x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Początkowo manga raczej nie zachwyca kreską, więc cieszę się, że mogłam obejrzeć tę historię w animowanej wersji. Później przestawiłam się głównie na mangę i swego czasu byłam z nią bardzo na bieżąco (pojawienie się Kushiny uważam za najlepszy moment od walki z Painem)! Później niestety wojna ciągnęła się tak niemiłosiernie długo, że już zdzierżyć nie mogłam… i dopiero końcowe rozdziały przypomniały mi, za co tak bardzo lubiłam tę historię!
Co by o Naruto nie mówić – wzrusza. Mało która opowieść tak wiele wycisnęła ze mnie łez. Nierzadko także bawiły mnie gagi, a akcja wciągała i zaskakiwała.
Co ciekawe po wszystkich 70 tomach mogłabym uznać, że największym zaskoczeniem okazała się dla mnie sama tytułowa postać. Raczej mało kto (z dziewczynek!) kibicował Naruto (Sasuke wygrywał nieustannie). A tu z biegiem czasu to właśnie małemu Uzumakiemu kibicowało się z całego serca. Brawo za tak ciekawy rozwój osobowości!
Podsumowując – warto przynajmniej dać szansę, bo Naruto posiadał dobre i złe chwile. Ale ja będę go zawsze traktowała z małym przymrużeniem oka – za te wszystkie wspólnie spędzone chwile ;)
Nie. Naruto za czasów swojego wychodzenia nawet nie było numerem 1 w Shounen Jump( to nie One Piece) a co dopiero wszechczasów. Nie chcę brzmieć niemiło zwyczajnie to taka informacja. Oczywiście Naruto był naprawdę popularny w końcu dostał sequel.
Miłość Naruto do Sasuke
Ten przydługi wstęp ma celu wyjaśnienie, iż z pewnością nie wszystkie wydarzenia będę pamiętała dokładnie i nie wszystkie będę w stanie przytoczyć.
A teraz wątek główny…
Wszyscy jak jeden Bóg piszą, że Naruto nie miał powodu troszczyć się o Sasuke. Nikt nie potrafi zrozumieć jego przywiązania do „kolegi” z drużyny, a dla mnie to jedyny w miarę logiczny i konsekwentny wątek w „Naruto” (pomijając chęć naszego protagonisty do zostania Hokage). Postaram się wytłumaczyć dlaczego i być może uda mi się rozwinąć interesującą dyskusję w tym temacie.
Przede wszystkim Naruto to sierota pozbawiona obojga rodziców. Już ten fakt mógł go niejako izolować od reszty rówieśników. Takie osoby są zwykle nieco bardziej wycofane, niekiedy wręcz aspołeczne, jako że czują się gorsze od kolegów i koleżanek. Bywa jednak też odwrotnie. Takie dzieci (a później młodzież)starają się za wszelką cenę zwrócić na siebie czyjąś uwagę. Pragną być zauważeni, docenieni, wysłuchani i przede wszystkim akceptowani przez społeczność, w której funkcjonują. I trzeba przyznać, że akurat ten wątek został w mandze całkiem nieźle pokazany (choć akurat anime bije go na głowę dzięki naprawdę świetnej muzyce). Chłopiec znikąd, bez przeszłości, bez dalszej rodziny i przyjaciół (gdyż w wiosce z niezrozumiałych dla niego powodów uważano go za niebezpiecznego), chce przestać być anonimowym uczniem i niewidzialnym towarzyszem zabaw. Pragnie zostać najważniejszą osobą w wiosce, aby nikt już nigdy nim nie gardził. Aby ludzie go szanowali, podziwiali, uwielbiali. Niestety jest mało błyskotliwy i inteligencją też nie grzeszy. Z drugiej strony skąd to zdziwienie? A kto niby miałby go nauczyć ogłady, dobrych manier, zasad panujących wśród kochających się ludzi (czytaj w rodzinie). Kto miałby mu pomagać w lekcjach, w nauce, w dowartościowywaniu samego siebie? Przecież nawet Iruka‑sensej pojawił się w jego życiu kiedy już był na tyle duży, by mieć wyrobione pewne nieprzyjemne nawyki. Nie jest łatwo oduczyć dziecka złych nawyków. Potrzeba na to dużo czasu i cierpliwości, a temu chłopcu nikt tego nie dał. Ten chłopiec w całym swoim życiu ma tylko to jedno marzenie, które nie pozwala mu się poddać i każe żyć dalej, prąc do przodu byle osiągnąć swój cel. Dzięki temu marzeniu staje się niezwykle uparty, zawzięty i stanowczy, bo nie potrafi tego marzenia porzucić. W końcu co innego mu w życiu pozostało?
I tak na jego drodze po kolei stają ludzie, którzy (wbrew obiegowym opiniom) mają ogromny wpływ na ukształtowanie jego charakteru w późniejszym okresie. Przede wszystkim Iruka‑sensej. Pierwszy człowiek, który spojrzał na Naruto inaczej niż cała reszta wioski. Dostrzegł w tym hałaśliwym i irytującym chłopcu (pozbawionym talentu- tak wszyscy myśleli i tak rzeczywiście było na początku)coś więcej. Potencjał? A może głęboko ukryty talent? Być może odpowiedź jest dalece mniej tajemnicza i intrygująca. Myślę, że po prostu żal mu było biednej sieroty, która dla wszystkich jest „żyjącym problemem”. Dzięki Iruce Naruto poczuł, że potrafi stworzyć z kimś więzi, które będą równie silne, jak te istniejące w rodzinie. Ale silne to nie wszystko- więzi powinny być przede wszystkim trwałe i niezniszczalne. Bo tylko takie pozwalają ludziom znaleźć oparcie w drugiej osobie bez względu na ciężar życia, który każdy z nas dźwiga. I tu dochodzimy do Sasuke.
Naruto znalazł się w jednej drużynie z najbardziej utalentowanym chłopcem w całej wiosce. Chłopcem, o którym (podobnie jak o nim samym) krążyły legendy, choć oczywiście o nieco innym charakterze. W końcu Sasuke miał wszystko to, czego Naruto pragnął: wygląd, inteligencję, talent, szacunek, uwielbienie (zwłaszcza tej jednej dziewczyny, którą nasz bohater kochał do szaleństwa). Był całkowitym przeciwieństwem naszego protagonisty. To rodziło w Naruto złość i zazdrość. I trudno się dziwić. Kiedy jesteśmy w czymś najgorsi, zwykle zazdrościmy tym najlepszym, a że Naruto był zwykle najgorszy ze wszystkich, to chyba normalne, że zazdrościł temu, który we wszystkim był najlepszy. Przysiągł sobie, że stanie się lepszy od tego „najlepszego”. Że go pokona i zdobędzie szacunek i uznanie, a przede wszystkim miłość pięknej dziewczyny, która na razie za nim nie przepadała i ledwo go dostrzegała. Tyle że nasz bohater nie znienawidził Sasuke. Złościł się na niego, rywalizował z nim w każdym aspekcie życia (nawet w tak banalnych kwestiach jak ilość i szybkość spożytego posiłku). Ciągłe porażki tylko go motywowały do dalszej jeszcze trudniejszej i cięższej pracy. Ale mimo wszystko…nie nienawidził towarzysza walki z tej samej drużyny. Wręcz przeciwnie. Sasuke mimo woli stał się dla Naruto celem samym w sobie. Pokonanie go urosło do rangi równie ważnej jak zostanie Hokage. Było pierwszym i najistotniejszym krokiem do spektakularnego finału, jaki zrodził się w głowie małego odtrąconego przez wszystkich chłopca. Bycie lepszym od najlepszego. Dokonanie czegoś takiego musiało sprawić, że Naruto zostanie dostrzeżony. Ba, zostanie uznany za najlepszego shinobi młodego pokolenia w wiosce i otworzy sobie drogę do zostania Hokage. Ale po drodze coś się wydarzyło…
Sasuke okazał się kimś więcej niż chodzącym celem. Przede wszystkim też był sierotą, która nie ma nikogo na świecie. I w odróżnieniu od Naruto, nie przeszkadzało mu to. Nie szukał więzi z innymi ludźmi, zdawał się nikogo nie potrzebować. Jego obojętność była z jednej strony irytująca a z drugiej strony – intrygująca dla kogoś, kto nie potrafił żyć w cieniu innych. Kto panicznie bał się ludzkiej obojętności, zapomnienia, kto tak bardzo chciał coś znaczyć. Nasz bohater nie rozumiał, jak można (mając wszystko) odrzucać to z własnej woli i odtrącać ludzi wokół siebie. W pewnym sensie Sasuke go zafascynował. Wspólne treningi pokazały z czasem, że Naruto może dogonić tego niedoścignionego mistrza. Oczywiście musiał wkładać znacznie więcej wysiłku w każdy swój trening oraz znacznie więcej pracować nad każdą techniką, ale uwierzył, że jest w stanie to zrobić. Sasuke z kolei nieświadomie (bo przecież świadomie nigdy by sobie na to nie pozwolił) zaczął się otwierać na tego irytującego „bachora”, który nie dawał mu spokoju. Początkowo było to na zasadzie „jak śmiesz w ogóle próbować się ze mną równać”, później jednak dostrzegł w nim potencjalnego rywala, a z czasem (dzięki wspólnym walkom) nawet towarzysza broni.
