x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Podbijam opinie, że ta manga to zmarnowana obietnica.
Tak, na początku jest bardzo fajnie. Bohaterowie orientują się, w jakim świecie naprawdę żyją, i w ramach walki o przetrwanie planują swoją zbiorową ucieczkę. Mamy intrygi, suspens i ponurą dystopię pełną tajemnic, a także nierównowagę sił plus ciekawą relację między bohaterami a główną antagonistką. Świetnie, aż chce się więcej.
Ale potem… Potem dostajemy kilkadziesiąt rozdziałów o niezniszczalnych, nieśmiertelnych dzieciaczkach, które biegają z kałachami i z wprawą doświadczonych weteranów rozwalają tysiącletnie demony. Mój hit: dziewczynka na oko dziesięcioletnia, która pruje jednocześnie z dwóch kałachów na raz – obu z pełnym zapasem amunicji i ważących razem tyle co ona sama – stojąc na cienkiej gałęzi drzewa, a odrzut broni nawet o milimetr nią nie zachwieje. Wszyscy bohaterowie są nadludzko wręcz inteligentni, sprawni i wyszkoleni, po mistrzowsku umieją pracować w grupie i wymyślać długofalowe strategie oraz skuteczne taktyki ad hoc, tak że nikt i nic nie może im zagrozić, a walki stają się strasznie przewidywalne.
W pozostałych momentach fabuła posuwa się naprzód dzięki magicznemu długopisowi, który dosłownie pokazuje bohaterom, gdzie mają pójść. Wody, jedzenia, schronienia zwykle jest pod dostatkiem, dzieciaki mają też do dyspozycji lekarstwa i zaawansowane wyposażenie medyczne, prysznice z ciepłą wodą, ogromną zbrojownię, wypasioną technologię w rodzaju nawigacji, monitoringu, materiałów wybuchowych itp. ...No survival w czystej postaci, normalnie siedzę na brzeżku krzesła z tych emocji, czy uda im się wyżyć w tych skrajnie trudnych warunkach!…
Dodajmy jeszcze, że nawet najmłodsze dzieciaczki, te kilkuletnie, nie doświadczają żadnych problemów psychicznych w związku z faktem, że np. dzień wcześniej uciekały przed wielkim, ludożerczym demonem z paszczą najeżoną ostrymi zębiskami. Takie z nich małe terminatory, pod każdym możliwym względem.
Główna bohaterka, poza tym, że też o odporności cyborga, jest idealistką aż do bólu, z podejściem „uratuję wszystkich, choćby nie wiem co”. Jak ktoś się ze mną nie zgadza, przegadam go na stronę „dobra” i własnych ideałów. Okej, to rzecz w anime nierzadka, nic złego samo w sobie. Sęk w tym, że Emmie zawsze się udaje i to małym kosztem: trudne moralnie decyzje czy działania biorą na siebie inni, przez co bohaterka tak naprawdę nie dorasta do niczego, poza szybszym bieganiem i celniejszym strzelaniem, bo „idealną” i nieomylną przywódczynią, której wszystkie decyzje się sprawdzają, jest od zawsze.
Ray i Norman gubią się natomiast gdzieś po drodze.
Postanowiłam nie robić sobie krzywdy i skończyć lekturę na jedenastym tomie, bo potem podobno jest jeszcze gorzej, jeśli chodzi o prowadzenie postaci, antagonistów i całą fabułę.
M
Shorexen
15.06.2020 11:35 Manga Yakusoku no Neverland kończy czteroletnią serializację
Po czterech latach koniec mangi. Osobiście nie czytam, ale z tego co ludzie piszą to pozostało ponoć bardzo dużo pytań bez odpowiedzi. Ktoś, coś? :D
Łowca czarownic
15.06.2020 15:37 Re: Manga Yakusoku no Neverland kończy czteroletnią serializację
Na pewno seria nie zarżnięta finałem jak niektóre. Co do pytań bez odpowiedzi to owszem jest ich sporo ale tu na poziomie, że można wypuścić tomik ekstra z pewnymi wyjaśnieniami i jest ok.
Mogli zakończyć nieco lepiej ale seria moim zdaniem uniknęła wielu pułapek mang. Jestem zadowolony z lektury i będę kontynuował zbieranie wersji polskiej.
El Tiburón
16.06.2020 00:34 Re: Manga Yakusoku no Neverland kończy czteroletnią serializację
Pierwszy arc był jednocześnie ostatnim dobrym, później była tylko równia pochyła. Jeśli ktoś widział anime, to spokojnie może na tym poprzestać, niewiele straci.
