x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Będzie anime! Ostatnimi czasy było…. Nie za dobrze i ta wiadomość mi bardzo poprawiła humor. I wcale nie płakałam jak zobaczyłam newsa, tylko oczy mi się trochę spociły :')
Shorexen
17.05.2021 22:58 Odpowiedź na komentarz użytkownika Yuki69
Dzięki tej wiadomości mam ciche marzenie i większe nadzieje na porządny remake Pandorki. Dla mnie arcydzieła. ;)
M
wampik
21.07.2020 21:15
Bardzo dobra seria- ogromny plus za kreskę. Polecam
M
I.
21.02.2020 22:18 Rozdział 44
Hm… Czy ja właśnie coś wykrakałam? kliknij: ukryte Ten rozdział jest pełen rumieniącego się Vanitasa! :D
Nie żeby mi to przeszkadzało, po ostatnich dramatycznych wydarzeniach ten rozdział jest jak walentynkowa, humorystyczna przerwa na nabranie oddechu. Ale to jest Mochizuki Jun – w następnym rozdziale możemy oberwać nową dramą prosto w splot słoneczny i ten cenny oddech z nas wyfrunie razem z krwawiącym sercem.
Fajnie było zobaczyć Oliviera i Rolanda w cywilnych ciuchach, ta czapka z goglami, ten cylinder, warkoczyk i skradnięcie papierosa!
Ale to jest rozdział Vanitasa… A raczej Vanitasa, który nie zachowuje się jak Vanitas. Kiedy emocje i „faza” już opadły to mi zaczęło trochę zgrzytać – najpierw zgrywa tajemniczego i sadystycznego mówiąc, że „zdecydowałam, że będę nazywać to miłością bo tak wydaje się zabawniej” i „zupełnie nie interesują go ludzie, którzy byliby gotowi go pokochać”, bawi się Jeanne, ogólnie zachowuje się jakby reżyserował jakiś teatrzyk, potem ich relacja ulega zmianie, widzieli nawzajem swoje słabsze strony (nawet urocze ;)) i pomagali sobie w potrzebie.
A tutaj Vanitas zachowuje się, jakby cofnął mentalnie o kilka lat albo zamienił charakterem z podlotkiem z mangi shojo która p‑p-przeżywa s‑s-s‑s-swoją p‑pierwszą…! M… Mi… Miłość, kyaaaaaa! >///< I tak w ogóle, to on nie mówił o sobie, tylko to usłyszał od znajomego, to nie o nim!
To już mi zgrzytało przy Jeanne i randce, ale się przyzwyczaiłam… Jednak do niego mi to w ogóle nie pasuje. Chociaż przyznaję, że było śmiesznie i uroczo (i rumieniąco)
Mimo tego mojego całego narzekania – to jest komiks Mochizuki Jun ;) Ta pani ma u mnie ogromny kredyt zaufania, więc już kombinuję jakie i ile sekretów kryje za tą zmianą. Czy to wspomniana w moim poprzednim komentarzu cena użycia mocy księgi i nadpisanie osobowości? Czy to „nieuleczalna choroba” (Jeanne też jest „zarażona”... ;) Ta końcówka daje nadzieję na kolejny lekki rozdział o Luce, Domi i Jeanne!)?
Czekam na wydanie kolejnych tomów w naszym kraju, najnowszy ma być już w marcu~
M
I.
20.12.2019 22:35 Rozdział 42
To najlepszy prezent pod choinkę, kliknij: ukryte nawet jeśli nie lubię za bardzo tej parki… Albo raczej „nie lubiłam” bo po ostatnich puchato‑kwiecistych stronach chcę rysować ich razem, szczęśliwych i zarumienionych (od szczęścia, nie od… Ten, tego… Wysysania krwi i innych takich „boskich uczuć”...) :'//) Rumieniący się Vanitas to skarb narodowy, który należy chronić! Tylko czemu to się skończyło tym tekstem o obietnicy zabójstwa? Wiem, o co chodzi, ale i tak… Im częściej o tym mówią, tym bardziej mam nadzieję, ze do tego jednak nie dojdzie, ale ta autorka nie waha się uśmiercać postaci (Wujek Oskar [*] Możecie się śmiać, ale jego scena najbardziej mnie wzruszyła…)
Czy jednak uratowane wampiry z Gévaudan zamieszkają z głównymi bohaterami w hotelu? :')
Już wcześniej Astolfo kojarzył mi się z Vincentem, ale ta scena, kiedy przepraszał – Tragedia w Sablier 2? Czy Roland zdążył uratować też jego młodszą siostrę?
W pierwszym rozdziale Noe wspomina: "...jak na krańcu tej podróży zabiłem go (Vanitasa) własnymi rękami”.