Myślę, że przełomem w ich relacjach był moment, w którym Sasuke uratował Naruto życie. Jak wiemy, nikt wcześniej czegoś takiego dla naszego bohatera nie zrobił (Iruka próbował ale suma summarum to Naruto go ocalił więc średnio się liczy). Tu jednak mieliśmy pełnoprawne ocalenie życia i punkt zwrotny w relacjach tych dwojga….
Jest jeszcze mnóstwo rzeczy, które chciałabym napisać, ale tekst już zaczyna przypominać epopeję narodową i nie chcę, żeby okazało się, że z powodu jego długości każdy będzie go omijał szerokim łukiem, dlatego na razie zakończę. Chętnie natomiast poczytam co inni mają na temat tych dwojga do powiedzenia i obiecuję, że z czasem nawiążę też do późniejszych rozdziałów mangi.
Tymczasem pozdrawiam wytrwałych…
Recenzja
Re: Recenzja
Re: Recenzja
Re: Recenzja
W pogoni za chłopcem oraz o zostaniu hokage
Zacznę od głównej postaci, czyli Naruto Uzumaki. Jego głupota irytuje, a nie bawi jak w przypadku Luffiego. Najbardziej jednak wkurzające są jego moralne gatki do wrogów. Najbardziej to widać w rozmowie z kliknij: ukryte Obitą. Nazwał go spoko kolesiem(najwidoczniej to nic, że to właśnie przez niego zmarli rodzice Naruto oraz wywołał wojnę…). W dodatku będąc starszym zachowuje się jak skończony kretyn. Pod koniec autor zrobił z niego jakiegoś kliknij: ukryte Mesjasza(WTF?!). Jego przywiązanie do Sasuke jest strasznie sztuczne i nie dziwię się, że niektórzy uważają go za homo. Ledwo zaczął z nim się lepiej dogadywać, a już po jego odejściu gotów byłby zrobić wszystko, aby go zawrócić na właściwą ścieżkę.
Sasuke Uchiha tutaj już trochę lepiej. Na samym początku najbardziej mi się spodobał, a później było z niego emo,ale pod koniec wojny jego znów bardziej polubiłam, ponieważ miał lepsze pomysły na przyszłość oraz bycie hokage. Ta jego nienawiść do wszystkich jest sztuczna, ale lepiej jak wszystkich by zabił niż wysłuchiwać moralnych gadek Uzumakiego.
Sakura Haruno na początku nie zwracałam na nią w ogóle uwagi była niczym tłem. Później zaczęła mnie irytować i zastanawiałam się co ona tam robi skoro nic nie potrafiła zrobić ani nic z tym nie robiła. Później się poprawiła pod okiem Tsunade. Widać, że autor nie miał pomysłu na jej postać oraz pomysłu ani pod względem technik(druga ulepszona wersja Tsunade) oraz celu. O ile tamci mieli takie cele jak zostanie hokage albo odbudowanie klanu. To autor dał pogoń za ukochanym,który przez całą mangę miał ją gdzieś. Widocznie w świecie nindża nie można się odkochać nawet, jeśli ta osoba próbowała zabić ciebie… o_O Czasami miała swoje dobre momenty, ale szybko je psuła. Jej miłość do Sasuke jest strasznie sztuczna. Z tego co pamiętam to wyglądało jakby specjalnie zakochała się w nim,aby zrobić na złość Ino. Muszę przyznać, że w filmie The last bardzo dojrzała i taką Sakurę to ja lubię.
Reszta drugoplanowych postaci jest spoko. Oprócz drużny Asumy.
Największą zaletą są postacie drugoplanowe, a zwłaszcza antagoniści. Akatsuki wymiata. Techniki oraz niektóre walki były świetne.
Największe wady to na pewno główni bohaterowie oraz ich sztucznie wygrywanie z antagonistami. Romans jest najgorszy tutaj i lepiej jakby go w ogóle nie było. Autor też boi się uśmiercać postacie oraz manga zamiast dojrzewać z czytelnikiem bardziej robi się infantylna. W dodatku pogubił się w swoim utworze albo po prostu się mu zmęczyło tworzenie serii.
Polecam tego tasiemca przede wszystkim młodym osobom. Starszym niech lepiej sięgnie po One Piece albo Hunter x Hunter.
Posiadam do tej serii sentyment dlatego dałam 6/10.
Kasa, misiu, kasa.
Dodatkowo (to są już spekulacje fanów, w tym mnie) dlaczego klan Hyuuga był tak zamknięty, ale pozwolił z niego 'wyjść' Hinacie i mieć dzieci z osobą z poza klanu? A no mniej więcej dlatego, że żeby dziecko miało Byakugana, potrzebne są widocznie geny obojga rodziców z tym doujutsu (geny recesywne i te sprawy), więc Hinata spokojnie mogła mieć dzieci z Naruto, a klan nie musiał się obawiać, że Byakugan 'opuści swoje'.
Dlatego uważam, że Narutojest słabe. NIE WARTO!
Naruto - Od zera do bohatera
Tak jak z Dragon Ball'em są tacy, którzy uważają tę mangę za arcydzieło, są też tacy, którzy głośno ją krytykują, a i tacy, co twierdzą, że Naruto jest po prostu koszmarny, ale i tak po cichu śledzą rozwój wydarzeń.
Jedno jest pewne! Skończyło się coś wielkiego, skończyła się pewna epoka. A związane jest to, nie z wielkością i geniuszem tej serii (która notabene diamentową nie jest), ale z tym, że było, nie było Naruto dla lwiej części fanów w Polsce było pierwszą świadomą przygodą z m&a w ogóle. Dlatego należy wziąć pod uwagę fakt, że w przypadku tej serii, tak jak w przypadku DB górę bierze przede wszystkim sentyment.
Ja zaczęłam właśnie od Naruto i jakkolwiek mimo iż momentami nowe pomysły Kishimoto mnie przerażały to mimo wszystko jest to seria, która towarzyszyła mi (i nie tylko mi) ok. 9 lat, czyli prawie cały okres dojrzewania :D. Była to seria od której wzięła się moja fascynacja, a przygody nigdy nie poddającego się blondaska inspirowały mnie do tego, by się nie poddawać.
