x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Z całym szacunkiem, ale anime było genialne, czytałam mangę na angielskiej stronie i również nie mogłam się przyczepić do niczego. Ale mangi w polskiej wersji to jakiś żart. Zupełnie inne dialogi, polskie słowa a nawet aluzja do piosenki ze smerfow, zart totalny. Próbowałam to ominąć ale na dłuższa metę się nie da, nie pozdrawiam wiem tłumacza tej mangi:) może chciał dobrze a wyszło zle
rep
30.12.2019 13:36 Re: Recenzja mangi polskiej
No chciał dobrze, chciał.
M
Nina
13.01.2017 08:51
Myślę że poziom tej mangi siadł koło 8 tomiku i jest coraz gorzej:( Przestałam ja kupować na 11 tomie szkoda bo na początku była to jedna z moich ulubionych mang przy porównaniu pierwszego tomiku tekstu było BAAARDZO dużo całe strony dialogów co było dla mnie plusem i zaskoczeniem jak na komiks dużo się działo w jednym tomiku było kilka wątków a im dalej w las tym gorzej coraz mniej akcji zdecydowanie mniej dialogów i specjalne rozciąganie wątku na siłę ( jednego w całym tomiku a a początku było ich z 5) Moim ta seria jest przeciągana na siłę a i coraz więcej i wiecej zapychaczy z każdym kolejnym tomem!!! Oceniam tomy początkowe na 10/10 tomy 5‑8 7/10 a pozostałe 3/10 żal bo zapowiadało się fajnie Co sądzicie o obecnym poziomie tej mangi? Ciekawa jestem czy też tak uwazacie
Pierwotnie premiera pierwszego tomu „Kaichou wa Maid‑sama!” została zapowiedziana na połowę października, lecz ją przesunięto na 19 listopada, a ja już się tak cieszyłam. Jakby ktoś pytał skąd te informacje to na komikslandi manga jest już dostępna w przedsprzedaży, a przy niej widnieje data pojawienia się jej w sprzedaży rynkowej.
Brzmi jak tytuł jakiegoś kiepskiego pornosa. A pomyśleć, że kiedyś ludzie nabijali się z pomysłu przetłumaczenia „Kuroshita” jako „Czarny sługa”...
blargh
14.08.2013 16:35
Widzę, że mamy tu zatwardziałych onanistów, bo jak na razie większość argumentów to „brzmi jak tytuł pornosa”. Trochę oryginalności i sensowniejszych przeciwwskazań proszę.
Boże, jak dla mnie to tłumaczenie tytułu to totalna porażka, jakieś wielkie nie porozumienie, czy na prawdę nie dało rady przełożyć tego, jakoś bardziej sensownie, taki tytuł jest nie chwytliwy. No zobaczymy, jak będzie wyglądało samo tłumaczenie.
Stanowczo w takim razie za małe. Ale mniejsza z tym, nawet gdyby przyjąć taką zasadę, warto zauważyć, że bohaterka nie jest sensu stricte służącą, ale kelnerką. A to różnica właśnie na poziomie porównywalnym z „Sługa” i „Kamerdyner”. Ale ok, wasz wybór, może dla potencjalnych klientów (tutaj akurat ja się do nich nie zaliczam) będzie to fajne rozwiązanie.
W zasadzie jest meido, czyli kelnerką w stroju służącej. Pomimo wszystko przekład wydaje się więc dobrze odzwierciedlać oryginalny tytuł. To, że przy okazji jest radośnie absurdalny i ewidentnie powstał na sporej fazie, to już inna sprawa.
