x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Takie sobie czytadło...
Yongbiego oceniam jako niespecjalnie wyróżniającego się przeciętniaka, którego można sobie poczytać jeśli nie ma się czegoś lepszego pod ręką. Wydano u nas kilka znacznie lepszych tytułów „samurajskich”.
'ekstrementowych' żartów które w żaden sposób nie ubliżały mojej osobie (a uważam siebie za człowieka posiadającego przyzwoite minimum inteligencji). Tytuł ten moim zdaniem jest bardzo przyzwoity. Nie umiem określić fabuły – jak wspomniał sam recenzent zaprzestano wydawania tej manhwy, jednakże skupiając się na humorze pomieszanym z momentami powagi mogę z pewnością ustawić w/w komiks całkiem wysoko w hierarchii tytułów z którymi się zetknąłem (uprzedzając zarzut – sporo pozycji przebiegło przez moje palce o naprawdę bardzo różnej tematyce).
Oczywiście dziękuję Autorowi za pokazanie swojego sposobu myślenia oraz za poświęcenie czasu i wysiłku na napisanie recenzji, która sama w sobie choć bardzo subiektywna jest napisana w dobrym stylu.
Pozdrawiam
Marekdogers
Bardzo spodobała mi się uwaga „Odniosłem wrażenie, że ludzi którzy mają bardzo elastyczne poczucie humoru uważa się za kogoś gorszego” – niestety, autor komentarza ma tu rację. W recenzji starałem się uniknąć takiego podejścia, krytykę kierując przede wszystkim pod adresem komiksu, ale cóż – wydaje się, że do końca nie da się tego rozdzielić. Z pewnością przykro jest przeczytać, że komiks który się doceniło, przy którym się świetnie bawiło, ktoś inny uważa za zwykłego gniota, niemniej jednak takie jest ryzyko czytania recenzji. Na pocieszenie mogę napisać, że osobom z marnym poczuciem humoru też nie jest lekko – oglądać nie ma co, czytać nie ma co, a jeszcze o sztywniactwo oskarżą.
Faktem jest, że pisząc recenzję byłem całkowicie subiektywny, i cieszę się, że zostało to zauważone, dziękuję także za słowa uznania. Ogólnie przyznam, że jestem zadowolony z wrażeń, jakie przedpisca wyniósł z lektury recenzji – mniej więcej taki był mój zamiar (oprócz tego nieszczęsnego wywyższania się) i to chciałem przekazać.
B Fajne