Dlatego, choć zakończenie po części mnie rozczarowało, choć wątek Naruto‑Sasuke był naiwny i przesłodzony to mimo wszystko tasiemiec ten długo pozostanie w mojej pamięci i choć jest dużo innych lepszych serii w moim osobistym rankingu zawsze będzie miał swoje miejsce honorowe i głównie dzięki atmosferze tej mangi, tego anime, która towarzyszyła mi tyle czasu.
I co ja mam powiedzieć? Stek truizmów, że po arcu z Painem wszystko zaczęło się sypać? Ta manga miała wzloty i upadki, bywało lepiej i gorzej. A teraz anime stara się to tuszować niezłą poniekąd ścieżką dźwiękową i cwkliwymi, przeciąganymi wstawkami i retrospekcjami.
Dałem temu 6/10 – za upiornie wręcz spadającą jakość tej mangi.
"bez oceny zostawiam mangę tą "~Yoda
Re: "bez oceny zostawiam mangę tą "~Yoda
są po prostu żałosne..
Re: "bez oceny zostawiam mangę tą "~Yoda
Re: "bez oceny zostawiam mangę tą "~Yoda
Sprawa z Nagato/Pain też trochę śmieszna…gadu gadu, i zmiana decyzji? wow..
Sasuke to bzdura. Już lepiej by było, jakby po prostu zginął, a nie nagle ma dziecko z Sakurą.. litości.
Z Kabuto to już sama się pogubiłam co on miał we łbie.
Z założenia była to jednak manga o ninja.. wychodzi na to, że czego by ten zły nie zrobił wystarczy chwile pogadać..
Powiedziałabym jeszcze, że Zabuza i Gaara.. ale ciężko powiedzieć, by Zabuza został jakoś nawrócony, a przemiana Gaary było dość potrzebna i istotna dla fabuły. Przemiana Gaary ro chyba jedyne nawrócenie, które kupuje mimo wszystko.
Czy Orochimaru się nawrócił? Mam nadzieję, ze nie. To była jedynie konsekwentnie wykreowana postać i najlepszy badboss.
Re: "bez oceny zostawiam mangę tą "~Yoda
Zabuza kliknij: ukryte się nigdy nie nawrócił. Nie wiem jak to mam wytłumaczyć, ale widać to po jego zachowaniu. Po prostu był tym złym do końca, ale nie takim złym śmieciem, tylko złym i szlachetnym jednocześnie.
Nagato kliknij: ukryte też wydaje mi sie naciągany, ale sprawa ma się pod pewnym względem podobnym do Gaary, ale nie będę tego drążyć, bo każdy może to interpretować na swój sposób (fani happy endów tak jak ja, a fani krwi i śmierci w odwrotny).
No i Orochimaru - kliknij: ukryte on się w sumie nawrócił Oo. W końcu uratował Kage i nie ingerował w wojnie, żeby zająć ciało Sasuke. Ale może tylko dlatego, że po prostu wiedział, że nie ma szans i się bał? Oo Może jednak masz rację i się nie nawrócił? Oo Aż pójdę to teraz przeanalizować.
Re: "bez oceny zostawiam mangę tą "~Yoda
Inni oprócz Sasuke byli już dorośli. Dlatego śmieszy mnie, że po tylu latach dążenia do czegoś, zabijania dali się przekonać jakąś gadką.
Sasuke to dla mnie zawsze będzie fail.
Cóż, jak powiedział autor manga była kierowana cały czas do mniej więcej gimnazjum, więc tak musiała się skończyć. Szkoda mi tylko, że seria, którą śledziłam parę lat tak nijako się zakończyła..zbyt cukierkowo..
Jeśli chodzi o Orochimaru to autor go chyba trochę olał, nie chciał już drążyć jakiegoś motywu..ale dla mnie zostanie jedyną porządną złą postacią.
Ech, ten ostatni rozdział...
Przesłodzenie miało IMO mniejsze znaczenie. Gorzej, że to było po prostu głupie. O wiele głupsze niż cały Shinobi War Arc, a to już sztuka.
Co do Sakury i Sasuke to kliknij: ukryte po prostu nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać. Nie wiadomo, czy Sakura ostatecznie dowiedziała się całej prawdy na temat efektów ubocznych Sharingana i jak zareagowała. Nie było żadnej poważnej rozmowy między nimi tylko zwyczajnie Naruto i Sasuke się pogodzili.Sasuke się uśmiechnął i Sakura natychmiast cała w skowronkach… Nie przepadam za Sakurą i wielokrotnie ją nazywałem mało wybrednymi określeniami, ale jak można z dziewczyny robić taką pustą lalę? Przecież to są Himalaje głupoty! A myślałem, że to z Karin Kishimoto zrobił totalną idiotkę…
Co zaś do Naruto i Hinaty, to tu już kompletna tragedia. Klapa na całego. kliknij: ukryte Nic nie zostało wyjaśnione. Nie było ani jednego momentu tych dwojga razem. SasuSaku dostali swoje pięć minut nawet jeśli Sakura wyszła na kretynkę – a NaruHina kompletnie NIC! Ot tak, po prostu się zeszli i już. Kishimoto nie miał nawet tyle szacunku dla fanów tego pairingu by pokazać Naruto i Hinatę razem jako parę.
Nad designami dzieci nie będę się rozwodził, bo były po prostu idiotyczne. Jeśli nowa manga ma być o tych cosiach, to nie ma czego czytać, bo te postacie są po prostu do niczego. Z tej mąki nie będzie chleba.
Tragicznie też wygląda całe to domykanie wątków. Klan Hyuuga został kompletnie zlany gęstym moczem. Nie wiadomo kto przewodzi: Hinata czy Hanabi. Bo i po co podawać tę informację, co nie? Ba, nie wiadomo nawet na dobrą sprawę, czy kliknij: ukryte Bolt i Himawari, dzieci Naruto i Hinaty mogą, używać Byakugana czy nie mogą. Kolor oczu ludzi z klanu Hyuuga może być efektem małżeństw wewnątrzklanowych i nie musi to oznaczać, że kto ma oczy innego koloru ten na pewno nie ma Byakugana. Zagadką też jest kwestia trwania klanu Uchiha, kliknij: ukryte bo przecież Salada – córka Sasuke i Sakury – nosi okulary, co jest dość dziwne u osoby która powinna mieć doujutsu (przypomnijmy,że okulary Obito były jedynie goglami i nie miały szkieł korekcyjnych).
Ogólnie ostatni rozdział przekonał mnie, że Kishimoto jest przypadkiem beznadziejnym. Gość ląduje u mnie na czarnej liście i nigdy więcej nie wezmę do ręki żadnej jego mangi.
Re: Ech, ten ostatni rozdział...
Re: Ech, ten ostatni rozdział...
Wiesz co, można być niezadowolonym, ale jechać po gościu, że to beznadziejny przypadek, a który stworzył jeden z ciekawszych tasiemców w ostatnich latach (z bogactwem postaci, świetnymi pomysłami, designem, charakterystycznym stylem itp.), to gruba przesada.
Nie każdy jest G.R.R. Martinem, który tworzy świat w najdrobniejszych detalach (a i tak wszsytkiego nie wie bo „kompendium” napisał wspólnie z dwoma zagorzałymi fanami). Być może go to przerosło, a może działały „czynniki zewntętrzne”.
Może miał już dość (700 chapterów to jednak sporo, a może sobie po prostu założył że tyle chce i już, może się wypalił itp.) i nie chciało mu się domykać wszystkich wątków, albo zostawił je na później (a, że lubi wracać do jakiś motywów w postaci retrospekcji wiadomo nie od dziś). Zresztą fani i tak sobie pewnie dopowiedzą co chcą. Skąd wiesz, że w zapowiedzianych już mandze i filmie nie dokończy tych wątków?
Re: Ech, ten ostatni rozdział...
