x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Piękna manga. Początek taki trochę niemrawy, ale jak się juz rozwinie, to wciąga. Autorka fajnie pokazuje problemy trapiące Japończyków i obleka je w paranormalną otoczkę. Do tego jest ładna, taka ulotna, kreska i śliczna główna bohaterka.
Ostatnio sprawdzałem w stopce i wypadałoby nanieść pewne poprawki – tłumaczeniem tego tytułu nie zajmował się Rafał Rzepka, tylko niejaka Agnieszka Opałko. Zaskoczyła mnie bardzo ta informacja, bo do tej pory byłem przekonany, że to Kabura przekładał wszystko w tamtym czasie. Ale cóż, fakt faktem, że tłumaczenie tej mangi nie jest jego dziełem.
@leksy12
16.05.2012 19:23 Nawet, nawet, ale spodziewałem się czegoś lepszego.
Na razie przeczytałem tylko 2 tomy, ale jeszcze kiedyś do tego wrócę. Pierwszy tom był lepszy od drugiego, więc dalej może być gorzej lub lepiej. Fabuła lekko nudnawa. Kreska jest ładna, ale trochę za bardzo uproszczona. Polecam ludziom, którzy lubię lekko nudne i smutne mangi o wampirach.
ja sądzę, że jest fajno. Pierwszy tom nalepszy, ten klimat i wątek psychiczny z Miyu. Drugi najgrszy, ale następne nieźle. Trochę, szkoda, że w następnych tomach krecha jest inna. Momentami było dziwnie, jakby…. nie rozumiałam, dlaczego np. w czwartym chyba tomie Yui tak nagle przebczyła Miyu za rodziców. 8/10, nie więcej… Ale nieźle. W anime jej charakter albo został specjalnie zmieniony, albo źle zrozumiany. Anime i manga, dwa różne światy. Chyba jednak manga odrobinę gorzej. Szkoda, że nie utrzymano klimatu z pierwszego tomu. No i że dopiero w trzeci dowiedziałam się, jak to czytać. PS. Jestem w piątym tomie, niedługo kupie resztę. Czy ktoś wie, gdzie mogę dostać „Nową Miyu”?
M
Miyufan
25.12.2011 15:35 ?!
Pierwszy tom był najlepszy. Dostałąm pierwsze 5 tomów na Gwiazdkę. Czytałam następne i było gorzej. Zabrakło tego klimatu, teg czegos pomiędzy serią TV a OVA co w pierwszym tomie było. Ale mimo wszystko nie przeczytałam wszystkich, więc zobaczę. Ale sądzę, że szkoda, iż nie udało sie podtrzymać klimatu.
Parę tomików pożyczyła mi koleżanka. Największą zaletą jest tu kreska. Piękna , rzekłabym zwiewna , delikatna , subtelna . Sama bym chciała tak rysować ! Postacie są przyjazne. Niestety, o ile anime było dla mnie dobre, o tyle manga nie. Fabuła ? To zbiór paru opowiadań. Pal licho jak by były ciekawe ale nie są ! Są nudne (szczególnie 1 tom , później nawet zaczyna coś się dziać na plus ) Nie zaciekawiła mnie Wampirza Księżniczka na papierze ,a szkoda , bo anime było udane 3/10 chociażby za kreskę
R
blue
5.06.2010 12:43
manga jest dobra nie wybitna aż tak to nie jest, ale recenzja jest zbyt surowa, argumenty przeciw dla innych mogą być tymi za, i mam wrażenie że recenzent nie zadał sobie trudu zapoznania się z cała mangą poprzestając na jej najsłabszym ogniwie, jeśli już bierze się ktoś za recenzje to koniecznie musi znać całość inaczej jego opinia jest niekompletna i naciągana ,
ja nie żałuje że przeczytałam vampirzyce
Okichi
25.06.2010 07:54
Podaj mi argumenty przeciw, które dla innych mogą być tymi za, a postawię Ci dobrą, rosyjską wódkę. Recenzentka nigdzie nie zaznaczyła, że żałuje przeczytania VPM. Poza tym recenzja nie musi być całkowicie obiektywna – najważniejsze by napisać, dla kogo manga jest dobrym wyborem.
M
tt.
13.09.2009 06:02 jak wydmuszka - piękna skorupka, pusta w środku
moim zdaniem jedyną zaletą tej mangi jest kreska – mimo, że uproszczona; podobała mi się jej zwiewność, wizualnie jestem na tak, pomimo pustych kadrów (chociaż gdyby nie były aż tak puste, manga mocno by zyskała).
fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa, nie ma w niej nic, co zaskakuje, historia nie wciąga, a określenie „horror” śmieszy niesamowicie. uderza za to przeładowanie dramatyzmu, patos podkreślany aż do znudzenia i to, na co zwróciła uwagę recenzentka – dziwny sposób prowadzenia historii, wyrwane z kontekstu, szybko nakreślone wydarzenia – wywołuje to wrażenie, że akcja w ogóle się nie rozkręca, bo ilekroć zaczyna się coś dziać – szast prast wkracza Miyu i Larva, załatwiają tego paskudnego nikczemnika i dawaj, biorą się za następnego.
co do samej Miyu – ostatni raz takie natężenie wewnętrznych rozterek obserwowałam w liceum, czytając Dziady cz.II i modląc się, aby ten przeklęty Gustaw/Konrad powiesił się w celi i żebym nie musiała się z tym użerać. nie znoszę bohaterów, którzy mają problemy przez duże P i taką traumę, że nie potrafią zapomnieć o niej nawet odgrzewając obiad. Miyu jest SMUTNA. i POSĘPNA jest. ogólnie jest TRAGICZNA – w pełnym zakresie tego słowa.
rozśmieszyła mnie jedna z uwag poniżej, dotycząca rzekomej inteligencji czytelnika wymaganej do zrozumienia Trudnej Duszy Zagubionej Księżniczki Miyu.:) osobiście uważam że przy tej mandze można spokojnie wyłączyć mózg, chyba, że…nie, nie mówcie mi, że ktokolwiek może uważać że portret psychologiczny głównej postaci jest w jakikolwiek sposób ciekawy i wiarygodny??
btw postaci epizodyczne nie są wprowadzane w literaturze tylko po to, aby czymś zająć głównego bohatera, ale zwykle z konkretnego powodu. tworzenie postaci z założenia epizodycznej nie usprawiedliwia jej wewnętrznej pustoty. W „Miyu” postaci są szablonowe, proste, nie dowiadujemy się o nich za wiele. nie są one tyle epizodyczne, co szczątkowe, podobnie jak opisywane wydarzenia.
