x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Rzadko się spotyka tak urocze mangi yaoi. Nie ma tu patologii, super poważnych dram, a problemy pary (i ich przyjaciół) są normalne i naturalne ( kliknij: ukryte jak martwienie się przyszłością, albo tym czy jest się odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu, albo czy się nie szkodzi tej drugiej). Tytuł ma też wielki plus za naprawdę fajną postać kobiecą, którą jest Hiromi. Ponadto bawią mnie gagi związane z Ruttą i jego „supersiłą”. Wiele rzeczy mogłabym jeszcze wymieniać, jak chociażby to, że Kodama nie jest po prostu uroczym chłopczykiem na łasce swego seme, co jest jak najbardziej na plus i tak dalej, no ale, sama gorąco polecam tytuł. A to, że autorka nie za bardzo inwestowała w tła itd.? Meh. Sama historyjka jest sympatyczna i cieszę się, że mam całe trzy tomy na swojej półce.
Delikwent, Delikwent, Tratatata, Delikwent:D Tak sobie nuciłam, jak zaczęłam to czytać, bo jakie to super, czytać Ulubiony romans, okruchy życia, Yaoi i jeszce widzieć swój ulubiony typ postaci, Delikwenta, a to wszystko w jednej mandze, w dodatku 3 tomowej, czyli, że będzie sobie można poczytać, no i z całkiem, całkiem kreską. Jakie mnie sczęście spotkało. Tak myślałam do pierwszego tomu. Ale o tym zaraz. Najpierw fabuła. Główna historia jest o dwóch współlokatorach szkolnego internatu. Delkwenta<33 i typowego słodkiego chłopca, cyli Ruttcie (On się nazywa inaczej, ale tak na niego woła Kodama) i Kodamie. Kodama przenosi się do internatu, jedyna opcja, to dielić pokój z delikwentem i postrachem szkoły tzw. Rutt'ą. Tak też się staje. Manga, posiada jedną historię na uboczu, tylko w pierwszym tomie, o Torze i Ryuu, czyli dwóch najsilniejszych okolicznych delikwentach, którzy akżeby nie, mają się ku sobie.
Techniczna strona mangi, ma się jak najlepiej, problemem jest jej długość, bo mam wrażenie, że gdzieś tam w tych rozdziałach, zaczęła mnie ona nużyć, to jedyny minus, ale dotrwałam do końca i jestem z tego zadowolona, bo wszystko inne, było jak najbardziej w porządku:D
Tak, sama manga jest bardzo sympatycznym i trzymającym fason przedstawicielem szkolnego yaoi. ALE. Na bory szumiące. „Delikwent” to taka brzydka kalka językowa z angielskiego i wcale nie oznacza tego samego po polsku. „Chuligan” – owszem. Ale nie delikwent…
Ale mnie, to chuligan właśie się źle kojarzy, a zresztą, dla mnie delikwent w mandze, czasem robi minę jak kryminalista, który idzie na skazanie, a wcześiej, właśnie takie zaczenie miało to słowo. Nie jest to żaden wulgaryzm, więc nie przestanę go używać, ja tak po prostu mówię, wybacz, jeśli ci to przeszkadza.
Prawdę mówiąc, mnie też zabolał nieco twój komentarz, a konkretnie to ten nieszczęsny delikwent. Pewnie, możesz tak mówić czy pisać, ale po pierwsze kaleczysz polski język, po drugie, ktoś może cię kompletnie nie zrozumieć, a po trzecie, takie „zangielszczanie” polskich słów nie wygląda ani fajnie, ani inteligentnie.
Od conajmniej kilkudziesięciu lat to słowo funkcjonuje w języku potocznym i to wcale nie jako skazany za przestępstwo, albo petent, ale jako typek. Nie wiem, czy ktoś teraz używa sformułowania „typ spod ciemnej gwiazdy”, ale wcześniej było często używane,
Więc owszem, delikwent nie musi być równoważne z chuligan, raczej oznacza osobę szemranej proweniencji, albo choćby wyglądającą na taką.
Tak to jest ze znaczeniem słów, że zmienia się czasem na przełomie dekad.
W tym przypadku gdy
Kodama przenosi się do internatu, jedyna opcja, to dielić pokój z delikwentem i postrachem szkoły tzw. Rutt'ą.
nie jest to słowo bezzasadnie użyte według mnie. I trochę pasuje pierwotnie do tej postaci.
Niezwykle ciepłe
Techniczna strona mangi, ma się jak najlepiej, problemem jest jej długość, bo mam wrażenie, że gdzieś tam w tych rozdziałach, zaczęła mnie ona nużyć, to jedyny minus, ale dotrwałam do końca i jestem z tego zadowolona, bo wszystko inne, było jak najbardziej w porządku:D
Pewnie, możesz tak mówić czy pisać, ale po pierwsze kaleczysz polski język, po drugie, ktoś może cię kompletnie nie zrozumieć, a po trzecie, takie „zangielszczanie” polskich słów nie wygląda ani fajnie, ani inteligentnie.
Delikwent
Więc owszem, delikwent nie musi być równoważne z chuligan, raczej oznacza osobę szemranej proweniencji, albo choćby wyglądającą na taką.
Tak to jest ze znaczeniem słów, że zmienia się czasem na przełomie dekad.
W tym przypadku gdy
nie jest to słowo bezzasadnie użyte według mnie. I trochę pasuje pierwotnie do tej postaci.