Marcowy Lew
Recenzja
Marcowy lew to bardzo trudna do zrecenzowania manga, ponieważ na pierwszy rzut oka nic się tu nie dzieje, a większość tomu zajmują przemyślenia bohaterów. Poza tym, co może być interesującego w szarej rzeczywistości? A jednak z wypiekami na twarzy pochłonęłam drugi tom i poważnie zastanawiam się nad poświęceniem kilku wieczorów na anime (odwieczny dylemat fana mangi i anime – spoilerować sobie czy nie spoilerować?). Tymczasem nadchodzi grudzień – dla większości ludzi czas radości, dla bohaterów raczej czas zadumy. Rozgrywki nie układają się po myśli Reia, któremu brakuje motywacji, co skutkuje kilkoma bolesnymi porażkami. W jego życie ponownie, niczym burza, wkracza przybrana starsza siostra, wciąż obwiniająca go o rozpad rodziny. Jak zwykle oparciem okazuje się Hina, chwilowo mocno zaaferowana faktem, że odnowiła kontakt z Takahashim (czyli przystojnym bejsbolistą, któremu szykowała bento w poprzednim tomie), i to dzięki Kiriyamie. Nie zabrakło też miejsca na rozgrywki shogi, tym razem wyjątkowo słodko‑gorzkie…
Niby nie dzieje się nic, ale dzięki kilku sugestywnym scenom znów dowiadujemy się nieco więcej o Reiu i jego problemach. Jednak niekwestionowanym królem tomu drugiego zostaje Nikaido, najpierw komentujący mecz przyjaciela w niesamowicie pasjonującym stylu, a potem uczący Momo i Hinę grać w shogi. W ogóle jestem bardzo wdzięczna autorce za tę cudowną „kocią” lekcję dla kompletnych laików, ponieważ dzięki niej w łatwy i przyjemny sposób pojęłam podstawowe zasady tej gry. Wracając jednak do fabuły, pojawienie się i zachowanie Kyoko pokazują, jak wielką krzywdę wyrządził rodzinie jej ojciec swoim nieprzemyślanym zachowaniem. Oczywiście, nie mam na myśli przygarnięcia Reia, ale warunkowe okazywanie uczuć dzieciom i ignorowanie ich potrzeb emocjonalnych. Najsmutniejsze jest to, że większość krzywd jest nie do naprawienia. Przy czym uznanie ojca Kyoko za człowieka złego czy okrutnego nie wchodzi w grę – trudno chwalić jego oderwanie od rzeczywistości i całkowite podporządkowanie życia shogi, ale też nie sposób go za to potępić. Ludzkie relacje potrafią być okropnie skomplikowane i tę nieprzyjemną tendencję autorka skrzętnie wykorzystuje.
Tym razem z okładki spogląda na czytelnika uśmiechnięta Hina – chociaż fabuła tomu drugiego do śmiechu nie skłania. Ponownie nie mam zastrzeżeń do jakości wydania, brakuje mi tylko numeracji stron, ale wydaje mi się, że jej brak to spadek po oryginale. Nie zabrakło za to kolorowej rozkładówki przedstawiającej siostry Kawamoto w raczej letniej wersji, na przekór grudniowemu nastrojowi komiksu. Oczywiście, czytelnikom nadal towarzyszy Manabu Senzaki, który w swoim kąciku nie tylko tłumaczy zawiłości zaprezentowanych rozgrywek, ale i podrzuca ciekawostki ze świata shogi. Ostatnie strony autorka ponownie poświęciła na komiksowe posłowie – opowiada w nim o tym, w jaki sposób tworzy tła i skąd czerpie inspirację. Na końcu zadomowiła się stopka redakcyjna. Warto też zajrzeć na tylne skrzydełko okładki, by popodziwiać najmłodszego futrzastego pieszczocha mangaczki.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Dango | 4.2019 |
2 | Tom 2 | Dango | 7.2019 |
3 | Tom 3 | Dango | 10.2019 |
4 | Tom 4 | Dango | 2.2020 |
5 | Tom 5 | Dango | 5.2020 |
6 | Tom 6 | Dango | 6.2020 |
7 | Tom 7 | Dango | 9.2020 |
8 | Tom 8 | Dango | 10.2020 |
9 | Tom 9 | Dango | 12.2020 |
10 | Tom 10 | Dango | 2.2021 |
11 | Tom 11 | Dango | 4.2021 |
12 | Tom 12 | Dango | 7.2021 |
13 | Tom 13 | Dango | 9.2021 |
14 | Tom 14 | Dango | 3.2022 |
15 | Tom 15 | Dango | 2.2023 |
16 | Tom 16 | Dango | 5.2024 |
17 | Tom 17 | Dango | 7.2024 |