miałam serdecznie dość tej mangi po 5 stronach, wyczuwając już ten przybijający patetyczny klimacik i dostając piany na ustach za opisywane na „odwal się” wydarzenia. zero głębi, zero sensu, zero emocji, zero czegokolwiek.
górna granica wieku dla tej mangi – 13‑14 lat, w przypadku dziewcząt wybitnie mrocznych i gotyckich – 15 lat, które lubują się w takich naciąganych klimatach, dramatyzmie, i Poważnych Problemach. mam wrażenie, że na okładce powinno być -16.starszym nie polecam, bo ani to dobre, ani prawdopodobne, ani zabawne, ani straszne. nie mogę zrozumieć osób, które piszą, że Miuy „potrafi wzruszać do łez” – albo ja jestem kompletnie nieczuła, albo ktoś jest nadwrażliwy. Szczerze, bardziej wzruszył mnie ojciec rybki Nemo z „Gdzie jest Nemo”, który szukał swojego synka po oceanach ;) „Miyu” zupełnie jak coca cola zero – zero kalorii, zero smaku. 2/10, tylko z powodu kreski – inaczej byłoby 1/10.
dziełko idealne dla pokolenia EMO, i jak rozumiem, z niego rekrutuje się większość fanów. osoby z mojego pokolenia raczej nie znajdą nic dla siebie, jako że „za naszych czasów” płakanie w kącie i czesanie włosów na boczek nie było supertrendy.
ehh, teraz jak tak patrzę, to pojechałam chyba trochę za ostro – ale naprawdę nienawidzę dorabiania na siłę głębi do takich „dzieł”. osoby, które jeszcze nie czytały w liceum romantyków pojmą moja frustrację, kiedy polonistka będzie im ukazała głębie charakteru tego cymbała Wertera :)
lewa
30.09.2009 01:37 Re: jak wydmuszka - piękna skorupka, pusta w środku
tt. naprawdę genialnie napisane :)
M
arystokrata
29.07.2009 14:08
Wg mnie jest to jedna z lepszych mang. Owa seria dla sprostowania opinii ma fabułę, ale za to ciężką do zrozumienia. Kreska, rozmieszczenie kadrów – to wszystko jest jak najbardziej na miejscu i porządnie wykonane. Kreska jest naprawdę dobra dla porównania „Mars” i „Czarodziejka z księżyca” – nad grafiką można pomyśleć. Wydaje mi się że ocena nie była sprawiedliwa. Szczerze polecam!
M
Entelarmer
9.12.2008 20:49 Hmmm
Mam takie wrażenie, że autor powołuje się tylko na 1 i może 2 tom. Tymaczasem VPM to manga, którą trzeba odbierać conajmniej w kontekście trzech tomów – a najlepiej całej serii. Choćby ostatni rozdział – dopiero tam widz się klepie po łbie, ze wydarzenia z jednego rozdziału może dzielić kilka lat do wydarzeń z drugiego! Nie wiem, jak u was, ale mnie to trzasnęło jak piorun. Nie, że sam wniosek jest odkrywczy – chodzi o to przygotowanie na to. I o ile pierwszy tom rzewczywiście jest kiepski (kupiłem go jako ostatni), o tyle już drugi jest ciekawszy. A dalej to już… cóż, dla mnie świetnie. Szczególnie uwielbiam tomy od 5‑7 :) Nie dla każdego moim zdaniem, ale polecam :)
M
Lotta
7.11.2008 23:03 dziwna
Dziwnie mi się czytało tą mangę, ten pourywany styl mówienia, niedopowiedznia, bałagan, przez to każdy tomik czytało się powoli, chwialmi to było męczące. Podobały mi się za to pomysły autorki, to chyba najbardziej oryginalna manga o wampirach jaką czytałam.
M
Co prawda każdy może miec swoje zdanie, ale...
22.08.2008 16:01 Karen
VPM zaczęłam czytac od drugiego tomu, i dobrze zrobiłam bo gdy potem dobrałam się do tomu pierwszego, wydałam okrzyk przerażenia. Kreska w VPM jest wg mnie najlepszą jaką kiedykolwiek spotkałam (a spotkałam już dużo), ale tom pierwszy, paradoksalnie, prezentuje coś czego więcej nie chciałabym oglądac.
Pawello
22.08.2008 18:23 Re: Karen
Różnica czasu między pierwszym, a drugim tomem była podobno dość duża stąd zmiana kreski. Mnie osobiście (po doznanym szoku) kreska zaczęła jakoś pociągać, bo czy taka pulchna Miyu nie jest słodka :)??
Co do mangi – jest świetna.
Okichi
25.06.2010 07:50 Kreska
Karen napisał(a):
Kreska w VPM jest wg mnie najlepszą jaką kiedykolwiek spotkałam (a spotkałam już dużo)
Dużo, czyli ile? Kreska jest ładna, dosyć oszczędna, ale trzyma poziom – poczynając od tomu 2. Minął prawie rok od Twojej wypowiedzi i również poczęstuję Cię dobrym trunkiem, jeśli nadal w 100 % zgadzasz się z tym, co wcześniej napisałaś. Cóż – ludzie się zmieniają, mangi tak samo. Ja nie podzielam Twojego zdania – ładne to nie oszałamiające, oszczędne nie zawsze znaczy eleganckie.
M
Soniasonia
3.07.2008 22:40 Świetna manga, która niestety potem traci...
Po mangę Miyu sięgnęłam po obejrzeniu odcinków OVA. W przeciwieństwie do większości tutaj, pierwszy tom jest moim ulubionym. Dlaczego? Otóż nie wymagam, aby historia i motywy bohaterki były przedstawione w pierwszym rozdziale (Chociaż raczej po prostu znałam ją z anime.), a po drugie- buzie są bardziej szczegółowe niż w późniejszych. Drugi tom również wzbudził moje uznanie, a ostatnia historyjka. Niestety, trzeci mnie zawiódł- mam alergię na słodycze (Maskotka! Tylko nie to!), a poza tym przestało być strasznie. (Dla mnie Miyu JEST straszna.) Z tego co wiem, dalej wcale nie jest lepiej, więc więcej tomów nie będę kupować. Mimo to, wystawiam historii wysoką ocenę. Polecam miłośnikom opowieści z dreszczykiem, którz czują niesmak na widok rozwałki a'la Elfen Lied.
M
Itoko
16.04.2008 15:26 dosć dobra manga ...
