x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Teukros w recenzji ! tomu zapisków detektywa Kindaichi napisał(a):
Waneko podjęło decyzję o przerwaniu publikacji należącej do nurtu gekiga mangi Tu detektyw Jeż. Poszukując nowego tytułu, sięgnęło po nowszą i lżejszą pozycję – powstałe na początku lat dziewięćdziesiątych Zapiski detektywa Kindaichi.
Jak w zeszłym roku przeczytałam, ża to jest jeszcze „cięższa” manga od Kindaichego, to od razu sobie dramat rodem z antycznych tragedii w stylu Riyoko Ikedy. Ponieważ mam alergie na dramaty postanowiłam omijać ten tytuł, ale potem coś mnie podkusiło i kupiłam go na konwencie… I co dostałam?
To nie jest żaden ciężki dramat! To jest historia, o tym jak detektywi pomagają zwykłym ludziom w ich codziennym życiu, znacznie lepsza od tych wszystkich programów w stylu: „Trudne sprawy” czy „Sąd rodzinny” bo i lżejsze i mądrzejsze, nie przykuwają uwagi dramatyzmem, a 80% historii kliknij: ukryte ma happy endy. Nie wiem skąd pomysł, że Jeż, jest cięższy od Kindaichiego. Tutaj przecież nie było żadnych poćwiartowanych zwłok, czy rządnych zemsty psychopatów. Były za to romanse, było dużo zaskakujących zbiegów akcji… Ok, kryminał też był…
I jest coś jeszcze, co na pewno wyróżnia ten tytuł. Istnieją biliardy bajek (i nie tylko) w których ślub z bogatym partnerem czy księciem jest uznawany za najszczęśliwsze z możliwych zakończeń. A tutaj autor pokazał, że za pieniądze szczęścia wcale się nie kupi! Bo na co dobra posada i bogata żona, skoro w pracy ludzie tobą pomiatają, a małżonka udaje, że kliknij: ukryte nie żyjesz żeby przejąć po tobie spadek? Lepsza gorsza posada i kochająca żona z córeczką/synkiem! To bardzo mądre…
Najbardziej podobała mi się do tej pory historie:
- „Człowiek, który zniknął” – O mężczyźnie, który uciekł od takiego życia,o którym pisałam wyżej.
- „Motyl hazardu” – jak klientka poprosiła detektywów by pomogli jej zerwać z mężczyzna który jej się oświadczył i okazało się, że powodem był fakt kliknij: ukryte iż była kiedyś dziewczyną yakuzy i zrobiła sobie wtedy bandycki tatuaż – kartę do gry hazardowej z motylem. Przez to nie mogła uciec od przeszłości i wyjść za „porządnego” człowieka. I wydawało się, że nic z tego związku nie będzie, ale jej ukochany nie dał za wygrana i sam wytatułował sobie dwie kolejne karty do tej gry ;-) ,
- „Biały szatan” – Jak striptizerka poprosiła Jeża by zamieszkał z nią na tydzień. Chłopak myślał, że to będzie prościutkie zadanie, ale okazało się że kliknij: ukryte Ona jest narkomanka i chce by wyleczył ją z nawyku, zamykając w pokoju i bez prochów. Nawet nie wiedziałam,że tak wyglada stan odwyku i leczenie z niego. - „Trudy podróży”, o parze która kliknij: ukryte została węndrownym teatrzykiem kukiełkowym.
Podsumowując, to dobra manga, szkoda tylko, że w Polsce nie wydano całości. oceniam ją 7/10, bo nie moge ocenić jej wyżej niż Kindaichiego. Z anime też się zapoznam, nie rozumiem dlaczego tylko jedna sprawę przeniesiono na ekran.
nie rozumiem dlaczego tylko jedna sprawę przeniesiono na ekran.
