x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Nie mogę dyskutować z recenzją, ponieważ z mangą tą zetknęłam się całe lata temu – wtedy wiernie ją czytałam, kupiłam nawet kilka tomów po japońsku, ponieważ nie mogłam się doczekać kontynuacji tłumaczenia, ale później niestety na pewien czas oddaliłam się od mang i anime (teraz do nich wracam), więc i z „Iryuu” kontakt mi się urwał. Wówczas jednak, gdy tę mangę czytałam, uwielbiałam ją. Nie pamiętam już, do którego rozdziału wtedy dotarłam, ale z pewnością nie do operacji, o którą od początku chodziło. A jednak manga mi się podobała, wciągnęła mnie bardzo i najchętniej przeczytałabym ją znów, tym razem do końca. Może teraz wrażenia miałabym inne, kto wie. Zaryzykuję nawet gniew miłośników serialu „Dr. House” (który jeszcze nie istniał, kiedy ja czytałam „Iryuu”) i powiem, że porównałabym te dwie pozycje: moim zdaniem Asada zachowuje się w sposób bardzo podobny do House'a – podejrzewam, że House z podobną przeszłością zachowywałby się wręcz identycznie. I nie, nie miałam wrażeń podobnych do tych, jakie towarzyszyły mi przy czytaniu literatury pozytywistycznej. Ale ją czytałam jeszcze dawniej i przez takie na przykład „Nad Niemnem” w ogóle nie przebrnęłam (za to „Lalka” bardzo mi się podobała ;-)). Czyli, jak zwykle, gusta są różne, podobnie jak odbiór tej samej rzeczy przez inne osoby. Nihil novi sub sole ;-).
Chociaż już długo nie logowałam się na tę stronę, teraz to zrobiłam żeby się z Tobą zgodzić :) Czytając recenzję zastanawiałam się „czy to na pewno ta manga?” bo zarzuty stawiane jej przez Recenzentkę nijak mi do niej nie pasowały – bohaterowie nie wydawali mi się płascy, kreska bardzo mi się podobała, czytając nie czułam się jakoś specjalnie senna. Warto wspomnieć, że jeden z współautorów był blisko związany z japońskim środowiskiem medycznym, to świadczy na korzyść mangi, przynajmniej jeśli chodzi o realizm. Też zamierzam potraktować tę recenzję jako dowód na to, jak bardzo mogą różnić się gusta :)
Bardzo ciekawa manga – jeden z autorów był lekarzem, więc problemy związane z japońską służbą zdrowia są realistycznie przedstawione. Chociaż wydaje mi się, że manga rozgrywająca się w polskim szpitalu byłaby jeszcze ciekawsza ;)
I jeszcze jedna uwaga – jeśli ktoś zamierza zabrać się za tę mangę, to radziłabym nie sugerować się pierwszym rozdziałem. Jest w zupełnie innym stylu niż reszta.
Nie. Pozytywistów. Tych, przy których Orzeszkowa zstaje się mistrzynią suspensu. Pierwszy rozdział rzeczywiście sugeruje, że dostaniemy coś ponad wyliczankę problemów, ale potem nie idzie tego czytać. Po 30 odcinkach fabuła zaskoczyła, ale dziwię się, że ktoś dotarł do tego momentu.
Moja dawna słabość
Re: Moja dawna słabość
I jeszcze jedna uwaga – jeśli ktoś zamierza zabrać się za tę mangę, to radziłabym nie sugerować się pierwszym rozdziałem. Jest w zupełnie innym stylu niż reszta.
Pierwszy rozdział rzeczywiście sugeruje, że dostaniemy coś ponad wyliczankę problemów, ale potem nie idzie tego czytać. Po 30 odcinkach fabuła zaskoczyła, ale dziwię się, że ktoś dotarł do tego momentu.