Manga może nie jest arcydziełem , ale stoi na wysokim poziomie , zwłaszcza jeśli chodzi o kreskę
(pomijam 1 tom ) . Rysunki są statyczne , oszczędne , po prostu bardzo eleganckie i ładne,
Fabuła- niekiedy trudna do zrozumienia , skłaniające do przymyśleń < zwłaszcza egzystencjalnych ;)> , czasami zbyt zagamtwana , ale to już taki urok tej mangi :P… Historie opowiedziane w tych dziesięciu tomikach mają zróżnicowaną tematykę – od klasycznego horroru <tom 1 > poprzez fantastykę , romans i dramat , choć motywem przewodnim są wampiry .Może dlatego nie zdążyłam się znudzić i nie zaprzestać kupna tego tytułu – a trzeba przyznać , że jest ładnie wydany – obwoluta , kolorowe strony wydane na kredowym / śliskim papierze i wyraźny druk na białych kartkach .
Podsumowując , polecam , ale tylko miłośniczkom
(bo facetom raczej się nie spodoba , chociaż od reguły są wyjątki )japońskich klimatów i horrorów z domieszką romansu , oraz dla tych którzy są estetami ładnej kreski .
M
Teja
6.10.2007 13:08 Mi tam sie podoba ta manga
Moim zdaniem, osoba, która pisała tą recenzję najwyraźniej nic nie zna się na technikach pisarski. W pierwszym tomie nie wiadomo skąd się wziął Larva, ale to po to by później zastosować RETROSPEKCJE. w swoim czasie dowiadujemy się o nim coraz więcej tak jak i o Miyu i jej rodzinie. Postacie są narysowane pięknie i w dodatku mają głęboki portret psychologiczny, którego mniej wrażliwi czytelnicy mogą nie zauważyć, bo by chcieli tylko akcję i akcję. Czytając kolejne tomy można zauważyć zmiany w psychice głównej bohaterki, staje się ona coraz bardziej ludzka, wrażliwa. Zdaża się nawet, że chce puścić małego shimę wolno, jednak dama 3rangi jej nie pozwala. Miyu ma potem wyrzuty sumienia, że uległa Reisze,a przecież kiedyś była bezwzględna. Dodatkowym atutem jest humorystyka tej mangi. Moim zdaniem jest to manga poprostu boska:)
M
Miyu-chan
3.08.2007 00:10 Zła ocena!!
A mi się manga podoba i czytam ja pomimo, że mam 13 lat. Nie uważam że fabuła jest bez sensu. Jest głęboka i przeznaczona dla ludzi inteligentnych, a zarazem z fantazją. A te postacie co się pojawiają z rozdziału na rozdział, to się nazywają – epizodyczne. Nie chodzisz na lekcję polskiego?? Jeżeli chodzi o kadry, dialogi i kreskę to jak dla mnie jest jedną z lepszych mang. Kadry i dialogi są zrozumiałe i podane prosto jak na talerzu, nie to co Czarodziejka z Księżyca. Wszystko przejrzyste i uporządkowane. A postacie to prawdziwe ciasteczka do zjedzenia ^-^
M
korsarz
12.07.2007 19:45 ;]
Pierwszy tom miał być prawdopodobnie ostatnim (wydany w 1989 roku, kontynuacja pojawiła się dopiero 10 lat później, na prośbę fanów). Prawdopodobnie dlatego jest to zbiór opowiadań nie tworzących spójnej fabularnie całości… ;]
Manga jest fajna. Na początku kreska wydawała się ciut za „słodka”, ale w miarę czytania można się przyzwyczaić ;]
Ma swój klimat, to trzeba przyznać. Chociaż faktycznie, ciekawe co to robi w kategorii horror, Miyu to nie Alucard… >]
Prędzej gotyk/psychologiczne, jak na mnie ;)
R
opinia
13.06.2007 11:11 Beznadziejna recenzja
Muszę to z przykrością powiedzieć ale ta recenzja jest bez sensu. VPM jest mangą która potrafi wzruszać do łez gdyż historie w niej opowiedziane są bardzo smutne a poza tym patrząc na całość fabuła jest bardzo sensowna gdyż Miyu jest nieśmiertelna więc wszyscy których tylko spotyka są mało znaczący.Lecz później pojawia się jedna dziewczyna która występuje aż do ostatniego tomu.
M
Nam
4.06.2007 14:26 Cóż
Manga mi się podoba. Jest fajna. Ale posiada ograniczenie wiekowe na okładce. +16. Czy tam +15, Coś w ten deseń. To nie dizwota ze recenzent nie rozumiał na poczatku skoro nawet sie okładce nie przyjrzał.
MR
enevi
25.05.2007 11:15 no cóż
Od tego tytułu zaczęła się moja obsesja(inaczej się tego nazwać w stadium obecnym) M&A.
Było to mniej więcej wtedy, gdy wyszły dopiero dwa tomiki. Pierwszy to graficzne nieporozumienie, ale od drugiego kreska jest o wiele bardziej dopracowana.
Lubuję się w klimatach tzw „mrocznych”, więc Miyu przypadła mi do gustu.
Nie ukrywam, że wolę jeden głowny wątek fabularny z różnymi pobocznymi, gdzie akcja dokądś zmierza, jednak urok VPM jest właśnie w tych pojedynczych historyjkach, które sprawiają, że opowieść wydaje się być krucha jak szkło.
W recenzjach trudno zachować obiektywizm. Sama dopiero zaczęłam pisać na Tanuki i walczę z nim, ale nie zawsze mi to wychodzi. A że autorka recenzji woli serie przygodowe z większą ilością akcji, no cóż wszystko jest kwestią gustu. Zresztą zawsze można napisać recenzję alternatywną. :)
R
Anonim
19.05.2007 21:30 Recenzentce poszło na mózg.
Często komentuje anime i mangi w tym portalu, w 99% zgadzam się z opiniami recenzentów,nacięłam się może tylko raz…, znam zasady piszemy tylko rzeczy o konkretnej mandze czy anime. Zwykle podpisuje się stałym nickiem ale dzisiaj zrobię wyjątek ponieważ jego treść będzie zaiste inna niż zwykle… Niestety pani „recenzentka” zbeszcześciła moją kochaną Miyu… Jest mi bardzo przykro, ponieważ widzę ,że wiele osób ma podobne zdanie. Czekam na właściwą recenzję Vampire Princess Miyu, a recenzentce życzę aby znalazła sobie jakieś inne zajęcie. Może np. działkę lub ogródek?
Z przykrością kończę komentarz.
IKa
19.05.2007 23:07 Re: Recenzentce poszło na mózg.
A ja za przykrością zawiadamiam, że ten komentarz, jak i odpowiedzi na niego wkrótce zostaną usunięte jako nie dotyczące mangi, tylko jako wycieczki osobiste.