W dodatku wydawnictwo osiągnęło już swój cel. JPF od wielu lat słabo zarabiał na seriach dla dziewcząt i nawet pewne hity, jak Ouran, sprzedawały się poniżej oczekiwać. Służąca Przewodnicząca ma natomiast szanse zainteresować zarówno czytelniczki i czytelników, a dzięki kontrowersyjnemu tytułowi już zrobiło się o niej głośno na portalach i forach mangowych. Darmowa reklama jest fantastyczną dźwignią handlu, co widać powyżej. Jeśli serię komentują nawet osoby, które nie tknęłyby jej kijem, to znaczy że Panu Dybale należy się wyściskanie przez całą redakcję JPF'u.
Fascynuje mnie też rozpoczynająca się obecnie moda na tłumaczenie tytułów mang. Do niedawna wydawcy pozwalali sobie na to głównie w wypadku mniej znanych tytułów, albo dodawali polski podtytuł. Ostatnimi czasy jednak nabrali odwagi i efekty tego są w większości warte uwagi. Jak ktoś nie wierzy, to niech postara się wymówić oryginalny tytuł Opowieści Panny Młodej i zastanowić się jak zareagowałaby na niego typowa kasjerka z Empiku czy Matrasa, gdyby poprosić ja o pomoc w znalezieniu tomiku na półce.
To ryzykowna polityka, bo w przypadku tak kapryśnej grupy jak polscy fani mangi i anime może się skończyć w sposób odmienny od założonego. Reakcja na „Hatsukoi Limited” dowodem.
Właśnie sęk w tym, że nie jest zwykłą kelnerką. Gdyby była, nikogo by to nie dziwiło i nie byłoby o czym tworzyć mangi. Nie jest też pokojówką, jak sugerują niektórzy. Każdy, kto był kiedykolwiek w meido cafe w Japonii wie, że kelnerki zwracają się tam do klientów właśnie jak służące do panów. A że czuć w tym lekką perwersję czy swojego rodzaju fetysz – tak, w Japonii tego typu lokale też nie wywołują neutralnych skojarzeń. Facet przyznający otwarcie, że był ostatnio z kolegami w meido cafe, musi liczyć się co najmniej z dziwnymi spojrzeniami otoczenia. Więc tu akurat mamy pewną zbieżność.
A czy pokojowka to nie jest wlasnie rodzaj sluzacej? Dla mnie to po prostu precyzyjniejsze okreslenie, a brzmi lepiej, bo sluzaca wywoluje bardziej negatywne skojarzenia.
My tu wszyscy zatwardziale dyskutujemy o tłumaczeniu samego tytułu mangi, ale najważniejszą, sprawą jest, to że pojawi się ona na naszym krajowym rynku. Jeszcze dwa lata temu, gdy oglądałam anime nawet nie śmiałam marzyć, że otrzymam polski przekład. Jakież to zabawne w Japonii z tego, co mi wiadomo anime i manga przeszły bez większego echa, bądź odzewu ze strony fanów, za to Amerykanie i Europejczycy bardzo polubili tę serię. Szkoda, że chyba nie mamy, co liczyć na drugą serię anime, ze względu za zmiany fabularne wprowadzone w pierwszej odsłonie, zwyczajnie autorce mangi nie spodobała się zmiana kolejności wydarzeń, choć to i tak nie zaszkodziło całości.
Tak, przez tę wiadomość mało dziś nie dostałam zawału, krzyknęłam z radości tak głośno, że koleżanki pomyślały iż zobaczyłam mysz i się jej przestraszyłam, a to był okrzyk dzikiej radości. Wiedziałam, że apele fanów pisane do wydawnictw przyniosą dobre rezultaty, pozostaje nam tylko poczekać do października na premierę pierwszego tomiku, aż zacieram ręce. Po „Ouran High School Club” i „Special A” przyszła pora na „Kaichiou wa Maid‑Sama!” może doczekamy się „Skip Beat!” albo, czegoś z gatunku josey może „Hapi Mari”, „Midnight Secretary”. Choć nie pogardziłabym „Ayashi no Ceres”, które pochłonęłam za jednym podejściem. Cóż czasami opłaca się poczekać na spełnienie marzeń, chyba będę musiała dorobić w wakacje, bo grozi mi bankructwo, na naszym rynku pojawi się: „Toradora”, „Kokoro Connect”, „Another”, „Kobato”, a te tytuły zamierzam kompletować, oj biedna moja skarbonka, ale cóż, jak chce się mieć, co się lubi to należy być gotowym na wyrzeczenia.