Ja się z tobą zgadzam, jechanie po autorze w ten sposób jest nie fair. Zwłaszcza, że w końcu cała ta manga została przez niego pisana, Masashi również jest odpowiedzialny za te dobre strony Naruto. Osobiście bardzo chętnie zobaczę jego następny projekt, jeśli taki postanowi stworzyć. Mam tylko nadzieję, że Naruto nie stanie się dla niego kulą u nogi, tak jak w wypadku Watsukiego( Kenshin ), który się przez długi okres wybić nie mógł bo fani zbyt zapatrzeni byli w jego pierwszy hit. Albo nie zrobi tak jak Anzai( Flame of Recca ) i nie napiszę drugiej mangi prawie identycznej do pierwszej.
Re: Ech, ten ostatni rozdział...
Owszem, seria niby ma być tylko 'spin‑offem', ale sam Masashi wspominał, że nie chce kończyć swojej przydogy z uniwersum Naruto i będzie działać w tym kierunku, a opis ten idealnie pasuje do serii, która będzie dotyczyć ich dzieci – niby obok, ale jednak trzyma się starych śmieci.
Re: Ech, ten ostatni rozdział...
Re: Ech, ten ostatni rozdział...
A tak btw. zawsze mnie zastanawiała jedna rzecz – jeżeli Sharingan pochodzi od Byakugana, to co stałoby się, jeżeli połączyć by te dwa doujutsu? Sarada w końcu jakby się 'połączyła' z tym całym Boltem ( kliknij: ukryte nadal nie mogę się przekonać do tego imienia, pomimo nawiązania do imienia Naruto i Neji), który ma potencjał Byakugana, mogłoby wyjść coś ciekawego.
Re: Ech, ten ostatni rozdział...
Co do niedokończonych wątków, to daję 75% pewności, że w swojej nowej serii dopowie w pewien sposób o wątkach romantycznych ( kliknij: ukryte taki romantyzm bez romantyzmu, bo jak sam stwierdził, nie jest w tym zbyt dobry, bo zawstydza się podczas pisania takich historii), a film całkowicie wyjaśni wątek NaruHina.
Jeszcze co do tego wątku, to Ty chyba mangi nie czytałeś, albo Twoje czytanie polegało na przeleceniu tekstu wzrokiem. Zgodzę się, za mało tą parę pokazywali, ale widać tu zdecydowany rozwój z typowego podziwu jednej strony do drugiej, do zauroczenia Naruto Hinatą i pokazania miłości Hinaty do Naruto. Film ten wątek tylko dokończy i tyle. Serio, nie mów więcej proszę, że 'po prostu się zeszli'. I to już nie zależne od cudzego zdania, tylko to są fakty.
Jak zabrzmiało to zbyt agresywnie to sorry, ale w inne słowa nie mogłem tego ubrać.
Re: Ech, ten ostatni rozdział...
Może nie jest przypadkiem beznadziejnym, ale też z wielu powodów uważam, że Kishimoto pojechał na maksa z zakończeniem mangi.
Re: Ech, ten ostatni rozdział...
Re: Ech, ten ostatni rozdział...
Re: Ech, ten ostatni rozdział...
Ja osobiście jestem natomiast rozczarowana tylko po całej akcji z Obito, wcześniej zdarzały się lepsze i gorsze momenty, ale raczej nie beznadziejne. Jeżeli chodzi o Naruto i Hinatę, to już chyba kwestia interpretacji, bo dla mnie mimo wszystko były to raczej stosunki przyjacielskie ze strony Naruto. Chociaż od przyjaźni do miłości w sumie niedaleka droga, więc niech już będzie, że mogli się po wojnie spiknąć (mimo wszystko jednak uważam, że chemii nie było).
Re: Ech, ten ostatni rozdział...
Ni i kończąc na kwestii NaruHina, to fakt, zapomnijmy o tym, zakończenia nie zmienimy – ja uważam, że paring dobry, miał sens, przez całą serię powoli dorastał, aż w końcu mamy 'owoce ich pracy'.
Przydałby się może jakiś bonusowy chapter, który by jeszcze trochę pokazał tych „after years”, ale i tak nie bedę narzekał. Szkoda jedynie, że anime nie trzymało poziomu mangi…
Tak czy siak skończył się pewien etap, jeden z najfajniejszych „tasiemców” jakie kiedykolwiek powstały.
Jak to powiedział Slova 100/10, ale dla całości…
-Jak 'skończył się' Hashirama?
-Co się stało z kapitanem Yamato?
-Jakie były następstwa wojny?
-Co się stało zaraz po wojnie?
-Co stało się z klanem Naruto?
-Co z bratem M6Ś?
-Jak sprawy mają się na Górze Myōboku? W końcu to tam przewidzieli, że on będzie tym 'dzieckiem przeznaczenia', więc ta wielka, stara ropucha musiała coś wiedzieć.
-Co z Orochimaru? Tak po prostu sobie wstał? W końcu był antagonistą całej pierwszej serii, a i tak nie zostało wyjaśnione, dlaczego się nawrócił i jakie były jego losy. A należało mu się to…
Takich pytań co do losów kluczowych bohaterów i spraw mogę znaleźć więcej, to są takie na szybko, co mi wpadły do głowy. Już o sprawach pobocznych nie będę się nawet rozpisywać, bo wyszłoby tego z 50.
Wiem, część z tych wątków zakończy film, ale nie odpowie na wszystko. Teraz pozostaje tylko czekać na databooki, które wyjaśnią to, co nie zostało wyjaśnione.
Mimo to, solić to – tak jak mówisz – 100/10.
Co do większej ilości wątków, to zaskoczę Cię, bo wiosną 2015 ma wyjść seria spin‑off'ów, która będzie właśnie dotyczyła losów dzieciaczków, a jeżeli dobrze się sprzeda, to prawdopodobnie będzie z tego pełno prawna seria – Naruto: Shinjidai Kaimaku Purojekuto. Z resztą, zapowiedziany jest wielki projekt Naruto, a zostanie on ogłoszony w tą niedzielę o północy czasu polskiego, tak więc trzymaj jednocześnie kciuki i rękę na pulsie, bo jest spore prawdopodobieństwo, że nasz twardogłowy blond ninja nie opuści naszych serc tak szybko!
-czemu Kakashi został po wojnie hokage, skoro Tsunade żyła a on bez sharingana już nie był taki mocny.
- czemu dzieci wszystkich są w tym samym wieku :D taki zarcik do 700 czaptera (sex party, popijawa??)
A tak swoją drogą, czy tylko ja zauważyłem, że to tłumaczenie imienia młodego kliknij: ukryte Naruto i Hinaty nie ma sensu? Bolt? Błagam… Powinno zostać w oryginale, czyli Neji – po polsku to znaczy właśnie śruba, a potocznie śruba po angielsku, to właśnie Bolt… Nie postarali się tłumacze. No chyba, że myśleli nadzieję, że każdy będzie wiedział, że Bolt czyta się 'boruto', co różni się jedna sylabą od Naruto i jednocześnie nawiązuje do imienia Neji. O tym nie pomyślałem… Ale dlaczego nie dali notki do tego, to ja nie wiem…
2. Z tymi dziećmi. Nie jest powiedziane, że są w jednym wieku. Może być między nimi rok różnicy, a to, że siedzą przy wspólnych ławkach? Może zmienili strukturę szkół, czasy się zmieniły, może nauka w świecie Naruto przypomina teraz wykłądy na uczelni (różny wiek „sztudentów”).
PS: Koncówka z tymi wieżowcami przypomina mi Legend of Korra. Niby tam kilka lat minęło, a tu już boom budowlany jak w latach 30‑tych ubiegłego wieku w Nowym Yorku…
Niektórzy powiedzą, że coś się kończy, a ja powiem...