Takie małe pytanie, czy jest jakiś odgórny nakaz, że WSZYSTKO ma się WSZYSTKIM podobać? Gombrowicz jak widzę w wydaniu czystym… Ja w każdym razie nie słyszałam o takim zaleceniu: „Chwalcie wszystko, piszcie pod publikę, bo was zjedzą”. Recenzent ma prawo wyrazić własne zdanie o danej produkcji czy mandze. Oczywiście, ktoś ma prawo się poczuć urażony, bo jemu akurat się ten tytuł podoba i odbiera go na innym poziomie. Ale czy to jest powód, żeby mieszać daną osobę z błotem? Zwłaszcza, że nie wie się NIC o wieku, wykształceniu, zainteresowaniach danej osoby, które pozwalają jej patrzeć na dany tytuł w ten, a nie inny sposób, może nawet bardziej obiektywnie od Prawdziwego Fana (tm). Jeszcze raz sie pytam, czy jest jakieś odgórne prawo nakazujące, że wszytko ma się podobać wszystkim?
Jak widzę zaczyna się to samo co przy komentowaniu serii anime: najlepiej wpaść i skrytykować, bo tak najłatwiej. A może samemu się postarać i coś napisać? Przedstawić swój punkt widzenia lub powychwalać dany tytuł pod niebiosa? Jeśli recenzja będzie napisana poprawną polszczyzną, dobra pod względem stylistycznym i merytorycznym, oraz przejdzie przez sito redaktorskie to zostanie zamieszczona.
Z mojej strony powiem, że naprawdę mi przykro, że osoba która napisała ten komentarz nie wykazała się odrobiną odwagi cywilnej i podpisała się prawdziwym nickiem, tylko ukryła się pod anonimowym. Rozczarowałaś mnie Słonko.
IKa
akasza
13.09.2009 06:19 Re: Recenzentce poszło na mózg.
wydaje mi się, że własne poglądy nie są powodem do obrażania recenzenta (nie, nie ja pisałam recenzję, po prostu nie lubię chamstwa). btw – cóż za odwaga!! jak się zgadzam, to podpisuję się nickiem, a jak nie – to „anonim”, no po prostu godne naśladowania.
na „właściwa recenzję” Twojego autorstwa z utęsknieniem czekam, chętnie się pod nią wypowiem i skrytykuję tę mangę z góry na dół, gdyż stanowi ona dno tak głębokie, jak głęboka jest ludzka głupota.
Miyu jest dziełem słabym, chociaż po przeczytaniu komentarza Pazuzu (chylę czoła, świetne przemyślenia), nie mogę się z pewnymi kwestiami nie zgodzić. jednak, co także Pazuzu przyznała – jest to tytuł niezbyt głęboki, będący jedynie ładnym, pozbawionym treści obrazkiem. gdyby nie naprawdę wyjątkowo szata graficzna, naprawdę można byłoby umieścić Miyu w mrokach niepamięci.
M
Pazuzu
16.05.2007 21:28 Najbardziej japońska z mang
Od razu uprzedzam, nie zgadzam się z opinią autorki recenzji, choć trochę ją rozumiem. Kilka lat temu podpisałabym bym się pod jej opinią obiema rękami, dziś patrzę na historię Wampirzej Księżniczki zupełnie inaczej. I, przyznaję bez bicia, głównie z powodów czysto artystycznych.
Zacznę od tego, że VPM nie jest mangą prostą w odbiorze. Wymaga skupienia, spokoju i, paradoksalnie, znajomości Japonii dużo większej, niż w przypadku innych mang. Nie wyobrażam sobie czytania jej w zatłoczonym autobusie czy w przerwie między zajęciami, w ten sposób na pewno nic się nie zrozumie. Miyu, czerpiąca garściami z tradycyjnej sztuki i wierzeń japońskich, oparta jest głównie na skojarzeniach i luźnych obrazach. Niczym w poezji Haiku czytelnik musi po części się domyślić, po części zdać się na intuicję by zrozumieć co w pełni autorka chciała przekazać, a często po prostu pogodzić się z faktem, że widzi tylko wycinek większej całości. W VPM fabuła nie tyle toczy się od punku a do punktu z (jak w typowym komiksie/powieści) ile płynie, lawiruje, często się powtarza zataczając kręgi dokoła jednej kwestii. Jednocześnie pełna jest niedomówień i subtelności. Pod tym względem przypomina klasyczne japońskie powieści (choćby Kojiki), gdzie ważna jest nie tyle treść, ile forma i uczucia. I tam, i w VPM fabuła często rozbita jest na dziesiątki na pozór nie powiązanych ze sobą obrazów i trzeba sporej dozy skupienia by powiązać je w logiczną całość. Miyu nie krzyczy wydarzeniami, raczej cicho szepcze, zmuszając do zastanowienia. Nie mówi o uczuciach, tyko je pokazuje. Stonowane, wyciszone, delikatne i nieodmiennie smutne. Tu nie ma szczęśliwych zakończeń, zawsze dominuje w nich zaduma, subtelna sugestia że jedno zdanie, a wszystko mogło być inaczej, żal za straconym życiem. Miyu uwodzi czytelnika, ale tylko skupionego i chcącego by go uwiodła.
Temu podporządkowana jest forma (a tej podporządkowana jest fabuła). Kto kiedykolwiek miał dłuższy kontakt z tradycyjną sztuką japońską pewnie zauważy podobieństwa. Kreska w Miyu jest w prostej linii nawiązaniem do malarstwa tuszem i kaligrafii. Tak jak one jest oszczędna, operuje linią i plamą. Oszczędne stosowanie rastrów, częste zestawienia czerni i bieli mają na celu zmusić czytelnika do skupienia się na rzeczach naprawdę ważnych. To nie jest to manga która próbuje oszołomić graficznymi fajerwerkami czy przytłoczyć ilością szczegółów, raczej pozwala na wydobycie tego co naprawdę ważne: emocji, nastroju. Dodatkowo obraz potęguje efekt płynięcia całości. To nie jest miejsce na traktaty o sztuce i estetyce Japonii, ale, upraszczając, malarstwo tuszem ma na celu wywołanie wrażeń estetycznych jak najoszczędniejszą formą (im mniej, tym lepiej). Kilka kresek musi wystarczyć do przekazania „co artysta miał na myśli”, a to czego one nie powiedzą widz powinien sam sobie dopowiedzieć, dodatkowo treść jest przyporządkowana formie. Ten sam zabieg mamy w VPM: dwie, trzy kreski ustawiają cały kadr a kilka zdań musi wystarczyć, do przekazania fabuły. Oczywiście często odbywa się to kosztem czytelności, ale to akurat jest mniej ważne. Z resztą, sama Miyu na swój sposób nam przekazuje co autorka miała na myśli tworząc tą mangę; „Mnie interesują tylko piękni ludzie” mówi w pewnej chwili, a czytelnik sam może sobie dopowiedzieć „piękni i nieszczęśliwi”.