Manga przeurocza. Urocząc w czymkolwiek trzeba uważać, żeby nie przedobrzyć i na szczęście przeuroczość w tej mandze – przynajmniej na początku – nie jest przesadzona. Co w tej mandze jest przeurocze? Bohaterowie na przykład. Misaki i Usui i ich przeuroczość. Usui jest zawsze tam, kiedy Misaki go potrzebuje. Nie wiem, czy to jest wynikiem przeuroczośći, czy jego prześladowczej natury. To nie ważne. Ważne, że jest to przeurocze. Gdyby działo się to w prawdziwym życiu, to nie byłoby to aż tak przeurocze. Bardziej można byłoby powiedzieć – dziwne i nawet trochę przerażające, jednak jest to manga i dlatego wszystko wygląda przeuroczo. Od samego początku Usui chodzi za Misaki. Od. Samego. Początku. Twierdząc, że ją kocha (swoją drogą, złoty chłopak – pewny swoich uczuć, a nie się zastanawia „kochać czy nie kochać”), a ona kocha jego (chociaż jeszcze tego nie wie, a przynajmniej nie chce się do tego przyznać). Miło jest dla odmiany przeczytać mangę, gdzie to chłopak pierwszy zakochuje się w dziewczynie, a nie na odwrót. Większość zaczyna się na tym, jak to dziewczyna zaczyna liceum i zakochuje się w chłopaku, a kończy na tym, że chłopak zakochuje się w dziewczynie (albo kocha ją już wcześniej, ale tego nie okazuje – niech ona się postara). W „Kaichou…” to jednak Usui stara się o Misaki (i stara się długo, oj długo), a ona się opiera (i opiera się długo, oj długo) i jest to, tak, jest to zupełnie przeurocze. Moment, kiedy wreszcie Misaki postanawia się przełamać i powiedzieć mu, kliknij: ukryte że też go lubi (zaznaczyłam jako spoiler, choć dla nikogo, nawet dla tego, kto jeszcze nie doczytał, tajemnicą to być nie powinno) nie jest co prawda tak przeuroczy, jak mógłby być, a później, żeby to czytelnikom wynagrodzić robi się aż za bardzo przeuroczo. Ja na przykład zazwyczaj lubię czytać romanse do momentu, kiedy para wyzna sobie miłość, po później na ogół wieje nudą. „Kaichou…” na razie wyjątkiem nie jest. Minusem jest też cały też wątek z kliknij: ukryte rodziną Usuia i jego bratem. Taka historia o chłopaku z bogatej rodziny i dziewczynie z niższych sfer. Co potem? Poznanie jego rodziny, która na początku nie będzie aprobować ich związku, a potem i tak wszystko zakończy się szczęśliwie? No i po co Usui'a przeniesiono do innej szkoły? „Kaichou…” bez zakochanej dwójki w jednej szkole to już nie będzie to samo. Chyba, bo na razie angielskie skanlacje utknęły w tym punkcie. Mam jednak nadzieję, że „Kaichou…”, jak to „Kaichou…” pozostanie przeurocze tak samo, jak było na początku i wciąż będzie emanowało swoją idealnie wyważoną przeuroczością.
Czy można tą mangę kupić gdzieś w Polsce? Łażę szukam i nie mogę znaleźć, może ma jakiś inny tytuł, albo coś takiego? Będę wdzięczny za pomoc w namierzeniu tego.
Vanillasky
19.12.2011 00:12 Re: sklep?
Niestety, ale tłumaczenia tej mangi nie podjęło się jeszcze żadne polskie wydawnictwo. Także o kupnie nie ma mowy na ten moment.