Kombinowałam, że może będzie to miało związek z przekraczaniem granicy do Altus (świata wampirów) i puszczeniem jego ręki, ale…
W tym rozdziale mamy informację od Wampira Błękitnego Księżyca, że moc przekazana Vanitasowi nadpisuje jego własną formułę i im więcej jej używa, tym szybciej zatraci sam siebie. Nie wiem jeszcze, czy chodzi o leczenie wampirów za pomocą księgi, czy o używanie mocy „Luny” po zdjęciu rękawiczki.
„Nie umrę… Noe… Nawet jeśli już mnie nie będzie…” nabiera nowego znaczenia. Czy Noe zostanie „ocalony” i Vanitas… Straci swoją osobowość/pamięć? Już po scenach z Jeanne kiedy jest zaszokowany i zawstydzony reakcją, więc może to nadpisanie (popękany znak na ręce się rozszerzył po uleczeniu Chloe) już się zaczyna? Z jednej strony nie mam nic przeciwko rumieńcom w jego wykonaniu ale z drugiej to jedna z moich ulubionych postaci w tej serii i nie chcę żeby zniknął.
Rozpisałam się, ale ten rozdział dostarczył mi tyle radości! Teraz tylko czekać na powrót Domi, zapowiedziany w bonusie o Mikołaju! :D
M
I.
2.02.2019 23:59 Okładka tomu 6 i głosowanie na anime
Głosowanie na anime: [link] szukaj ヴァニタスの手記 (nr 10)
wybierz płeć (男性 mężczyzna 女性 kobieta)
wybierz wiek 年代
na samym dole jest pole na opcjonalne uzasadnienie wyboru
zatwierdź wybór 送信する
tamakara
3.02.2019 16:41 Re: Okładka tomu 6 i głosowanie na anime
lol, widzę dungeon meshi na liście, głosuję na dungeon meshi…
Shorexen
3.02.2019 19:51 Re: Okładka tomu 6 i głosowanie na anime
Wpadłem tutaj całkowicie przypadkowo, ale jak mi się twój komentarz rzucił w oczy to skomentuję.
Nie chcę urazić, ale ja to bym wolał remake, czy też po prostu całkowicie nową serię anime Pandora Hearts. Tak perfekcyjna, bez jakiegokolwiek błędu, skomplikowana historia zasługuje na porządne anime. Oby kiedyś powstało.
M
I.
21.01.2019 22:55 Rozdział 34
Mochijun, dlaczego to robisz?
kliknij: ukryte Zaskoczenie zaskoczeniem, ale ta zmiana nastąpiła tak szybko, że wygląda na rozdwojenie jaźni… A miałam nadzieję, że się zaprzyjaźnią! Że może zamieszkają razem w hotelu!
Może dramatyzuję i jeszcze da się to naprawić, wytłumaczyć…
Styczniowy Kurosh też był smutny, ale tutaj mną to bardziej wstrząsnęło, bo się nie spodziewałam takiego obrotu zdarzeń. I znowu trzeba zapuszczać paznokcie żeby mieć co obgryzać czekając na kolejny rozdział… :P
Na otarcie łez: twitter Mochizuki Jun z rysunkami! Może niedługo będzie jakiś spoiler do okładki kolejnego tomu…
Manga może być, pierwszy tom jak na razie pod pewnymi względami bardziej przypadł mi do gustu. Na początku nawet mi się podobała ale gdy zaczęło się to całe gryzienie to moim zdaniem zaleciało kiczem i do tego niepotrzebnym. Nie wiem po co wprowadzono niektóre postaci, głównie Domi, której nie trawię. Może będzie lepiej w następnych tomach. Co do wątku wprowadzony jest dość zgrabnie i jest dość oryginalny. Na pochwałę zasługuje kreska i rysunki które są szczegółowe i dopracowane. Jak na razie manga by mi się podobała gdyby nie kilka głupich (dla mnie) rzeczy, które psuły mi odbiór.
M
Tokusa
19.12.2016 18:20 Nie takie wampiry straszne...
Często jak widzę tematykę „wampiry” to po prostu się wzdrygam, bo w pamięci mam „Vampire Knight” i inne tego typu kwiatki.
Ale dałam szansę „Shiki” i nie pożałowałam, podobnie tez zrobiłam z „Księgą Vanitasa”, mangą mojej ulubionej autorki, Jun‑sensei.
Ba, specjalnie nawet nie czytałam skanów w internetach, bo Waneko dosyć szybko poinformowało o tym, że będzie wydawać serię.
Co mogę powiedzieć? Podobnie jak Yuki Asakawa, uważam że wstęp jest lepszy niż w „Pandorze”, chociaż tu też zależy- w Pandorze można było się lepiej odnaleźć bo było wolniej, tutaj jest bieg na złamanie karku, od początku wszystko dzieje się szybko, i to na tyle, że przez chwilę miałam w głowie takie „wat?”.
