Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Było ich jedenaścioro

Tom 1
Wydawca: J.P.Fantastica (www)
Rok wydania: 2014
ISBN: 978-83-7471-338-2
Liczba stron: 320
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

Lubię niespodzianki, a do nich niewątpliwie zaliczyć trzeba konsekwentne wydawanie w Polsce kolejnych mang autorstwa Moto Hagio. Autorka ta nie cieszyła się chyba nigdy w naszym kraju taką estymą jak Riyoko Ikeda czy Osamu Tezuka, co nie znaczy, że jej komiksy są przez to mniej warte uwagi. Jednak prawda jest taka, iż za popularnością idzie sprzedaż. Nawet jeśli seria Mega Manga, w ramach której mangi Moto Hagio ukazują się w Polsce, jest siłą rzeczy nastawiona na mniejszy sukces rynkowy niż inne cykle, to jednak nadal publikowanie dzieł tej autorki należy uznać za działalność podwyższonego ryzyka.

Było ich jedenaścioro to w Japonii pozycja kultowa, a miarą jej sukcesu pozostaje fakt, iż jako jedyna z mang Moto Hagio doczekała się animowanej adaptacji. Autorka sięgnęła tu po niezbyt popularną w mangach shoujo konwencję science­‑fiction, doprawiając ją polityką i dość kontrowersyjnymi (przynajmniej w swoich czasach) kwestiami związanymi z płcią. Co także nie jest bez znaczenia, był to jeden z pierwszy tytułów shoujo, jakie ukazały się w USA za sprawą antologii Four Shoujo Stories wydanej w 1996 roku. Rodowód zatem bardziej niż zacny. Na dodatek polskie wydanie pod względem zawartości może uchodzić za idealne – dostaliśmy nie tylko główną, tytułową opowieść, ale także jej półtorakrotnie dłuższy sequel oraz kilka bonusowych humorystycznych historyjek. Ich fabule poświęciłem miejsce w dwóch recenzjach, toteż nie będę powtarzał tego, co tam już napisałem.

Pierwsze sto dwadzieścia pięć stron (warto odnotować, że wszystkie są ponumerowane, acz by zauważyć numer, niekiedy trzeba dość mocno otworzyć komiks) zajmuje opowieść tytułowa, kolejne sto sześćdziesiąt pięć to jej sequel, zatytułowany Horyzont na wschodzie, wieczność na zachodzie, zaś trzydzieści jeden stron to dodatek pt. Kosmiczny zaułek Tady i Frola, zawierający siedem króciutkich opowieści poświęconych głównej parze. W założeniu autorki miały one być humorystyczne, a czy takie są w praktyce, to już kwestia odbioru – mnie akurat nieszczególnie bawiły. Zawarty na dwóch stronach artykuł poświęcony Moto Hagio jest ciekawy, szczególnie że trudno o samej autorce znaleźć jakieś informacje. Osobiście nie miałbym nic przeciwko temu, aby był jeszcze ciut dłuższy i zawierał informacje o samej mandze, a także o jej animowanej adaptacji, których w rzeczonym tekście brak.

Pierwsza wydana w Polsce manga Moto Hagio, Klan Poe, była krytykowana m.in. z powodu wybranej przez polskiego wydawcę czcionki – nieco nazbyt ozdobnej i miejscami męczącej, szczególnie w komiksie, gdzie treści nie brakuje. J.P. Fantastica wzięło te uwagi do serca, dzięki czemu czcionka w Było ich jedenaścioro jest prosta i zwyczajna. Czy to zmiana na lepsze? Większość pewnie powie, że tak, mnie akurat podobała się, mimo swoich wad, ta bardziej artystyczna czcionka z Klanu….