15 długich lat. Tyle trwało 'Naruto'. Tyle czasu trwała przygoda, która pomimo kontrowersji, zapadnie w pamięci każdemu człowiekowi, który dobrnął do końca. Przygoda, którą spokojnie można już uznać za jeden z 5 najważniejszych tytułów, które trzeba znać – może nie całe perypetie naszego bohatera na pamięć, ale poznanie ogólnego zarysu tej historii powinno być kanonem dla kogoś, kto mówi, że interesuje się mangą i anime. Tak, skończyła się epoka i myślę, że przez długi, długi czas nie znajdzie się manga, która będzie aż tak popularna – jeżeli kiedykolwiek taka jeszcze powstanie.
Co do moich odczuć co do mangi, to powiem, że łezka w oku mi się zakręciła. Od takiego małego szczyla, gdy tylko dostałem komputer, kolega zaznajomił mnie z tym tytułem i byłem nim oczarowany – to było dokładnie gdy miałem 8 lat – 10 lat temu. Latało się po dworze z kijkami, napieprzało się kulkami błota, rzucało psami (Garouga! xD), a im dalej w las tym bardziej się wkręcało – ile plastikowych kunai, shurikenów czy bomb dymnych nam w szkole skonfiskowali – nie liczyłem. I choć zapał zmalał, ludzie przestali się na dworze bawić w ninja, to miłość pozostała. Z czasem niektórzy zaczęli się wstydzić tego, że czytają Naruto i nawet w 'swojskim gronie' niechętnie się do tego przyznawali, ale dzielnie trwali aż do dziś – do momentu, gdy wszystko się skończyło. Myślę, że mogę powiedzieć, że nawet do momentu, gdy nasze marzenie się spełniło – do momentu, gdy kliknij: ukryte Naruto został Hokage. Całe moje dzieciństwo opierało się na tej mandze. Wyznaczała mi rytm tygodnia. Szczerze, gdyby nie to, że nadal wychodzi anime, byłbym totalnie pogubiony z dniami tygodnia – aż strach pomyśleć, co będzie, gdy i ono się skończy… Im bardziej myślę teraz o tym wszystkim, o końcu… coraz bardziej czuję się wzruszony i zaraz nie wytrzymam i się rozbeczę ;_;
Co do samych ostatnich chpaterów – kliknij: ukryte 699 to wiadomo, powrót drużyny 7. i wszyscy szczęśliwi, ale 700… jest genialny! To jest to, co chciałem zobaczyć! x lat po! Od dzisiaj kocham Kishimoto! Chapter śmieszny i pokazujący, że widzimy się ponownie na wiosnę! Tak, dokładnie, wiosną 2015 roku wyjdzie podobno mini spin‑off (ale liczą na coś większego), który ukaże losy dzieci naszych bohaterów, tak więc czekam. No a jak już o dzieciach mowa, to należy też wspomnieć o paringach i perypetiach naszych bohaterów:
-NaruxHina – to, na co czekałem całą serię! Kolejny powód, za który kocham kisiela! Co do ich dzieci, no to synek fajnie wyszedł, ale córuchna… Kishi nie ma talentu do rysowania postaci płci pięknej;
-SasuxSaku – Sakura nic się nie zmieniała, ale Sasuke… ja bym raczej powiedział młody Madara – co do ich dzieciaka, to wygląda jakby to była małą Karin, tak więc może to nie dziecko Sakury? Albo jakiś trójkącik? :D ;
-ShikaxTema – no to to było już od dawna ustalone, ale z ich dzieciakiem się nie postarali;
-SaixIno – zostawię to bez komentarza… Ale mała może mieć potencjał gdy podrośnie – biało‑śnieżna cera, rude włosy, geny mamy… :> ;
-Choujix??? – jak ten koleś wygląda… no i ich córka…;
Cóż, pozostaje tylko czekać na wiosnę i nową mini (maxi, błagam ;_;) przygodę naszych dzieciaczków. Jedyne co się obawiam, to możliwość stworzenia jakiejś 'miastowej' historii z motywem ninja w tle – nie chciałbym tego. To do zobaczenia na wiosnę kochani!
PS No i się rozpłakałem ;_;
Re: Niektórzy powiedzą, że coś się kończy, a ja powiem...
Uzasadnij.
Re: Niektórzy powiedzą, że coś się kończy, a ja powiem...
Przyznam, że ciężko byłoby mi uzasadnić moje zdanie, nawiązałbym zapewne do zawartych w tej mandze wartości i jak ona wpłynęła wraz z takimi tytułami jak One Piece czy Dragon Ball na kierunek, w którym shouneny się rozwinęły, oraz jej wpływ na pokolenie osób, które ją czytały, ale będę szczery – nie chce mi się w to bawić. Większa część osób, z którymi rozmawiałem, uważa tak samo i po komentarzach na polskich i zagranicznych forach widać to samo – może manga od pewnego momentu zaczęła lecieć na łeb, na szyję, ale nie uznanie jej za kanon będzie błędem. Tyle w temacie.
Wiem, wypowiedź wygląda jak wymigiwanie się od uzasadnienia i w gruncie rzeczy tak jest, ale to tylko dlatego, że nie chce mi się tego wszystkiego pisać i nie wiem, jak długie komentarze na Tanuki mogą być :D
Re: Niektórzy powiedzą, że coś się kończy, a ja powiem...
Re: Niektórzy powiedzą, że coś się kończy, a ja powiem...
Naruto ma taką samą wartość jak każda inna manga a jego jakość sam czytelnik ocenia. Co do wartości historycznej, ja tylko zaznaczę, że zarówno Naruto jak i OP juz w tym momencie są inspiracją młodszego pokolenia( Bleach mniej… jego papularność bardzo spadła i obecnie jest stałym bywalcem ostatniej piątki w magazynie ). A i jeszcze na marginesie co do powielonych formuł. Każda istniejąca manga, niezależnie od gatunku czy demografii jest jedynie powieleniem istniejących schematów. Tak więc to stwierdzenie jest żadnym argumentem.
Parę dni temu przy okazji recenzowania tomu krótko przeanalizowałem sobie fabułę całości. Koncepcja i pomysł, chociaż w dużej mierze nie były oryginalne, nie były też w większości wtórne. Szczególnie pomysł na świat przedstawiony w mandze, choć z dużymi wadami, to jeśli zaakceptować koncepcje, był całkiem niezły. Zresztą biorąc pod uwagę target/wiek czytelników pewne cechy, które dla mnie są głupotą, nie zawsze można zaliczyć do wad. Większość wydarzeń tworzących strukturę fabuły jest w miarę interesująca koncepcyjnie, ale gorzej z wykonaniem – niestety tutaj diabeł tkwi w szczegółach. Ostatecznie manga ma kilka dobrych momentów, ale z czasem coraz częściej nie trzyma się kupy, a idee autora to banialuki.
Czytając ją w wieku 12 lat pewnie byłbym zachwycony (znając siebie wtedy), oceniając ją na tle „gatunku” mimo wszystko dałbym 6 (za zalety wyżej, no i może Bleach z jeszcze większym absurdem ją winduje?), ale poza nim ocena była by już dużo niższa.
Coś się kończy
Nareszcie koniec
Ano właśnie, zakończenie… Już od jakiegoś czasu wiedziałam, ale jednak liczyłam na cud. kliknij: ukryte Największym spoilerem zakończenia mangi był oczywiście zwiastun najnowszego filmu kinowego 'Naruto'. Gdzieś po cichu, w głębi serca liczyłam jednak na to, że będzie to jakieś alternatywne zakończenie, albo coś w tym stylu. Ja od dłuższego czasu zakładałam, że jeżeli twórca mangi chce wyjść z twarzą, musi kogoś na końcu uśmiercić. Najlepiej oczywiście Sasuke, którego postanowiono jednak nawrócić. O ja naiwna, wciąż liczyłam, że Sasuke nie da się zbałamucić Naruto, ale chyba zapomniałam, że ta manga należy do gatunku shounen i friend no jutsu musi zwyciężyć…
Naruto w sumie musiał przeżyć, żeby zostać Hokage, w końcu do tego dążył całe swoje życie, a pośmiertnie chyba tego tytułu się nie przyznaje. Nawet jeżeli wszyscy już musieli przeżyć (bo to shounen), można chociaż było skończyć na rozdziale 699. Ostatni 700 rozdział sprawił, że prawie zwymiotowałam tęczą. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Można było już odpuścić to wszystko, te dzieci bohaterów, wolałabym żeby te wszystkie wątki romantyczne, które gdzieś tam się pojawiały umarły śmiercią naturalną i pozostały jedynie w sferze wyobraźni każdego czytelnika. Odejście Sasuke, zostanie Hokage przez Naruto i tyle. Bez tej całej sielanki.
