x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
"Dotknij mnie, jestem tylko człowiekiem"
Zasadniczo, wyraźne są tutaj dwie części w fabule — 1. Coś, co nazwałabym „bazą” oraz 2. Coś, co nazwałabym „Zmaganiem się z przeszłością”. Każdą z nich przeczytałam z równie dużym zainteresowaniem, lecz ono wynikało już trochę z innych czynników. Pierwszą przede wszystkim z powodu coraz bardziej zagęszczającego się nastrój sennego koszmaru. Wszystko właściwie zmierzało ku katastrofie. I chociaż z początku miałam wrażenie, że poczucie zaszczucia było trochę zbyt wyeksponowane jak na rodzaj przewinienia, to potem, z każdym kolejnym błędem głównego bohatera (bo właściwie całe jego postępowanie w tej części mogłabym tak nazwać) było jak najbardziej uzasadnione. Poza tym, rodzaj nastroju, który sugeruje, że Takao znajduje się w sytuacji „bez wyjścia” zrzucam na karb czegoś w rodzaju subiektywnej narracji — chodzi mi o to, że wydarzenia obserwujemy za jego sprawą i z jego strony. A jest to jednak uczeń gimnazjum, na dodatek „miękki” i będący życiową ofermą.
Bardzo podobało mi się ukazanie oddziaływania między sobą poszczególnych bohaterów. Głównie piję tutaj do trójkąta Nakamura‑Takao‑Saeki. Rozwój ich charakterów był stosunkowo do przewidzenia, co nie zmienia faktu, że obserwowałam to z prawdziwym zainteresowaniem. Powiedziałabym, że to, o dziwo, ostatnia z tej trójki wzbudziła we mnie największą ciekawość — jej transformacja wypadła naprawdę realistycznie. Z kolei nieco rozczarował mnie wątek Nakamury. Dokładniej to brak jakiejś próby wyjaśnienia, co tak bardzo rzutowało na jej osobowość. Być może ma to związek ze wspomnianym wcześniej faktem, że całość obserwujemy od strony Kasugi, lecz nie pogardziłabym jakąś wskazówką na temat tego, co tak naprawdę w niej siedzi. Póki co ta postać pozostaje niezrozumiała. Być może tak to właśnie miało wyglądać i niektórzy to będą uważać za zaletę. A mnie czegoś tu zabrakło.
Odczuwałam lekką obawę ze względu na zmianę nastroju w części drugiej, gdzie nie ma już patologii goniącej patologię, a następuje raczej rozrachunek bohatera z samym sobą. A jednak drugą połowę czytało mi się chyba nawet lepiej. Po eskalacji zagubienia i niedojrzałości na pierwszym etapie, tutaj już do tematu podchodzi się dojrzalej. Czuję się usatysfakcjonowana zarówno kliknij: ukryte pozytywną przemianą Takao, jak i rozegraniem wątków. Łącznie z zakończeniem.
Uważam, że to faktycznie dobra pozycja. Coś, co schodzi do tematów ludzkiego upodlenia, a jednak nie robi czytelnikowi też krzywdy. Dużym plusem jest złożoność psychologiczna i rozwój poszczególnych bohaterów. Nie ma problemu z przyswojeniem fabuły, łyka się ją właściwie błyskawicznie. Również strona graficzna faktycznie mi się podobała, nawet jeśli z początku twarze wydawały mi się zbyt nadmuchane, to potem się to poprawia.
Ja polecam. Sądzę, że warto spróbować.
zawiedziony
Re: zawiedziony
Czyżby? kliknij: ukryte A jak ma się do tego fakt, że po całej akcji na festiwalu Takao z rodzicami musiał uciekać na jeden koniec Japonii, a Nakamura na drugi? Albo kiedy po śmierci dziadka cała rodzina krzywo na niego patrzyła oburzona, że miał czelność pojawić się w szpitalu, skoro sam wpędził dziadka do grobu.
Poza tym to nie miała być historia o tym, jak Takao z Nakamurą niszczą świat w kozackim stylu zostawiając za sobą zgliszcza, a bardziej o samotności, depresji, relacjach międzyludzkich i tym, że żeby pójść naprzód, trzeba zostawić przeszłość za sobą – przynajmniej ja tak ją odbieram. Oni naprawdę zburzyli ten mur.
Re: zawiedziony
kliknij: ukryte W końcu racja, że muszą wyjechać. Chodziło mi raczej o to, że Tokiwa jest w stanie zaakceptować historię Kasugi. I poza początkowym szokiem, jakoś większych problemów z tym nie ma. Muszę przyznać, że musiał być dla niej ważną osobą. O Nanako dużo pisał nie będę, bo ona sama była mocno psychiczna. W każdym bądź razie dążę do tego, że oprócz Nanako, która przez miesiąc była w poprawczaku to reszta nie została nawet oddana w ręce psychiatrów. Wtargnięcie z nożem na scenę pełną dzieciaków, a potem próba spalenia siebie nawzajem na oczach wszystkich i telewizji. Do więzienia dzieciaków nie wyślą, bo to gimnazjum, ale zwłaszcza, że to ich nie pierwszy „numer” przydałaby im się długotrwała obserwacja psychiatry. Może postrzegam to w zbyt zachodni sposób, nie wiem jak to działa w Japonii, ale sprawa zakończyła się moim zdaniem mega polubownie.