Okładka komiksu krzyczy głośno „Uwaga, oldschool!”. Projekty bohaterów średnio zniosły próbę czasu, szczególnie w przypadku kosmitów, którzy wyglądają cokolwiek groteskowo, zaś kolor tę konwencję dodatkowo podkreśla. Warto natomiast zwrócić uwagę na twórcze podejście do tytułu, w który wkomponowano cyfrę 11, ale zrobiono to tak, by czytelnik musiał poświęcić chwilę uwagi, aby ją dostrzec. Polski projekt okładki różni się zresztą od oryginału, zyskując na czytelności i wyrazistości. Uważam to za kolejny plus naszego wydania. Na ostatniej stronie obwoluty znalazło się streszczenie fabuły i informacja o zawartości, całkiem czytelne, biorąc pod uwagę, że zapisane białą czcionką na niebieskim tle.

A skoro już przy kolorach jesteśmy – aż trzydzieści dwie strony w środku mangi wydrukowano w kolorze, przy czym część trzyma się węższej palety barw, zdominowanej głównie przez czerwień. Cieszą one oko czytelnika i sprawiają, że długa lektura mangi, liczącej niemal trzysta trzydzieści stron, nie jest monotonna. Co prawda część koloru poszła na strony objaśniające świat, zamiast których chętniej bym dostał więcej grafik, ale cóż, nie jest źle.

Czytając samą mangę, szukałem jakichś literówek, ale tym razem nie udało mi się zauważyć żadnych. Tłumacz miał tu nielekko za sprawą płci Frol/a – co zresztą już widać w tytule, który wedle pierwotnych zapowiedzi wydawcy brzmieć miał Było ich jedenastu. Ostatecznie kwestię przekładu udało się rozwiązać całkiem nieźle, chyba jedyne, co mi średnio pasowało, to słowo „zajebiście”. To jednak chyba raczej kwestia wieku samej mangi, choć wiek bohaterów uzasadnia używanie przez nich młodzieżowego słownictwa. Mniej spodobało mi się użycie słowa „tajming”, niezbyt elegancko brzmiącego anglicyzmu, podobnie jak słowa „sorry”. Do tego moje wątpliwości wywołały słowa Groffa, mówiącego, iż chce, aby bohaterowie zostali „kosmicznymi piratami”, podczas gdy raczej nie łamania prawa mają się uczyć w akademii. Ale to już może być kwestia nie tyle przekładu, ile języka autorki. Ogólnie jednak tłumaczenie mangi mogę ocenić na pięć z małym minusem, którego przyczyny wyjaśniłem wyżej.

Duży format mangi sprzyja komfortowi wydania, gdyż Mega Mangi to raczej tytuły, których nie czyta się w godzinkę czy w jeden wieczór. Tu łóżko i zakładka są naszymi sprzymierzeńcami. Grzbiet jest klejony, przez co nie mamy może takiej wygody jak w przypadku Opowieści Panny Młodej, ale z drugiej strony po dwóch uważnych lekturach komiksu nie zauważyłem śladów pękania, co czasami przy grubszych, klejonych pozycjach się niestety zdarza. A skoro już przy grzbiecie jesteśmy – po postawieniu mangi na półce, obok Klanu Poe, zwraca uwagę przesunięcie części grafiki z okładki na grzbiet, zaś tytułu z grzbietu na ostatnią stronę obwoluty. Logo JPF utrzymano tym razem w niebieskiej konwencji kolorystycznej, zaś czcionka, jaką zapisano imię i nazwisko autorki, jest identyczna jak w przypadku Klanu Poe, acz użyto mniejszego druku i umieszczono ją nieco wyżej, co rzuca się w oczy, gdy ustawimy oba tytuły obok siebie. Identyczna jest natomiast kolejność – logo, imię i nazwisko, a pod nimi – tytuł.

Wydanie tego komiksu można zatem uznać za niemal wzorcowe, gdyż wspomniane przeze mnie wyżej uchybienia należą do tych, które zauważa się dopiero po bacznej recenzenckiej analizie, zaś na pierwszy rzut oka często nie zwraca się na nie uwagi. Swoje potwierdzenie znajduje fakt, że J.P. Fantastica faktycznie przykłada się do tej serii, pokazując, jak wielkim sentymentem wydawnictwo darzy tytuły wydawane w ramach Mega Mangi.

Grisznak, 10 czerwca 2014
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 J.P.Fantastica 1.2014