Nic jednak nie jestem w stanie poradzić. Zakończenie jest jakie jest, pewnie niektórym się spodoba. Chociaż od jakiegoś czasu trochę się męczyłam czytając tę mangę, pozostanie na pewno jakiś taki smutek i pustka po zakończeniu przygód mimo wszystko mojego ulubionego bohatera m&a.
Re: Nareszcie koniec
Wiesz czasami marzy mi się by to co napisałaś było prawdą. Wiele razy chciałam by wszytko tak zostało rozwiązane i bym oszczędziła sobie niesmaku po słodko gorzkim zakończeniu relacji między bohaterami, które nieraz widziałam w tym „gatunku”( lol gatunek ). Szczerze ja powiem inaczej, moim zdaniem głupotą Masashiego było zrobienie Sasuke „złym”, to co próbował osiągnąć nie jest łatwe i niesamowicie rzadko dobrze się kończy. Jego własny brat odwrócił ten schemat przed timeskipem i wyszło to znacznie lepiej.
kliknij: ukryte
Znowu bardzo bym chciała by tak było, może wtedy nie miałam bym takich problemów z doczytaniem Soul Hunter( wiedza, że jeden z twoich ulubionych bohaterów ginie w trakcie finałów nie jest zbyt przyjemną rzeczą ). Ech, uśmiercanie postaci nie jest niczym niezwykłym w shounenach, ba ubijanie połowy głównych bohaterów jest swego rodzaju schematem( zwłaszcza jak wejdziemy w gatunek horroru czy survival… ). Przyznam się, że tu się strasznie zresztą nie zgadzam‑_- Nie rozumiem w jaki sposób więcej śmierci poprawiło by cokolwiek.
Dobra po tym przyczepieniu się powiem, że również cieszę się z zakończenia. Co prawda porzuciłam czytanie mangi po timeskipie ale powiedzmy, że doskonale się orientuję co i jak. Jednak mój powód jest inny, chcę zobaczyć co Masashi teraz zrobi, czy zacznie nową serię. Ogólnie uważam go za całkiem dobrego i rysownika i twórcę dlatego wolę myśleć, że przy Naruto się wypalił.
Samo zakończenie nie jest niczym zaskakującym, szczerze mówiąc i dobrze bo pewnie świat zostałby zniszczony reakcją fanów gdyby było inaczej. Już teraz są turbulencje. Pójście w happy end nie uważam za nic złego. Zwłaszcza, że niezwykłą rzadkością jest dostanie końcówki z tak niewielką goryczą – nie wiem, może to tylko ja ale najczęściej trafiam na słodko gorzkie zakończenia. Szkoda tylko, że to co było przed nie dało odczucia satysfakcji, niestety w tym typie zakończenia widać wszystkie problemy jakie narosły przez lata. Co do pairringów to mam je głęboko, zwłaszcza po zakończeniu Alive'a gdzie mój szacunek do różności zdań zmarł tragicznie.
Re: Nareszcie koniec
Re: Nareszcie koniec
Osobiście najlepiej lubię zakończenia użyję angielskiego bittersweet jednak w japońskich mediach są one najbardziej powszechne( dosłownie nie mam w głowie przykładu gdzie choć trochę goryczy nie było ), Natomiast happy end jest najtrudniejszym typem zakończeń, bardzo łatwo go schrzanić. Głównie dlatego, że reszta historii musi do niego doprowadzić w przeciwieństwie do tragicznego gdzie działa głównie nagromadzona sympatia. Sama widzisz po Naruto nie czujesz, że postacie zasłużyły na szczęśliwe zakończenie.
Re: Nareszcie koniec
A tu się zgodzę z Tamago‑chan, że gdyby umarło więcej postaci, byłoby lepiej – oczywiście nie jakoś bezsensu kliknij: ukryte (jak próba zabicia Shikamaru), ale coś z głową – kliknij: ukryte jak Gai i Kage – no choćby ta Tsunade. No kurde, koleś otwiera ósmą bramę, a jedyne co go spotyka, to zniszczona noga? Tak samo Kage – wypełnili swoją misję, stworzyli Zjednoczone Siły Shinobi, więc mogą umierać. A jak chcą ich już wskrzeszać, to niech chociaż Tsunade zemrze, w końcu całą swoją chakrę poświęcała na ratowanie reszty Cieni. Ale tu również nie – przychodzi Oroś i wszystko gra… No błagam. Tak więc – więcej śmierci byłoby okej, ale śmierci z głową i godnością.
Re: Nareszcie koniec
Re: Nareszcie koniec
Re: Nareszcie koniec
Re: Nareszcie koniec
Dla mnie, gdyby walka z Madarą była końcem, a wątek Kagui byłby ucięty, to znalazłoby się miejsce na tak bardzo potrzebny ROZWINIĘTY koniec… No bo serio? Zamknęli historię składającą się z 690 częściach w 10 chapterach… Jak dla mnie, to:
-albo zakończenie było wymuszone przez 'górę', ze względu na wcześniejszy błąd, jakim było zbytnie babranie się w tą wojnę i ratowaniu mangi przed powolnym upadkiem, po czym ponowne jej wprowadzenie w lekko zmienionej formie, gdy już wszystko się uspokoi,
-albo Kisiel nie miał już weny ciągnąć tego i chciał rozpocząć nowy projekt, na który się już nakręcił i zapomniał o tym, że starym rzeczom należy się trochę szacunku – niby manga ma 15 alt, ale w tym świecie to tak, jakby miała ze 100 lat w ludzkim świecie.
Osobiście optuję za drugim wyborem, bo nawet ci 'z góry' nie byliby aż takimi baranami, żeby tak szybko to kończyć, a wiadomo jak to jest jak się człowiek na coś napali – traci głowę do wszystkiego. Ale nic, będę to powtarzać do bólu – poczekajmy na spin‑off'y i nowy projekt, nad którym pracuje Kishimoto, bo nie wierzę, że 'od tak' zakończy on swoją przygodę z uniwersum Naruto- co to to nie. No i po drodze mamy jeszcze film, a i anime kończy się dopiero w marcu/kwietniu, także niby koniec, ale jednak…
Rozdział 693
Nie będę tutaj wspominać o dysproporcjach mocy, bo to kpina jest jakaś – na scenę wkracza kliknij: ukryte Kaguya, matka wszystkich shinobi, kwintesencja siły i mocy, posiadająca całkowitą kontrolę nad światem, zostaje zmieciona z powierzchni Ziemi szybciej, niż Madara czy Obito xD No i ta nagła potęga Sasuke – ma jednego Rinnegna, a mocą przewyższa Madare – osobę o wiele bardziej doświadczoną, jinchuuriki Juubiego z dwoma Rinneganami – chyba, bo nie pamiętam czy wyrwał go w końcu Obito, czy nie. W sumie nie ważne. Ważne jest to, że Masashi Kishimoto aka. kisiel zmoderowano, że już nie można powiedzieć, że seria jest gorsza z odcinka na odcinek, gdyż wszelkie granice żenady, głupoty, logiki zostały przekroczone. Ale solić to – i tak dam ocenę 7/10, bo sentyment jest zbyt mocny :D
Ukryto spoilery i zmoderowano wulgaryzm.
