postawą? Te i podobne pytania kłębią się w jego głowie, sprawiając coraz większy ból. Jedno jest jednak pewne – obaj chłopcy ponad wszystko pragną zostać razem.
Trzeci tom kończy historię dwójki zakochanych w sobie licealistów. Historię bardzo sympatyczną i niezwykle ciepłą, dodajmy. Nie ma w niej wielkich, nienaturalnych dramatów, całość jest raczej spokojna, okraszona na dodatek kapką nienachalnego humoru. Zakończenie jest w pełni satysfakcjonujące, choć oczywiście nie ukrywam, że chętnie zobaczyłabym dalszą część. W każdym razie historia zostaje odpowiednio zamknięta i to jest najważniejsze.
W tym miejscu z reguły piszę coś na temat tego, że Kotori jak zwykle zaprezentowało się z jak najlepszej strony, oddając w nasze ręce porządnie wykonany tomik. Tym razem jednak nie mogę ich z czystym sumieniem pochwalić, bo niestety zdarzyło się tu kilka bardzo nieprzyjemnych wpadek. Niektóre strony były wyraźnie rozmazane i aż źle się na nie patrzyło. Najwidoczniej rysowało się to na włosach Rutty, na stronie 38 i 39, ale również w innych miejscach dało się dostrzec te błędy. Musiałam wręcz przetrzeć oczy, czy to czasem nie ze zmęczenia wszystko mi się mieni, ale nie – tak to faktycznie wygląda. Nieciekawie prezentuje się też grafika otwierająca rozdział trzeci, zatytułowany Only you. Obrazek jest bardzo ciemny, mangaczka bowiem zdecydowała się na nałożenie czerni na niemal jedną trzecią powierzchni obu kartek, które on zajmuje. W tym wydaniu wyraźnie postanowiono wszystko przyciemnić, przez co pewne fragmenty nie są tak wyraźne, jak być powinny (na przykład krawat Rutty), całość zaś wydaje się niezbyt ostra.
Poza tym wszakże jest całkiem dobrze. Tłumaczenie nadal trzyma przyzwoity poziom, aczkolwiek dziwne dźwięki typu „szuch” czy „fuch” wciąż psują sceny łóżkowe. Cóż, pozostaje liczyć na to, że tłumacz w kolejne mandze jednak z nich zrezygnuje na rzecz czegoś bardziej naturalnego. Do tego nie do końca rozumiem, dlaczego tytuły niektórych rozdziałów zostawiono w języku angielskim.
Naprawdę cieszę się, że Kotori zdecydowało się na wydanie właśnie tej mangi. Takich tytułów na polskim rynku nigdy za wiele. Pokazują one, że ten gatunek nie ogranicza się tylko do patologii czy wydumanych dramatów o nieszczęśliwej miłości i jest w nim miejsce również na bardziej przyziemny romans z klasycznym szczęśliwym zakończeniem.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Kotori | 8.2017 |
2 | Tom 2 | Kotori | 11.2017 |
3 | Tom 3 | Kotori | 1.2018 |