Bo „Jeż” to gekiga, czyli komiks dla dorosłego (w sensie 30+) czytelnika, a ci raczej anime nie oglądają. Tytuły z tego gatunku ekranizuje się niezmiernie rzadko, podobnie jak josei.
Aha, rozumiem… Wielka szkoda. Ale lepszy rydz niż nic. I w dodatku ten rydz, jest zrobiony na podstawie odcinka,którego nie było w Polskiej wersji mangi więc tym lepiej dla fanów.
Jak w zeszłym roku przeczytałam, ża to jest jeszcze „cięższa” manga od Kindaichego, to od razu sobie dramat rodem z antycznych tragedii w stylu Riyoko Ikedy. Ponieważ mam alergie na dramaty postanowiłam omijać ten tytuł, ale potem coś mnie podkusiło i kupiłam go na konwencie… I co dostałam?
To nie jest żaden ciężki dramat! To jest historia, o tym jak detektywi pomagają zwykłym ludziom w ich codziennym życiu, znacznie lepsza od tych wszystkich programów w stylu: „Trudne sprawy” czy „Sąd rodzinny” bo i lżejsze i mądrzejsze, nie przykuwają uwagi dramatyzmem, a 80% historii kliknij: ukryte ma happy endy. Nie wiem skąd pomysł, że Jeż, jest cięższy od Kindaichiego. Tutaj przecież nie było żadnych poćwiartowanych zwłok, czy rządnych zemsty psychopatów. Były za to romanse, było dużo zaskakujących zbiegów akcji… Ok, kryminał też był…
I jest coś jeszcze, co na pewno wyróżnia ten tytuł. Istnieją biliardy bajek (i nie tylko) w których ślub z bogatym partnerem czy księciem jest uznawany za najszczęśliwsze z możliwych zakończeń. A tutaj autor pokazał, że za pieniądze szczęścia wcale się nie kupi! Bo na co dobra posada i bogata żona, skoro w pracy ludzie tobą pomiatają, a małżonka udaje, że kliknij: ukryte nie żyjesz żeby przejąć po tobie spadek? Lepsza gorsza posada i kochająca żona z córeczką/synkiem! To bardzo mądre…
Najbardziej podobała mi się do tej pory historie:
- „Człowiek, który zniknął” – O mężczyźnie, który uciekł od takiego życia,o którym pisałam wyżej.
- „Motyl hazardu” – jak klientka poprosiła detektywów by pomogli jej zerwać z mężczyzna który jej się oświadczył i okazało się, że powodem był fakt kliknij: ukryte iż była kiedyś dziewczyną yakuzy i zrobiła sobie wtedy bandycki tatuaż – kartę do gry hazardowej z motylem. Przez to nie mogła uciec od przeszłości i wyjść za „porządnego” człowieka. I wydawało się, że nic z tego związku nie będzie, ale jej ukochany nie dał za wygrana i sam wytatułował sobie dwie kolejne karty do tej gry ;-) ,
- „Biały szatan” – Jak striptizerka poprosiła Jeża by zamieszkał z nią na tydzień. Chłopak myślał, że to będzie prościutkie zadanie, ale okazało się że kliknij: ukryte Ona jest narkomanka i chce by wyleczył ją z nawyku, zamykając w pokoju i bez prochów. Nawet nie wiedziałam,że tak wyglada stan odwyku i leczenie z niego.
- „Trudy podróży”, o parze która kliknij: ukryte została węndrownym teatrzykiem kukiełkowym.
Podsumowując, to dobra manga, szkoda tylko, że w Polsce nie wydano całości. oceniam ją 7/10, bo nie moge ocenić jej wyżej niż Kindaichiego. Z anime też się zapoznam, nie rozumiem dlaczego tylko jedna sprawę przeniesiono na ekran.
Bo „Jeż” to gekiga, czyli komiks dla dorosłego (w sensie 30+) czytelnika, a ci raczej anime nie oglądają. Tytuły z tego gatunku ekranizuje się niezmiernie rzadko, podobnie jak josei.