Moderacja
sakryfikant
O tym, że kliknij: ukryte ciąża i poród kończy się śmiercią sakryfikantki, mówiła sama Kushina. Też wiem, że przyczyną kliknij: ukryte jej śmierci nie była sepsa, wykrwawienie, niewspółmierność miednicy i płodu czy inne przyczyny położnicze, tylko demon. Ale taki los spotykał każdą sakryfikantkę, ponieważ obolała i osłabiona (poród jest ciężką pracą fizyczną, poza tym traci się dużo krwi) kobieta nie miała dość energii, aby móc kontrolować demona, wtedy ten się na nią rzucał.
To skłania mnie do twierdzenia, że kliknij: ukryte matka Gaary została zainfekowana dopiero przed jego urodzeniem, a Minato wyszedł na nieodpowiedzialnego młokosa, który nie pomyślał, aby się zabezpieczyć, a dopiero poniewczasie próbował ruszać tą właściwą głową…
Co do Naruto, być może jest sumienny. Ale w tak irytujący sposób jak zapierający się czterema kopytami osioł czy walący w drzewo dzięcioł. Nie każdy to lubi.
Mam nadzieję, że ta farsa skończy się jak najszybciej.
A mogło być tak dobrze
Moda na sukces, co?
Niedosyt rzecz okropna, ale przesyt wcale nie lepsza.
Manga zaczyna się mocno średnio. Na początku nie wydawała mi się ciekawa a kreska była straszna, ale z tomu na tom rozkręcało się coraz bardziej, kreska również uległa poprawie (bardzo ją polubiłam, szkoda, że tyle osób uważa, że nie jest dobra). Oceniłabym tą część tak na 7,5‑8 (dla porównania: „Bleach” oceniam na 8‑9, „One Piece” na 9, „Fairy Tail” na 7). Jednak po tym jak zaczęła się druga część (anime „Shippuuden”) poziom wzrósł jeszcze bardziej, głównie za sprawą postaci, a konkretnie – Akatsuki. Członkowie tej organizacji byli super. Każdy miał oryginalny charakter i oryginalne umiejętności, wszystkich polubiłam. Najlepsi antagoniści forever! – uważałam. Tamtą część mangi oceniam na okrągłe 10, kolejne tomy bardzo mnie pochłaniały, uważałam się za naprawdę wielką fankę „Naruto”. No ale wiadomo, że zło zawsze przegrywa, kolejni członkowie Akatsuki zostawali pokonani… Gdzieś tak mniej‑więcej od kliknij: ukryte śmierci Itachiego poziom mangi zaczął spadać. Najpierw łagodnie, potem coraz gwałtowniej i gwałtowniej. Dna jeszcze nie osiągnął ale jeśli ta tendencja się utrzyma to ja chyba nie chcę wiedzieć co będzie za kilka tomów. Obecne wydarzenia w mandze oceniam na 5. Uważam, że autor ciągnie ją na siłę po to aby czerpać kasę. Niby wydaje się, że historia już zmierza do końca, ale tego końca wciąż nie da się określić. Proszę, Masashi, daj spokój. Zakończ „Naruto” jak najszybciej. Pozostaw nas z miłymi wspomnieniami po większości tomów, nie psuj tego co kochamy.
Nie wiem co wystawić za całokształt. Nie umiem po prostu. Dam wysoką ocenę – przez ten spadek poziomu będzie ona zakłamana. Dam niską – zrażę potencjalnych czytelników, a przecież na początku było tak dobrze. Dlatego na razie oceny nie ma żadnej, poczekam na ten nieszczęsny koniec.
Wstrzymane
Zupełnie nieobiektywna opinia Narutardki
Opowieść zawarta na kartach komiksu miewa swoje lepsze i gorsze dni. Początek był naprawdę niesamowity, zwłaszcza saga z Haku i Zabuzą, często do niej wracam i, te same sceny, nadal sprawiają że mam łzy w oczach. Później nadchodzi egzamin na Chuunin'a w międzyczasie rodzi się parę nowych wątków, ale tomy ciągle trzymają poziom. Walki z Czwórką Dźwięku zaliczam do swoich ulubionych.
W drugiej części (w anime nazwanej „Shippuuden'em”) mamy krótkie, kilkutomowe sagi, podczas których poznajemy kolejnych (coraz dziwniejszych) członków Akatsuki. Tutaj absolutnie każda historia mnie wciągnęła. Zdarzały się nudniejsze walki, ale szybko były one rekompensowane czymś naprawdę wielkim. Aż do tego co mamy teraz, czyli kliknij: ukryte Czwartej Wojny Światowej Ninja. Obecne rozdziały są nieco nudniejsze, ja jednak dalej czekam na rozwinięcie niektórych wątków.
Poza główną osią fabuły, dwie historie, teoretycznie poboczne, wpadły mi w oko. Mówię tu o kliknij: ukryte historii z dzieciństwa Kakashi'ego i Obito oraz opowieść o Kushinie i Minato, młodych rodzicach, którzy zginęli ratując swoje dziecko. Obie zapadają w pamięć, nawet, jeśli nie jest się fanem samego Naruto. I obie są strasznymi wyciskaczami łez!
Co do bohaterów – możliwie, że tak wiernie trwam przy tym komiksie, właśnie ze względu na nich. Uwielbiam zarówno Naruto jak i Sasuke. Obydwaj wzbudzają skrajne emocje pośród fandomu (jeden jest irytująco pogodny, drugi irytujący ponury itd.), ale ja obydwóch darzę ciepłymi uczuciami. A to, że grają pierwsze skrzypce w tym tytule, jest mi zdecydowanie na rękę. Zupełnie inna sytuacja jest z Sakurą – postać której nigdy nie mogłam znieść, najgorsza i najbardziej irytująca Tsundere jaką świat widział. Jeśli na końcu okaże się że jest zakochana w Naruto i autor rozwinie między nimi wątek miłosny to będzie to dla mnie prawdziwy koniec.
Drugoplanowe postacie są świetne, szkoda, że często po rozwinięciu ich charakterów, autor usuwa je w cień, na rzecz innych. Na pewno chciałabym widywać częściej Ino (nie licząc Tenten, jedyna postać kobieca którą polubiłam), Shikamaru, Sai'a i Neji'ego – bohaterowie z niewykorzystanym potencjałem, jak dla mnie.
Jeśli chodzi o grafikę – kreska w pierwszych tomach jest przeciętna, o ile walki są dobrze narysowane, tak sposób rysowania ludzi mi się niezbyt spodobał. Po kilku(nastu?) tomach widać zdecydowaną poprawę, także obecny styl pana Kishimoto zdecydowanie trafia w mój gust.
Polskie wydanie trzyma poziom, niektórych może denerwować tłumaczenie technik, mi samej trudno się było przestawić, ale po jakimś czasie przestaje się na to zwracać uwagę. Swoją drogą, uwielbiam polskie tłumaczenie słynnego zwrotu Naruto „dattebayo” na „ten teges” albo nawet „teges tamteges”. Zawsze się nad tym rozpływam :D
W podsumowaniu chcę uwzględnić, że manga ta towarzyszy mi od dawna, można powiedzieć że z nią dorastałam. Zdaję sobie sprawę z tego, że moja ocena będzie zawyżona. Naruto na pewno nie jest arcydziełem, chociaż, moim zdaniem, jest to jeden z najlepszych shounen'ów, zdecydowanie warty przeczytania. Daję 9/10 i czekam dalej, aż Naruto dogoni Sasuke i zostanie Hokage.
Co raz gorzej
Mimo wszystko jakoś udało mi się to dalej czytać, ale aktualny arc w mandze o wielkiej wojnie shinobi jest już na tak niskim poziomie, że porzuciłem na dobre naruto…
Manga stała się po prostu nudna, podobnie jak d.gray‑man
Kocham Naruto :D
Kreska jest wspaniała. W momencie tuż przez zniszczeniem Konohy, kiedy Pain unosił się nad wioską, nie potrafiłam wyjść z podziwu. Każdy budynek, uliczka drzewo… wszystkie te szczegóły zaparły mi dech w piersiach.
