x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Ostatni komentarz odnośnie mangi „Pokémon Special” (większości znanej pod tytułem „Pokémon Adventures”) pojawił się na tym forum z tego co widzę w 2019, a więc już trochę czasu temu, a więc czas na 2022 rok i na moją opinię 😀
Zgadzam się z moimi przedmówcami i pozwolę sobie powtórzyć – bez wątpienia PokeSpe jest, zaraz po grach konsolowych, najlepszym (!) produktem spod znaku towarowego „Pokémon”. Jest to najlepiej przedstawiona adaptacja gier jaką w życiu widziałam. Anime z oryginalną koncepcją Pokémonów (które jednak początkowo były grą!) nie ma prawie nic wspólnego, podczas gdy manga- jak najbardziej.
Dla mnie najbardziej urzekające w mandze Pokémon jest to, że jest dokładnym odzwierciedleniem gier, tzn.: te same lokacje, postaci poboczne i… postaci główne! Red, Green, Gold, Silver, Ruby, Sapphire… Jeśli jednak chodzi o postaci wymyślone na potrzeby mangi (np.: Yellow i Emerald) to mi one wcale nie wadzą- no bo skoro w anime mogli wymyślić Kryształowego Onixa, o którym nie było ani słowa w grach, to i w mandze twórcy mogą sobie trochę pofantazjować. Manga pomimo niektórych elementów nie do końca wspólnych z grami (jak np: kilka wątków od sagi R/S/E) ma z nimi i tak o wiele więcej wspólnego niż anime, więc te kilka odstępstw od reguły nie przeszkadzają.
Gdyby ktoś pytał, które rozdziały najbardziej lubię, to są to bez wątpienia Gold/Silver/Crystal, a potem HG/SS. Rozdziały Red/Green/Blue i Fire Red/Leaf Green też mi się bardzo podobały, jednak znając gry moim kraszem od zawsze był Gold 😀 Lubiłam go już (jako Golda czy może Ethana?) w pierwszych grach, a gdy przeczytałam mangę… No według mnie postać przedstawiona obłędnie, po prostu „he stole the show”, gdy zaczęłam czytać G/S/C to już nie liczył się nikt inny i z niecierpliwością czekałam na moment w którym dotrę w końcu do rozdziałów HG/SS. Moim ogromnie miłym zaskoczeniem było, jak na trochę moja ulubiona postać pojawiła się po drodze w rozdziale Emerald ☺️ Uwielbiam go, a w Emeraldzie do tego wszystkiego przebrał się za antagonistę!! 😁
Jeśli chodzi o anime Pokémon, to choć jest totalną klapą, uwielbiałam i uwielbiam Asha z pierwszych odcinków (!), ten jego charakter (Ash był moim pierwszym anime kraszem!). W ogóle do Asha z pierwszych odcinków nie mam co się przyczepić, jest sentyment. No i może też właśnie dlatego Gold mi się tak bardzo spodobał- jak dla mnie Ash z pierwszych odcinków jest bardziej podobny do aroganckiego, niegrzecznego Golda, niż do mangowego Reda. Reda z mangi również uwielbiam, ale on z charakteru przypomina mi Asha z sezonów B/W, takiego bardziej zrównoważonego. Ja jednak zdecydowanie bardziej preferuję ten koci charakterek z pazurem.
W ogóle w spisie moich ulubionych męskich głównych postaci mangowych byliby (chronologicznie):
Red – świetna postać, ciekawy wątek. Uwielbiam to, jak bardzo porównują Golda do Reda, jacy są podobni pod wieloma względami i w ogóle fakt, że są przyjacielsko do siebie nastawieni. No bo wiecie, skoro podobno Red=Ash, no to skoro Red tak bardzo przypomina Golda, to można również powiedzieć Ash=Gold. 😉Możecie mnie za to zhejtować, ale takie jest moje zdanie.
Gold – tu już po części poznaliście moją opinię o tej postaci, ale uwierzcie- mogłabym dać cały wykład o tym jaki on jest zarąbisty. 😄 Jego charakter to takie połączenie Asha z anime, z Meowthem z zespołu R z anime xd A obie postaci z anime Pokémon uwielbiam, a Gold to ich kwintesencja 😊 Nawet nieraz łapałam się na czytaniu w myślach kwestii Golda głosem Meowtha z anime. xd To moja najulubieńsza postać.
