Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Acarya

Tom 1
Wydawca: Studio JG (www)
Rok wydania: 2010
ISBN oryginału: 978-83-6135-622-6
Liczba stron: 200
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

Szesnastoletnia Kama wiedzie niezbyt ciekawe życie „alternatywnej” nastolatki. Pomiędzy szkołą a słuchaniem muzyki i wyszukiwaniem co bardziej ekstrawaganckich ciuchów, pasujących do jej image’u zbuntowanej anarchistki, w zasadzie nie ma niczego. Ta pustka sprawia, że w dniu swoich urodzin wypowiada życzenie brzmiące „Chcę umrzeć”. Nie, żeby nie było to typowe wśród dziewczynek w tym wieku, problem polega na tym, że niedługo potem w jej pokoju pojawia się skrzydlata panna o ciemnej karnacji i jasnych włosach, trzymająca w dłoni niemieckiego lugera, wycelowanego w czoło naszej bohaterki. Maya, bo tak ma na imię nieznajoma, informuje, że bardzo chętnie spełni życzenie Kamy, no chyba że ta w przeciągu kilku dni wymyśli lepsze. W międzyczasie Maya postanawia zamieszkać pod jednych dachem ze swoją ofiarą. Diabli wiedzą, kim jest, ale bez problemu wmawia innym, że jej pobyt u Kamy jest czymś zupełnie naturalnym. Co na to główna bohaterka? Pozostaje jej w miarę prędko wymyślić życzenie, inaczej następnym razem Maya nie zatrzyma palca na cynglu.

Poza nimi dwiema w Acaryi (czyt. „Aczarii”) mamy też kilka innych postaci – czwórkę członków młodego zespołu punkrockowego Anarchotyp (którego tekściarz jest obiektem uczuć Kamy), dziewczyny z klasy głównej bohaterki (z pewnych względów trudno nazwać je koleżankami sensu stricte), a także ojca Kamy, dobrodusznego lekkoducha, który znalazłszy swojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa żebrzącego przy śmietniku, bez wahania przygarnął go po swój dach. Do tego dochodzi jeszcze kilka postaci trzeciego planu, o których na razie trudno zbyt wiele powiedzieć. Podobnie jest zresztą z fabułą – pierwszy tom ewidentnie stanowi wstęp do całej historii, która może się potoczyć w najróżniejszych kierunkach – od Oh! My Goddess! po Nanę (a kto wie, czy nie będzie jeszcze inaczej). To shoujo, jednak potraktowane ze sporą dozą dowolności i bez trzymania się kurczowo schematów. Trochę w tym komedii, trochę poważniejszych treści, zauważalne są także pewne ślady wątku romantycznego, a gdzieś tam na drugim planie mamy również tematykę muzyczną.

Jeśli ktoś wcześniej zetknął się z innym komiksem tej samej autorki – doujinshi do Death Note pt. Nearly – może się nieco zdziwić. Tamten rysowany był względnie oszczędną kreską, sporo też było bieli. W Acaryi kadry wypełnione są po brzegi, czasami nawet nazbyt gęsto, co sprawia, że czytelnik musi śledzić poszczególne sceny powoli i uważnie. Autorka lubi dopracowywać detale, rysować szczegóły strojów, drugiego czy nawet trzeciego planu, co jednak czasem sprawia, że zapędza się w kozi róg, zwyczajnie „przedobrzając”. Shoujo jest bowiem gatunkiem, gdzie prostota kreski jest cechą charakterystyczną, nadmiar szkodzi w takim samym stopniu, jak niedopracowanie. Widać to dobrze na przykładzie okładki – niby ładnej, ale jednak wyraźnie przeładowanej. Pochwaliłbym natomiast rastry, tak dobrego ich wykorzystania nie widziałem dawno w polskim komiksie tego rodzaju. Gdyby porównać tomik z opublikowanym swego czasu w Otaku Max Manga spin­‑offem do Acaryi pt. Perła, można stwierdzić, że kreska zyskała na wyrazistości, a postacie wyglądają normalniej. Co prawda pojawiają się scenki super­‑deformed i jest ich sporo, ale rysunek jest na pewno poważniejszy od tego, jaki znamy z np. Akatsukiss. Nieco irytującą manierą jest bardzo częste pomijanie przez Vanitachi oczu.

Względem treści mam kilka uwag. Skoro akcja dzieje się w Polsce, to nadawanie bohaterom cudzoziemskich imion i nazwisk wydaje mi się niepotrzebną ekstrawagancją. Po drugie, powtarzanie jednego zdania dwa – trzy razy może być zabawne, ale w kółko Macieju robi się denerwujące. Po trzecie, są tu fragmenty zwyczajnie przegadane, choć można zrzucić to na karb charakteru postaci. À propos postaci – te są przedstawione nieźle, przynajmniej jeśli chodzi o postaci żeńskie, gdyż męscy bohaterowie są niezbyt charakterystyczni (z wyjątkiem ojca Kamy i jego kumpla). Dalej, cały wątek nadprzyrodzony jest na razie całkowicie dla czytelnika niezrozumiały. Domyślam się, że zapewne z biegiem czasu ma od odgrywać coraz większą rolę, jednak jakieś punkty zaczepienia by się przydały. Vanitachi pokazała już w Nearly, że jest erudytką i lubi szpikować swoje dzieła rozmaitymi cytatami i nawiązaniami – w Acaryi także ich nie brak, choć tym razem jest jakby lżej, autorka skoncentrowała się na literaturze polskiej, nie zasypując czytelnika cytatami z poetów zagranicznych. Mnie osobiście brakowało jakichś wstawek cameo, ale rozumiem, że nadmiar tego mógłby pogłębić chaos obecny na niektórych stronach.

Jeśli chodzi o wydanie – prezentuje ono poziom podobny do Akatsukissa. Dodatkowo pierwsze cztery strony mamy w kolorze (a w zasadzie – w bieli, czerni i czerwieni). Znalazło się też miejsce na notatki odautorskie, a trzy ostatnie strony poświęcono fanartom. Błędów w samym tekście nie zauważyłem, za to jedna ze stron została wydrukowana podwójnie. Literówka zdarzyła się natomiast w cenie, wedle nadruku na ostatniej stronie okładki wynosi ona 19.190 zł. Ogólnie jednak jakość wydania oceniam jako zadowalającą, choć za taką cenę mogłaby być ona nieco wyższa.

Co z tego wyjdzie? Czas pokaże, na razie trudno prorokować. Mimo wspomnianych wyżej niedociągnięć Acarya przypadła mi do gustu i chętnie zobaczyłbym kolejne tomy, choćby po to, aby dowiedzieć się, co w końcu się z tej historii wykluło. Komedia? Romans? Dramat? Wszystko jest możliwe. Warto jednak o tym przekonać się samemu, gdyż choć początkowo komiks ten może wywoływać lekkie zaskoczenie, to w miarę czytania – wciąga, co potwierdzam na własnym przykładzie.

Grisznak, 9 lutego 2010
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Studio JG 2.2010
2 Tom 2 Studio JG 8.2013
3 Tom 3 Studio JG 5.2018