Ważną rzeczą jest też motyw smutku nad przemijaniem piękna. Silnie skontrastowany z nieśmiertelną Miyu i Larvą, uważanymi przecież za piękne istoty!, przewija się przez wszystkie opowiadania (i całą sztukę oraz kulturę Japonii, w końcu podziwianie kwitnących wiśni ma na celu przypomnienie o kruchości i przemijalności piękna). Czytając mangę nie raz miałam wrażenie, że autorka stara się zwrócić uwagę czytelnika, zwłaszcza japońskiego, by na chwilę się uspokoił i wyciszył, czasem obejrzał się do tyłu. Taka właśnie jest manga: VPM ma być przyjemnością dla oczu oraz swoistym przypomnieniem, że warto choć na chwilę przystanąć i delektować się chwilą, i w tej roli sprawdza się doskonale.
Nie chcę przez to powiedzieć, że VPM jest arcydziełem i mistrzostwem świata. To nie jest manga o wybitnie głębokich treściach. To historia elegancka i subtelna, enigmatyczna w swojej formie, grająca na uczuciach czytelnika. Tak jak sztuka japońska kręgu dworskiego (teatr No, wspomniane Haiku czy kaligrafia) trochę zjada swój własny ogon, pod wysublimowaną formą chowając czasem bardzo proste historie, a czasem wręcz pustkę (poza wspomnianym wyżej głównym przesłaniem). Tylko, czy czasem nie warto zobaczyć czegoś pięknego tylko dla piękna? I poczytać historii opowiedzianej z ciszą i wdziękiem? Czy czasem nie jest przyjemnie poczuć się smutnym, tylko po to by potem móc wrócić do naszej zabieganej rzeczywistości? Polecam VPM wszystkim chcącym zobaczyć coś naprawdę eleganckiego. Ale uprzedzam, pełny urok tej mangi można odczuci tylko wieczorem, albo w czasie deszczu czytając ją w ciszy i spokoju.
Na koniec polecę jeszcze artbooki Narumi Kakinouchi (moim skromnym zdaniem prawdziwe majstersztyki) oraz czołówkę serii TV: ta ostatnia co prawda składa się tylko z tradycyjnej muzyki japońskiej i kilku statycznych rysunków tuszem, ale jakie to rysunki!
Opisałaś głównie pierwszy tom, który bez wątpienia był najsłabszy z serii i faktycznie miał kiepską kreskę. W następnych tomach SĄ tła, autorka używa rastrów, a ubrania są bardziej urozmaicone (nawiasem mówiąc styl rysowania w Miyu od drugiego tomu wzwyż zalicza się do moich ulubionych). Tak samo im dalej w las, tym opowieści są przejrzystrze, choć może to kwestia przyzwyczajenia do stylu prowadzenia tej opowieści.
Manga nie jest przeznaczona dla wszystkich. Krew się w niej leje dość często, pożary niszczą ludzi i nieludzi. Dlatego też zyskała dopisek „horror”. Chyba nie pokazałabyś czegoś takiego siedmiolatkowi?
Aureliuga
15.05.2007 20:35 Re: ...
Osobiście myslę, że siedmiolatek w ogóle nie zrozumiałby dialogów. Dlatego wystarczyło napisać +13, czy +15.
Stwierdzenie, iż Miyu pozbawiona jest fabuły, nie dziwi mnie zbytnio. Na dobrą sprawę tak uważa jakieś 50% czytelników.
Wynika to z faktu, że manga ta nie ma jednego wątku fabularnego, ciągniętego przez wszystkie tomy. Tylko czy to wada? To już zależy, ja, który fanem serialozy nie jestew, byłem z mangi bardzo zadowolony, uważam ją zresztą za jedną z lepszych, jakie u nas wydano. Szkoda tylko, że nie wydano całości.
R
Aureliuga
10.05.2007 16:22 ...
Szanuję opinię recenzenta, ale nie sądzę, aby ta manga była pustką fabularną. Główną mocą tej serii są zwłaszcza charaktery postaci, które to właśnie budują tę fabułę.
Dodatkowo: w wydaniu JPFowskim ZNAJDUJĄ SIĘ kolorowe strony. Zawsze chyba 2 na początku tomu.
M
Miyu_nyu
22.02.2007 14:25 Moja pierwsza manga
VPM była moją pierwszą mangą. Niezapomniana, piękna, tajemnicza, straszna… można by długo wymieniać. Polecam! Na moim podium Miyu rządzi!
(a zaraz za nią parakiss)
M
Cristal
7.01.2007 19:10 !
VPM to tajemnicza opowieść, po którą warto sięgnąć. Poprostu lektura obowiązkowa ;D Niestety pierwszy tom może troche razić, ponieważ jego treść i kreska mają trochę do życzenia, ale kolejne tomy to poprostu.. miodzio XD Kreska i fabuła poprawia się i jest świetnie!
M
zuzyah
5.01.2007 22:01 buuu...straszneee...
Sięgnęłam po tą mangę, bo oglądałam anime… Niestety mam tylko 2 tomy (czego teraz żałuję), ponieważ byłam młodsza i po prostu…Miyu mnie przestraszyła! To na prawdę tajemnicza manga…Teraz mam lat 15, a wtedy…mmmh…12‑13? Chyba sobię dokupię…głupie ze mnie dziecko xD mam tylko pytanie…Jak w anime nazywała się ta przyjaciółka Miyu(chyba miła rude włosy…)? Czy występowała ona w mandze? Lubiłam, gdy występowała razem z Miyu…i ten Lava…taki mhroczny…*mrau, mrau xD* Dziękuję za uwagę :)
Irin
6.01.2007 21:25 Re: buuu...straszneee...
Przyjaciółka Miyu nazywała się Chisato i kliknij: ukryte nie wystąpiła w mandze. Za to pojawiły się Yukari i Hisae, niestety tylko na jednym kadrze i tyłem :). (uwaga, minispoiler :P)
M
Hoti
16.11.2006 17:06 Świetna ^^
VPM to jedna z moich ulubionych mang…ma genialną kreskę, napatrzec się nie idzie, jest bardzo dokładna, delikatna, wszelkie proporcje są zachowane, poprostu cudowna kreska ; )
Fabuła też interesująca, jest w niej wszystko co lubię: nieco tajemnicy i mroku, magiczne moce, życie szkolne, odrobinka humoru (bardzo mało a i dobrze bo nie przepadam za typowymi komediami :P )wątki miłosne też w mniejszym stopniu, ale są, w ogóle momentami manga daje do myślenia, ma swój niepowtarzalny klimat, polecam ^^
M
Aureliuga
9.11.2006 17:53 Wspaniała
VPM jest wspaniałą opowieścią tak naprawdę o ludziach, ich uczuciach i umysłach. Piękna kreska, poruszające historie i wspaniałe postacie poruszyły moje serce. Ta manga daje wiele do myślenia, jest naprawdę wspaniała. Polecam każdemu, czy to osobie wrażliwej czy zatwardziałej.
tt.