Ale ma to swój urok! Osobliwy Vanitas i wybuchowy Noe nie mogli zacząć swej przygody w żaden inny sposób.
Nie wszystko do wszystkich postaci pasuje- ale ten duet sprawdził się idealnie. A i sam Dante i pozostałe postaci na starcie wywołały u mnie dosyć pozytywne uczucia.
Tak samo jak w przypadku mangi „Pandora Hearts”, w której kilka projektów postaci było w pewien sposób zapożyczonych z „Crimson‑Shell”, tak tutaj widać podobieństwa postaci z „Księgi vanitasa” do tych z „Pandora Hearts”.
Jak chociażby mój faworyt- Vanitas, który wygląda jak efekt krzyżówki Alice z Leo. Na plus!
Przyznam, że nie jestem fanką wampirów. Kiedyś wręcz nie cierpiałam tego tematu. Obecnie już mi nie przeszkadza, ale i tak trochę obawiałam się tego, jak autorka poradzi z nim sobie w nowej mandze. Jak się okazało, obawy były zupełnie niepotrzebne, a pani Mochizuki wydaje się być w niesłabnącej formie. Na plus zaliczam dużo sprawniejszy niż w Pandorze prolog, manga wciąga od pierwszych stron. Głównego bohatera kupiłam od razu, również Vanitas bardzo szybko mnie do siebie przekonał. Całość jest zgrabnie zakomponowana, a w eksploatowany temat wampirów udało się wpleść powiew świeżości (dopiero pod koniec zaliczyłam mindfucka, dzięki któremu już wyczekuję kolejnego tomu). Nie żałuję zakupu.
To się dzieje!
Ostatnimi czasy było…. Nie za dobrze i ta wiadomość mi bardzo poprawiła humor. I wcale nie płakałam jak zobaczyłam newsa, tylko oczy mi się trochę spociły :')
Re: To się dzieje!
Odpowiedź na komentarz użytkownika Yuki69
Rozdział 44
Nie żeby mi to przeszkadzało, po ostatnich dramatycznych wydarzeniach ten rozdział jest jak walentynkowa, humorystyczna przerwa na nabranie oddechu. Ale to jest Mochizuki Jun – w następnym rozdziale możemy oberwać nową dramą prosto w splot słoneczny i ten cenny oddech z nas wyfrunie razem z krwawiącym sercem.
Fajnie było zobaczyć Oliviera i Rolanda w cywilnych ciuchach, ta czapka z goglami, ten cylinder, warkoczyk i skradnięcie papierosa!
Ale to jest rozdział Vanitasa… A raczej Vanitasa, który nie zachowuje się jak Vanitas. Kiedy emocje i „faza” już opadły to mi zaczęło trochę zgrzytać – najpierw zgrywa tajemniczego i sadystycznego mówiąc, że „zdecydowałam, że będę nazywać to miłością bo tak wydaje się zabawniej” i „zupełnie nie interesują go ludzie, którzy byliby gotowi go pokochać”, bawi się Jeanne, ogólnie zachowuje się jakby reżyserował jakiś teatrzyk, potem ich relacja ulega zmianie, widzieli nawzajem swoje słabsze strony (nawet urocze ;)) i pomagali sobie w potrzebie.
A tutaj Vanitas zachowuje się, jakby cofnął mentalnie o kilka lat albo zamienił charakterem z podlotkiem z mangi shojo która p‑p-przeżywa s‑s-s‑s-swoją p‑pierwszą…! M… Mi… Miłość, kyaaaaaa! >///< I tak w ogóle, to on nie mówił o sobie, tylko to usłyszał od znajomego, to nie o nim!
To już mi zgrzytało przy Jeanne i randce, ale się przyzwyczaiłam… Jednak do niego mi to w ogóle nie pasuje. Chociaż przyznaję, że było śmiesznie i uroczo (i rumieniąco)
Mimo tego mojego całego narzekania – to jest komiks Mochizuki Jun ;) Ta pani ma u mnie ogromny kredyt zaufania, więc już kombinuję jakie i ile sekretów kryje za tą zmianą. Czy to wspomniana w moim poprzednim komentarzu cena użycia mocy księgi i nadpisanie osobowości? Czy to „nieuleczalna choroba” (Jeanne też jest „zarażona”... ;) Ta końcówka daje nadzieję na kolejny lekki rozdział o Luce, Domi i Jeanne!)?
Czekam na wydanie kolejnych tomów w naszym kraju, najnowszy ma być już w marcu~
Rozdział 42
Czy jednak uratowane wampiry z Gévaudan zamieszkają z głównymi bohaterami w hotelu? :')
Już wcześniej Astolfo kojarzył mi się z Vincentem, ale ta scena, kiedy przepraszał – Tragedia w Sablier 2? Czy Roland zdążył uratować też jego młodszą siostrę?