Co do zakończenia to może sam sobie zbyt wiele dopowiadałem do historii i przez to poczułem się jednak rozczarowany. kliknij: ukryte Do końca liczyłem na jakiś szaleńczy zwrot akcji, ale to nie było w myśl autora. Po prostu myślałem, że Takao jednak może być do wszystkiego zdolny, więc może stwierdzenie Nakamury w zakończeniu: „Jesteś teraz normalny.” pozostawiło we mnie pewien niedosyt.
Po prostu wciąga
perwersja
Jedna z dziwniejszych pozycji z jakimi do tej pory się spotkałem i to dziwna nie tyle pod kątem absurdalności fabuły/humoru,oryginalności (w dobrym czy złym tego słowa znaczeniu), ale swego rodzaju perwersji. I nie mam tu na myśli golizny czy czegoś w tym stylu (bo wbrew pozorom jest tego bardzo mało i to akurat moim zdaniem bardzo dobrze), chodzi o pomysły, zachowanie i osobowości postaci.
Nie potrafię wskazać elementów (bodaj nawet jednego), które jakoś szczególnie mnie w tym tytule zachwyciły, trudno jest utożsamiać się czy choćby sympatyzować z bohaterami, trudno doszukiwać się czegoś głębszego ...
Pomimo tego czyta się to świetnie ! Dawno nic mnie tak nie wciągnęło. Czekam na więcej i zachęcam do czytania. Chociaż trudno wskazać mi „target” tej mangi, bo na prawdę gdybym przed sięgnięciem po ten tytuł przeczytał jakąkolwiek recenzję/dłuższy opis to najprawdopodobniej omijał bym to szerokim łukiem. ^^
Jeju niesamowite
Podczas pierwszych sześciu tomów akcja się szybko dzieje, a w kolejnych aż do teraz jest nieco wolniej, ale nadal manga jest bardzo dobra i ta „zmiana tempa” nie jest sztuczna.
Jakbym miała napisać coś więcej o fabule i postaciach, to bym napisała niemal to samo co Ara‑chan. A kreska jest ładna ^^
Krótko mówiąc, podobało się. I polecam, polecam,polecam!
Wow wow, dobre bardzo
kliknij: ukryte Historię rozwijającą jeden z moich ulubionych motywów w literaturze – motyw popadania w szaleństwo. Chłopak w niektórych momentach naprawdę zdaje się nie wiedzieć, co czyni, a jako że bardzo się w tę mangę wciągnęłam, dziwnie płynnie udało się wczuć w jego sytuację…
Teraz o bohaterach. Jeśli miałabym stwierdzić, który z bohaterów – nie biorąc pod uwagę warstwy wizualnej produkcji – najbardziej przypadł mi do gustu, powiedziałabym, że będzie to ojciec głównego bohatera. On jeden – w przeciwieństwie do jego matki, której z kolei nie cierpię z całego serca – starał się zachowywać zimną krew w sytuacjach, które spadły na jego rodzinę, on jeden zachowywał zimną krew kliknij: ukryte (choć oczywiście, jak to człowiekowi, czasami i jemu nerwy puściły), on też – w przeciwieństwie do matki chłopaka – starał się syna jakoś WYCHOWAĆ, zamiast biadolić, że „czy wiesz, jak ja się teraz czuję, gdzie popełniłam błąd, itp.”.
Lubię postać Nakamury. Poza walorami estetycznymi – mimo swej upiorności jest naprawdę ślicznie, kobieco narysowana – fascynuje mnie, ponieważ tak trudno jest mi ją rozgryźć. Cóż, może kolejne rozdziały mangi przyniosą jakieś odpowiedzi na dotyczące jej pytania. Przypuszczam, że wszystkie osoby śledzące mangę zadają sobie te same – dlaczego ona to wszystko zaczęła? Jakie były jej motywy?
Co do fabuły to chyba nie mam zbyt wiele do napisania, jeżeli nie chcę zdradzić za dużo – powiem tyle, że niektóre akcje głównych bohaterów przyprawiały mnie o wielkie „WTF?!”, niemniej cóż, sytuacja, od której wyszła manga, jest dość niezwyczajna, tak więc i zachowanie postaci musi takie być. Prawda?
Podsumowując, jak dotąd super, wystawiam tej mandze spokojnie ocenę 9/10, biorąc pod uwagę, że jeszcze opowiedziana w niej historia nie doszła do końca. Kto wie, może finał tej opowieści będzie godzien pełnej dychy, a może autor pójdzie na łatwiznę, albo wręcz pokręci wszystko tak bardzo, że „Aku no hana” jako całokształt nie będzie warte nawet przysłowiowego funta kłaków?
Re: Wow wow, dobre bardzo
Re: Wow wow, dobre bardzo
Ale fakt, wciąga niesamowicie, strony po prostu do połykania. Tyle tylko, że w pewnym momencie Saeki nieźle rozprawia się z Nakamurą pod względem nieobliczalności. Uwielbiam sposób, w jaki prowadzona jest ta postać (jak dotąd).
Re: Wow wow, dobre bardzo
Re: Wow wow, dobre bardzo
Również jak na razie dostaje ode mnie 9/10
Re: Wow wow, dobre bardzo
Re: Wow wow, dobre bardzo
Re: Wow wow, dobre bardzo