Ruby – przeciwieństwo Golda, ale też niezmiernie go polubiłam, co nie zmienia faktu, że wątek „miłosny” z Sapphire i wątek z Groudonem i Kyogre były trochę męczące i momentami nudne.
Pearl – bardzo ciekawa postać, uwielbiałam jego nerwowość (lubiłam też tę postać w anime, czyli Barrego). W ogóle w duecie z Diamondem, jako jego przeciwieństwo był śmieszny.
Diamond – był z tą swoją ciapowatością bardzo śmieszny i uroczy zarazem 😊 Kluczowy i ekscytujący był dla mnie moment, jak w końcu postawił się Pearlowi, który go zawsze lał po twarzy.
I to chyba tyle. Rozdziałów od 5 generacji już nie czytałam. To znaczy napoczęłam i mnie nie porwały. Charakter Blacka nie przypadł mi do gustu (na cholerę on tak krzyczy! xD), a tych nowych Pokémonów (tj. od 5 geny) po prostu nie lubię (nie licząc kocich Pokémonów, które zawsze uwielbiałam, jestem ogromną kociarą).
Wiele osób może się ze mną nie zgadzać odnośnie mojej opinii o bohaterach PokéSpe,, ale o gustach się nie dyskutuje 😀
M
BH
26.01.2019 22:57
Manga całkiem dobra, ale chociaż mniej cukierkowata od anime (mimo iż w wersji japońskiej ma dorosłe podteksty)
Co ciekawe ktoś stworzył hacka Firered właśnie o tej mandzę, dodając mroczne historie
M
czytelnik
19.03.2016 19:20 Nie spotkamy Jessie Jamesa i Meowtha
Manga powstała przed anime więc nie ma mowy o podnoszeniu poprzeczki(chyba że chodziło o antagonistów z gry)
Też uważam, że manga jest warta uwagi. Parę zastrzeżeń:
- tłumaczenie – można było zostawić oryginalne imiona, np. Kasumi zamiast Misty (a i tak w pewnym momencie tłumacz to przapuścił), czy Takeshi zamiast Brocka
- cienkie zeszyty zamiast tomików – prawdopodobnie wzorowali się z myślą o najgłupszym narodzie świata, dla którego przeczytanie więcej niż jednego rozdziału na jeden komiks to za duży wysiłek umysłowy, „Superman” czy „Spiderman” też u nich wychodzą jako cieniutkie zeszyciki z jednym rozdziałem, polskie zeszyty to odpowiednik ok. 4 amerykańskich
- szkoda, że tylko 4… może zrobią reedycję?
Nie mogli zostawić oryginalnych imion, bo to by się trochę mijało z celem. Skoro nazwy Pokemonów są w wersji angielskiej, a w grach także imiona liderów są przetłumaczone, to nie można sobie czegoś zostawić w oryginale, a coś innego wziąć z wersji angielskiej. Absurd.
W sumie racja, jeśli chodzi o gry. Ale odkąd zaczęłam oglądać seriale i filmy w oryginale z napisami, zaczęły mnie razić tłumaczenia imion zarówno ludzi, jak i Pokemonów. Podobałby mi się taki papierowy odpowiednik „Pokemon Origins”.
Którego ewentualne zagraniczne wydanie również musiałoby zawierać wszystkie angielskie nazwy. Tego nie przeskoczysz. Tłumaczenia muszą być, bo nazwy stworków jednak coś oznaczają, tak jak wszelkie inne nazwy w świecie Pokemonów. Mnie w tym uniwersum absolutnie przekład nie razi, akcja i tak dzieje się w alternatywnym świecie, więc na taki zabieg jak najbardziej można sobie pozwolić.
O spartolonym tłumaczeniu czy w ogóle o braku sensowności przekładania na angielski czegokolwiek można mówić przy okazji Inazuma Eleven, a nie Pokemonów.