13.09.2009 06:11 Re: Wspaniała
odpowiem Ci z pozycji osoby „zatwardziałej”, cokolwiek to znaczy – to jest manga dla kogoś, kto widząc ptaszka ze złamanym skrzydełkiem dostaje spazmów i wpada w depresję na tydzień. normalny człowiek pakuje wróbelka do kartonu i wiezie do weta, tam przeprowadza się na wróbelku operację i wszystko jest cacy.
i dla właśnie takich ludzi, ludzi trzeźwo myślących – „Miyu” absolutnie się nie nadaje. nie nadaje się też dla nikogo, kto skończył 15 lat, bo z płakania w kącie powinno się w pewnym wieku wyrosnąć. polecam mangę nadwrażliwcom, bo tylko ich może to poruszyć – ludzi z normalnym poziomem wrażliwości może to co najwyżej znudzić, bo brak prawdopodobieństwa psychologicznego postaci jest tak wysoki, że brakuje skali. ich sztuczność sprawia, że zapłacze nad nimi tylko ktoś, kto zapłakałby nad losami głównej bohaterki „Esmeraldy” czy bohaterów „M jak miłość.”
Tłumacz
Re: Tłumacz
Re: Tłumacz
Nawet, nawet, ale spodziewałem się czegoś lepszego.
Przesada
PS. Jestem w piątym tomie, niedługo kupie resztę. Czy ktoś wie, gdzie mogę dostać „Nową Miyu”?
?!
Nie zaciekawiła mnie Wampirza Księżniczka na papierze ,a szkoda , bo anime było udane
3/10 chociażby za kreskę
ja nie żałuje że przeczytałam vampirzyce
jak wydmuszka - piękna skorupka, pusta w środku
fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa, nie ma w niej nic, co zaskakuje, historia nie wciąga, a określenie „horror” śmieszy niesamowicie. uderza za to przeładowanie dramatyzmu, patos podkreślany aż do znudzenia i to, na co zwróciła uwagę recenzentka – dziwny sposób prowadzenia historii, wyrwane z kontekstu, szybko nakreślone wydarzenia – wywołuje to wrażenie, że akcja w ogóle się nie rozkręca, bo ilekroć zaczyna się coś dziać – szast prast wkracza Miyu i Larva, załatwiają tego paskudnego nikczemnika i dawaj, biorą się za następnego.
co do samej Miyu – ostatni raz takie natężenie wewnętrznych rozterek obserwowałam w liceum, czytając Dziady cz.II i modląc się, aby ten przeklęty Gustaw/Konrad powiesił się w celi i żebym nie musiała się z tym użerać. nie znoszę bohaterów, którzy mają problemy przez duże P i taką traumę, że nie potrafią zapomnieć o niej nawet odgrzewając obiad. Miyu jest SMUTNA. i POSĘPNA jest. ogólnie jest TRAGICZNA – w pełnym zakresie tego słowa.
rozśmieszyła mnie jedna z uwag poniżej, dotycząca rzekomej inteligencji czytelnika wymaganej do zrozumienia Trudnej Duszy Zagubionej Księżniczki Miyu.:) osobiście uważam że przy tej mandze można spokojnie wyłączyć mózg, chyba, że…nie, nie mówcie mi, że ktokolwiek może uważać że portret psychologiczny głównej postaci jest w jakikolwiek sposób ciekawy i wiarygodny??
btw postaci epizodyczne nie są wprowadzane w literaturze tylko po to, aby czymś zająć głównego bohatera, ale zwykle z konkretnego powodu. tworzenie postaci z założenia epizodycznej nie usprawiedliwia jej wewnętrznej pustoty. W „Miyu” postaci są szablonowe, proste, nie dowiadujemy się o nich za wiele. nie są one tyle epizodyczne, co szczątkowe, podobnie jak opisywane wydarzenia.
miałam serdecznie dość tej mangi po 5 stronach, wyczuwając już ten przybijający patetyczny klimacik i dostając piany na ustach za opisywane na „odwal się” wydarzenia. zero głębi, zero sensu, zero emocji, zero czegokolwiek.
górna granica wieku dla tej mangi – 13‑14 lat, w przypadku dziewcząt wybitnie mrocznych i gotyckich – 15 lat, które lubują się w takich naciąganych klimatach, dramatyzmie, i Poważnych Problemach. mam wrażenie, że na okładce powinno być -16.starszym nie polecam, bo ani to dobre, ani prawdopodobne, ani zabawne, ani straszne. nie mogę zrozumieć osób, które piszą, że Miuy „potrafi wzruszać do łez” – albo ja jestem kompletnie nieczuła, albo ktoś jest nadwrażliwy. Szczerze, bardziej wzruszył mnie ojciec rybki Nemo z „Gdzie jest Nemo”, który szukał swojego synka po oceanach ;) „Miyu” zupełnie jak coca cola zero – zero kalorii, zero smaku. 2/10, tylko z powodu kreski – inaczej byłoby 1/10.
dziełko idealne dla pokolenia EMO, i jak rozumiem, z niego rekrutuje się większość fanów. osoby z mojego pokolenia raczej nie znajdą nic dla siebie, jako że „za naszych czasów” płakanie w kącie i czesanie włosów na boczek nie było supertrendy.
ehh, teraz jak tak patrzę, to pojechałam chyba trochę za ostro – ale naprawdę nienawidzę dorabiania na siłę głębi do takich „dzieł”. osoby, które jeszcze nie czytały w liceum romantyków pojmą moja frustrację, kiedy polonistka będzie im ukazała głębie charakteru tego cymbała Wertera :)
Re: jak wydmuszka - piękna skorupka, pusta w środku
Hmmm
dziwna
Karen
Re: Karen
Co do mangi – jest świetna.
Kreska
Dużo, czyli ile?
Kreska jest ładna, dosyć oszczędna, ale trzyma poziom – poczynając od tomu 2. Minął prawie rok od Twojej wypowiedzi i również poczęstuję Cię dobrym trunkiem, jeśli nadal w 100 % zgadzasz się z tym, co wcześniej napisałaś. Cóż – ludzie się zmieniają, mangi tak samo. Ja nie podzielam Twojego zdania – ładne to nie oszałamiające, oszczędne nie zawsze znaczy eleganckie.