Manga nie została wydana w Polsce. Jest wydanie angielskie (Maid Sama! – TokyoPop), można zamówić na Amazon lub zapytać w Yatta.pl czy nie sprowadziliby dla Ciebie. W empik.com jest tylko pierwszy tom, po niemiecku.
M
beck
13.02.2011 20:30 Hinata?
Ej mam pytanie odnośnie Hinaty. A mianowicie co się z nim stało? W anime się nie wyjaśniło jeszcze, ale anime to połowa mangi. Wracając, bo był kliknij: ukryte tak z Usui'em walczył o Miaski, a jak czytałam chaptery 55‑57 to już go nie ma. W trzydziestym którymś jak przeglądałam też go nie było. Oo Tak, więc co się z nim stało? Tak dokładniej.
beck
29.08.2011 16:10 Re: Hinata?
Okej, wiem o co chodzi.
Komentarz nic nie wnoszący, ten na górze też, także nie mam nic przeciwko usunięciu. I przepraszam za zaśmiecanie.
Oj, oj. Niewykorzystany potencjał! Manga jest świetna, anime również, ale gdyby postawić je obok siebie z pewnością każdy się zgodzi BEZ PORÓWNANIA! Anime do pięt mandze nie dorasta. Właśnie obejrzałam ostanti odcinek, i wydaje mi się czy to była taka jakby pseudo zapowiedź? Chyba mi się wydaje, ale drugą serię według mnie zrobią, (oczywiście nie w najbliższym czaise, bo chociażby wzmianki były by o tym, a tu cisza) kliknij: ukryte bo to dziecko to przecież usui, a ta kobieta z walizką to matka, on stojący w garniturze w jakimś budynku, ich randka. Przecież to jest sygnał? Mam nadzieję, ale naprawdę tyle z mangi pokazane jest w endingu, że to muszą być po prostu kadry z drugiej serii. Mam taką nadzieję ( i myślę, że nie tylko ja). Pozdrawiam ;).
Syaa
1.08.2011 00:33 Re: Musi!
Wiesz, może z tym endingiem to może było „domyślcie się sami, po tym, co my wam damy w tej minucie trzydzieści”, bo drugiej serii nie zamierzają robić, więc ending miał pokrótce opowiedzieć co i jak. No, poza tym już ze sobą są (chyba), więc chyba byłoby nudno ;]
M
a
23.09.2010 00:09
Według mnie zarówno maga jak i anime bardzo fajne. Postaci bardzo rozbudowane. Dużo ciekawych (i wcale nie prewidywalnych)akcji i bardzo dużo humoru. Polecam i czekam na spolszczną wersję.
szczer
23.09.2010 08:54
taa, tylko problem w tym, że chapterów ogólnie jest 57 i ciągle wychodzą, a po polsku jest jednynie 9. Troche to potrwa zanim wszystko będzie po polsku. Chyba (oby), że jakieś polskie wydawnictwo się tym zajmie… było by fajnie. A anime ostatni odcinek, jeśli nie zrobią drugiej serii to mangę ogołocą do zera praktycznie…
M
Rin
8.09.2010 16:51
Manga jest lepsza od anime, ale dla mnie jest po prostu nudna. Historia jest straszliwie przewidywalna, a główny wątek miłosny jest przedstawiony dość banalnie. Kreska jest ładna lecz nie jest to dzieło sztuki. Co do wątku z Maid Cafe, to myślę,że był ciekawy, ale potem to już nuda. Wątek Usui'a był jakiś dziwny, wogle mnie nie wciągnął. Podsumowując jest to raczej manga dla wyjadaczy romansów albo komedii szkolnych reszta se może odpuścić.
koroko12.09.2010 01:58:20 - komentarz usunięto
beck
20.09.2010 14:27 taaak
A mógłbyś przybliżyć nieco wątek Takumiego? ;> Tzn o co chodziło? I wgl.