Zgadzam się z przedmówcami. Jest to naprawdę dobra manga. Anime się do niej nie umywa, a niestety wiele osób po nią nie sięgnie właśnie ze względu na serię telewizyjną:/ Po serię sięgnęłam z sentymentu, a nagle się okazało, że naprawdę mnie wciągnęło:D Naprawdę polecam;)
Wbrew pozorom jest to nawet niezła manga. O wiele lepsza niż dziecinne anime.
M
Mscigniew
19.09.2010 11:09
Nie jestem pewien ale jedynym błędem w tej recenzji jest fakt iż u nas nie wydano 4 tomów, te 4 zeszyty które my mamy są odpowiednikiem 4 chapterów w jednym tomie.
Bardzo fajnie, że ukazała się recenzja tego tytułu! Wiele osób przekreśla mangę ze względu na to, że jest o Pokemonach, podczas gdy śmiałbym twierdzić, iż jest to zaraz po grach na przenośne konsole najlepszy produkt spod tego znaku towarowego. Pojawia się wiele ciekawych urozmaiceń pokemonowego uniwersum, mam na myśli na przykład sztuczki Kogi w pierwszej generacji (pokeshurikeny itp.) Walki trzymają poziom i stoją na wyższym poziomie niż w anime (wspomniany już Koga vs liderka od duchów, jeśli dobrze pamiętam – świetne starcie). Poleciłbym każdemu, kto akurat ma fazę na kieszonkowe stworki.
I pomyśleć, że sam chciałem napisać takową recenzję, widać, że obijanie się nie popłaca.
Generalnie, nie ma czego zarzucić recenzji, choć sam wspomniałbym jeszcze o dwóch faktach. Mianowicie, każda kolejna „saga” nazywana jest kolorami gier, na bazie których powstaje podobnie jak główni bohaterowie, którzy są odzwierciedleniem grywalnych postaci (za wyjątkiem Yellow i Emeralda bo Blue gdzieś się tam pojawiła na okładce do instrukcji z gier pierwszej generacji). Taki szczegół ale dla mnie osobiście jest to jeden ze „smaczków” całej mangi.
Jestem na etapie sagi FireRed/LeafGreen. O ile pierwsze trzy sagi R/G/B, Yellow, G/S/C przeczytałem dość szybko ze względu na ich fabułę i zwroty akcji, to R/S trochę mnie znudziło i jakoś zbytnio mi nie podeszło. Zarówno za ten cały zakład, jak również za relacje między Ruby i Sapphire. Manga w sama w sobie nie jest zła, jest bardziej dojrzała niż anime, w niektórych momentach bardziej realna.
Zawsze możesz stworzyć alternatywną. Przyznam szczerze, że byłam ciekawa czy ją napiszesz, ale mijały miesiące… a mnie akurat dopadło „natchnienie” w czasie wakacji.
Cóż, stwierdziłam, że przeciętny fan jest na tyle inteligentny, by zauważyć, że postaci biorą nazwy i design z gier. I nie ma sensu tego za bardzo wytykać.
Ja doczytałam wszystko co wyszło w ludzkim języku. I teraz czekam z niecierpliwością aż ktoś przetłumaczy resztę bo od jakiegoś czasu jest zastój. Saga FR/LG jest akurat fajna, bo dzieje się w niej całkiem sporo i dostajemy odpowiedzi na parę pytań. Podejrzewam natomiast, że D/P/P cię znudzi, bo ta część jest akurat nieco schematyczna, choć mnie bardzo spodobały się postaci, które jak raz są dla siebie miłe… Co po wiecznych starciach charakterów było jak dla mnie wytchnieniem, zwłaszcza że następna saga ma być powrotem do najbardziej dysfunkcyjnej drużyny, czyli GSC. Niestety, tłumaczenie chwilowo urywa się akurat wtedy, jak coś się zaczyna dziać i bohaterowie wreszcie biorą się za walkę ze złą organizacją.
I to jest „Pokémon”!
Zgadzam się z moimi przedmówcami i pozwolę sobie powtórzyć – bez wątpienia PokeSpe jest, zaraz po grach konsolowych, najlepszym (!) produktem spod znaku towarowego „Pokémon”. Jest to najlepiej przedstawiona adaptacja gier jaką w życiu widziałam. Anime z oryginalną koncepcją Pokémonów (które jednak początkowo były grą!) nie ma prawie nic wspólnego, podczas gdy manga- jak najbardziej.
