Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Tokyo Ghoul:re

  • Avatar
    M
    Shorexen 19.07.2020 11:21
    Tokyo Ghoul / Tokyo Ghoul:re - bardzo krótka subiektywna opinia, nie recenzja
    Niezapomniana, emocjonująca, niezwykle wzruszająca i zmuszająca do wielu przemyśleń historia o wspaniałym tragicznym bohaterze, który przez nieskończoną drogę cierpienia się przedarł, aby na nielogicznym jej końcu znaleźć w końcu ukojenie.

    Dla mnie. To tyle. Tylko i wyłącznie tyle.
  • Avatar
    M
    Nanami 2.07.2018 23:29
    Iii ostatni rozdział! Koniec.
    Nadal mnie niezwykle zastanawia, że kontynuacja Tokyo Ghoul nie ma tu absolutnie żadnych komentarzy ;-) A dziś właśnie doczekaliśmy się ostatniego – 179 rozdziału, który w sumie w sposób definitywny zamyka oba cykle. Zakończenie, jak na Ishidę – jest zadziwiająco  kliknij: ukryte .
    Miałam problem z TG:re, większy niż z Tokyo Ghoul, chyba. Trudniej mi się było przekonać z początku, choć chęć poznania dalszych losów Kanekiego była na tyle silna, że z wypiekami na twarzy śledziłam ją od samego początku. Potem powoli mój zapał słabł, by ostatecznie zostać dobity wraz ze śmiercią  kliknij: ukryte . Potem już raczej z przyzwyczajenia zerkałam tu i tam. I tak: uważam, że TG:re było niezwykle… nierówne. Niektóre wątki wciągały niesamowicie, wczuwało się w sytuację i ją przeżywało. Ale część była mi absolutnie totalnie obojętna i jedynie mnie nudziła. Zresztą przy takim natłoku różnorodnych postaci nie pamiętam wyraźnie nawet połowy z tych, które zostały „podsumowane” pt. co się z nimi dalej działo w ostatnim rozdziale… To taka trochę błogosławieństwo, a jednocześnie przekleństwo Ishidy – usiłował prowadzić tyle postaci, jednocześnie nadając każdej z nich unikalny rys, że czytelnik się zwyczajnie sam gubi albo nudzi, obserwując rozwój akurat tej, która nie tak bardzo go interesuje, a żeby wrócić do ulubionej musi poczekać bardzo długo.
    Gdyby ktoś zapytał mnie, jakie „arce” były w TG:re, to nie byłabym w stanie ich wymienić, bo zlały mi się w jedno, poza kilkoma. Jakoś Tokyo Ghoul było pod tym względem… lepsze? O wiele więcej pamiętam. Skala TG:re mnie osobiście trochę przytłoczyła.
    Niemniej, jest to manga godna uwagi. Ishida niesamowicie rozwinął swój warsztat rysowniczy – różnica między pierwszymi rozdziałami a ostatnimi jest absurdalnie kolosalna. Również przesłanie jak i rozwój fabuły jest bardzo satysfakcjonujący i absolutnie nie standardowy.
    Ostatecznie przyznaję ocenę 7/10, ale nie wrócę do niej w najbliższym czasie.
  • Avatar
    M
    Nanami 27.02.2016 15:33
    Po 65 rozdziałach TG:re
    Zadziwiające, że manga nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może zawierać spoilery z TG, bo w końcu tu jest kolejna część. Najwyższy czas więc coś naskrobać :-)
    Pamiętam jak nie tak dawno temu skończyło się dosyć „nagle” Tokyo Ghoul. Czasem po prostu się czuje, że koniec się zbliża, ale jak nadejdzie to i tak ma się wrażenie, że jest się zaskoczonym i było to trochę za wczesnie – w pewnym momencie po prostu rozpoczął się ostatni arc. Konstrukcyjnie tak bardzo szablonowy, a jednocześnie fabularnie tak bardzo nieszablonowy. Zamknął część wątków, ale jednocześnie pozostawił jeszcze więcej pytań… a najważniejsze brzmiało: czy Kaneki zginął z ręki Arimy? Stał się jego quinxem? Tyle pytań, odpowiedzi brak.
    A potem po tej burzy przyszła informacja, że będzie nowa manga – Tokyo Ghoul:re, z nowym protagonistą, z widokiem zza drugiej strony barykady, od strony ludzi. Nie było mi łatwo to zaakceptować! Tak bardzo się zżyłam z Kanekim i ghulami, ich losami, że CCG wydawało mi się nudne, niewarte uwagi, na dodatek pakowano nam zupełnie nową paczkę dzieciaków i nowego protaga. Przez wiele rozdziałów trudno mi było poczuć do nich sympatię, ale to w końcu Ishida i ciąg dalszy – kto wie, może dowiemy się kulis ostatnich scen z TG? Jeśli ktoś podchodzi z takim nastawieniem – gorąco rekomenduję czytanie :re, zdecydowanie nie zawodzi.
    Im więcej czytam Tokyo Ghoul całościowo, tym bardziej odczuwam geniusz autora, Ishidy Sui. Porównując od strony graficznej, różnica jest piorunująca. TG to takie jednak okrągłe buźki, miękka kreska, trochę koślawa. TG:re to artystyczny majstersztyk, bardzo charakterystyczny, kreska jest chaotyczna, ale celowo chaotyczna, realistyczna, niezwykle szczegółowa, mroczna. To nie znaczy, że w TG kreska była zła – była po prostu niewyrobiona, przeciętna, bez szału. W TG:re czuć jak bardzo nabrała ona własnego stylu, jak bardzo udoskonaliła się.
    Jeśli chodzi o fabułę, ta w TG:re stoi na najwyższym poziomie, choć zaczyna się niepozornie. Ot kilka lat po rajdzie na Anteiku mamy szansę podejrzeć życie młodego śledzego Sasakiego Haise i jego podwładnych. Pamiętam te nadzieje i domysły, że a może Kaneki przeżył i to on, ale nic nie pamięta…
    Cóż, zawiedzionym się nie będzie. Historia jest prowadzona po mistrzowsku. Aczkolwiek trzeba mieć na uwadze, że Ishida Sui nie szczędzi swoich postaci (a jest ich naprawdę dużo i każdy ma swoje motywy, swój wyraźny charakter!). Wręcz przeciwnie, Ishida lubi się nad nimi znęcać, tak samo jak nad czytelnikami. Nie raz i nie dwa jest płacz i zgrzytanie zębów, nie nad bezsensownością, ale właśnie nad bezwzględnością, z jaką są traktowane postaci. A trudno się do niektórych nie przywiązać, a tu…
    Co więcej, intryga jest jak pajęcza nić. Niezwykle misterna. Na tyle, że naprawdę trzeba uważnie czytać, by móc poskładać sobie ją w kawałek po kawałku. W TG:re dowiadujemy się powolutku coraz więcej o świecie przedstawionym, o pociągających za sznurki, o clownach, o incydencie z Rize, o przeszłości Eto. Postaciom są fundowane kolejne traumy, stawiani są przed trudnymi decyzjami. Ishida zaprawdę wie, co robi.
    Jeśli ktoś polubił Tokyo Ghoul, to zdecydowanie powinien sięgnąć po kontynuację.