Świetna manga, która niestety potem traci...
dosć dobra manga ...
(pomijam 1 tom ) . Rysunki są statyczne , oszczędne , po prostu bardzo eleganckie i ładne,
Fabuła- niekiedy trudna do zrozumienia , skłaniające do przymyśleń < zwłaszcza egzystencjalnych ;)> , czasami zbyt zagamtwana , ale to już taki urok tej mangi :P… Historie opowiedziane w tych dziesięciu tomikach mają zróżnicowaną tematykę – od klasycznego horroru <tom 1 > poprzez fantastykę , romans i dramat , choć motywem przewodnim są wampiry .Może dlatego nie zdążyłam się znudzić i nie zaprzestać kupna tego tytułu – a trzeba przyznać , że jest ładnie wydany – obwoluta , kolorowe strony wydane na kredowym / śliskim papierze i wyraźny druk na białych kartkach .
Podsumowując , polecam , ale tylko miłośniczkom
(bo facetom raczej się nie spodoba , chociaż od reguły są wyjątki )japońskich klimatów i horrorów z domieszką romansu , oraz dla tych którzy są estetami ładnej kreski .
Mi tam sie podoba ta manga
Zła ocena!!
;]
Manga jest fajna. Na początku kreska wydawała się ciut za „słodka”, ale w miarę czytania można się przyzwyczaić ;]
Ma swój klimat, to trzeba przyznać. Chociaż faktycznie, ciekawe co to robi w kategorii horror, Miyu to nie Alucard… >]
Prędzej gotyk/psychologiczne, jak na mnie ;)
Beznadziejna recenzja
Cóż
no cóż
Było to mniej więcej wtedy, gdy wyszły dopiero dwa tomiki. Pierwszy to graficzne nieporozumienie, ale od drugiego kreska jest o wiele bardziej dopracowana.
Lubuję się w klimatach tzw „mrocznych”, więc Miyu przypadła mi do gustu.
Nie ukrywam, że wolę jeden głowny wątek fabularny z różnymi pobocznymi, gdzie akcja dokądś zmierza, jednak urok VPM jest właśnie w tych pojedynczych historyjkach, które sprawiają, że opowieść wydaje się być krucha jak szkło.
W recenzjach trudno zachować obiektywizm. Sama dopiero zaczęłam pisać na Tanuki i walczę z nim, ale nie zawsze mi to wychodzi. A że autorka recenzji woli serie przygodowe z większą ilością akcji, no cóż wszystko jest kwestią gustu. Zresztą zawsze można napisać recenzję alternatywną. :)
Recenzentce poszło na mózg.
Z przykrością kończę komentarz.
Re: Recenzentce poszło na mózg.
Takie małe pytanie, czy jest jakiś odgórny nakaz, że WSZYSTKO ma się WSZYSTKIM podobać? Gombrowicz jak widzę w wydaniu czystym… Ja w każdym razie nie słyszałam o takim zaleceniu: „Chwalcie wszystko, piszcie pod publikę, bo was zjedzą”. Recenzent ma prawo wyrazić własne zdanie o danej produkcji czy mandze. Oczywiście, ktoś ma prawo się poczuć urażony, bo jemu akurat się ten tytuł podoba i odbiera go na innym poziomie. Ale czy to jest powód, żeby mieszać daną osobę z błotem? Zwłaszcza, że nie wie się NIC o wieku, wykształceniu, zainteresowaniach danej osoby, które pozwalają jej patrzeć na dany tytuł w ten, a nie inny sposób, może nawet bardziej obiektywnie od Prawdziwego Fana (tm). Jeszcze raz sie pytam, czy jest jakieś odgórne prawo nakazujące, że wszytko ma się podobać wszystkim?
Jak widzę zaczyna się to samo co przy komentowaniu serii anime: najlepiej wpaść i skrytykować, bo tak najłatwiej. A może samemu się postarać i coś napisać? Przedstawić swój punkt widzenia lub powychwalać dany tytuł pod niebiosa? Jeśli recenzja będzie napisana poprawną polszczyzną, dobra pod względem stylistycznym i merytorycznym, oraz przejdzie przez sito redaktorskie to zostanie zamieszczona.
Z mojej strony powiem, że naprawdę mi przykro, że osoba która napisała ten komentarz nie wykazała się odrobiną odwagi cywilnej i podpisała się prawdziwym nickiem, tylko ukryła się pod anonimowym. Rozczarowałaś mnie Słonko.
IKa
Re: Recenzentce poszło na mózg.
na „właściwa recenzję” Twojego autorstwa z utęsknieniem czekam, chętnie się pod nią wypowiem i skrytykuję tę mangę z góry na dół, gdyż stanowi ona dno tak głębokie, jak głęboka jest ludzka głupota.
Miyu jest dziełem słabym, chociaż po przeczytaniu komentarza Pazuzu (chylę czoła, świetne przemyślenia), nie mogę się z pewnymi kwestiami nie zgodzić. jednak, co także Pazuzu przyznała – jest to tytuł niezbyt głęboki, będący jedynie ładnym, pozbawionym treści obrazkiem. gdyby nie naprawdę wyjątkowo szata graficzna, naprawdę można byłoby umieścić Miyu w mrokach niepamięci.
Najbardziej japońska z mang
Zacznę od tego, że VPM nie jest mangą prostą w odbiorze. Wymaga skupienia, spokoju i, paradoksalnie, znajomości Japonii dużo większej, niż w przypadku innych mang. Nie wyobrażam sobie czytania jej w zatłoczonym autobusie czy w przerwie między zajęciami, w ten sposób na pewno nic się nie zrozumie. Miyu, czerpiąca garściami z tradycyjnej sztuki i wierzeń japońskich, oparta jest głównie na skojarzeniach i luźnych obrazach. Niczym w poezji Haiku czytelnik musi po części się domyślić, po części zdać się na intuicję by zrozumieć co w pełni autorka chciała przekazać, a często po prostu pogodzić się z faktem, że widzi tylko wycinek większej całości. W VPM fabuła nie tyle toczy się od punku a do punktu z (jak w typowym komiksie/powieści) ile płynie, lawiruje, często się powtarza zataczając kręgi dokoła jednej kwestii. Jednocześnie pełna jest niedomówień i subtelności. Pod tym względem przypomina klasyczne japońskie powieści (choćby Kojiki), gdzie ważna jest nie tyle treść, ile forma i uczucia. I tam, i w VPM fabuła często rozbita jest na dziesiątki na pozór nie powiązanych ze sobą obrazów i trzeba sporej dozy skupienia by powiązać je w logiczną całość. Miyu nie krzyczy wydarzeniami, raczej cicho szepcze, zmuszając do zastanowienia. Nie mówi o uczuciach, tyko je pokazuje. Stonowane, wyciszone, delikatne i nieodmiennie smutne. Tu nie ma szczęśliwych zakończeń, zawsze dominuje w nich zaduma, subtelna sugestia że jedno zdanie, a wszystko mogło być inaczej, żal za straconym życiem. Miyu uwodzi czytelnika, ale tylko skupionego i chcącego by go uwiodła.