Dla mnie najbardziej urzekające w mandze Pokémon jest to, że jest dokładnym odzwierciedleniem gier, tzn.: te same lokacje, postaci poboczne i… postaci główne! Red, Green, Gold, Silver, Ruby, Sapphire… Jeśli jednak chodzi o postaci wymyślone na potrzeby mangi (np.: Yellow i Emerald) to mi one wcale nie wadzą- no bo skoro w anime mogli wymyślić Kryształowego Onixa, o którym nie było ani słowa w grach, to i w mandze twórcy mogą sobie trochę pofantazjować. Manga pomimo niektórych elementów nie do końca wspólnych z grami (jak np: kilka wątków od sagi R/S/E) ma z nimi i tak o wiele więcej wspólnego niż anime, więc te kilka odstępstw od reguły nie przeszkadzają.
Gdyby ktoś pytał, które rozdziały najbardziej lubię, to są to bez wątpienia Gold/Silver/Crystal, a potem HG/SS. Rozdziały Red/Green/Blue i Fire Red/Leaf Green też mi się bardzo podobały, jednak znając gry moim kraszem od zawsze był Gold 😀 Lubiłam go już (jako Golda czy może Ethana?) w pierwszych grach, a gdy przeczytałam mangę… No według mnie postać przedstawiona obłędnie, po prostu „he stole the show”, gdy zaczęłam czytać G/S/C to już nie liczył się nikt inny i z niecierpliwością czekałam na moment w którym dotrę w końcu do rozdziałów HG/SS. Moim ogromnie miłym zaskoczeniem było, jak na trochę moja ulubiona postać pojawiła się po drodze w rozdziale Emerald ☺️ Uwielbiam go, a w Emeraldzie do tego wszystkiego przebrał się za antagonistę!! 😁
Jeśli chodzi o anime Pokémon, to choć jest totalną klapą, uwielbiałam i uwielbiam Asha z pierwszych odcinków (!), ten jego charakter (Ash był moim pierwszym anime kraszem!). W ogóle do Asha z pierwszych odcinków nie mam co się przyczepić, jest sentyment. No i może też właśnie dlatego Gold mi się tak bardzo spodobał- jak dla mnie Ash z pierwszych odcinków jest bardziej podobny do aroganckiego, niegrzecznego Golda, niż do mangowego Reda. Reda z mangi również uwielbiam, ale on z charakteru przypomina mi Asha z sezonów B/W, takiego bardziej zrównoważonego. Ja jednak zdecydowanie bardziej preferuję ten koci charakterek z pazurem.
W ogóle w spisie moich ulubionych męskich głównych postaci mangowych byliby (chronologicznie):
Red – świetna postać, ciekawy wątek. Uwielbiam to, jak bardzo porównują Golda do Reda, jacy są podobni pod wieloma względami i w ogóle fakt, że są przyjacielsko do siebie nastawieni. No bo wiecie, skoro podobno Red=Ash, no to skoro Red tak bardzo przypomina Golda, to można również powiedzieć Ash=Gold. 😉Możecie mnie za to zhejtować, ale takie jest moje zdanie.
Gold – tu już po części poznaliście moją opinię o tej postaci, ale uwierzcie- mogłabym dać cały wykład o tym jaki on jest zarąbisty. 😄 Jego charakter to takie połączenie Asha z anime, z Meowthem z zespołu R z anime xd A obie postaci z anime Pokémon uwielbiam, a Gold to ich kwintesencja 😊 Nawet nieraz łapałam się na czytaniu w myślach kwestii Golda głosem Meowtha z anime. xd To moja najulubieńsza postać.
Ruby – przeciwieństwo Golda, ale też niezmiernie go polubiłam, co nie zmienia faktu, że wątek „miłosny” z Sapphire i wątek z Groudonem i Kyogre były trochę męczące i momentami nudne.
Pearl – bardzo ciekawa postać, uwielbiałam jego nerwowość (lubiłam też tę postać w anime, czyli Barrego). W ogóle w duecie z Diamondem, jako jego przeciwieństwo był śmieszny.