Rin
25.09.2010 12:04 Re: taaak
SPOILER kliknij: ukryte Chodzi o to ,że Usui tak naprawdę nazywa się Takumi Walker. Jego rodzice byli normalnym małżeństwem, tyle,że ojciec pochodził z bardzo bogatego rodu (nie pamiętam też, czy matka czy ojciec ale jedno z nich nie pochodziło z Japonii). Najpierw mieli oni starszego (przyrodniego) brata Usui'ego (nie pamiętam jak się nazywał). A potem jego matka zdradziła ojca (tego bogacza) z jakimś gościem no i tak się urodził Usui. Ten bogacz za karę zabronił swojej żonie, która go zdradziła widywać się z Usui'em. A sam Usui mieszka sam właśnie dlatego ,że urodził się w wyniku zdrady matki. A ten bogacz czyli taki jakby przyszywany ojciec i reszta rodziny nie za bardzo go lubią dlatego nie chcieli z nim mieszkać). Chyba nie za dobrze to wytłumaczyłam,ale nigdy nie miałam do tego talentu… Jakoś tak to leciało, ale możliwe że gdzieś coś przekręciłam. Mangę czytałam dość dawno i nie pamiętam dokładnie tego wszystkiego. I jakby co to jestem dziewczyną:d
beck
25.09.2010 17:03 Re: taaak
Dzięki! Ja niestety jestem w trakcie nauki angielskiego, więc jeśli nawet 3/5 zrozumiem to i tak nie będę wiedzieć o co dokładnie chodziło. Normalnie mnie zamurowało jaka przeszłość i to w zwykłym shujo… nieźle ;dd. Jeszcze raz dzięki i pozdro ;)). Ja też jestem dziewczyną jak coś XD.
Rin
27.09.2010 16:11 Re: taaak
Ja właściwie aż taka super z anglika też nie jestem:d Ale gatunek shoujo do czytania lub tłumaczenia jest jak dla mnie zdecydowanie łatwiejszy. Np. taki Death Note ma taką fabułę, że jak się go czyta po angielsku to trzeba rozumieć sens, a w takim Kaichou to na początku mangi wystarczy że się połowę zrozumie a reszty można się domyślić:d Pozdro:)
beck
27.09.2010 17:01 Re: taaak
Spróbuje, podszkolę się przy okazji z języka. Przyjemne z pożytecznym XD. Dzięki, pozdro ;).
MhyyyyyAaAa
1.08.2011 23:32 Re: taaak
A może ktoś powiedzieć w których chapterach się wydało z tą jego przeszłością? Z góry dzięki ;]
Recenzja mangi polskiej
Re: Recenzja mangi polskiej
Porażka
Re: Porażka
[link]
Ale ok, wasz wybór, może dla potencjalnych klientów (tutaj akurat ja się do nich nie zaliczam) będzie to fajne rozwiązanie.
W dodatku wydawnictwo osiągnęło już swój cel. JPF od wielu lat słabo zarabiał na seriach dla dziewcząt i nawet pewne hity, jak Ouran, sprzedawały się poniżej oczekiwać. Służąca Przewodnicząca ma natomiast szanse zainteresować zarówno czytelniczki i czytelników, a dzięki kontrowersyjnemu tytułowi już zrobiło się o niej głośno na portalach i forach mangowych. Darmowa reklama jest fantastyczną dźwignią handlu, co widać powyżej. Jeśli serię komentują nawet osoby, które nie tknęłyby jej kijem, to znaczy że Panu Dybale należy się wyściskanie przez całą redakcję JPF'u.
Fascynuje mnie też rozpoczynająca się obecnie moda na tłumaczenie tytułów mang. Do niedawna wydawcy pozwalali sobie na to głównie w wypadku mniej znanych tytułów, albo dodawali polski podtytuł. Ostatnimi czasy jednak nabrali odwagi i efekty tego są w większości warte uwagi. Jak ktoś nie wierzy, to niech postara się wymówić oryginalny tytuł Opowieści Panny Młodej i zastanowić się jak zareagowałaby na niego typowa kasjerka z Empiku czy Matrasa, gdyby poprosić ja o pomoc w znalezieniu tomiku na półce.