Tablis
16.06.2020 16:35 Re: Manga Yakusoku no Neverland kończy czteroletnią serializację
Uh, co za porażka. Pierwszy arc (ten zekranizowany w anime) jest naprawdę dobry, ale dalej to równia pochyła, a końcówka to już katastrofa. Po zakończeniu czułem szczery niesmak. Ta manga zaczynała jako precyzyjnie skonstruowany thriller, a skończyła jako shounenowy akcyjniak ze średnio niskiej półki. Momentami wygląda jak parodia samej siebie.
Jest dla mnie ewidentne, że twórcy mieli zaplanowany pierwszy arc, ale na dalszą część mieli co najwyżej kilka luźnych idei i fabułę dorabiali na bieżąco. W środkowej części dało się to jeszcze jakoś czytać, już nie dla historii czy bohaterów, ale przynajmniej dla akcji, ale w finale nawet z nią jest słabo. Końcowy antagonista wypada żałośnie; przez całe rozdziały nie dzieje się nic – to ewidentne zapychacze.
Podejrzewam, że twórcy mieli kontrakt na określoną ilość rozdziałów, a fabuły nie starczyło, bo prawdziwy finał (czytający wiedzą, o czym mówię) był kilkanaście rozdziałów wcześniej, to co wydawano w ostatnich miesiącach można by do szczętu wyciąć z pożytkiem dla tej mangi.
Shorexen
16.06.2020 22:36 Odpowiedź na komentarz użytkownika Tablis
W sumie ciekawe jest to co piszesz. Nie żebym też życzył źle temu tytułowi, ale z jednej strony cieszę się z takiej opinii. Utwierdza mnie ona w przekonaniu, że dobrze zrobiłem odkładając zakup polskiego wydania do momentu zakończenia całości, nawet jak pierwszy sezon anime bardzo mi się spodobał. Coś przeczuwałem, ponieważ za bardzo ten pierwszy arc w pierwszej serii wyglądał na całkowicie odrębną historię. No, ale z drugiej strony tak naprawdę szkoda tytułu, start miał obiecujący i liczyłem, że całość będzie się opierać tylko wokół klimatycznego i wciągającego thrillera, a nie, że będzie to jakiś akcyjniak tak jak to ty piszesz. W związku z tym wszystkim raczej nie zakupię już mangi, a tak naprawdę czarę goryczy przelała informacja o tym, że samo zakończenie jest nie satysfakcjonujące i finalny antagonista wypada blado.
Meliona
18.06.2020 12:06 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Tablis
Ostatni antagonista to komedia XD Do tego pojawiają się problemy z tyłka, które rozwiązywane są pstryknięciem palca, co prowokuje pytania: po co w ogóle był ten wątek? A prawdziwe problemy rozwiązywane są poprzez talk no jutsu i z łatwością ślizgu tyłkiem po lodzie.
Ogólnie zgadzam się z komentarzami powyżej, ale ja już od dłuższego czasu nie oczekiwałam niczego od tej mangi, więc się nawet nie zawiodłam i bez bólu zębów dozbieram polskie wydanie do końca.
Poczekam na nową mangę od tych twórców (albo od samej rysowniczki, jeśli postanowią się rozdzielić), bo wierzę, że są w stanie stworzyć coś jeszcze dobrego.
Świetna seria aż zapachnialo death note prawdziwa walka umysłów, planowanie, każdy z bohaterów myśli jak pokonać i wyrolować przeciwnika. Dużo plot twistów, Świetna fabuła trochę taki wątek wspaniałego miejsca jak w no.6 – bohaterowie nie zdający sobie z prawdy o świecie w, którym żyją. Tempo akcji nie zbyt szybkie 9/10
Jestem doprawdy zdziwiony jak tak dobra manga mogła nie dostać ani jednego komentarza do tej pory.
Wszystko jest tutaj świetne – pomysł na fabułę, postacie, tempo akcji i nawet rysunki. Bohaterowie w przeciwieństwie do innych shounenów naprawdę myślą. Historia raz za razem zaskakuje kolejnymi zwrotami akcji i nie sposób przewidzieć jak to się potoczy.
Zmarnowana obietnica
Tak, na początku jest bardzo fajnie. Bohaterowie orientują się, w jakim świecie naprawdę żyją, i w ramach walki o przetrwanie planują swoją zbiorową ucieczkę. Mamy intrygi, suspens i ponurą dystopię pełną tajemnic, a także nierównowagę sił plus ciekawą relację między bohaterami a główną antagonistką. Świetnie, aż chce się więcej.