W pierwszym rozdziale Noe wspomina: "...jak na krańcu tej podróży zabiłem go (Vanitasa) własnymi rękami”.
Kombinowałam, że może będzie to miało związek z przekraczaniem granicy do Altus (świata wampirów) i puszczeniem jego ręki, ale…
W tym rozdziale mamy informację od Wampira Błękitnego Księżyca, że moc przekazana Vanitasowi nadpisuje jego własną formułę i im więcej jej używa, tym szybciej zatraci sam siebie. Nie wiem jeszcze, czy chodzi o leczenie wampirów za pomocą księgi, czy o używanie mocy „Luny” po zdjęciu rękawiczki.
„Nie umrę… Noe… Nawet jeśli już mnie nie będzie…” nabiera nowego znaczenia. Czy Noe zostanie „ocalony” i Vanitas… Straci swoją osobowość/pamięć? Już po scenach z Jeanne kiedy jest zaszokowany i zawstydzony reakcją, więc może to nadpisanie (popękany znak na ręce się rozszerzył po uleczeniu Chloe) już się zaczyna? Z jednej strony nie mam nic przeciwko rumieńcom w jego wykonaniu ale z drugiej to jedna z moich ulubionych postaci w tej serii i nie chcę żeby zniknął.
Rozpisałam się, ale ten rozdział dostarczył mi tyle radości! Teraz tylko czekać na powrót Domi, zapowiedziany w bonusie o Mikołaju! :D
Okładka tomu 6 i głosowanie na anime
Głosowanie na anime: [link]
szukaj ヴァニタスの手記 (nr 10)
wybierz płeć (男性 mężczyzna 女性 kobieta)
wybierz wiek 年代
na samym dole jest pole na opcjonalne uzasadnienie wyboru
zatwierdź wybór 送信する
Re: Okładka tomu 6 i głosowanie na anime
Re: Okładka tomu 6 i głosowanie na anime
Nie chcę urazić, ale ja to bym wolał remake, czy też po prostu całkowicie nową serię anime Pandora Hearts. Tak perfekcyjna, bez jakiegokolwiek błędu, skomplikowana historia zasługuje na porządne anime. Oby kiedyś powstało.
Rozdział 34
kliknij: ukryte Zaskoczenie zaskoczeniem, ale ta zmiana nastąpiła tak szybko, że wygląda na rozdwojenie jaźni… A miałam nadzieję, że się zaprzyjaźnią! Że może zamieszkają razem w hotelu!
Może dramatyzuję i jeszcze da się to naprawić, wytłumaczyć…
Styczniowy Kurosh też był smutny, ale tutaj mną to bardziej wstrząsnęło, bo się nie spodziewałam takiego obrotu zdarzeń.
I znowu trzeba zapuszczać paznokcie żeby mieć co obgryzać czekając na kolejny rozdział… :P
Na otarcie łez: twitter Mochizuki Jun z rysunkami! Może niedługo będzie jakiś spoiler do okładki kolejnego tomu…
Nie takie wampiry straszne...
Ale dałam szansę „Shiki” i nie pożałowałam, podobnie tez zrobiłam z „Księgą Vanitasa”, mangą mojej ulubionej autorki, Jun‑sensei.
Ba, specjalnie nawet nie czytałam skanów w internetach, bo Waneko dosyć szybko poinformowało o tym, że będzie wydawać serię.
Co mogę powiedzieć? Podobnie jak Yuki Asakawa, uważam że wstęp jest lepszy niż w „Pandorze”, chociaż tu też zależy- w Pandorze można było się lepiej odnaleźć bo było wolniej, tutaj jest bieg na złamanie karku, od początku wszystko dzieje się szybko, i to na tyle, że przez chwilę miałam w głowie takie „wat?”.
Ale ma to swój urok! Osobliwy Vanitas i wybuchowy Noe nie mogli zacząć swej przygody w żaden inny sposób.
Nie wszystko do wszystkich postaci pasuje- ale ten duet sprawdził się idealnie. A i sam Dante i pozostałe postaci na starcie wywołały u mnie dosyć pozytywne uczucia.
Tak samo jak w przypadku mangi „Pandora Hearts”, w której kilka projektów postaci było w pewien sposób zapożyczonych z „Crimson‑Shell”, tak tutaj widać podobieństwa postaci z „Księgi vanitasa” do tych z „Pandora Hearts”.
Jak chociażby mój faworyt- Vanitas, który wygląda jak efekt krzyżówki Alice z Leo. Na plus!
Nie mogę się doczekać dalszego ciągu ^^