Nie jest też pokojówką, jak sugerują niektórzy. Każdy, kto był kiedykolwiek w meido cafe w Japonii wie, że kelnerki zwracają się tam do klientów właśnie jak służące do panów. A że czuć w tym lekką perwersję czy swojego rodzaju fetysz – tak, w Japonii tego typu lokale też nie wywołują neutralnych skojarzeń. Facet przyznający otwarcie, że był ostatnio z kolegami w meido cafe, musi liczyć się co najmniej z dziwnymi spojrzeniami otoczenia. Więc tu akurat mamy pewną zbieżność.
Idealnie wyważona przeuroczość. Chyba.
Od samego początku Usui chodzi za Misaki. Od. Samego. Początku. Twierdząc, że ją kocha (swoją drogą, złoty chłopak – pewny swoich uczuć, a nie się zastanawia „kochać czy nie kochać”), a ona kocha jego (chociaż jeszcze tego nie wie, a przynajmniej nie chce się do tego przyznać). Miło jest dla odmiany przeczytać mangę, gdzie to chłopak pierwszy zakochuje się w dziewczynie, a nie na odwrót. Większość zaczyna się na tym, jak to dziewczyna zaczyna liceum i zakochuje się w chłopaku, a kończy na tym, że chłopak zakochuje się w dziewczynie (albo kocha ją już wcześniej, ale tego nie okazuje – niech ona się postara). W „Kaichou…” to jednak Usui stara się o Misaki (i stara się długo, oj długo), a ona się opiera (i opiera się długo, oj długo) i jest to, tak, jest to zupełnie przeurocze. Moment, kiedy wreszcie Misaki postanawia się przełamać i powiedzieć mu, kliknij: ukryte że też go lubi (zaznaczyłam jako spoiler, choć dla nikogo, nawet dla tego, kto jeszcze nie doczytał, tajemnicą to być nie powinno) nie jest co prawda tak przeuroczy, jak mógłby być, a później, żeby to czytelnikom wynagrodzić robi się aż za bardzo przeuroczo. Ja na przykład zazwyczaj lubię czytać romanse do momentu, kiedy para wyzna sobie miłość, po później na ogół wieje nudą. „Kaichou…” na razie wyjątkiem nie jest. Minusem jest też cały też wątek z kliknij: ukryte rodziną Usuia i jego bratem. Taka historia o chłopaku z bogatej rodziny i dziewczynie z niższych sfer. Co potem? Poznanie jego rodziny, która na początku nie będzie aprobować ich związku, a potem i tak wszystko zakończy się szczęśliwie? No i po co Usui'a przeniesiono do innej szkoły? „Kaichou…” bez zakochanej dwójki w jednej szkole to już nie będzie to samo. Chyba, bo na razie angielskie skanlacje utknęły w tym punkcie. Mam jednak nadzieję, że „Kaichou…”, jak to „Kaichou…” pozostanie przeurocze tak samo, jak było na początku i wciąż będzie emanowało swoją idealnie wyważoną przeuroczością.
sklep?
Re: sklep?
Re: sklep?
Hinata?
Re: Hinata?
Komentarz nic nie wnoszący, ten na górze też, także nie mam nic przeciwko usunięciu. I przepraszam za zaśmiecanie.
Musi!
Re: Musi!
taaak
Tzn o co chodziło? I wgl.
Re: taaak
Re: taaak
Re: taaak
Re: taaak
Przyjemne z pożytecznym XD.
Dzięki, pozdro ;).
Re: taaak
Z góry dzięki ;]
Super
aczkolwiek czasami Misaki jest wkurzająca