Moja ocena to oczywiście 10/10. Niespodziewane, prawda?
Do pewnego momentu bardzo dobra, potem równia pochyła
Gratulacje dla recenzneta
Coraz gorzej
Byłoby świetnie, ale...
Denerwujące są także postaci kobiece w tej mandze. Są bezużyteczne, nudne i brzydkie z Sakurą i Karin na czele. Jedynie Tsunade i może Hinata jakoś się wybijają, ale reszta… :/
Ale pomimo narzekania i tak bardzo lubię tę mangę XD
Komentarz do recenzji Naruto #15
Od razu widać, że recenzję pisał profesjonalista!
Mogło być super - wyszło nieźle
dziwna (i wyjątkowo okropna ) moda
moda na sukces w świecie 2D :P
sens?
Do plusów zaliczyłabym umieralność postaci kliknij: ukryte co np.nie występuje w równie znanym Bleachu, nieźle skonstruowany świat ninja i róznorodność postaci. dzieki czemu można zawsze znaleźć kogoś, kogo się polubi (pozdrawiam fanów Deidary ;))
Ogólna ocena – 6.
Czy zbliża się koniec?
...
Lubię, wciąż lubię, choć..
Manga ma w sobie 'to coś', nie jest majstersztykiem, ale jako shounen jest perfekcyjny. Dużo gagów, śmiesznych sytuacji, mordobicia aż po uszy, parę bardziej psychologicznych myśli, kilka łzawych fragmentów owinięte wstążeczką bohaterów, których.. których jest cała masa. Masa adekwatna do ilości rozdziałów. Mam nadzieję, że Naruto będzie jeszcze długo wydawany, bo czytanie go sprawia mi na prawdę dużo radości*. Po prostu cos dla szarego człowieka, który jest zmęczony ciagłym myśleniem. Infantylny, ale poważny. Cieszy, ale nie fascynuje. Taki jest Naruto.
* chociaż teraz juz mniej. Nie wiem, czy to przez upływ czasu, brak świeżości, czy kliknij: ukryte wyrżnieciu większości ciekawych bohaterów. ;)
Nie powtarzalny...
Ucieczka z wioski przyjaciela,trening powoduje ,że zmienia się.W ostatnich chapterach mangi widzimy nie zwykłą zmianę głównego bohatera.Naruto wydoroślał!!!
Kto ogląda to na pewno męczyło już ślepe dążenie do „uratowania Sasuke”.Było to dla mnie śmieszne bo z wielu względów a na pewno po walce z Itachim Konohe nie darzy przyjaźnią.
Co do recenzji tej mangi to jest bardzo ale to bardzo przestarzała i ocena recenzenta jest niezbyt odpowiednia dla tego tytułu.
Od dziecinnego klimatu i pełnego humoru i fajnych przygód przechodzimy(a anime – shippuuden)do poważnego tonu rozwoju wydarzeń gdzie akcja nabiera szybkiego rozwoju wydarzeń.
Jak można zauważyć co jakiś czas(jak to jest w shunen) są walki.
W takim tasiemcu jak Natuto można spodziewać się jeszcze długiego trwania serii.Każdego tygodnia czekam z cierpliwości na następny rozdział.Polecam!!!
...
Naruto...
Co do tzw. kreski to naprawde jest lepsza od tej ze starszych odcinków i widać że autor nadal uczy sie na własnych błędach (10 lat i nadal jest coś do poprawienia;D ), a fabuła przyczynowo‑skutkowa jest najlepszą karta atutową tej mangi.
Mi dobrze sie ja czyta i czy damy jej wolna rękę aby nas do siebie skusiła zależy tylko od naszego nasawienia do niej.
Pozdrawiam
Naruto...
Całą podstawówke przepłakałam, byłam strasznie niesmiała nie potrafiłam podejmowac decyzji ale gdy zaczełam oglądać to anime musiałam przyznać że bardzo ale to bardzo przypominałam Hinate. Zaczełam z niej brać przykład i teraz żadko kiedy użalam się nad sobą ;) Wyszłam z dołka i zaczełam patrzeć na świat optymistycznie. A to dlatego że strasznie zazdrościłam siły woli Naruto i Hinacie gdy ta walczyła z Neji'm . A że z natury jestem starsznie uparta postanowiłam ją naśladować xD I to przyniosło efekty. W szóstej klasie zaczełam ukazywać swoje zdania i talenty. odkrywałąm siebie… a wszystko dzięki „Naruto”
Pare lat od tego mineło a ja dopiero zaczełasm czytać mange…wstyd!
koment.
fenomen naruto
moim zdaniem duzym plusem jest to ze autor nie boi sie zabijac bohaterow (w przeciwienstwie do bleacha, znowu…) przez co pojedynki naprawde trzymaja w napieciu ;) za kolejny plus (przynajmniej w pierwszej serii) mozna uznac to ze glowny bohater mimo ze szybko rosnie w sile, nie jest „niezwyciezony i jedyny ktory jest w stanie pokonac tego zlego” (w przeciwienstwie do dragonballa) – istnieje sporo osob znacznie od niego silniejszych (zarowno sprzymierzencow jak i wrogow)
ogolnie mimo przecietnej moim zdaniem kreski manga jest naprawde swietna – polecam ja wszystkim ;)
p.s.
w recenzji jest blad – konoha znajduje sie w kraju ognia a nie liscia :P
Hm...
komentarz
Ciekawe ale...
Nudne i brzydkie
4/10
Ciekawe, nie ma co... Wciąga :)
Historie bohaterów (nie tylko głównego) są niekiedy tak chwytające za serce, że aż się łezka w oku kręci (łypnięcie w stronę Gaary… takie moje małe zboczenie ^^ Kisiel zrobił ze mnie głupiego fangerla xD ale to inna sprawa). A poza tym kreska… cudna, z tomu na top lepsza. Historia też. Pierwsze tomy przełknęłam z trudem, ale od 8 zaczęło mi się podobać, a teraz to już ani nie mówię, w ogóle nie wiem co się wydarzy, tak nagmatwał autor xD Nie no żart taki :) Zrobiło się całkiem poważnie. Tym co się na Dzień dobry zniechęcili radzę drugie podejście, bo według mnie, warto.
Naruto
zgadzam sie w 100%
;]
Re: ;]
Re: ;]
to ja dobrze wiem, ale zastanawia mnie kiedy zostanie to oznajmione Naruto… w ostatnim chapterze? xD
wciaga jak odkurzacz ...
[b]NARUTO!!![/b]
Pozostaje nam już tylko czekać…....
Re: NARUTO!!!
Jeśli chodzi o mangę, nie ma się co smucić. Polska kiedyś dogoni Japonię w wydawaniu, a my pozostańmy przy tym czym jesteśmy i nie wyprzedzajmy faktów skanami, czy spoilerami z sieci.
Re: NARUTO!!!
Pierwsza manga.
Niby niektore techniki /chidori+rasengan/ sa praktycznie zgapione z Dragon Balla, to seria jest naprawde czarujaca i przyciagnie kazdego fana mang – i chlopakow i dziewczyny.
Polecam!
Re: Pierwsza manga.
*ale zamiast to
Przepraszam!
blad
manga
20 hehehe :P
Re: manga
21 heheheheh
Poza tym manga jest boska przeczytałam wszystkie 361 rozdziałów (dwe razy), które wydano do dnia 14.07.07 (przynajmniej po angielsku i o ile wiem po japóńsku też) i kocham to! Najmocniejszy punkt serii to świetna fabuła i wspaniali różnorodni bohaterowie ( najlepszy spośród nich wszystkich jest oczywiście Saskue Uchicha ). Naruto to manga, którą MUSISZ przeczytać.