Ale potem… Potem dostajemy kilkadziesiąt rozdziałów o niezniszczalnych, nieśmiertelnych dzieciaczkach, które biegają z kałachami i z wprawą doświadczonych weteranów rozwalają tysiącletnie demony. Mój hit: dziewczynka na oko dziesięcioletnia, która pruje jednocześnie z dwóch kałachów na raz – obu z pełnym zapasem amunicji i ważących razem tyle co ona sama – stojąc na cienkiej gałęzi drzewa, a odrzut broni nawet o milimetr nią nie zachwieje. Wszyscy bohaterowie są nadludzko wręcz inteligentni, sprawni i wyszkoleni, po mistrzowsku umieją pracować w grupie i wymyślać długofalowe strategie oraz skuteczne taktyki ad hoc, tak że nikt i nic nie może im zagrozić, a walki stają się strasznie przewidywalne.
W pozostałych momentach fabuła posuwa się naprzód dzięki magicznemu długopisowi, który dosłownie pokazuje bohaterom, gdzie mają pójść. Wody, jedzenia, schronienia zwykle jest pod dostatkiem, dzieciaki mają też do dyspozycji lekarstwa i zaawansowane wyposażenie medyczne, prysznice z ciepłą wodą, ogromną zbrojownię, wypasioną technologię w rodzaju nawigacji, monitoringu, materiałów wybuchowych itp. ...No survival w czystej postaci, normalnie siedzę na brzeżku krzesła z tych emocji, czy uda im się wyżyć w tych skrajnie trudnych warunkach!…
Dodajmy jeszcze, że nawet najmłodsze dzieciaczki, te kilkuletnie, nie doświadczają żadnych problemów psychicznych w związku z faktem, że np. dzień wcześniej uciekały przed wielkim, ludożerczym demonem z paszczą najeżoną ostrymi zębiskami. Takie z nich małe terminatory, pod każdym możliwym względem.
Główna bohaterka, poza tym, że też o odporności cyborga, jest idealistką aż do bólu, z podejściem „uratuję wszystkich, choćby nie wiem co”. Jak ktoś się ze mną nie zgadza, przegadam go na stronę „dobra” i własnych ideałów. Okej, to rzecz w anime nierzadka, nic złego samo w sobie. Sęk w tym, że Emmie zawsze się udaje i to małym kosztem: trudne moralnie decyzje czy działania biorą na siebie inni, przez co bohaterka tak naprawdę nie dorasta do niczego, poza szybszym bieganiem i celniejszym strzelaniem, bo „idealną” i nieomylną przywódczynią, której wszystkie decyzje się sprawdzają, jest od zawsze.
Ray i Norman gubią się natomiast gdzieś po drodze.
Postanowiłam nie robić sobie krzywdy i skończyć lekturę na jedenastym tomie, bo potem podobno jest jeszcze gorzej, jeśli chodzi o prowadzenie postaci, antagonistów i całą fabułę.
Manga Yakusoku no Neverland kończy czteroletnią serializację
Re: Manga Yakusoku no Neverland kończy czteroletnią serializację
Mogli zakończyć nieco lepiej ale seria moim zdaniem uniknęła wielu pułapek mang. Jestem zadowolony z lektury i będę kontynuował zbieranie wersji polskiej.
Re: Manga Yakusoku no Neverland kończy czteroletnią serializację
Re: Manga Yakusoku no Neverland kończy czteroletnią serializację
Jest dla mnie ewidentne, że twórcy mieli zaplanowany pierwszy arc, ale na dalszą część mieli co najwyżej kilka luźnych idei i fabułę dorabiali na bieżąco. W środkowej części dało się to jeszcze jakoś czytać, już nie dla historii czy bohaterów, ale przynajmniej dla akcji, ale w finale nawet z nią jest słabo. Końcowy antagonista wypada żałośnie; przez całe rozdziały nie dzieje się nic – to ewidentne zapychacze.
Podejrzewam, że twórcy mieli kontrakt na określoną ilość rozdziałów, a fabuły nie starczyło, bo prawdziwy finał (czytający wiedzą, o czym mówię) był kilkanaście rozdziałów wcześniej, to co wydawano w ostatnich miesiącach można by do szczętu wyciąć z pożytkiem dla tej mangi.
Odpowiedź na komentarz użytkownika Tablis
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Tablis
Ogólnie zgadzam się z komentarzami powyżej, ale ja już od dłuższego czasu nie oczekiwałam niczego od tej mangi, więc się nawet nie zawiodłam i bez bólu zębów dozbieram polskie wydanie do końca.
Poczekam na nową mangę od tych twórców (albo od samej rysowniczki, jeśli postanowią się rozdzielić), bo wierzę, że są w stanie stworzyć coś jeszcze dobrego.
Coś wspaniałego!
Wszystko jest tutaj świetne – pomysł na fabułę, postacie, tempo akcji i nawet rysunki. Bohaterowie w przeciwieństwie do innych shounenów naprawdę myślą. Historia raz za razem zaskakuje kolejnymi zwrotami akcji i nie sposób przewidzieć jak to się potoczy.
Po prostu must read!