Diamond – był z tą swoją ciapowatością bardzo śmieszny i uroczy zarazem 😊 Kluczowy i ekscytujący był dla mnie moment, jak w końcu postawił się Pearlowi, który go zawsze lał po twarzy.
I to chyba tyle. Rozdziałów od 5 generacji już nie czytałam. To znaczy napoczęłam i mnie nie porwały. Charakter Blacka nie przypadł mi do gustu (na cholerę on tak krzyczy! xD), a tych nowych Pokémonów (tj. od 5 geny) po prostu nie lubię (nie licząc kocich Pokémonów, które zawsze uwielbiałam, jestem ogromną kociarą).
Wiele osób może się ze mną nie zgadzać odnośnie mojej opinii o bohaterach PokéSpe,, ale o gustach się nie dyskutuje 😀
Co ciekawe ktoś stworzył hacka Firered właśnie o tej mandzę, dodając mroczne historie
Nie spotkamy Jessie Jamesa i Meowtha
manga
- tłumaczenie – można było zostawić oryginalne imiona, np. Kasumi zamiast Misty (a i tak w pewnym momencie tłumacz to przapuścił), czy Takeshi zamiast Brocka
- cienkie zeszyty zamiast tomików – prawdopodobnie wzorowali się z myślą o najgłupszym narodzie świata, dla którego przeczytanie więcej niż jednego rozdziału na jeden komiks to za duży wysiłek umysłowy, „Superman” czy „Spiderman” też u nich wychodzą jako cieniutkie zeszyciki z jednym rozdziałem, polskie zeszyty to odpowiednik ok. 4 amerykańskich
- szkoda, że tylko 4… może zrobią reedycję?
Re: manga
Re: manga
Re: manga
O spartolonym tłumaczeniu czy w ogóle o braku sensowności przekładania na angielski czegokolwiek można mówić przy okazji Inazuma Eleven, a nie Pokemonów.
Re: manga
Naprawdę fajny tytuł
Generalnie, nie ma czego zarzucić recenzji, choć sam wspomniałbym jeszcze o dwóch faktach. Mianowicie, każda kolejna „saga” nazywana jest kolorami gier, na bazie których powstaje podobnie jak główni bohaterowie, którzy są odzwierciedleniem grywalnych postaci (za wyjątkiem Yellow i Emeralda bo Blue gdzieś się tam pojawiła na okładce do instrukcji z gier pierwszej generacji). Taki szczegół ale dla mnie osobiście jest to jeden ze „smaczków” całej mangi.
Jestem na etapie sagi FireRed/LeafGreen. O ile pierwsze trzy sagi R/G/B, Yellow, G/S/C przeczytałem dość szybko ze względu na ich fabułę i zwroty akcji, to R/S trochę mnie znudziło i jakoś zbytnio mi nie podeszło. Zarówno za ten cały zakład, jak również za relacje między Ruby i Sapphire. Manga w sama w sobie nie jest zła, jest bardziej dojrzała niż anime, w niektórych momentach bardziej realna.
Cóż, stwierdziłam, że przeciętny fan jest na tyle inteligentny, by zauważyć, że postaci biorą nazwy i design z gier. I nie ma sensu tego za bardzo wytykać.
Ja doczytałam wszystko co wyszło w ludzkim języku. I teraz czekam z niecierpliwością aż ktoś przetłumaczy resztę bo od jakiegoś czasu jest zastój. Saga FR/LG jest akurat fajna, bo dzieje się w niej całkiem sporo i dostajemy odpowiedzi na parę pytań. Podejrzewam natomiast, że D/P/P cię znudzi, bo ta część jest akurat nieco schematyczna, choć mnie bardzo spodobały się postaci, które jak raz są dla siebie miłe… Co po wiecznych starciach charakterów było jak dla mnie wytchnieniem, zwłaszcza że następna saga ma być powrotem do najbardziej dysfunkcyjnej drużyny, czyli GSC. Niestety, tłumaczenie chwilowo urywa się akurat wtedy, jak coś się zaczyna dziać i bohaterowie wreszcie biorą się za walkę ze złą organizacją.