Temu podporządkowana jest forma (a tej podporządkowana jest fabuła). Kto kiedykolwiek miał dłuższy kontakt z tradycyjną sztuką japońską pewnie zauważy podobieństwa. Kreska w Miyu jest w prostej linii nawiązaniem do malarstwa tuszem i kaligrafii. Tak jak one jest oszczędna, operuje linią i plamą. Oszczędne stosowanie rastrów, częste zestawienia czerni i bieli mają na celu zmusić czytelnika do skupienia się na rzeczach naprawdę ważnych. To nie jest to manga która próbuje oszołomić graficznymi fajerwerkami czy przytłoczyć ilością szczegółów, raczej pozwala na wydobycie tego co naprawdę ważne: emocji, nastroju. Dodatkowo obraz potęguje efekt płynięcia całości. To nie jest miejsce na traktaty o sztuce i estetyce Japonii, ale, upraszczając, malarstwo tuszem ma na celu wywołanie wrażeń estetycznych jak najoszczędniejszą formą (im mniej, tym lepiej). Kilka kresek musi wystarczyć do przekazania „co artysta miał na myśli”, a to czego one nie powiedzą widz powinien sam sobie dopowiedzieć, dodatkowo treść jest przyporządkowana formie. Ten sam zabieg mamy w VPM: dwie, trzy kreski ustawiają cały kadr a kilka zdań musi wystarczyć, do przekazania fabuły. Oczywiście często odbywa się to kosztem czytelności, ale to akurat jest mniej ważne. Z resztą, sama Miyu na swój sposób nam przekazuje co autorka miała na myśli tworząc tą mangę; „Mnie interesują tylko piękni ludzie” mówi w pewnej chwili, a czytelnik sam może sobie dopowiedzieć „piękni i nieszczęśliwi”.
Ważną rzeczą jest też motyw smutku nad przemijaniem piękna. Silnie skontrastowany z nieśmiertelną Miyu i Larvą, uważanymi przecież za piękne istoty!, przewija się przez wszystkie opowiadania (i całą sztukę oraz kulturę Japonii, w końcu podziwianie kwitnących wiśni ma na celu przypomnienie o kruchości i przemijalności piękna). Czytając mangę nie raz miałam wrażenie, że autorka stara się zwrócić uwagę czytelnika, zwłaszcza japońskiego, by na chwilę się uspokoił i wyciszył, czasem obejrzał się do tyłu. Taka właśnie jest manga: VPM ma być przyjemnością dla oczu oraz swoistym przypomnieniem, że warto choć na chwilę przystanąć i delektować się chwilą, i w tej roli sprawdza się doskonale.
Nie chcę przez to powiedzieć, że VPM jest arcydziełem i mistrzostwem świata. To nie jest manga o wybitnie głębokich treściach. To historia elegancka i subtelna, enigmatyczna w swojej formie, grająca na uczuciach czytelnika. Tak jak sztuka japońska kręgu dworskiego (teatr No, wspomniane Haiku czy kaligrafia) trochę zjada swój własny ogon, pod wysublimowaną formą chowając czasem bardzo proste historie, a czasem wręcz pustkę (poza wspomnianym wyżej głównym przesłaniem). Tylko, czy czasem nie warto zobaczyć czegoś pięknego tylko dla piękna? I poczytać historii opowiedzianej z ciszą i wdziękiem? Czy czasem nie jest przyjemnie poczuć się smutnym, tylko po to by potem móc wrócić do naszej zabieganej rzeczywistości? Polecam VPM wszystkim chcącym zobaczyć coś naprawdę eleganckiego. Ale uprzedzam, pełny urok tej mangi można odczuci tylko wieczorem, albo w czasie deszczu czytając ją w ciszy i spokoju.
Na koniec polecę jeszcze artbooki Narumi Kakinouchi (moim skromnym zdaniem prawdziwe majstersztyki) oraz czołówkę serii TV: ta ostatnia co prawda składa się tylko z tradycyjnej muzyki japońskiej i kilku statycznych rysunków tuszem, ale jakie to rysunki!
...
Manga nie jest przeznaczona dla wszystkich. Krew się w niej leje dość często, pożary niszczą ludzi i nieludzi. Dlatego też zyskała dopisek „horror”. Chyba nie pokazałabyś czegoś takiego siedmiolatkowi?
Re: ...
ojoj
Wynika to z faktu, że manga ta nie ma jednego wątku fabularnego, ciągniętego przez wszystkie tomy. Tylko czy to wada? To już zależy, ja, który fanem serialozy nie jestew, byłem z mangi bardzo zadowolony, uważam ją zresztą za jedną z lepszych, jakie u nas wydano. Szkoda tylko, że nie wydano całości.
...
Dodatkowo: w wydaniu JPFowskim ZNAJDUJĄ SIĘ kolorowe strony. Zawsze chyba 2 na początku tomu.
Moja pierwsza manga
(a zaraz za nią parakiss)
!
buuu...straszneee...
Re: buuu...straszneee...
Świetna ^^
Fabuła też interesująca, jest w niej wszystko co lubię: nieco tajemnicy i mroku, magiczne moce, życie szkolne, odrobinka humoru (bardzo mało a i dobrze bo nie przepadam za typowymi komediami :P )wątki miłosne też w mniejszym stopniu, ale są, w ogóle momentami manga daje do myślenia, ma swój niepowtarzalny klimat, polecam ^^
Wspaniała
Re: Wspaniała
i dla właśnie takich ludzi, ludzi trzeźwo myślących – „Miyu” absolutnie się nie nadaje. nie nadaje się też dla nikogo, kto skończył 15 lat, bo z płakania w kącie powinno się w pewnym wieku wyrosnąć. polecam mangę nadwrażliwcom, bo tylko ich może to poruszyć – ludzi z normalnym poziomem wrażliwości może to co najwyżej znudzić, bo brak prawdopodobieństwa psychologicznego postaci jest tak wysoki, że brakuje skali. ich sztuczność sprawia, że zapłacze nad nimi tylko ktoś, kto zapłakałby nad losami głównej bohaterki „Esmeraldy” czy bohaterów „M jak miłość.”